Przy wyjeździe na Białoruś to miałem najwięcej problemów z polskimi celnikami. Już prawie przejechałem na białoruską stronę i nagle mnie zawrócili i zaprosili na hale gdzie rozkręcają ciężarówki. Wszystko grzecznie i spokojnie, ale grzebali niemiłosiernie. Jeden nie mógł za nic pojąć jak to jest jeździć motocyklem i nie brać narkotyków, jechać na zlot i nie mieć przy sobie nawet żadnej trawki. Przetrząsnęli cały bagaż, wyciągali i trzepali śpiwory i namiot, odkręcali kanapę w motocyklu, odginali pianki w kasku, wyjęli wszystkie ochraniacze i wymacali dokładnie kurtkę i spodnie, prawie do majtek mnie rozebrali i wymacali, dziewczynie odpuścili i tylko kurtkę sprawdzili. Całą drobnicę z kieszeni i portfela trzeba było wyrzucić na tace z nierdzewki i też wszystko dokładnie przejrzeli. Niby wszystko było grzecznie, ale przyznam, że nie była to komfortowa sytuacja. Taka trochę nagonka na motocyklistów z nie wiadomo jakich powodów. Poza tym Białoruś jak najbardziej polecam. Sporo polskich śladów, tania waha, mały ruch i przyjaźni ludzie.
|