Też miałam dzisiaj podobną przygodę - siegając do plecaka gibnęłam sie w prawo i pooooleciałam. Najlepsze, że stało się to na stacji benzynowej i absolutnie żaden macho tankujący swój wspaniały wóz przy Tesco nie pokwapił się, aby mi pomóc...
Nie zostawiłam tego bez komentarza - "no tak, prawdziwych mężczyzn juz nie ma"

[albo może na Tesco nie tankują

].
Historyjka wesoła, bo glebnęłam jak ta lala - mina pani w kasie, gdy nagle zniknęłam jej z oczu - bezcenna
Pomógł drugi pan kasjer - za co jestem mu bardzo wdzięczna, bo sama też nie podniosę swojego motocykla, mimo, że jest zaledwie 2,5 raza cięższy ode mnie. Po prostu kłopoty z kolanami i słaby kręgosłup i niski stan "usportowienia"