Rano powiedzieli w radiu, ze na jednej z dojazdówek do Wawy zapalił się samochód. Bywa. Życie.
Ale to co usłyszałem potem podniosło mi ciśnienie. Otóż jak samochód się zapalił (to, że jechała nim pani z dzieckiem to już szczegół) nikt nawet się nie zatrzymał...
Ludzie jechali dalej śpiesząc się do pracy.....
Komentarz zbędny