U mnie Dominator NX 650 (rocznik w dowodzie 1995, ale to jeszcze RD02) został wyciągnięty z garażu handlarza zza Poznania. Na fotkach i w zapewnieniach był śliczny i działający idealnie, ale na żywo już nie było tak pięknie.
Byłam wściekła ze ponad 300 km przejechane na darmo. Ale mój mąż jak zwykle nie zawiódł - zjechał grubo z ceny, moto wzięliśmy, a on w pocie czoła szybciutko doprowadził go do normalnego stanu - nowe płyny, opony, naprawa zacisków, no i najważniejsze - obniżenie i do tego wybranie jeszcze trochę gąbki z kanapy.
Jeżdżę nim od końca listopada 2008 r. Nie robię specjalnie dużych przebiegów. Teraz licznik oficjalnie przekroczył 46 tys. czyli zrobiłam ok. 7500 km. Krzyczy (głośno) już o nowy lakier i wymianę uszczelek w silniku. Szybę, lustra i handbary ukradłam AT
Uwielbiam to moto, spełniło moje oczekiwania i marzenia... Chociaż czasami doprowadza mnie do szaleństwa fochami

i wtedy marzę o V-ce

(ale szybko się godzimy)