27 lipca
Pierwszy w życiu nocleg na prawie 4000m. Ludzie w relacjach piszą że ich głowy bolą (jadąc motocyklami)... ja sie czułem świetnie i tak też sie wyspałem - jak ostatni knur. 
Rozglądam sie za siebie i myśle - gdzie jest Tomcio :? :

Łyknąłem go w połowie drogi z Langar do Hargush, a ten poprzedniego dnia nie dobił do naszego kampingu.....
.... cos mu sie moze stało? phi, leje na to. 
Żegnam sie z Martinem bo byłem szybszy, nie było sensu mordować sie razem. 
Kontrola na pierdolniku pograniczników:
A ten zielony mi wyjeżdza że mnie aresztuje bo mi sie wiza skonczyła. Na mundurze sierp i młot a on ledwo po rusku potrafi bełkotać, sztrafować takich :!: 
To że 08 na dacie to dla niego lipiec zamiast sierpnia to nie moja wina że w podstawówce drzemał, no ale bez jaj. Trzeba mu było łopatologicznie wytłumaczyć jak miesiące na kalendażu działają..... 
Ale ogólnie rozweseliłem sie :lol: 
Tymczasem przełęcz Hargush na temacie. Przede mną dwoje Szwajcarów i Holender. Jak wiadomo wygrałem, wiec musiałem ich łyknąć, także pośpiech był ostry :lol: 
I pod górę :!: 
Nie było lekko ale myslałem ze bedzie gorzej. Dobrze sie wyspalem, moze dlatego tak łatwo poszło to 4344m Hargush Peveral. 
Widok na Pamir pozostawiony z tyłu:
Słone jezioro na przełęczy:
Hargush zdobyta! Mała zaprawa przed Ak Baital.
Widoki nie zachwyciły zbytnio, więc rura na dół na Pamir Highway. 
Poleciałem go Alichur gdzie porządnie zeżarłem, i bryknąłem dalej. 10km za miejscowością przenocowałem sie w jurcie. Gość imieniem Irkin, bardzo równy..... pytam sie ile chce za noc, powiedział - ile dasz. 
Dałem 10$ bo był wporządku i nie cwaniakował tak jak afganskie guesthouse. 
28 lipca
Murghab - taki był cel. I udał sie. 
Po drodze jedna niewielka przełęcz, 4100 z małym hakiem, a potem z górki. 
Lans na GSie, poczułem sie jak na forum advrider.pl
Potem spotkałem grupke Polaków w terenówce. Jeżdzą sobie, łażą po górach. A ja kręce ********  wie po co :twisted: 
Murghab, a te dwie rodzynki to właśnie Szwajcarzy na rowerach. Łykam wszystkich równo 
 
Namiotuje gdzieś blisko rzeki, w stołówce jem porządną miche. W koncu szykuje atak na Ak Bajtal.