13.05.2012, 20:46
|
#25
|
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
Poranek był wspaniały.Piękne słońce coś blisko 30 stopni.
Wyspani i bez efektów ubocznych spożycia Tokaju chętnie zaczęliśmy pakowanie i planowanie trasy.
Wpadł do nas na chwile jeszcze sąsiad właścicielki u którego szanowna Pani kazała zaparkować motory.
Coś tam pobełkotał i pomocnica w dość podeszłym wieku łaziła za mną mówiąc w rodzimym języku różne rzeczy.
Nic a nic nie qumałem o co tej Pani chodzi.Panowie jednak mocno się poruszyli gdy otworzyła usta i powtarzała szokolada ,szokolada.
Nie muszę komentować jaki stos dwuznaczności wytaczał się z ust kolegów.
-Calgon dawaj nie krępuj się ona chce w czekoladę.
Czułem przez skórę, że trzeba się ewakuować.
Zlitował się Wojtek proponując swoją tabliczkę.Otworzył tankbag a tu zonk.
Pani dostała na czekoladę parę Lei i uwolniłem się.
Ruszyliśmy ostro przed siebie.Ja zarekwirowałem jedną z aktualnych map i pomyślałem dość tych asfaltów trzeba korzystać z tego po co tu przyjechaliśmy.
Nasze zdziwienie dopełnił fakt ,że raptem 10 km od miejscowości w której nocowaliśmy pojawiły się piękne polany i pełno miejscówek na spokojny i przyjemny nocleg na łonie natury.
Szuterki nastroiły mnie megapozytywnie.Prędkości na budziku pokazywały trzy cyferki.Brak zwierzaków i aut na trasie pozwalał korzystać z całej szerokości drogi.
Było sucho także trochę zaczęło się kurzyć i zachowywaliśmy odstępy między sobą.
Wiedziałem, że klan enduro jest wniebowzięty,martwiłem się tylko co powie Mariusz na swoim nakedzie.
On jednak szybko rozwiał moje wątpliwości.
Ruszyliśmy w kierunku Poiana-Horea, który polecił nam Raf.
Góry Apuseni to były pierwsze miejscówki w których zasmakowaliśmy Rumunii takiej, której oczekiwaliśmy.
|
|
|