Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.05.2011, 18:05   #11
puszek
 
puszek's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Krakuff
Posty: 4,750
Motocykl: RD07a
puszek jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 3 tygodni 3 dni 7 godz 45 min 12 s
Domyślnie

Hmmm zamiast wstepu...
Jest piątek godzina 17... Powoli pod prysznicem doprowadzam grzeszne ciało do porządku....Ida jeszcze w pracy...blogi spokój...Jutro już inny świat...
Tylko gdzieś w pokoju od jakiegoś czasu ujada telefon ..A co tam ,piątek 16 jest po pracy nic mnie to już nie obchodzi i tak wszystkie przelewy wyślę po powrocie...
Ale hiena nie daje spokoju, warczy i warczy..Mokre stopy zostawiają ślad..Telefon!!!Gdzie on kurna jest...W bałaganie pakowania i tym normalnym ciężko coś znaleźć...O znów warczy scurviel...
..Paweł..z Maroka... o cholera...
-Pablito, już nie możesz się nas doczekać? Kochany jedziemy zaraz do was..Spokojnie ,butelkę obalimy....
-Puszek~!!! Puszek, potrzebujemy żebyś coś przywiózł...
-Wiem , wiem..Żołądkowa się skończyła..(ale jak do cholery..zapakowałem 20 flaszek do kajmanowozu...Nie mogli wypić 14 litrów w tydzień i jechać..chociaż Norbert jest z nimi...kto wie...)
-Nie, potrzebujemy ..klocki hamulcowe, a najlepiej cały zacisk do tylu, zestaw naprawczy pompy, i oponę dla Norberta...
-Wściekłeś się? Za 2 godziny mam samolot...
-Musisz to załatwić do Podosa...może ma...

W Larsonie maja klocki ale nie chcą na przelew i w taksówkę nie wsadzą...
Podos , jeszcze nie powiedziałem a juz mi przerwał, ze wie wszystko i wykręca ze swojej Afri cały zacisk z przewodem i pompą....
Maro poleci koło Podiego , zabierze....
Wsiadamy z Idą i naginamy w kierunku Larsona..Ale to po drugiej stronie Rynku a już 17,30...Pasem dla tramwajów idzie całkiem szybko.
Klocki przygotowane szybko zmieniają właściciela...
Lecimy bokami na lotnisko...Zaklinamy Mara by uwiesił się skrzydła i nie pozwolił na odlot ...Zdążyliśmy ...
Stajemy do odprawy...Vasi jako obywatelka Mołdawi jest kontrolowana na każdej granicy... I co...Taśma staje..Celnik wpatruje się w ekran i kręci głową...No nie tak eto nie pajdiot...
Kontrola bagażu wykazuje obecność dziwnego urządzenia ukrytego w kalesonach Podiego(w czerwoną kratkę )w kształcie procy nowej generacji i do tego z płynem żrącym DOT 4..
Błagania, branie pod kolana, zaklęcia nie pomagają...
Nie można...
Po odprawie dzwonię do Podiego ,żeby odebrał swoje szpeje...
- Co z was za głupole nie mogliście spuścić płynu hamulcowego? Was gdzieś wysłać ..
Z nosem na kwintę idę do sklepu wolnocłowego i dwa podkalibrowe umieszczam w bagażu...Dostaję ticket...jeśli zakupię za stówę to mam 30 zeta zniżki...
-Maro , mówię , idź zakup jakieś płyny odczarowujące bo jak tak dalej pójdzie nie dolecimy....
_Puszek ,znasz mnie przecież , ja nie piję...
Cholera jasna, nie dość ,że fanty nam zabrali to jeszcze Maro nie chce współpracować...Musiałem kiepsko wyglądać, bo spojrzenie Vasi zmaterializowało się jedna flaszką....
Trudno...jakoś to będzie...Dzwonie do Pawła z hiobowa wieścią...Ale jakoś nie dociera to co mówię, piją cholera...... tylko Norbi coś mamrocze o 1 kwietnia

Z Frankfurtu dzwonię do Podiego, żeby nie jechał na lotnisko No cóż prima-aprylis w końcu musi być...
Vasi na terminalu nr B43 miesza żólty nektar z colą i dziewczyny zakładają koszulki Africa Team(dzięki Stopa-uć)...Błogie ciepło rozlewa sie po żyłach...Vasi całkiem nieźle miesza....
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg Zdjęcie0025LOT.jpg (573.3 KB, 8 wyświetleń)
Typ pliku: jpg Zdjęcie0022LOT.jpg (584.0 KB, 14 wyświetleń)

Ostatnio edytowane przez puszek : 01.05.2011 o 22:23
puszek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem