Po długiej kąpieli dochodzimy w końcu do siebie. I dzielimy się przy piwie wrażeniami z kończącego się dnia. Trasa SH 36 Muhurr – Burrel to naprawdę piękny kawałek Albanii…
Taki filmik się znalazł:
Rano, korzystając z tego, że nigdzie się nie musimy śpieszyć, jesteśmy w mieście, a motocykle stoją w cieniu, postanawiam zajrzeć maszynie w trzewia.
Dodatkowo motywuje mnie czarna plama, która w nocy pojawiła się pod silnikiem…
Bliźniak wspiera głównie duchowo:
A ja rozkręcam:
I nadal nie widzę, skąd do cholery ten olej.
Publika zaczyna być coraz większa, Albańczyk-właściciel mamrocze coś pod nosem, że w sumie to bardzo wygodnie, jak kobieta sama umie sobie coś zreperować…
W końcu, bo zeskrobaniu resztek oleju wymieszanego z pyłem i piaskiem, ukazują się piękne wżery w obudowie silnika. Od oleju

?
Nie wiedzieć jak, ale wylał się również kwas z aku i tak skutecznie zmieszał z olejem, że nie było tego kompletnie widać…

Wypiął się wężyk odpowietrzający, ale czy to był winny?
Jestem wściekła na siebie i wszystkich dookoła (czyli głównie Bliźniaka), że nie wymyłam BMW od razu po glebie. Dwa niewielkie zacieki, a silnik wygląda, jakby co najmniej kilka szlifów w życiu miał… ehhh…