Poczekaj z odpaleniem. Pamiętaj co mówił Misza o zapieczonych pierscionkach. Moto na podstawkę, wykręć swiece, mała strzykawka i do cylindrów kapkę oleju. Potem zapnij najwyższy bieg i obróć delikatnie w przód tylnym kołem. Jesli tuleje i pierscienie są wolne ok. Jesli nie są to w ten sposób nic albo najmniej zepsujesz

. Jesli faktycznie długo stała nie wal od razu rozrusznikiem na sprężonym silniku.
ps. swoją drogą nauczyło mnie tego życie i odpalanie jakiejs zapieczonej w pizdu jawy Ts350 po pół rocznym, zimowym postoju pod płotem. Z kolei pewna WFM z 60go roku zakręciła korbą bez kłopotu po ok 10 latach leżenia w piwnicy

. Powodzenia w reanimacji choć wydaje mi się, że będzie raczej krótka i przyjemna.