16 lipca. 
Wstawszy wcześnie postanowiłem dać dyla z Garmchashma bo jeszcze by kazali płacić za oddychanie ichniejszym powietrzem. 
Przyjemny zjazd w dół, rzeczka...
Jakieś konstrukcje niewiadomego zastosowania:
I śmiechowy mostek. 
Czekałem aż któraś wpadnie do wody, ale jak na zlość przeszły.
Rura na Ishkashim. Sobota, granica otwarta do 16. 
Dojechałem na most lekko po 15:00, kuchwa zamknięte.... chyba se zrobili święto lasu. W morde, trza kiblować do poniedziałku. 1,5 dnia w plecy. Bardzo źle. 
Pojechałem na bazar coś pakuszać, spotkałem gościa co lekko nawijał po angielsku, powiedział że mieszka w Dasht i moge u niego sie zatrzymać. 
Pojechałem do wioski gdzie czekali jego rodzice.
Ten mały łepek na zdjęciu to pamirski huligan 

  jego hobby to torturowanie kota, ale o nim w nastepnej części :lol: