18listopada
1AM do drzwi pokoju ktoś zastukał , kazał zabrać motocykle pod hotel... nie wiem kto to był bo było ciemno a ja taki zaspany, że nawet głowy z pod kołdry nie wychyliłem. Rzuciłem tylko zaspane OK i poszedłem dobijać się do Wiesia. Ubraliśmy się pospiesznie, kurtki na plecy bo za oknem widać, że ostro pada ..

W hotelu żywego ducha. Wychodzimy przed. Tu Pan w mundurze nakazuje po francusku przestawić motocykle pod hotel. Dobrze,że wyraźnie gestykulował bo inaczej byśmy go nie zrozumieli

Obyło się bez sankcji karnych

Niby już trochę po 1Am a tu knajpy otwarte, kliencie w środku, jedni przy herbacie, inni konsumują w najlepsze. Na ulicach też jako taki ruch... Małe miasteczko a nie śpi. My jednak wracamy do pokojów, bo na dworze tylko +4 i usypiamy natychmiast.
7AM pobudka,toaletka i wynocha z tego obskurnego hotelu

9.30AM trwało to aż 2.5h , za długo, oj za długo...
Ale już jedziemy. Termometr waha się między 7 a 10 stopni, czasem wskoczy na 11-12 a ja w T-shirt się ubrałem w najlepsze

Czasem coś popada, czasem jedziemy już po drodze gdzie popadało. Masakrycznie ślisko. Po 2 uślizgach prędkość spada ze 110 do 60-70, zakręty biorę „na emeryta” , Wiesław mi odjeżdża ... Dupa ze mnie nie kierowca.
Piękne widoki zasłaniają deszczowe chmury

Nie tak miało być, oj nie tak.
Po wczorajszym chłodnym dniu chciało by się zaśpiewać „ więcej słońca za wiele było chmur” ale chyba tylko na śpiewie by się skończyło bo nawet największe modły o promyk gorącego słonka nie pomogły. Dziewczyny co 20km pytają czy jeszcze daleko a my wiemy, że ledwo ruszyliśmy... ale w tym kraju się ponoć nie rozmawia z kobietami...
Ok 13 pierwsze promyki słonka zaczynają ogrzewać nasze wychłodzone ciała. Piękne góry, wysokie kaniony, wspaniałe jezioro - to również podgrzewa, nie tylko ciała ale także umysły i atmosferę. Umysł rozgrzało tak mocno, że przegapiłem moment tankowania i skończyło się lądowaniem na poboczu. Dobrze , że mieliśmy zapasy. Spalanie 6.5 do 7.5 na autostradzie. Paliwo po 10.20-10.60 Dh. Raczej z dobrych stacji bo na tych kiepskich mają coś paliwopodobnego – nasze motocykle zupełnie inaczej pracują i kopcą z wydechu.
Wyczerpana bateria w kamerze znacznie podnosi nam średnią

Ta po raz pierwszy na tym wyjeździe skoczyła pow. 70km/h. Do tej pory poniżej 50ki.
A fotek tego dnia też nie brakowało:
Widoki wzdłuż N13 piękne. Szczególnie ładnie na tle jesiennego, niezwykle urozmaiconego nieba prezentował Wąwóz o brzmiącej nazwie Gorges du Ziz.
Gdzie tylko byśmy się nie zatrzymali jak z pod ziemi pojawiali się miejscowi. Ci którzy znali tylko arabski podchodzili na 3-5metrów i się przyglądali np. j.w. Jak ktoś znał język natychmiast proponował nocleg lub inne usługi

np. j.n. W ciągu całego wyjazdu nikt ani razu nie zapytał o Vmax, o spalanie, padły może ze 2 pytania o cenę. Dziwne wręcz niespotykane.
Jezioro Barrage Hassan Addakhil a w tle górka 1874mnpm.
Wiem, wiem - co drugie zdjęcie to Trampek, ale on bardziej fotogeniczny niż ja

Poza tym nikt się specjalnie nie wciskał za stery mojego Canona. Wszyscy mieli swoje aparaty, a nawet jak już nie focili, to mieli batoniki i papierosy

Czasem tylko Wiesia udało mi się ubłagać co by wziął go do ręki

i pocykał
Za to mam duuużo fajnych zdjęć z jego aparatu za co Ci Wiesiu właśnie tu serdecznie dziękuję! To chyba pierwszy wyjazd gdy ktoś pomyślał też i o mnie
W Al-Rachidia spotykamy rodaka, jedzie już kilka tygodni rowerem a podróż zamierza zakończyć w lutym. Ale mu dobrze !
20minut pogawędki, wymiana spostrzeżeń, pamiątkowa fota i lecimy dalej ! Nasz cel, Merzouga coraz bliżej, już czujemy powiew z nad pustyni ! Ciśnienie rośnie!