Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23.11.2011, 10:52   #46
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,484
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 8 min 6 s
Domyślnie Durmitor po raz pierwszy

Tak sobie leżę na trawce, patrzę na góry, słońce przygrzewa. Fajnie jest. Ale ile można tak leżeć? Przecież jestem w Durmitorze, wachę mam, czas też, no i chęci się znajdą. Po jakiś 20min się zbieram. Płoszę z lekka turystów i wyginam dzidę w głąb parku.

100_0337.jpg

Asfalt dobry, kręci się strasznie. Połykam kolejne kilometry, łeb mi się mało nie ukręci od tych widoków, a tu jeszcze trzeba patrzyć pod koło i w dal co się dzieje na trasie, bo ciasna dosyć mocno.

100_0339.jpg


Na szczęście o tej porze ruch nie jest za duży, ale ślepe winkle na skraju skarpy wymuszają czujność.

100_0340.jpg

Na drodze potrafi też być piach, żwirek, kamienie, odchody, właściciele odchodów...

100_0341.jpg

Ale nic to, jedzie się wyśmienicie. Chłonę całym sobą okolicę i normalnie zbieram szczękę z gleby niemal za każdym zakrętem

100_0342.jpg

Tak sobie jadę, cykam fotki, to i pomyślałem, że nakręcę filmik. A tu zdziwko. Bakterie w aparacie się kończą definitywnie. No przecież nie odpuszczę takiej okazji: Durmitor przy zachodzącym słońcu, prawie bez turystów, no i jeszcze jadę na lekko. Mapa w łapę i patrzę gdzie by tu zanabyć prund w paluszkach. Oczywiście w tej okolicy prawie nic nie ma. Widzę miasteczko Trsa tuż przy parku, na mojej trasie. No to naginamy. Tam musi być choćby kiosk.
Wyjechałem z Parku, górki się kończą, ale łeb się nadal kręci niemal dookoła, aż ciężko się na drodze skoncentrować. Mijam jakieś pojedyncze domki, czasem jest ogłoszenie o sprzedaży sera, jakiś inwentarz żywy się plącze. Jest Trsa. W mieścince są ze trzy domki i jakaś knajpka, ale sklepu nie namierzam. Przed knajpką stoi kilka motórów (LC8, R12gs), kilka terenowych Landków, jakieś kłady.

Szybka ocena sytuacji i wyginam dalej, pojadę do Plużine na dole. Tam na pewno będzie sklep. Co z tego, że to kolejnych kilka km dalej. Jest piknie. Naginam dalej, bo słońce już zaczyna się zbliżać do horyzontu. Dziiida. Teren wchodzi w las i zaczyna się obniżać, wracają serpentynki. Nagle zaczynają się też tunele.

100_0343.jpg

No i znowu mnie widoki rozwaliły na łopatki. Droga kręta jak świński ogon, tunele wykute w skale na zboczu góry, widok na jezioro Pivskie w dole. No normalnie jestem w raju. Banan na pysku chyba mi się kończy gdzieś przy potylicy.

Zjeżdżam na poziom jeziora, wyjeżdżam z tunelu i atakuję Plużine. Od przełeczy Sedlo minęło jakieś 38km, ale jakich kilometrów. Sklepik, biorę bakterie, coś do picia i coś słodkiego. Jest super. Ludzie się dziwnie patrzą, wychodzą ze sklepów, nie wiem o co kaman, bo wyglądam całkiem normalnie. I nawet starałem się tszody nie robić w mieście, a to, że się trochę spieszę i jestem nabuzowany energią to co innego. :d Hopsa z krawężnika i dziiiida spowrotem. Bakterie załadowane, można nagrywać.
Jeszcze tylko rzut okiem na Pivsko Jezero

100_0344.jpg

Na wprost, na/w górze widać gdzie się będę za chwilę wspinał

100_0346.jpg

i znowu wpadam w tunel na górę.



Nawrotki w tunelach, w zupełnej ciemnicy, jak się wpadało ze słońca to NIC nie było widać, normalnie czarna d.....ziura, a tu trzeba po winklu jechać. I te skrzyżowania w tunelach, normalnie czaaaad.

Wyjeżdżam znowu na górę. Naginam w stronę Durmitoru. Ruch już prawie żaden, no i bardzo dobrze. Doganiam przed Parkiem 3 terenówki z turystami. Cięęężko było ich wyprzedzić, mimo, że próbowali mi robić miejsce. Jak się udało, to uciekłem kawałek i zrobiłem szybki postój na włączenie aparatu.
No to teraz się zacznie (trochę długie te filmiki, ale nawet nie mogłem ich obciąć, bo nie było z czego ).





Jakość szałowa nie jest (musiałem je skompresować, bo trochę dużo ważyły i bym je uploadował chyba tydzień ), ale jak na aparat za 200zł to jest cacy. Nagrałem praktycznie cały przejazd przez Durmitor. Leciałem oporowo (max ponad 80km/h), teraz już była tylko koncentracja na drodze. Samochodów prawie nie było i dobrze, bo czasami przeginałem. Na szczęście dobrze widać trasę w dal, więc można za wczasu zobaczyć co się zbliża, przeważnie. Widziałem samochody, które wypadły z trasy, ale jakoś mnie to nie ostudziło.
Do Żabljaka dojechałem po ciemaku. Nawet mi nie przeszkadzała wizja spotkania z Baranem...

Dzień był szałowy, byłem tak naładowany energią, że aż mnie nosiło. Usiedzieć nie mogłem. Wlazłem na najwyższy szczyt MNE, a potem jechałem najlepszą trasą jaką w życiu na motórze pokonałem. Jak narazie THE BEST.

[MAP]http://mapy.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=43.125,19.10955+to:43.1801773,18.9268857+to: Nieznana+droga&hl=pl&ll=43.146088,18.983688&spn=0.339165,0.529404&sll=43.12805,19.038277&sspn=0.169633,0.264702&geocode=FVOMkgIdwrwjAQ%3BFQgJkgIdrpYjASl_O5UJkT5NE zF0ZM6Bg22zCQ%3BFZHgkgIdJc0gASmhq-6r9CNNEzHtQyjRI6Yj9Q%3BFUV9kgIdeIofAQ&vpsrc=6&mra=dpe&mrsp=1&sz=12&via=1,2&t=m&z=11[/MAP]

A dalej będzie tylko lepiej.
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem