Dajesz Tymoniasty!
Po wypiciu pifka i wypaleniu fajki pokoju zlecialy sie chyba wszystkie meszki w okolicy!
To byla jakas masakra - wlazily po butach pod spodnie wciskajac sie wszedzie gryzac niemilosiernie. Nawet do zupy, ktora jedlismy chodzac do okola namiotow.
Jako ze bylismy na koncu pola a do kibla byl ladny kawalek, wiec lodpalilem Olge i dlugim slidem na szutrze wbilem sie pod bude z prysznicem, wzbijajac tymany kurzu.
Ledwo zeba umylem a tu wpada mnie kobita do meskiego ustepu w obcislych leginsach z dekoltem do pępka i pyta czy moze mi jakoś pomóc brrrr...
Sadzac po stroju myslalem ze to lokalna kurewka.
Jako ze nie gustuje w bezzebnych natarczywych kobitach po 50 szybko odpowiadam - dziekuje, nie skorzystam.
Babajaga chyba skapowala sie ze biore ja za ladaco, bo takiego buraka dostala, ze malo sie nie zapalila.
Nie przeszkodzilo jej to jednak w tym, zeby opierdolic mnie za jazda na komarze po polu.
Mowie ze czytalem regulamin 3 razy i nie ma nic o zakazie poruszania sie pojazdami do kibelka, znakow zakazu tez brak. Wiec jesli ma problem to niech dopisze sobie jutro taka info na bramie.
Opuszcza meska laznie bez buziaka mruczac pod nosem zebym wiecej nie jezdzil.
Po powrocie do namiotu opowiadam Tymonowi o podrywie.
Pali wieprzka i pryka tam skad dopiero wrocilem.
Tymczasem w moim namiocie trwa walka z meszkami.
Po 2 min slysze ze kolega wraca- mysle sobie, ten ma dopiero ruchy.
Ale gdze tam- zapomnial recznika!
Po kolejnych 2 min wraca ponownie po baterie do aparatu.
Nie mija minuta i jest z powrotem po baterie do kompa.
Prawie udusilem sie ze smiechu
Wlascicielka musiala sobie wlosy z pod pach wyrywac widzac jak Tymon jezdzi w ta i spowrotem, ale chyba nie byl w jej typie bo pozostawia go bez odwiedzin.
Tak przynajmniej twierdzil Mr T- czy to prawda, nie wiem.
Koniec koncow udaje mu sie zabrac wszystkie klamoty, bo dlugo nie wracal.
W koncu slysze znajome pryk, pryk...
Kiedy jest juz na miejscu okazuje sie ze zapomnial zabrac ladowarki i musi jechac jeszcze raz!!!
Teraz tylko czekalem az wypierdola nas z pola na pozarcie meszek.
Udaje sie jednak przespac do rana bez wizyty seksownej Lolity.
W nocy budi mnie dziwny dzwiek. Jakby deszcz, niestety byly to wyglodniale miniaturki komarow probujace dostac sie za wszelka cene do namiotu.