Borek, Galicja 2010 - podsumowanie
Po pierwsze w imieniu organizatorow bardzo wszystkim dziekuje za przybycie. To na pewno nie byla najlepsza z imprez na jakiej bylem i czuje sie za to odpowiedzialny. Zapewniam, ze postaram sie w przyszlosci jeszcze jakas zrobic i moge Was zapewnic ze bedzie lepsza. Mamy z Jochenem wiele wytlumaczen na niektore z niedociagniec, ale nie na wszystkie.
Dziekuje za to ze trzecia z afrykanskich furii nie spowodowala zadnych niepotrzebnych konsekwencji i dzieki temu w Borku w przyszlosci chetnie zobacza nasza ekipe.
Ale poniewaz piszecie Jochen, Sambor etc... to dodam, ze byly obok nas osoby, ktore swoje zadanie odrobily naprawde w 100 procentach. Chcialbym tu wrzucic podziekowania dla osob kryjacymi sie za kilkoma nickami:
- Kwintalowi, za transport namiotow i lozek
- Hansowi z Galicyjskim Stowarzyszeniem Motocyklowym za pomoc w organizacji, przewodnictwo awaryjne ekipy Magyarow, i laskom za pomiary. Dodatkowo Rascie za rymy.
- Wojtkowi z Kroscienka za dobre pomysly i spokoj
- Kubie za identyfikatory
- Bajraszowi za naklejki
- calej reszcie, ktorej nie wspominam nie dlatego, ze jestem niewdziecznikiem tylko dlatego, ze skleroza...
Zapewniam, ze impreza bylaby lepsza gdyby nie wydarzenia sobotnie, ale tego nikt nie byl w stanie przewidziec. Bardzo sie ciesze, ze dojechaliscie bezpiecznie.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
|