Wybiła 11. czas wracać bo chłopaki pewnie już czekają w umówionym miejscu.
Zjeżdżam w doliny , 1700m na ok 150m npm. W koło piękne, gołe skały , wysokie na 2-2,5tyś.m. Niby człowiek latał w Alpy, tam, te widoczne szczyty mają po 3tyś i to z dużym haczykiem, ale uwierzcie mi - to nie to samo! Ten dreszczyk... Eh ta Albania ..
Jestem w miejscu, gdzie spałem. 45km w 3h - średnia jeszcze "lepsza" niż wczoraj! Ale się deczko fociło, coś tam filmowało.
Na stacji jestem o 13, więc się o godzinę spóźniłem. Koledzy spóźnili się o 2h ale grzecznie mówię, że przed chwilą przyjechałem...

Wymieniam walutę, za 1 euro dostaję 137, podobno nazywa się lek - pewnie lek na kłopoty

Tankujemy. Cena za litr ok 4,9-5,0PLN , zależy kto za ile kupił ojro.
Ruszamy.
Cel jest jeden, celem jest droga. Wybraliśmy taką jedną z mojego atlasu. Niedaleko , 80km. Na miejscu okazuje się , że drogi nie ma

Nie wiem, pewnie poszła na spacer albo coś. W końcu atlas ma swoje lata. Nie będziemy jej gonić bo przez te 23lata mogła daleko zajść. A może komuś się tak spodobała,że zabrał ją do domu ? Nie wiem, naprawdę nie wiem. Niepojęte.
Targ, zakupy, owoce.
Wybieramy inną drogę. Taka sobie. Spadamy stąd.
Wybieramy inną drogę.

Stacja benzynowa, tankujemy. Ale ale...cena normalna (znaczy 165 ichniego pieniądza) ale nie zauważamy przecinka po jedynce i znaczka na końcu. Ten znaczek...to nic innego jak symbol Euro..... A miało być paliwo za piątaka

Co zrobić, podróże ponoć kształcą
Wybieramy kolejną drogę. Oczywiście albo ją przelatujemy , albo...jej nie ma

Tym razem wracamy by to sprawdzić. Nie było ...

Za to była inna, na pewno lepsza, taka Made in EU. Czarna, szeroka, mocna ...

Dobrze trzymała w zakrętach moje opony, a, że wg mojego atlasu w Albanii nie ma ograniczeń na autostradach (tak, to była autostrada) to zostałem kilkaset metrów za ekipą i odwinąłem. Była czarna, była szeroka, dała radę- winkle przy Vmax były co prawda ciasne ale spokojnie mieściłem się na jednym pasie. Ale czymże były by albańskie autostrady bez klimatu. Klimat ten został podtrzymany przez np. krowy chodzące sobie poboczem, przechadzające się staruszki. Ba , na innej, tej łączącej Shkoder z Tiraną dało się zauważyć rowerzystów, traktory, motorowery a już królem była ciężarówka jadąca poboczem pod prąd....

Ale nasz droga była tak czarna, że zasłoniła nam słońce...a może ono po prostu sobie zaszło ? Sądząc po zegarku to pewnie tak było. Ale co tam, zatrzymujemy się na autostradzie umyć ręce, spojrzeć na mapę, zerknąć co mają w przydrożnym sklepiku. Parkingu nie było . Ot po prostu sklepik (kioseczek) stał tak, że żeby coś kupić z okienka trzeba było podejść do okienka już asfaltem, znaczy autostrada. Mieli tylko słodycze więc odpuściliśmy. Nalałem tylko sobie wody która lała się z węża w wiaderko, a z wiaderka wylewała się na drogę. Nie wiem po co ale na pewno od długiego czasu bo zalany był spory kawałek nawierzchni
Jednym słowem Albania...
Moi kompani znajdują miejsce pod namiot. Rozbijamy namiot, zerkamy na mapę i dochodzi do nas , że "wyrzuciło" nas o 150 km za mocno na wschód

Trudno, co zrobić. Koledzy robią butelkę, może nawet dwie, nie wiem bo się szybko pospałem
Fotka z tego dnia jest tylko jedna bo sporo jeździliśmy, w dodatku po drogach których nie było