W nocy o dziwo nie zmarzliśmy, choć temperatura na pewno nie przekraczała 5 stopni. Galaxon tylko miał problemy z choroba wysokościową, głowa go bolała i ledwo się ruszał do tego perspektywa jazdy bez tylnego hamulca nie napawała optymistycznie. Widok z miejsca noclegu mielismy niezły, dzien wczesniej nie było czasu na fotke.
indie2010 791a.jpg
Zabralismy się za gotowanie wody na herbate i na jakieś jadło co na tej wysokości nie jest wcale takie łatwe. Waski o mało nie wysadził mnie w powietrze tą swoją kuchenką.
indie2010 794a.jpg
Ruszylismy w kierunku trzeciej naszej przełęczy Lachalung La o wysokości 5065 m. Początkowo droga biegnie doliną wzdłuż rzeki, a w pewnym momencie zaczyna sie wznosic kilkunastoma serpentynami w górę aż do przełęczy. Jak się potem okazało jedna z najlepszych przełęczy widokowo zwłaszcza na podjeździe i zjeździe.
indie2010 795a.jpg
indie2010 799a.jpg
indie2010 803a.jpg
Jest pięknie, motory dają rade. Talax trochę odstaje ale nie ma tragedii. Jedziemy wąwozem wzdłuż strumienia aż do mniejszej przełęczy Kangla o wysokości 4784 m. Czwarta zdobyta.
indie2010 807a.jpg
indie2010 812a.jpg
Widok z tej przełęczy jest super, przepaść, formacje skalne, wodospad. Jedzie sie półka skalną , a potem zjazd serpentynami w dół.
indie2010 817a.jpg
INDIE - 1476z.jpg
INDIE - 1491z.jpg
Jesteśmy blisko Pang ok 5 km, to tez wioska sezonowa, ale zanim tam dojedziemy mamy nowe doświadczenie w Himalajach - przeprawe przez błociaro i wielkie kałuże. Trochę się ślizgamy, ale dajemy rade. Zatrzymujemy się w Pang u miłej pani na omlecika i herbatkę z migdałami i cynamonem.