Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04.02.2011, 16:25   #47
Neno
 
Neno's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Zambrów
Posty: 1,024
Motocykl: CRF1000L
Przebieg: 64321
Neno jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 15 min 6 s
Domyślnie

22.11.2010
Budzę się, opróżniam pokojową lodówkę na śniadanie i lecę zobaczyć ten słynny Meczet Ulejmanów . Od tyłu nie chcą mnie wpuścić bo nie mam biletu, więc zataczam koło szukając wejścia. Za ok 25zł drzwi stoją otworem dla "innowierców". Wchodzę na dziedziniec :









Zostawiam buty i wchodzę do środka. Jako mężczyźnie wolno mi chodzić gdzie zapragnę, kobiety mogą poruszać się tylko w wyznaczonej strefie.







Przysiadam na kwadransik i z zaciekawieniem obserwuję modlitwę, "rytuały"











Wracam do hotelu, jest ok. 12. Postanawiam się zrelaksować, odpalam sobie laptopa, sprawdzam prognozy pogody, bo przecież trzeba wracać będzie na kołach. ZONK !!! Śnieg, mróz i to już od Austrii, nie dam rady. Zwijam majdan, rozliczam się z hotelem i pędzę jeszcze raz po gifty dla rodzinki, siebie i znajomych. W międzyczasie dostaje SMSa od chłopaków, że jutro koło południa planują wyjazd...
Przyspieszam kroku...
A wybierać mogłem z setek wzorów,kształtów, materiałów. Wszystkie piekne, jedna ładniejsza od drugiej, nie to co te widywane u nas w kraju.





Próbuje coś wybrać...co za los, właśnie teraz jak mi się spieszy ! Na szybko, po wieeeelkich targach kupuje 4 szisze Średnio udało mi się stargować ok. 30% . Panowie dokładnie pakują moje zakupy, bo wiedzą gdzie i na czym mają one dojechać. Ich zdziwienie sięga zenitu ale robotę odstawiają fachowo. Prezenty dojeżdżają w stanie nienaruszonym! Pewnie Was zdziwi, że ciągle tylko panowie i panowie ...tak, właśnie - panowie. Nie widać kobiet, nawet sprzątaczka w hotelu jest mężczyzną Ale nie ważne, zabieram moje 85 cm szisze pod pachy i lecę do hotelu. Idąc wszyscy wyciągają kciuki do góry i śmieją się od ucha do ucha. Chłopaki z recepcji to samo Ubaw po pachy. Zostawiam zakupy u nich w recepcji, sam lecę na ostatnia kąpiel i po graty.
Chłopaki pomagają mi zjechać motocyklem na dół, poprzypinać bagaże, żegnamy się i lecę gonić mój „pociąg”. Koledzy są już 2 dni w drodze powrotnej, wiem , że im pilno więc mam spore obawy, że nie poczekają. Ale wtopa ! W razie czego mam kilku znajomków, którzy nigdy jeszcze nie zawiedli w potrzebie ale Austria... brzmi groźnie i drogo, nie do śmiechu mi. W pośpiechu lecę jeszcze do pobliskiego kantoru wymienić resztę dolarów na miejscową walutę. Odjeżdżam
Na najbliższej stacji tankuje motocykl..... qrwa... zaczęło się... dopadli i mnie pieprz**** oszuści. Wymieniłem 3x20$ a kasę dostałem za 3x10$. Nie przeliczyłem tylko dlatego, że w tym samym nazwijmy go kantorze, wymieniałem kasę już 3 razy i wszystko grało. Poza tym śpieszno mi było ogromnie. Mam za swoje. Pięknie się dzień zaczął Zostawiam banknot z nominałem 50 na opłatę wyjazdową, całą resztę przeznaczam na paliwo – jedzenia nie będzie, to za karę, że nie sprawdziłem kasy przy okienku. Kara musi być !
Po przeliczeniu tego co mi zostało stwierdzam, że może być mało, ale trudno, jakoś to będzie. Tankuje do pełna i lecę na północ, bez mapy,przewodnika, nawigacji – po prostu na czuja, po znakach i pytając napotkanych przy drodze ludzi którzy spikają only arabic
Wyjazd ze stolicy w miarę prosty, na obrzeżach tysiące „lepianek” , co zamożniejsi mają takie 7x7 i antenę SAT na dachu a pod domem zaparkowane jakieś stare auto. Ci biedniejsi muszą sobie poradzić w nieco ciaśniejszych domkach. Serce się kraje, wszystko szare, zapuszczone, tonące w stertach śmieci. Utrwalam ten widok w pamięci bo aparat schowałem tak głęboko jak tylko się dało, by nie kusił, bo niestety nie ma czasu Po kwadransie widzę już tylko góry i pustkowia, a w miarę równa dwupasmówka prowadzi aż do samej granicy... no prawie
Ściemnia się, paliwo się kończy. Zjeżdżam na jakąś podrzędną stację, żeby nie przeholować płace dla kolesia ile mam oczekując w zamiar pokarm w płynie dla miss Hondy Szybka kalkulacja – ma starczyć na pełen zbiornik i dwa kanistry po 5L. Jako, że dystrybutor pamiętał zapewne jeszcze czasy II Wojny Światowej, licznik nie działa z mojej strony. Więc ja leję, właściciel mówi STOP. Ani nie nalałem, ani nie było komendy STOP. Co prawda to Syria ale zapanowały egipskie ciemności.... Ktoś wyłączył dopływ energii. Qrwa ! Tłumaczę dla gościa, żeby mi kasę oddał za nienapełnione kanistry ale on udaje, że wszystko jest ok. Zamyka się w budzie, rozkłada się wygodnie i wpatruje w wyłączony telewizor. Nie no, nie daję za wygraną. Mówię, że dzwonię na Policje ;D Oczywiście udaję. Właściciel poczuwa się do winy i rzuca jakieś nędzne ochłapy (3$) i widzę, że więcej nie wyduszę z tego …. nie owijajmy w bawełnę, złodzieja! Pozdrawiam go międzynarodowym znakiem pokoju. Ruszam robiąc dużo kurzu Mam nadzieję, ze lecące spod koła kamienie zrobiły co miały zrobić. Allah na pewno mu wybaczy ...
Wqrwiony do granic możliwości jadę ku granicy. Nie wiem co mnie podkusiło aby zobaczyć jeszcze raz Aleppo nocą...
Neno jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem