Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03.10.2012, 20:39   #22
Głazio
 
Głazio's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2009
Miasto: Lubaczów
Posty: 310
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
Głazio jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 3 godz 8 min 37 s
Domyślnie

Jakiś problem z umieszczeniem zdjęcia więc troszeczkę się porwało :-)
Sorki :-)
Piszę dalej.

Panowie (Darek, Jaro, Kazik) chcą zdobyć pobliski wulkan z jeziorkiem wewnątrz. Chciałem pojechać z nimi ale po wstępnych oględzinach opon i własnego ciężaru Tamara mówi nie. Jedziemy więc dalej naszą zaplanowaną trasą.
Przejeżdżamy przełęcz Sulema (2410 m.n.p.m.) dalej wąwozem wzdłuż rzeki Arpa na kolejną przełęcz Vorotan (2344 m.n.p.m.). Za przełęczą jezioro Spandaryan. Krajobraz zmienia się co chwilę. Zieleń a za moment spalone słońcem trawy. Tak też zmieniała się temperatura niby gorąco a za moment ziąb.
Zorac Carer - ormiański stonehenge jednak znacznie starszy od tego w Anglii i na pewno mniej atrakcyjny. Jest - więc zawitaliśmy w celu oględzin.

Na zdjęciu fragment Zorac Carer, który nie służył do obserwacji gwiazd.
Spalone trawy a na kamieniach jaszczurki wielkości ludzkiej stopy.


Kamienie ustawione koliście posiadały nieregularne otwory.
Z tego miejsca kierujemy się na jeden z najbardziej atrakcyjnie położonych klasztorów. Po drodze inne zabytki wybudowane nad widokowymi przepaściami.

Nad nami wagoniki z turystami w najdłuższej kolejce linowej na świecie (ok. 5,7 km). My zjeżdżamy w dół po serpentynie patrząc na drogę, którą będziemy się wspinać dalej.

Po drugiej stronie szutrowa droga do klasztoru Tatev.

Na dnie doliny Diabelskie Gardło ze studzienki można nabrać naturalnie gazowanej wody i przejść się dół wąwozu oglądając wodospady (mało widoczne ale tłumy były).
Po wyjechaniu pod górę na parkingu pod klasztorem widzimy motocykl z arabskimi numerami. To turyści z Nowej Zelandii jadą na wypożyczonym w Iraku Transalpie. Oboje mają ok. 190 cm wzrostu z plecakami przymocowanymi do moto poszukują spray do łańcucha. Pech chciał, że nie posiadamy takowego mazidła.
Jadą do Istambułu. Są w drodze już 40 dni i z niedowierzaniem słuchają i proszą o powtórzenie dnia naszej podróży (powtarzaliśmy 16 oni uparcie 60). Był to nasz 17 dzień podróży.

Tatev - turyści z Nowej Zelandii.

Udajemy się na zwiedzanie klasztoru Tatew położonego na skraju przepaści. Ładne zdjęcie można zrobić jednie z drugiej strony.

Tatev - w pomieszczeniach przyklasztornych.

W cerkwiach rosyjskich i gruzińskich nie można filmować i robić zdjęć wewnątrz.
W Armenii byliśmy świadkami chrztu robiliśmy zdjęcia i nagrywaliśmy.

Chrzest w świątyni Tatev.

Po drodze rozważaliśmy czy zdążymy objechać Karabach. Zapadła decyzja, że trzymamy się planu i jedziemy w kierunku biblijnej góry Ararat. Po drodze mijamy się z rodzinką jadącą z Iranu na chińskim motocyklu. Zobaczcie sami jak pomysłowo.

Rodzinka z Iranu na chińczyku. Przez siedzenie i bak rozścielony kocyk. Na baku leży najmłodszy członek rodziny. Zdjęcie wykonane w trakcie jazdy.

Wracając tą samą drogą zatrzymujemy się na wspomnianej wcześniej przełęczy Vorotan. Robimy sobie zdjęcie z interesującą rodzinką. Próby komunikacji kończą się na pozostawieniu naszego numeru telefonu. Już do nas dzwonili jednak był jakiś problem na łączach.


Jedziemy dalej. Wieje potwornie a przy okazji pomiata raz w lewo raz w prawo. Wjeżdżamy do wąwozu i spotykamy naszych znajomych, którzy zdobywali wulkan. Stoją na poboczu.
Ciekawy jak im poszło ostro hamuję.
Po co zjechałem na żwirowe pobocze chcąc dokończyć zatrzymanie ? Odpowiedź tkwi w tamtym miejscu i chwili. Do tej pory pory nie wiem dlaczego to zrobiłem.
Emocje ?
Uślizg koła i ...
__________________
http://www.radiator-mototurystyka.pl/

Ostatnio edytowane przez Głazio : 04.10.2012 o 21:58
Głazio jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem