Obserwując z góry szutry w bezpośredniej bliskości wzgórza Uchisar szukałem miejsca, gdzie można by rozbić namiot bez lęku o nawiedzenie przez policję lub inne służby mundurowe, których w Turcji jest sporo. Wypatrzyłem parę takich lokalizacji i postanowiłem spać właśnie u stóp dachu Kapadocji.
Pozbierałem się więc szybko, załadowałem nowe baterie do aparatu i ruszyłem na przegląd wytypowanych z góry miejsc.
Kapadocja to kraina tak cudowna, że zatrzymanie się w praktycznie dowolnym miejscu gwarantuje piękne widoki i pozytywne emocje. Wjechałem w pierwszą szutrową drogę, potem skręciłem dwa razy wybierając ścieżkę trudniejszą i mniej dostępną i po ominięciu jakiegoś wzniesienia i pokonaniu miękkiego zjazdu błękitowi mych oczu ukazało się uprawne pole, jakaś skała z wbitym kominem z rury i kawałek trawy między nimi. Uznałem, że to wygląda wystarczająco zachęcająco. Skała okazała się być domostwem zamkniętym na cztery spusty. Za domem była mała winnica i zadaszony murek z kranem z bieżącą wodą. Czy można sobie wymarzyć lepsze miejsce do noclegu?
Rozbiłem więc sypialnię z namiotu i oddałem się cowieczornemu przeglądaniu mapy i przewodnika.
Po zapadnięciu ciemności spadł lekki deszcz, ale, nauczony deszczami z centralnej Europy wolałem się zwlec i założyć tropik – oczywiście, jak się okazało, niepotrzebnie.
|