W końcu prom podpłynął. Załadowałem się, jako pierwszy licząc na to, że szybko będę po drugiej stronie. Okazało się, że podana godzina to termin przypłynięcia promu, a nie odpłynięcia. Obsługa czekała chyba, aż się odpowiednia ilość klientów zbierze. Zbierała się, owszem, ale powoli. To mi pozwoliło poobserwować sobie tych ludzi przez wizjer aparatu. Im czas płynie wolniej, naprawdę. Nawet w nosach dłubią powoli…
|