21 listopada
Nie śpię od 4.30, jest chłodno, naprawdę chłodno.
Wstaję o 5.53AM , została godzina do wschodu słońca. Godzina to w sam raz by zjeść, spakować się i czekać wydarzenia jakim miało być wychylenie się ponad linię horyzontu słonka.
Robię śniadanie
i cierpliwie czekam, wschód słońca – jest, zdjęcia - są:
Mógł bym wstawiać ich dziesiątki ale niektórzy skarżą się, że jest ich za dużo :P Więc sortuję jak mogę
3, tak - tyle stopni było dzisiejszej nocy. Na szczęście na plusie, choć podobno tak naprawdę pełnym snem spała tylko Renata i ja. Puchówki dały radę, syntetyki niestety nie do końca. Niektórym jeszcze długo tego dnia będzie zimno, inni rozchorują się na dobre. Nie ja, ja już wyzdrowiałem ! Yupiiiii !
Podczas gdy Wiesław oddawał się cały dziewczynom udzielając im kolejnych lekcji z dziedziny pakowania
ja oddałem się do reszty swojemu Canonowi :
Namiot bym złożył i pojechał dalej ale … jest mokry, niech schnie
Mija 2.5h od chwili gdy wypełzłem o zmroku z namiotu i w końcu ruszamy. Kierunek wąwozy Todra i Dades.
Nikogo nie informując zabieram wszystkim na wycieczkę po drodze nr P1500 przez miejscowość Taria, droga niby oznaczona na mapie Marco Polo jako widokowa okazała się być mało fotogeniczna więc przystanków jako takich nie zanotowano. Jednak tuż za Tineghir, po wjechaniu na R703 przystanków była cała masa. Na początku urzeka nas to pięknie położone miasteczko. Obiecałem sobie pokazać je w dwóch ujęciach. Nie wyszło : 250% normy
Wiesław akurat zabrał się tu za czyszczenie wizjera w kasku i o mały włos nie zgubił sprężynki od mocowania tejże.
10 minut szukania i znalazła się. Było by niewesoło.
Przejeżdżamy jeszcze z 5-6km i zaczyna się Wąwóz Todra, długi nie jest, za to wysoki. Pamiątkowe fotki :
Znów miały być 2 ujęcia a jest 7, czyli tym razem 350% normy. Znów nie wyszło...

To już chyba nie jest pragnienie, to z pewnością już nałóg
Poniżej widać wielkość tegoż wąwozu. Tam gdzieś, całkiem niedaleko od obiektywu (40-50metrów) stoją nasze maszynki. Ogrom !
Podprowadziliśmy je bliżej by była pamiątka.
Sami też władowaliśmy się "do zdjęcia"
Wystarczy - jedziemy do oddalonego o ok 70km drogi kolejnego wąwozu. Pomni ostrzeżeń i świadomi tego jak jesteśmy obładowani rezygnujemy z przełęczy położonej wysoko bo na 2800mnpm i jedziemy normalną drogą, czyli powrót do N10 i wbijamy się na R704.
cdn.