księgowy...
Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Radom
Posty: 1,497
Motocykl: KTM LC8 990 Adv.S 08' E-bike CUBE Fox full
Online: 4 miesiące 4 tygodni 21 godz 26 min 17 s
|
c.d.
Mogę powiedzieć górnolotnie: Bywałem w Turcji wielokrotnie, he he..
Podczas tego wyjazdu naliczyłem 15 pieczątek, głównie za sprawą Pajero z przyczepą zostawionego w Istambule. Tureccy celnicy to głąby jakich świat nie widział. Stoje przed nim podając mu paszport, a on mnie nie widzi. Mija godzina, dwie i awantura gotowa. Przybija z łaski pieczątkę, ale robi to z takim obrzydzeniem, że i mnie robi się niedobrze. Nastepna buda, policjant: najpierw obślinionymi paluchami kartkuje paszport, nie może znaleźć tej pieczątki, w końcu pokazuję mu. Patrzy w swój system i nie może uwierzyć, że zostawiliśmy taki dobry car i jeździmy motorami. Na jego logikę to my jesteśmy tumanami. Woła jeszcze dwóch, tamci trochę bardziej rozgarnięci, wyjaśniaja mu, że to taka moda teraz. Mija nastepne pół godziny i puszczają nas.
Wita nas wschodnia Turcja, Kurdystan.
Pierwsze miasto, pierwsza restauracja
P1020634_1024x768.JPG
Pojedli..podchodzi Turek, mówi, że często jeździ do Polski pohandlować. Stawia kawę, wiadomo po turecku i ciasto, jest miło. Rozmawiamy chwilę, ale czas goni.
Jedziemy ledwie kilometr od tej knajpy; nagle pustoszeje ulica, pełno porozrzucanych kamieni, nasyp kolejowy. Okazuje się ze dzieli dzielnicę Kurdów od Turków, poruszamy się powoli zygzakami, nagle zza nasypu wyskakuje ze trzydziestu młodych gniewnych i heja w nas kamieniami. Ja z Mirkiem z przodu oddalamy się szybko, za nami Mikołaj, bmk-a chyba robi to za wolno, Wiesiek został. Zobaczył co się dzieje, zatrzymał się wczesniej przed całą zadymą. Za chwilę podjeżdża do niego dwóch chłopaków na skuterze, prosi ich o eskorte, troche ucichło, podjeżdza do nas. Oceniamy straty, nogi nam się trzęsą. Grzegorz na bmw opowiada, że kamienie fruwały bardzo blisko, jeden wielkości pięsci uderza w tankbag, zostawia spory ślad. Patrzę na jego reflektor, potłuczony. Odjeżdżamy stamtąd!
Szukamy szklarza, takiego okiennego, żarówka H4 cała, ale bez szyby za chwilę spali się.. Znajdujemy rzemieślnika w jakichś zakamarach, wystrugał szybkę na miarę, (małe i duże oko) jak to w bmce. Na kit i silver taśmę montujemy ją. Objechał na tym całą wyprawe.
P1020648ccccccc.jpg
P1020662fgggggggvffffffff.jpg
IMG_3612_1024x768.JPG
Robimy może z 50 kilometrów, wjeżdżamy do kolejnego miasteczka, i co widzimy: Czteropasmowa droga, oddzielona trawnikiem w środku. Ruch zerowy, pełno kamieni na ulicy.
Ale my już wiemy o co chodzi.
Jakiś facet pokazuje: jechać, jechać. No to ruszamy.Za chwilę z bocznych uliczek wychodzą gnoje uzbrojeni w drągi, proce, i kamienie, na szczęście nie rzucają. A tu nagle zza naszych pleców lewą strona drogi daje pełną parą wóz pancerny, zaraz za nim opancerzony jeep, obydwa najeżone bronią gładkolufową z każdego otworu strzelniczego. K* t* m* wojna!!! Chłopaki grzeją z tych karabinów ino dym, gaz łzawiący turla się po ulicy, a młodzi wojownicy kamieniami w nas i w te samochody. Jesteśmy dokładnie między jednymi, a drugimi. Słysze kamienie uderzające o moje kufry i blachę, wojsko wyprzedza nas i robi nawrót, jakoś się mijamy. Oni zostają, my ewakuujemy się szybko. Robimy może kilometr, a tu nastepna barykada, stosy opon, krawężniki w poprzek drogi i czekający „bojownicy”. No chodźcie, chodźcie - pokazują. Zbijamy się w ciasną grupkę, co robić? Do tyłu? Nie. Patrzę w boczne uliczki - to też zły pomysł. Z 50 metrów obok drogi stoi dwóch lokalesów w naszym wieku. Wołamy ich, wyjaśniamy skąd jesteśmy i co tu robimy. Okazało sie, że choć trochę zrozumieli, zgadzają się nas asekurować. Idą przed nami, a w zasadzie biegną. No ładnie, żywe tarcze. Coś tam wyjaśniają małolatom i bezpiecznie odjeżdżamy.
Na końcu miasteczka posterunek żandarmerii tureckiej zatrzymuje nas. Pytają skąd i po co, my za to dlaczego taka draka(?). Okazuje się że w przeddzień wojsko postrzeliło młodego Kurda.
Kurdystan to piękny, górzysty kraj, tylko te posterunki wojskowe trochę działają na psychę. Każda wieś, miasteczko obstawione szykanami, bunkrami z wystającymi lufami karabinów.
P1020659_1024x768.JPG
P1020667_1024x768.JPG
P1020668_1024x768.JPG
P1020670_1024x768.JPG
Z jazdą idzie nam powoli. Zapada noc, mamy miejscówkę do spania
P1020635_1024x768.JPG
Kurdowie są bardzo gościnni, śpimy w centrum piknikowym Evi: woda, internet, pole biwakowe, motory zamknięte. Za friko. Zapraszamy na flaszkę kilku dwudziestoletnich opiekunów tego obiektu, grzecznie dziękując proszą o spokojne zachowanie. Ale my wcale nie mamy zamiaru rozrabiać.
P1020637_1024x768.JPG
P1020645_1024x768.JPG
IMG_3605_1024x768.JPG
Rano przyszła do nas Pani ze świeżutkimi plackami
IMG_4064_1024x683_1024x683.JPG
PA090137_1024x768.JPG
IMG_4090_1024x683_1024x683.JPG
IMG_4093_1024x683_1024x683.JPG
IMG_4097_1024x683_1024x683.JPG
IMG_4100_1024x683_1024x683.JPG
IMG_4144_1024x683_1024x683.JPG
IMG_4237_1024x683_1024x683.JPG
Ta zawiesina w powietrzu to pył, po kilku godzinach jazdy wyglądamy jak po Dakarze.
Na zdjęciu poniżej, mali Kurdowie podbiegli do mnie, jeden z nich (ten z tyczką) wsadził mi ją w tylne koło, dobrze że się obejrzałem bo już miałem ruszać. Zeskakuje z moto, ale oni wcale nie uciekają. Każdy trzyma kamień w dłoni. Nie bardzo chcę wywołać wojny polsko-kurdyjskiej, bo chyba bym ją przegrał w tym momencie, widać w nich agresję. Podbiega żołnierz turecki, gnojki zwiewają. Uff, znowu było gorąco
IMG_3609fgggggggggg.jpg
Dwie granice i ok. 300 km., myśleliśmy że zrobimy to jednego dnia, zeszło dwa.
Po południu wjeżdżamy do Iranu
IMG_3615_1024x768.JPG
Jak się później okazało to najbardziej przyjazny kraj na naszej tegorocznej trasie…
cdn
Ostatnio edytowane przez zbyszek_africa : 19.12.2010 o 18:55
|