heja,
Zaczęliśmy z kolegą i jego "nowiutką" DR ambitnie, o 8 rano motory odpalone i hej przygodo.
Plan był aby troszke pojezdzić i może jakieś zdjęcia porobić...
Najpierw była łączka, wypasają się króliki i inne futerkowe gady, troche postrzelaliśmy z wydechów i już łąka nasza
ruszyliśmy dalej i padł pomysł na pobliską żwirownie.
wszystko pięknie ładnie i nawet urocza Pani właścicielka nas tam wpuściła(pozdrawiamy!!)
szuterki fajne ale im dalej w dupę, tym ciemniej
zjechaliśmy na sam dół i w sumie nie zbadaliśmy terenu na który wjeżdżamy
dr'ę wsysło nieco
glina ciągnie lepiej niż solarna tirówa na trasie na włocławek
dr'a wyciągnięta..20 minut
już mieliśmy jechać dalej kiedy to stwierdziłem....co? Afryka nie przejedzie
efekt taki:
motong się zassał i zapadł na dobre.
znikąd pomocy....a nogi też się zapadały w tym masełku więc podnoszenie motonga odpadało...
Afryka niby cięższa chyba tylko o 40 kg ale te 40 kg zdecydowało....Afryka nie do ruszenia!
Wyciąganie zajęło półtorej godziny i rąk nie czujemy.
Trzeba było moto położyć na boku i po deskach sunąć w jedynym właściwym kierunku.
a teraz mycie ząbków i do spania
Afryka cała i zdrowa. W drce urwana linke od odprężnika...
ale warto było!!
w domu to ludzie umierają