03.07.2012, 20:40
|
#59
|
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
Do Novaci było z górki także zajechaliśmy w miarę szybko i tak jak planowaliśmy upolowaliśmy nocleg.
Praktycznie pierwszy napotkany pensjonat był strzałem w dziesiątkę.
Małe targowanko i cała góra domku dla nas.Wyszło po 30 zeta na głowę. Chłopaki szybko się zalogowali a po otwarciu bagaży stwierdziłem, że skręcają nam się firanki.
Podpytałem właścicielki(nie pamiętam jak) o pralkę.Generalnie nie było problemu tym bardziej ,że zebrałem po piątaku od każdego cwaniaka i Pani zabrała to kłębowisko skunksa.
Rozkulbaczeni gotowaliśmy się do zdobycia Transalpiny.
Nagle moim oczom ukazał się taki oto obrazek.
Wojtek mając w pamięci swoje dwie przebite opony pomstował na Mitasa na którego ja nie dam złego słowa powiedzieć.
No tak trzeba usunąć dziada-pomyślałem
W tym momencie podszedł do mnie starszy Pan a ja zapytałem artykułując:
-Kombineren?
-Cak Cak Cyk?
-Wsziiiiit -ściskam gwózdek paluchami
Dziadunio popatrzył jak na półgłówka i zapytał
-Kleszcze?(to był początek przyjaźni ,która rozwinęliśmy wieczorem przy stole)
Ten kraj zawsze mnie zaskakuje.Kiedyś chcieliśmy pralkę to babka przyniosła miske.Innym razem jajecznice to dostałem parówki.
Tutaj taka niespodzianka kleszcze ,kleszcze hmmm
Nie bacząc jednak na bariery językowe zabrałem się do usunięcia trutnia.
Poszło gładko także nie wstrzymywałem dłużej stada.
Od samego początku przywitał nas piękny i równy asfalt(dla jednych stety dla innych niestety).
Droga wiła się ku górze a my dzidowaliśmy ile fabryka dała mijając ludzi na trawce, którzy porozkładali swoje piknikowe koszyki.
O ile na początku były barierki odgradzające o tyle później wyobraźnia trochę wyhamowała nasze zapędy.
Pogoda była fantastyczna i zrobiło się pusto
Napotkaliśmy też pierwsze przeszkody, które zostały pokonane na tzw pełnej pi...
Nie wszystkim wyszło no, ale cóż:-).... zabawa była przednia
Minęliśmy ośrodek narciarski i parliśmy dalej naprzód.
DSC08267.jpg
Moim oczom ukazał się fantastyczny widok.Naczytałem się o tej Mongolii oraz oglądałem Wasze relacje i coś we mnie drgnęło.
DSC08270.jpg
Wiele się nie namyślając klepnąłem maleńką w siedzisko i zrobiłem:
-Ichaaaaaaaaaaaaaaa
Złapałem jak zwykle wkrętkę, że sam tu jestem i pokonuje bezdroża odległych krain.Pozycja oczywiście na stojaka jak... wypada.
Wypatrywałem zabitej zwierzyny i wdychałem chłodniejsze powietrze.
Po chwili wjechałem w jakąś dziurę a szczeka mojego kasku zasłoniła mi oczy.Miotałem się chwilę jadąc jak Waldemar Marszałek w swojej łodzi. Nie widząc niczego uświadomiłem sobie, że Czachor to ja nie jestem.
Gdy tak pędziłem po tym rumuńskim stepie w te i spowrotem z letargu wyrwał mnie Wojtek.
-Enoooo
-Honooo
-Jedziemy dalej
|
|
|