Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Polska (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=75)
-   -   Wieprza kajakiem 2020 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=37865)

Emek 04.08.2020 09:00

Wieprza kajakiem 2020
 
Przygodę z kajakami zacząłem wiele lat temu. Lubię wiosłować ale po rzekach. Jeziora mnie nudzą. W moim rejonie ciekawych rzek niewiele i raczej proste i nudnawe. W okolicy komina robiłem wielokrotnie Nidę, Białą Nidę, Czarną Nidę, Wartę a ciut dalej to Wel, Rospuda, Tanew.
JAkiś czas temu kupiliśmy sobie kajak z myślą o tym, że będziemy zwiedzać dalsze rejony Polski i ciekawsze rzeki. Zawsze ciągnęło mnie na rzeki pomorskie. Słupia, Łupawa, Wieprza, Parsęta - coś co nie jest zatłoczone, nie ma masowych spływów, są zwałki z którymi lubię się mierzyć, bystrza, których w okolicy nie mam i dzika puszcza w okolicy. Planowaliśmy ale stanęło na tym , że wedle naszych ustaleń najmniej uczęszczaną rzeką jest Wieprza więc w dobie korony ruszamy w tamtym kierunku chcąc pobyć w samotności, unikać gawiedzi i złapać choć odrobinę spokoju ducha.
Po wielu telefonach żeby jak najlepiej ogarnąc logistykę stanęło na tym że lecimy do miejscowości Trzebielino. Tam parkujemy i transferujemy się na Wieprzę bo jest najbliżej.
Droga była przyjemna bo nigdzie się nie spieszyło a z rowerami i kajakiem na dachu też się nie pogoni.
Musze też kontrolować zamocowanie kajaka bo nie mam specjalistycznego stelaża tylko leży na belkach spięty pasami. Jak popada to się luzują. No cóż.
Przerwy robic trzeba.
https://i.imgur.com/1UtjXOU.jpg
W końcu późnym popołudniem docieramy na bazę. Baza jest tutaj.
https://www.google.com/maps/place/54...9!4d17.0902609
Zrzucam rowery i miły Pan Mirek pozwala nam je zostawić w bazie a my tymczasem przemieszczamy się na drugą stronę drogi na łąkę gdzie startuje się na rzekę Pokrzywną - dopływ Wieprzy. Wypożyczalnia ma tam bardzo fajną miejscówkę z wiatami, toaletą, miejscami na ognisko więc gdyby ktos leciał na moto to można skorzystać za niewielką opłatą. Lokalizacja stanicy.
https://www.google.com/maps/place/54...8!4d17.0876901
To dosłownie po drugiej stronie drogi. Dodatkowym atutem jest pobliska stacja paliw gdzie można coś zjeść i zaopatrzyć się w napoje. Wygląda niepozornie ale jest więcej niż przyzwoita.
Za radą Mirka tam też wystartujemy zamiast lecieć na Wieprzę bezpośrednio to dostaniemy się do niej poprzez Pokrzywną. I to była dobra decyzja ale o tym potem. Tymczasem zrzucam kajak, rozkładamy się z żarciem i rozpalamy ognisko.
https://i.imgur.com/m4rMoFJ.jpg
https://i.imgur.com/zWtkxaH.jpg
Niestety popaduje i na jutro zapowiadają burze więc nie wygląda to najlepiej ale nauczeni latami doświadczeń decyzji o starcie nie zmieniamy nigdy.
Jutro start.

Babel 04.08.2020 09:21

Kajaczki fajna sprawa:) - w moich okolicach polecam Rawkę

teddy-boy 04.08.2020 09:36

Rawka super, a ja polecam i zapraszam na Liwiec.

wojtekk 04.08.2020 10:27

I Rawkę i Liwiec być może zaatakuję ad hoc od niedzieli. Dzięki za podpowiedzi!

A temat czytam! Fajne klimaty.

Navaja 04.08.2020 11:54

Liwiec jest trochę nudny. Lepszy Świder, bo węższy i bardziej wartki.
Ale nie w weekend, bo tabuny ze stolicy okupują.

Scyzoryk, pisz Pan dalej, bo naród czeka ;-)

Emek 04.08.2020 12:12

Spokojnie, bez nerwów. Zaraz popłyniemy.

teddy-boy 04.08.2020 13:27

Liwiec to zależy jakie odcinki. Chcesz kręty, wąski i wartki? Odcinek od Mokobód w dół będzie Ci się podobać.

wojtekk 04.08.2020 13:31

Świder ma na to mało wody. Byłem w niedzielę

Emek 04.08.2020 13:31

Ranek wita nas ładną pogodą. Niespiesznie jemy śniadanie i pakujemy rzeczy do kajaków. W celu zmniejszenia objętości zdecydowałem się na zakup liofilizatów od Neno żebyśmy mogli szybko i w każdych warunkach przygotować sobie posiłek. To był strzał w 10. Oczywiście okazuje się że zabraliśmy za dużo betów i musimy z części zrezygnować. Jedziemy wiec na minimalizm ciuchowy, odpuszczam wodę w butelkach i biorę filtr do wody. Będziemy korzystać z przefiltrowanej wody z rzeki. Razem z nami startuje rodzina z dziećmi na jednodniowy spływ i to jedyna osada jaką spotkaliśmy na rzece tego dnia.
Startujemy. Rzeka jest dość wąska, winkle ciasne a nasz kajak ewidentnie jest za długi. Co jakiś czas haczymy to przodem to tyłem o brzegi i pakujemy się w krzaczory ale przeszkód nie jest wiele i płynie się w miarę sprawnie.
https://i.imgur.com/NMYLKyT.jpg
Co jakiś czas rzekę przecinają brody, z których korzystają zwierzęta. A zwierzyny tutaj masa. Tej grubszej jak jelenie. Dość powiedzieć że ledwo ruszyliśmy a kilka metrów przed kajakiem dostojnie przemaszerowały dwie łanie gapiąc się na nas zdziwione.
Początkowo rzeczka płynie poprzez łąki i pola.
https://i.imgur.com/3rCaFqS.jpg
Dopływamy do mostu gdzie zrobiono stanicę kajakową. Nawet nieźle choć miejscówka obok drogi i mostu otoczona pastwiskiem to nie jest szczyt marzeń. Ale pomościk jest, cumuje się dobrze i nawet zrobili pochylnię do wyciągania kajaków. Nieźle.
https://i.imgur.com/oHmyPRe.jpg
Chwila odpoczynku i lecimy dalej. Zaraz za mostem zaczyna się robić ciekawie. Wpływamy w las i zaczyna otaczać nas puszcza.
https://i.imgur.com/o5mDJmJ.jpg
Wyłazimy zobaczyć co się kryje na brzegu. Las dziwny, kompletnie inny niż na naszej prowincji. Widać ślady, że da się tutaj dotrzeć puszką.
https://i.imgur.com/p4yKkg0.jpg
Im dalej w las tym więcej drzew. Schodzi mgła a w oddali słychać oznaki burzy. Pojawia się mgła na rzece, robi się ciemno i mrocznie. Klimat jak z horroru. Rewelacja.
https://i.imgur.com/wt8TLvl.jpg
Pojawiają się też pierwsze niewielkie przeszkody jak również głazy w rzece. Płytko ale trzeba mieć się na baczności.
Tłukło i tłukło gdzieś w oddali no i w końcu dopada nas ulewa. Pechowo że w takim miejscu że brzegi są bardzo strome a do tego bagniste i śliskie. Z trudem udaje nam się wydłubać kajak z rzeki i obrócić żeby nie nabierał wody. Garujemy moknąc pod drzewami a ulewa nie bardzo chce odpuścić. Wdrapuję się na skarpę i w oddali widzę jakby ambonę. Idę na rekon bo jak ma padać długo to lepiej ciuchy zabrać, ubrać się cieplej i przeczekać na ambonce. Niestety ambona okazuje się albo niedokończona albo celowo ktoś zrobił ją odkrytą więc lipa. Tarpa rozkładać mi się tez nie chce więc tak czekamy skuleni w krzakach aż odpuści. Trwa to ze 40 minut ale w końcu burza umyka i możemy śmignąć dalej. W sumie fajnie że popadało bo powietrze zrobiło się zdecydowanie lepsze.
Gonimy dalej. Jak nas spuszczali na wodę to chłopak coś mówił o przystani i coś tam wspomniał o drzewach owiniętych folią. Właśnie mam je przed sobą więc dobijamy się rozejrzeć ale to raczej nie to bo miały być wiaty ale ich nigdzie nie widać. Idę trochę próbując złapać zasięg. Dopytam bo nie ma co przestrzelić miejscówki na biwak a mamy już ze 20 kilo zrobione więc jak na start to nie ma co się nadto forsować. Udaje się złapać sieć i koleś mi wyjaśnia że to jeszcze mamy z 1,5 godziny do biwaku. Wracam i gonimy dalej. Udaje się dotrzeć do pola namiotowego czy stanicy (jak zwał tak zwał) pod nazwą Mnich. Z dołu wygląda OK. Pomościk, pochylnia (długa i stroma) , schodki. Zapowiada się zacnie więc idę zobaczyć. Niestety jak ktoś coś u nas robi to z reguły nie ma konsultacji z kajakarzami, leśnikami tylko gmina wydrapuje kasę z Unii. Sam pomysł i miejsce świetne ale realizacja to totalna katastrofa. Z daleka widzę że pod nowymi wiatami stoły są zalane woda po deszczu więc dach ciece. Miejsce na ognisku ulokowane z doopy i odkryte. Kibla brak. Kuwa. Idę dalej w głąb a tam stara miejscówka chyba leśników. Stare wiaty na ognisko, suchutko , ładnie, zajebiste miejsca pod namiot, jest gdzie się przesuszyć. Miód. Dobra. Cofnę pod prąd te 100 metrów i zalogujemy się na polu „starym”. Mankament jest taki, że kajak trzeba wyciągać pod górę ale w sumie to ta skarpa jest mniejsza niż ta z pochylnią na nowej stanicy 100 metrów dalej.
Oto stara miejscówka. Stolik do roboty, ławy do siedzenia i ognicho pod dachem. Nowej nawet nie robiłem bo rzygać się chce. Klimatu brak, mokro, Częściowo murowane wiaty. Jedyny plus to kosze na śmieci i to spore więc nie ma problemu z pozbyciem się odpadków.
https://i.imgur.com/azufeuA.jpg
Trochę zmoknęliśmy a i zmarzliśmy więc zabieramy się za paszę. Krem z pomidorów i papryki od Lyo robi robotę na start. Następnie ognicho i gięta.
https://i.imgur.com/9bGHniL.jpg
https://i.imgur.com/70aiczS.jpg
Pomału zapada zmrok. My nieprzywyknięci że tak długo jest jasno. U nas szaro jest około 20 a o 21 to już w zasadzie ciemno. Tutaj jakby z godzina więcej użytkowego światła dziennego jest.
https://i.imgur.com/u7m05Qy.jpg
Podpatrzyłem u znajomych co kajakują od lat patent z kratą do pieczenia i do kajaka to jest super. Nie trzeba trzymać kija, można wrzucić w zasadzie prawie wszystko i się grzecznie piecze a w tym czasie można się zająć innymi sprawami.
Wieczorkiem już po kolacji słyszymy ruch na rzece. Dopłynęli jacyś ludzie dwoma kajakami. Bazę znaleźli w nowych zabudowaniach ale rankiem dostrzegłem że musieli mieć grubo. Suszyli niesamowitą ilość ciuchów jak na 4 osoby więc chyba się skąpali. My tymczasem grzecznie w kimę bo rano start kolejnego odcinka.

Emek 04.08.2020 14:21

Dla oddania klimatu.

Emek 04.08.2020 19:43

Ranek wita nas pogodą pod psem. Siąpi, chłodnawo i ponuro. Ja niestety jak się obudzę to dalej już usnąć ciężko więc wyłażę z namiotu zaintrygowany zwiększonym ruchem samochodów wokół. Marta postanawia jeszcze pospać.Z aut wysypują się tubylcy i lecą w las z koszykami. Zgadnąć za czym wcale nietrudno więc i ja idę zobaczyć co tam ściółka oferuje w tych rejonach.Las różni się od tych które mam wkoło komina. W zasadzie cały pokryty jest mchem, zielony i piękny. Widzę z daleko samotnego lokalesa z wiaderkiem i zmierzam ku niemu obczaić co tam ma nazbierane. Już z dala dostrzegam żółte grzybki więc kurki.U nas kurek niewiele a jak są to rosną na piaskach wśród drzew iglastych. Tutaj jest inaczej..Kurki kryją się w zielonych.mchach i jest ich dość sporo. Zbieram trochę na śniadanie i wracam na bazę. Przy okazji dostrzegam na moście że zacznie się trudniejszy , zwałkowy odcinek rzeki..Wracając spotykam jednego. z wczoraj przybyłych kajakarzy. Wygląda na mocno skacowanego i tak chyba jest. Leżakuje z książką pod tą wiatą która nie puszcza wody. Pod drugą suszą się ciuchy.Marta już wstała i zabieramy.się za śniadanie.https://i.imgur.com/ejXauMB.jpg
Pogoda też się znacznie poprawiła. Wyszło słonko więc wykorzystuję je żeby wysuszyć kajak.https://i.imgur.com/7zcGnd9.jpg
Po śniadaniu, dosuszamy.resztę betów, pakujemy kajak i znów na wodę..
Od razu po starcie mamy most a za za nim dość upierdliwa przenoska. Od razu widać że będzie ciężko. Rzeka zawalona drzewami, część leży tuż pod wodą tak że nawet nie marszczy powierzchni i można stanąć bocurem.i złapać wody co też kilka razy nam się udaje. W zasadzie to mnie bo wodę łapałem tylko ja na tyle.
Prenoski jedna za drugą pojawiają się co jakiś czas.Z reguły błotniste ale dzięki temu lżej targać kajak niż po trawie.
https://i.imgur.com/xEhmgMP.jpg

Na przemian pojawiają się bardzo ładne piaszczyste skarpy to znów fragmenty zwałkowe i otwarte przestrzenie.
https://i.imgur.com/TqbJWZX.jpg

Skarpy zwiedzamy bo widok na zakola z nich jest fantastyczny. Podwodne glony pięknie wyglądają w świetle słońca.

https://i.imgur.com/F8CSOH7.jpg

https://i.imgur.com/SmAQGhZ.jpg

https://i.imgur.com/EY0l9sJ.jpg

Dodać trzeba że ten odcinek od biwaku Mnich do kolejnej stanicy o nazwie Kawka jest bardzo urozmaicony, dziki i w większości leci po takich zadupiach że nie mamy żadnego kontaktu z cywilizacją. Zasięgu tela też czasem brakuje.
Cała przeprawa do Kawki zajmuje nam kilka godzin. Kolejny odcinek to na dystansie bodaj 7 km mamy 3 elektrownie wodne z przenoskami. Nasz gospodarz powiedział że spokojnie możemy ten odcinek ominąć bo o ile 2 pierwsze elektrownie są spoko do przeniesienia po kilkadziesiąt metrów to ostatnia elektrownia w Kępicach to już pół kilometra przenoski do tego wcale nie brzegiem tylko po betonie jakimś osiedlem. Nie wiem nie weryfikowałem.bo ustaliliśmy że jak wylądujemy w Kawce i pojawi się transport to korzystamy. Jak transportu nie będzie to atakujemy.
Koleś z przyczepą pojawił się w ciągu 5 minut od przybycia do Kawki więc ten sektor ominęliśmy w taki sposób że kierowca zawiózł nas nad Jezioro Obłęskiedo ośrodka Sobótka, tutaj.https://www.google.com/maps/place/Wa...9!4d16.9183713.
To nienajgorszy.pomysł załadowanym kajakiem , gdyż z jeziora wypływa strumyk którym możemy transferować się z powrotem na rzekę. Ta opcja nam odpowiadała..
Sam ośrodek jest w remoncie ale może coś z tego będzie. Jest pole namiotowe, domki, stołówka, kąpielisko a nawet sauna więc potencjał jest. Niestety jest coś jeszcze.
.https://i.imgur.com/HxMvyez.jpg

Od razu mi się przypomniały ruskie zarośla. Ale po głębszej analizie okazało się że to coś nie gryzie. Owady wyglądające jak komary okazały się niegroźne. Nie wiem czy tresowane czy co ale w każdym razie bezzębne.
Kajak na osuszacz i odpalamy ogień.
https://i.imgur.com/phJJdxj.jpg

https://i.imgur.com/o5Oocwy.jpg

Dzionek kończymy po podlasku albo dokładniej łomżyńsku :D.

https://i.imgur.com/9lL3key.jpg





..

Novy 06.08.2020 06:56

Emek, takie pytanie może z dupy, ale o wodzie to tyle wiem, że jest - żeby pływać tak kajakiem po rzekach to trzeba mieć jakieś uprawnienia?

Świetna forma wypoczynku :Thumbs_Up:

Na koniec prawdopodobnie będę miał jeszcze kilka pytań, jeśli nie wyklarują się w trakcie opowieści :)

CzarnyEZG 06.08.2020 07:32

Dołączam się do pytania Novego.
Dodatkowo jakbyś mógł w skrócie określić ABC jeżeli chodzi o przygotowanie się do pierwszego małego spływu - od czego zaczynać, na co uważać itd.

Emek 06.08.2020 08:10

Na kajak nie trzeba mieć żadnych uprawnień. Nie wymaga to też jakiegoś wyjątkowego przygotowania. Wystarczy pojechać, pożyczyć kajak i płynąć. Zawsze mi mówiono że na wodzie najważniejszy jest spokój. I to prawda. Nerwowe działania spowodowane niespotykaną sytuacją (przeszkoda wzięta bokiem przy szybkim nurcie etc.) powodują, że zamiast ogarnąć temat może dojść do sytuacji niebezpiecznych.

Jak pływam to kilkukrotnie widziałem jak ludzie w panice robili dziwne rzeczy w kajaku co skutkowało rolką, wywrotką czy nabraniem wody co z kolei może mieć różne konsekwencje. Ja na ten przykład zawsze pływam w kamizelce, tylko trzeba mieć wygodną. Ja mam kajtową, krótką i jest szalenie wygodna. Na początek nie polecałbym rzeki zwałkowej o szybkim nurcie. Coś jak Nida, Pilica, Warta, Tanew, Wieprz. Rzek mamy sporo. Większość rzek u nas jest w miarę czysta od przeszkód. Od tego bym zaczął. To nie jest fizyka kwantowa. Wsiadasz i płyniesz. Na zwałkowe przyda się już sprawne ogarnianie sterowania kajakiem.

Jak się wypożycza kajak w PL to dostajesz instrukcje (teoretycznie) kamizelkę i gąbkę. Ja zawsze zabieram linę, taka z 30 metrów. Już raz ściągałem z wody przerażoną laskę co wysiadła z kajaka i siedziała na drzewie bo bała się wsiąść ponownie.
Zwijałem też znajomych bo spanikowali stanęli bokiem i otwarty kajak nabrał full wody, stracił sterowność i nie byli w stanie wrócić do brzegu. Dobrze że było płytko.

Warto poznać mapę szlaku z kilometrażem, GPS tu coś pomoże ale opis szlaku z kilometrówką i punktami charakterystycznymi to jest to. Dla mnie to kluczowe. Gdzie, co i jak. Przykładowo na rzece Wel nie mieliśmy mapy szlaku, dzień się kończył a tam nie ma gdzie wyjść z wody i rozłożyć namiot na powiedzmy 10 km. Dzieci płaczą , ciemno , tylko ja miałem czołówkę i musieliśmy dokulać do miejsca biwakowania kawał drogi po ciemku w środku nocy. To błąd. Gdyby prąd był szybki a rzeka zwałkowa to byłoby ciepło.

Na pierwszy strzał też bym nie polecał długich odcinków. 10-15 km na początek styknie, szczególnie jak zabieramy dzieciaki. Dziecko lat 10 spokojnie zrobi taki dystans z partnerem. Ja średnio robię 20-25 a max 30 na dzień. Jak przekręcę to kolejny dzień staram sie zrobić luźniejszy.

Sprzęt to temat rzeka jak z motocyklami. Nie ma jednego do wszystkiego. Generalnie to ja preferuję kajaki z zamkniętym kokpitem i komorami a nie otwarte co jak łapią wodę to od razu tyle że trzeba walić do brzegu i to wylać. Duża grupa znajomych pływa kanadyjkami. Są większe , wygodniejsze, pakowniejsze a na pusto ważą tyle co kajakowa dwójka. Ja nie lubię łodzi ale to dobra opcja bo można zabrać 4 osoby na lajcie (rodzice z 2 dzieci).

Wypożyczając kajak wielkich opcji nie mamy więc ja bym tylko zwrócił uwagę na wiosła. Lepiej brać lżejsze niż cięższe a ja wolę krótsze niż dłuższe a do tego z mniejszym piórem bo czasem się zdarzają długie kije z wielkim piórem. Ciężko się tym operuje, zagarnia to w ciul wody i szybciej się męczymy.

Obligo Crocsy lub inne buty do wody ale z podeszwą co się trzymają na stopie (nie japonki), kapelusz na łeb bo nam spali karczycho, długi rękaw i spodenki raczej w kolano niż krótkie. Jak ma padać to wiadomo.

redrobo 06.08.2020 08:13

Jako, ze na kajakach (co prawda wyczynowych) sie wychowalem podpowiem: zanim zdecydujesz sie na samodzielny splyw kajakiem po jakiejs mniej znanej rzeczce, warto skorzystac ze splywu zorganizowanego na rzece z jakakolwiek infrastruktura lub po prostu pozyczyc kajak na jakiejs znanej, urokliwej trasie. Tu jako przyklad moze byc Czarna Hańcza lub Krutyń. Jeden dzien na kajaku nie jednego juz zniechecil wiec warto wdrazac sie malymi kroczkami...
Przyklad takiego splywu wystepuje podczas Integracji Podlaskiej w Płaskiej u Tolka. Zachecam.
EDIT: jak pisalem 2 zdania to Emek napisal 25:)
Cytat:

Napisał CzarnyEZG (Post 692222)
Dołączam się do pytania Novego.
Dodatkowo jakbyś mógł w skrócie określić ABC jeżeli chodzi o przygotowanie się do pierwszego małego spływu - od czego zaczynać, na co uważać itd.


wojtekk 06.08.2020 08:23

To ja dorzucę, aby kupić sobie worek (np. Crosso) hermetyczny plus etui hermetyczne na telefon. Jedno i drugie grosze, przydaje się na inne atrakcje (np. na telefon, gdy idziemy na dłuższy spacer w góry). Worek wpiąć w kajak/canoe. Sporo zamoczeń, zalań potrafi zepsuć humor i ludzie się zrażają.

Na pływanie z dziećmi proponuję canoe - często to trzy ławki, można się odwracać przód/tył do kierunku jazdy, zamieniać miejscami. Mniej nudy dla dzieci. No i w ciul rzeczy można zabrać.

Emek 06.08.2020 08:38

Rano słońce wygania nas z namiotu. Jest upalnie. Śniadanko i pakowanie kajaka. Procedura znana. Początkowo lecieliśmy w koszulkach i spodenkach ale okazało się że jak dmucha i trzeba wejść do wody (a trzeba) to szybko robi się zimno. Woda w Wieprzy należy raczej do chłodnych. Temperatura wody nie ma nic wspólnego z rzekami nizinnymi więc lecimy w kurtkach, które wyrwałem od kumpla parę lat temu. Okazuje się że mimo że to taka guma (poliuretan) to nie jest w tym gorąco nawet jak się wiosłuje.
https://i.imgur.com/hJFmiL6.jpg
https://i.imgur.com/ab6b4SE.jpg
https://i.imgur.com/12h6ejy.jpg
Jakiś czas temu odkupiłem worek SW Motech na forumie i powiem że dzięki dodatkowym klamerkom, które zamocowałem do uchwytów pokrywy luku sprawdza się zajebiście. Cztery kliki i spanie wymontowane lub zamontowane. Doskonałe jak podczas przepychania trzeba się szybko pozbyć tego co leży na kokpicie a potem znów szybko to zamocować.
https://i.imgur.com/QBSit6P.jpg
No to w drogę.
https://i.imgur.com/QEff0fI.jpg
Strumyk wypływający z jeziora chyba nie ma nazwy. W przewodniku piszą że ma ok 1,2 km i na moje oko tyle może mieć. Jest płytki, ciasny i wąski. Co do samych przewodników to wyczytałem że tym strumykiem można popłynąć z Wieprzy pod prąd do jeziora. Może to być wykonalne pustą jedynką. Dwójką z bagażem to może być udręka bo trochę można podpłynąć a resztę iść z tym, że to upierdliwe bo na strumyku zdarzają się głęboczki i to zaskakujące. W każdym razie pod prąd nie polecam.
Po wpadnięciu do Wieprzy od razu mamy trochę większych lub mniejszych zwałek ale jakoś sobie z nimi radzimy. Po 2 kilosach mijamy most drogowy w Osieczkach a za kolejny kilometr jest łąka na lewej stronie rzeki. Stamtąd można z buta skoczyć do jeziorka oddalonego o jakieś 500-600 metrów (pożarówka nr 12). My odpuszczamy bowiem mamy dziś w planach dopłynąć do Sławna do stanicy kajakowej i tam gdzieś biwakować. Ewentualnie ciut wcześniej na dziko.
Tutaj wspomnę tylko o tym, że kilometraż w przewodnikach jest wzięty z sufitu. Mierzyłem na Locusie długości poszczególnych śladów od punktów charakterystycznych i są o wiele dłuższe niż te podane w przewodniku. Należy mieć to na uwadze biorąc pod uwagę własne siły i możliwości.
Gonimy więc dalej z planem zatrzymania się w okolicy Korzybia gdzie chcę zrobić zakupy a tam namierzyłem sklep. Dalej ich nie ma aż do Sławna.
Po drodze mijamy jakieś mosty, dalej zdarzają się zwałki ale w okolicy Korzybia jest już spokojnie i nie ma przeszkód. Bardzo trudno znaleźć tam dogodne miejsce do wylądowania i koniec końców staję pod skarpą gdzie po drzewach wyłazimy na brzeg. O tyle szczęśliwie że tuż obok leci leśna ścieżka i nie trzeba się przeciskać przez krzaczory. Biorę plecak i dymam do sklepu. Jestem w połowie drogi , już widzę dworzec kolejowy jak się pokapowałem że nie wziąłem kasy. Odwrót.
W Korzybiu nie ma nic. Nic ciekawego. Na przejściu kolejowym zaczepia mnie bezzębna kobieta prosząc o papierosa i starym zwyczajem żula jak wyciągam do niej paczkę , kolejne pytanie czy może 2. Możesz. Pokaż mi gdzie sklep. Obchodzę remontowany dworzec PKP a wszystkie oczy z różnych zakamarków zawieszają na mnie swój wzrok.
Czuję się dziwnie. Nie po takich zadupiach jeździłem, nie w takie zakamarki się zapuszczałem i z niejednym żulem musiałem się zmierzyć ale tam poczułem się w taki sposób jakby coś mi zagrażało. Poczułem się bardziej niż dziwnie. I dopiero tam po wyjściu z kajaka dostrzegłem jaka tam jest bieda.
Mówi się o biedzie na Podkarpaciu, Podlasiu czy u mnie w Świętokrzyskim ale nigdy nie widziałem czegoś takiego jak w tamtych okolicach. Ogromne walące się chałupy po PGRach w których mieszkają po 2 osoby, brak przemysłu, brak roboty. Walące się piękne budynki, te ceglane poniemieckie i te z muru pruskiego. Próbowałem pogadać z lokalesami ale markotni, mrukliwi, nieufni, zamknięci w sobie. Jedynie Pani w sklepie mega miła, grzeczna i uprzejma. Zeznaje że chłopy tutaj roboty nie mają (a raczej nie chcą jej podejmować) a kobiety jakoś ciągną dorabiając zbieraniem jagód i grzybów. Widać , że słabo się tutaj ludziom wiedzie.
Oto dworzec.
https://i.imgur.com/VaTmIhM.jpg
Obecnie w remoncie.
https://i.imgur.com/iVL7RxS.jpg
Robię szybko potrzebne zakupy bo mam ochotę stąd uciekać. Wracam do kajaka. Po raz 4 przechodze koło jedynego zabudowania po drodze i po raz kolejny ujadają na mnie sierściuchy. Tym razem jednak ktoś wyszedł. Mężczyzna. Dzień dobry wołam, koleś odprowadza mnie błędnym wzrokiem przy ujadaniu psiarni. Nie odezwał się.
Wracam do Marty pakujemy się do kajaka i spieprzamy stąd jak najdalej. Zjemy obiad po drodze, ma być stanica z pomostem. I jest. Parkujemy.
https://i.imgur.com/a4T2eRq.jpg
Cumuję , chłodzę piwko w rzece a Marta próbuje uwiecznić owady, których mnóstwo wokół.
https://i.imgur.com/G84OZUN.jpg
Stanica jest spoko. Miejsce na ognisko, 2 wiaty, słabo z miejscem na namiot ale da się. Znajduję nawet raka w rzece ale próby złapania nieudane. Dziś w menu będzie krem pomidorowo-paprykowy i kluski z gorgonzolą i szpinakiem z sucharów.
Stanica jest po prawej tuż przed pozostałościami drewnianego mostu. Można też zejść z wody po lewej stronie gdzie jest ładna łąka.
Fajne miejsce z dojazdem pożarówką bo w czasie obiadu podjechali ludzie autem.
Mija nas 3 kajakarzy. To pierwsi ludzie spotkani na wodzie od wyruszenia. Jeden z nich wygląda na osiemdziesiąt , drugi na 60 a trzeci gdzieś w moim wieku. Mokrzy, skąpali się pewnie na zwałkach.
Lecimy dalej. Planujemy dotrzeć do przepławki dla ryb – tutaj.
https://www.google.com/maps/place/54....8086925?hl=pl
Do tego miejsca zwałek jest niewiele, i jest średnio ciekawie. Korci mnie biwak na dziko w lesie za przepławką i tam chcemy czegoś poszukać. Docieramy do przepławki i spotykamy tych co nas minęli. Mają dość będą tu biwakować i się suszyć. Miejscówka z doopy. Teren nierówny, zarośnięty. Sugeruję im przemieścić się na drugą stronę bo tam więcej miejsca do biwakowania i lepszy teren .
My gonimy dalej. Niestety im dalej tym gorzej. Las jest ale daleko od rzeki i nie fajny iglasty, mało gęsty tylko mieszany i zakrzaczony. Może dalej będą lepsze miejsca na biwak. Ni chu. Dalej są pastwiska, pogrodzone, prywatne tereny wydeptane przez bydło z wieloma miejscami gdzie krowy się poją. Po prawej mimo kilku prób nie znaleźliśmy nic ciekawego. Przed nami obiekt hydro i przenoska więc może tam.
I tutaj zaczyna się robić ciut dziwnie. Rzeka się rozwidla , w prawo zapora, zakaz pływania a w lewo kanał miejski lecący przez Sławno.
Należy skierować się w ten kanał. Dobić do lewej strony mostu i wydłubać kajaki na brzeg.
Miejsce lądowania.
https://www.google.com/maps/place/54...6.704673?hl=pl
Potem na drugą stronę mostu w kierunku zapory i tam je zwodować ponownie.
Miejsce wodowania.
https://www.google.com/maps/place/54....7051637?hl=pl
Jest już późno, mamy sporo kilosów w ramionach a miejscówki na nocleg nie widać. Po przenosce widać wielu wędkarzy więc podpytujemy o jakieś lokalizacje na nocleg. Nie ma. Stanica w Sławnie. No to płyniemy. Mijamy most na krajówce a potem dalej jest drugi most drogowy. Szlak tutaj w ogóle nie jest oznaczony i dopiero tubylec mówi żeby na połączeniu kanału miejskiego z Wieprzą wpłynąć w ten kanał i po 50 metrach po prawej jest stanica.
Dostrzegam ją w ostatniej chwili. Jest. Miejsce bez sensu, wykonanie znośne, za to jest kibel. Jest to natomiast miejsce spotkań lokalnej młodzieży. Nie ma wyjścia, spokoju raczej nie będzie.
Lądujemy, wyciągamy bety i czując się lekko nieswojo rozbijamy namiot. Kolesia pod wiatami lukają na nas jak na zjawisko więc postanawiamy zagadać. Czy jest tu coś do żarcia. Może zamówimy pizzę.
Młodzież daje szczegółowe instrukcje i zamawiamy paszę z dowozem do stanicy kajakowej.
Stanica jest tutaj.
https://www.google.com/maps/place/54...8!4d16.6875611
Na satelicie w gogle jej nie widać ale jest.
https://i.imgur.com/K5RmtPB.jpg
https://i.imgur.com/2Pkuv0u.jpg
Jest miejsce na ognisko ale opału brak. Po drugiej stronie ulicy jest cmentarz i zaraz po wejściu po lewej jest pusty plac ze sporą ilością opału. Można sobie przyciągnąć (nic nie trzeba łamać ani rąbać, leżą suche konary) co też uczyniłem więc mieliśmy jeszcze ognisko.
Około 23 towarzystwo wiatowe się oddaliło i noc mieliśmy spokojną.

Zet Johny 06.08.2020 09:25

Ale zbieg okoliczności. Właśnie jestem w Zwierzyńcu i dzisiaj atakujemy Wieprz kajakami. Dwa lata temu była Czarna Hańcza i bardzo się spodobało.

motokanapy.pl

Emek 06.08.2020 10:02

Dobrze że dziś bo w weekendy to Wieprz zapchany. 2 razy byłem albo i trzy i zawsze wybierałem Tanew bo tam było pusto. W środku tygodnia powienieneś mieć luzik.

sluza 06.08.2020 10:25

Cytat:

Napisał Zet Johny (Post 692233)
Ale zbieg okoliczności. Właśnie jestem w Zwierzyńcu i dzisiaj atakujemy Wieprz kajakami. Dwa lata temu była Czarna Hańcza i bardzo się spodobało.

motokanapy.pl

Żadnego zbiegu okoliczności. Trzeba po prostu odróżnić Wieprz od Wieprzy :)

Zet Johny 06.08.2020 14:46

Cytat:

Napisał sluza (Post 692240)
Żadnego zbiegu okoliczności. Trzeba po prostu odróżnić Wieprz od Wieprzy :)

Oczywiście 😁

motokanapy.pl

Poncki 06.08.2020 16:02

To ja mam jeszcze jedną uwagę w kwestii bezpieczeństwa.
Sztuczne progi, jazy, uskoki i inne tego typu atrakcje, mogą być zajebiście niebezpieczne!
Płynąłem kiedyś z kumplami rzeką, która była sprawdzona kilka dni wcześniej.
Kiedy zaczynaliśmy zapytałem ich czy nie mogli wybrać rzeki z chociaż minimalnym nurtem. Zamuła była totalna - prosty nudny kanał.
Dopłynęliśmy do "malutkiej hopki" i chwilę później byłem już na dnie, dociskany tak potężną siłą, że nie było opcji, żeby cokolwiek zrobić.
Uratował mnie brak kamizelki (to nie jest zachęta do rezygnacji z kamizelek) ponieważ w tego typu miejscach wytwarza się specyficzny prąd.
Okazało się, że poziom wody się podniósł i to co kilka dni wcześniej było hopką, stało się pułapką.
Zaznaczam, że z mojej perspektywy nie było żadnych przesłanek, że może być niebezpiecznie. Bezpośrednio przed uskokiem prąd przyspieszył i nie było już odwrotu.

Poniżej w filmie wszystko dokładnie opisują.
Polecam szczególnie 6:00. Zobaczycie jak "poradziła sobie" Straż na ćwiczeniach.



Przepraszam za OFF!!!

Emek 06.08.2020 16:09

100% racji. Nida u mnie na dzielni.
https://turysta.swietokrzyski.eu/sit...1/dscf0253.jpg
Wygląda niewinnie i to jest wysoki stan wody. Wcześniej jedyne bystrze na rzece. 2-3 lata temu debil spłynął po tym progu i właśnie tak jak na filmie go wciągnęło. Drugi rzucił się na pomoc. Debil wypłynął a ratownik utonął.
Dodam że ten próg jest doskonale oznakowany i jest zaznaczona przenoska ale zawsze jakiś AS się znajdzie. Co gorsza kajaki były wypożyczone od kumpla. Postępowanie policji i prokuratury, brak możliwości zarobkowania przez cały sezon.
Ja takie przeszkody nawet jak wydają się bezpieczne zawsze walę brzegiem.

Emek 07.08.2020 07:48

Rano dymam do miasta zrobić zapasy na kolejny dzień bo zaplanowałem że dziś chcę spać na dziko w ładnych warunkach z dala od gawiedzi. Ma być ognisko, spokój, zero narodu i naturka. Pogoda ma być ładna więc wszystko powinno się spiąć.
Po dotarciu do drogi obok stanicy kierujemy się w lewo i po ok 300 metrach mamy sklep Społem. Zaopatrzenie wystarczające a i dalej nie chce mi się dymać.
Wracam, wychodzi słońce i jemy śniadanie pod wiatami. Planowaliśmy dotrzeć do Darłówka ale jak patrzę na satelitę to mi się odechciewa. Zobaczymy jak poleci. Ruszamy późno bo koło 11.
Pochylnia i pomost znacznie ułatwiają wodowanie i wsiadanie.
https://i.imgur.com/Vq0ZOIO.jpg
Ruszamy i z początku rzeka jest zajebiście nudna. Mijamy Sławno a dosłownie po chwili mamy kolejną wioskę Sławsko.
Zaczynamy dostrzegać też że rzeka zbliżyła się niebezpiecznie do cywilizacji bo w czystej dotychczas Wieprzy pływają śmieci. I to sporo.
Nic się nie dzieje, przeszkód brak i leniwie lecimy sobie w kierunku kolejnej stanicy w miejscowości Staniewice. Tutaj.
https://www.google.com/maps/place/Pr...2!4d16.7499447
Stanica jest w miarę ok z tym że na otwartym terenie więc piździ jak w kieleckim i mimo słońca jest po prostu chłodnawo. Testuję ładowarkę solarną kupioną okazyjnie za stówkę na olx. Nazywa się toto goalzero i powiem że działa zaskakująco dobrze. Jestem bardzo mile zaskoczony że coś wielkości rozłożonego zeszytu potrafi tak sprawnie ładować telefon czy powerbanka.
Stanica ma wiaty ale w całości ażurowe jak widać, sporo miejsc przy stołach na polu, duże miejsce na ognicho i bardzo dużo miejsca na namioty. Kawał pola. Do tego dwa kible typu ToyToy.
https://i.imgur.com/XIhzcpF.jpg
https://i.imgur.com/ubmmUO6.jpg
https://i.imgur.com/4bXEfUV.jpg
Stajemy tutaj na posiłek i gotujemy suchary od Neno. Zaskakująco smaczne. Dziś danie meksykańskie z ryżem. Wygląda jak wyrzygana breja ale smakuje bardzo dobrze i jest mega sycące. Dla zainteresowanych dodam, że założyliśmy że bierzemy większe porcje z myślą że jedna starczy nam na dwoje. Nam starczało natomiast większe chłopy powinni to traktować jako porcję dla jednej osoby.
Zachciało nam się czegoś słodkiego i w związku z tym postanawiam zrobić sobie kilometrowy spacer do sklepu. Po drodze z zaciekawieniem obserwuję zabudowania i ich mieszkańców.
Leci tu polski odcinek Szlaku Św. Jakuba.
https://i.imgur.com/oqvO4ff.jpg
Stare zabudowania.
https://i.imgur.com/6RJLzTd.jpg
https://i.imgur.com/f0btCFE.jpg
A tutaj Malwa przebiła się przez rynnę.
https://i.imgur.com/jh03rcr.jpg
Chałupy się walą a ogrody zadbane niesamowicie. Całe w kwiatach.
https://i.imgur.com/z5M02eK.jpg
Namierzam sklep, lokalesi tutaj jacyś normalniejsi. Da się pogadać a w sklepie to już super miło. Robię zakupy i wracam bo jeszcze kawałek drogi mamy. Plan minimum to stanica kajakowa Wieprza. Jest tutaj.
https://www.google.com/maps/place/Pr...7!4d16.7168509
Od jednej stanicy do drugiej nie jest bardzo daleko ale ten odcinek rzeki trudno uznać za jakoś mega ciekawy. Zwałek mało a rzeka leniwie leci pomiędzy polami a potem wśród lasu. Z tym że to już las mieszany i nie taki ładny jak wcześniej. Docieramy w końcu do stanicy ale nie podoba mi się to miejsce na nocleg. Znaczy jest spoko ale obok stawy , zabudowania a tuż za placem stoją samochody więc ktoś się tu szwęda. Wolę poszukać dalej co też czynimy.
Sama stanica jest OK.
https://i.imgur.com/IoBZ2Q3.jpg
https://i.imgur.com/WiVCGH7.jpg
Tuż za stanicą stawy o których wspomniałem.
https://i.imgur.com/XxvXP5n.jpg
Lecimy więc dalej w poszukiwaniu fajnej miejscówki na biwak. Mamy na mapce zaznaczone miejsce gdzie niby jest jakaś stanica ale na miejscu w okolicy miejscowości Chudaczewko. Nie dajcie się nabrać. To miejsce gdzie można wydłubać kajak z wody , tuż przy moście. Od bidy można się tam rozbić ale miejscówka mało ciekawa i do tego blisko zabudowań.
Lecimy więc dalej już bardzo pomału szukając miejscówki na biwak. Tuż za Chudaczewkiem po lewej stronie jest wysoka niemal pionowa skarpa ale dostrzegam że trawa jest niska i może uda się tam wcisnąć. Łatwo nie będzie bo musiałbym wydłubać kajak niemal pionowo a tego nie zrobię z załadowanym. Najpierw rekon. Jest super. Charakterystyczne miejsce o tyle że rzekę przecina drzewo i da się je minąć tylko po lewej przy samym brzegu.
Wyłażę i cumuję kajak żeby Marta nie odpłynęła w krzaki. Wyciągamy bety żeby opróżnić kajak, potem Marta z kajaka. Niemało zachodu zajęło wyjęcie bydlęcia na brzeg ale się udało.
https://i.imgur.com/DGeJHso.jpg

Rozbijamy obóz.
https://i.imgur.com/TFla5KG.jpg
I postanawiam trochę porzucać za drapieżnikiem.
https://i.imgur.com/7uWJrIG.jpg
Niestety bez powodzenia.
Szykujemy miejscówkę na małe ognisko i szykujemy się na wieczór. W międzyczasie rzeką przepływają 3 niemieckie osady w kanadyjkach. Załadowani jakby beczki z piwem zabrali. I to ostatni ludzie spotkani przez nas na rzece. Ogółem przez 5 dni spotkaliśmy 7 osad w tym jedną jeszcze na Pokrzywnej. Jak ktoś chce unikać ludzi i cieszyć się spokojem to polecam Wieprzę.
https://i.imgur.com/LqNCIsQ.jpg
Zgromadziliśmy opał i wydłubaliśmy dziurę żeby czasem nic się nie zajęło więc czas odpalać.
https://i.imgur.com/ero6rnq.jpg
https://i.imgur.com/RJm8BXV.jpg
Ogółem miejscówka zajebista. Cisza i spokój. W nocy Marta mnie obudziła bo się przestraszyła dziwnych odgłosów tuż koło namiotu. Wyszedłem ale chyba to coś zdupcyło. Potem dowiedzieliśmy się, że to może zaczynać się rykowisko jak leśniczy demonstrował te odgłosy to ponoć szczekanie jelenia. Nie wiem, ja nic nie słyszałem. W nocy to się śpi.
Jutro dalsza droga.

consigliero 07.08.2020 07:50

Cytat:

Napisał Emek (Post 692285)
100% racji. Nida u mnie na dzielni.
https://turysta.swietokrzyski.eu/sit...1/dscf0253.jpg
Wygląda niewinnie i to jest wysoki stan wody. Wcześniej jedyne bystrze na rzece. 2-3 lata temu debil spłynął po tym progu i właśnie tak jak na filmie go wciągnęło. Drugi rzucił się na pomoc. Debil wypłynął a ratownik utonął.
Dodam że ten próg jest doskonale oznakowany i jest zaznaczona przenoska ale zawsze jakiś AS się znajdzie. Co gorsza kajaki były wypożyczone od kumpla. Postępowanie policji i prokuratury, brak możliwości zarobkowania przez cały sezon.
Ja takie przeszkody nawet jak wydają się bezpieczne zawsze walę brzegiem.

No to może zorganizuję taki zlot spływ dla chętnych, sam bym też spróbował

Emek 07.08.2020 07:53

W Krzyżanowicach Średnich mój znajomy Marek ma wypożyczalnię. Ja mam wstępny plan na sobotę na jednodniowy spływ Mierzawą ale to jak dostaniemy jedynki bo tam będą zwałki, byłem na rekonesansie w niedzielę. Od Ciebie jakieś 5 dyszek, zresztą pewnie znasz teren.

Emek 10.08.2020 08:39

Ranek wita nas siąpiąco. Jest pochmurno i coś tam pokapuje więc niezbyt nam się spieszy z działaniem. Pomału jemy śniadanie i ruszamy w dalszą drogę. Na trasie sporo fragmentów zwałkowych i niestety sporo przenosek. Niektóre są dość długie i wymagają targania sprzętu w trudnym terenie choć ktoś już szlak przetarł wcześniej. Pewnie Niemcy w kanadyjkach.
Nie mam pojęcia jak wydłubali te łodzie bo mieli naprawdę masę tobołów w ogromnych beczkach, tak na oko 100 litrów lub więcej.
Po prawej w pewnym momencie jest ogromna łąka. Charakterystycznym punktem jest słabo bo słabo ale jednak dostrzegalna z rzeki ambona. Dobre miejsce na biwak. Pole trawy wykoszone częściowo i naprawdę ogromne. No i tutaj też jest przenoska więc nie da się popieprzyć. Łąka jest po prawej.
Tutaj trochę się męczymy z wydłubaniem kajaka bo brzegi są dość wysokie i strome ale jakoś się udaje.
Rzeka na tym odcinku w okolicach wioski Stary Kraków jest naprawdę ciekawa. Co trochę drogę zawalają drzewa i mamy obowiązkowe przenoski. Dodam , że na tym odcinku są one upierdliwe bo brzegi są strome i nieraz trzeba targać kajak niemal pionowo.
https://i.imgur.com/CQujSQJ.jpg
https://i.imgur.com/ZEgCG8N.jpg
https://i.imgur.com/x5HV7sL.jpg
Dopóki trasa jest leśna jest bardzo fajnie. Jak się wypłynie z lasu to robi się już nudno i monotonnie. Pogoda zaczyna się kasztanić. Wiszą czarne chmury i jest niemal pewne że lunie. W takim razie postanawiamy wykorzystać chwilę na posiłek, żeby nie gotować w czasie opadów.
Mamy dogodne miejsce do lądowania i stajemy na popas.
https://i.imgur.com/37zZYYH.jpg

https://i.imgur.com/OTMPGbv.jpg
Nasz plan zakłada że mijamy Kowalewice, które obecnie są przed nami i plan zakończenia spływu w okolicach mostu koło miejscowości Zakrzewo. Dalej rzeka jest już nudna, płynie przez łąki i nie bardzo mamy ochotę płynąć do Darłowa. Przypominam sobie że nie wiemy czy przy tym moście da się wylądować i postanawiam zadzwonić do naszego kierowcy. Niestety nie zna tego miejsca a dojazd po kajak być musi więc postanawiamy zweryfikować najbliższy most w Kowalewicach. Dopłyniemy i może ktoś we wsi będzie wiedział.
Po dopłynięciu do Kowalewic łapie nas deszcz więc skoro już jesteśmy na brzegu postanawiamy tutaj zakończyć spływ zamiast kulać dodatkowe kilka kilosów nie wiedząc czy będzie wyjście z wody i dogodny dojazd do auta.
Kajak z wody, telefon po transport i czekamy.
https://i.imgur.com/5nmwgqp.jpg
Cały czas towarzyszy nam deszcz. Na zmianę pada i przestaje. Na transport mamy czekać 2 godziny. Czekamy ponad 3 bo Pan złapał gumę a do tego pomylił drogę.
W międzyczasie spotykamy jednego gościa, który jest z ekipy spotkanej na przepławce. Chłopy umokły bo się okazało że wcześniej złapał ich deszcz i postanawiają zostać tam na biwak a w zasadzie tuz przy rzece jest agro z pokojami.
Gawędzimy chwilę i wymieniamy się doświadczeniami z trasy.
W końcu nasza cierpliwość zostaje nagrodzona i zza winkla wyjeżdża nasz wóz transportowy.
Wracamy do Trzebielina. Mamy jakieś 60 km.
Nasz kierowca jest podleśniczym w Trzebielinie. Straszny z niego gawędziarz a że lubię słuchać a o myślistwie wiem niewiele to słuchamy opowieści o wielkich dzikach pod 200 kg, ogromnych jeleniach i innych leśnych opowieści. Nasz gospodarz zapowiada się również na wieczór z jakimś katalogiem w którym nam pokaże te okazy.
Tak tez się dzieje. Mirek wpada z katalogiem i lornetką.
https://i.imgur.com/o7L8AN7.jpg
To katalog niemieckiej firmy co czesze kasę na organizacji polowań na całym świecie. Nie miałem pojęcia, że tak wygląda ten biznes i ktoś płaci worek pieniędzy żeby zastrzelić jelenia i mieć z niego rogi znaczy trofeum. Ja bym wolał mięso ale ponoć wtedy jak wolno strzelać to mięso śmierdzi i się nie nadaje do jedzenia. Nie wiem, nie znam się.
Wychodzimy jeszcze na łąkę bo Mirek ma nam pokazać łanie. Ponoć o tej porze sobie wychodzą na żer. No i jakby je zamówił . Stado kilkunastu łani wyłazi , prezentując nam się dumnie. Fajnie móc sobie pooglądać zwierzynę.
Kończymy ogniskiem. Jutro na rzece ma być ruch. Zaczyna się weekend i ma być mnóstwo kajakarzy.

sambor1965 10.08.2020 09:08

Właśnie wróciłem z 8 dni na Drawie - dla mnie to najpiękniejsza polska rzeka. Było pusto, ciepło i bez komarów. Zaczynaliśmy w Czaplinku, do Drawna zero kajaków na wodzie. Później trochę jednodniowców. Zajebiście bardzo, wody mało więc w parku trochę hardcoru z powalonymi drzewami, byłem z psem co to bardzo lubi wodę i trudno go było w kajaku utrzymać. Ogólnie raj i polecam każdemu. Kajaki brałem u Mrówki w Czaplinku. Polecam.
Wszystko super poza tym, że stracił mi sie na tydzień telefon i nadrabiam teraz zaległości.
Dwa tygodnie wcześniej byłem na Krutynii, rzeka super, ale kajaków było tyle, że dało się po nich przejść na drugi brzeg.
Fajnie Emek, że coś takiego otworzyłeś, mam te Wieprze już na swojej liście.

Emek 10.08.2020 10:54

Budzi nas ruch kołowy obok auta. Kajakarze właśnie się zjeżdżają. Sporo narodu.
My tymczasem jemy śniadanie i lecimy się pakować, bo rowery i kajak zostawiłem w bazie bo z rowerami nie mogę otworzyć kufra a z kajakiem dachu więc pozbyłem się na tą noc zbędnego balastu. Pakujemy wszystko i ruszamy. Mamy plan dojechać do Starego Młyna w miejscowości Łupawa. Po drodze chcę zobaczyć jak wygląda Słupia i Łupawa z brzegu.
Wyjeżdżamy i po 15 km mam telefon z bazy kajaków. Zostawiłem siodła od rowerów. Ja pier…. W drugą stronę korek na kilka kilosów bo najpierw jechał kombajn a jak się zrobił za nim mały zator to jakiś geniusz postanowił się zatrzymać na drodze bez pobocza skutecznie tamując cały ruch.
Udaje się dotrzeć na miejsce ale postanawiamy oddalić się od drogi nr 21 i pojechać zadupiami co było dobrym pomysłem. Najpierw mamy po drodze Słupię.
https://i.imgur.com/2oFb73S.jpg
https://i.imgur.com/uktlDYU.jpg
To miejsce to przystań kajakowa Leśny Dwór. Dobre miejsce na biwak gdyby ktoś leciał na moto i złapał go deszcz. Rzeka, miejsce na ognisko, wiaty, kible. Wszystko jest. Dziś sobota więc ruch spory i dużo pojazdów.
Lokalizacja stanicy.
https://www.google.com/maps/place/Pr...6!4d17.1553666
https://i.imgur.com/WTXckYp.jpg
Gonimy dalej i po drodze zjeżdżamy do miejscowości Flisów, żeby zobaczyć jak prezentuje się Łupawa. Łupawa była swego czasu jedną z najtrudniejszych do spłynięcia rzek. Masa zwałek, bystrza, przenoski etc. Obecnie Łupawą spływają rodziny z dziećmi bo po wichurach jakiś czas temu wjechało tam wojsko i nieco nadgorliwie usunęli większość przeszkód z rzeki. Rozmawiamy z kajakarzami i zgodnie zeznają że jest masakra bo płytko, kamieniście i zimno. Raczej ciągną kajaki niż płyną i to w jedynkach. Faktycznie rzeka w tym miejscu jest płyciutka. Inna rzecz, że ludzie to bydlęta. Jak można być takim idiotą żeby wyrzucać śmieci z kajaków w krzaki mając stojący obok kosz na śmieci. Nigdy tego nie zrozumiem.
Lecimy jednak dalej do Łupawy. Tutaj mamy 2 stanice po obu stronach rzeki w pełni wyposażone we wszystko co trzeba. Jedną z nich masowo okupują miejscowe wyrostki na skutrach w wieku lat 16-17.
https://www.google.com/maps/place/54...2!4d17.4167082
https://i.imgur.com/X6o6piZ.jpg
https://i.imgur.com/YtSd6HO.jpg
My lecimy do Starego Młyna. Mamy taki plan żeby te okolice zwiedzić rowerem. Najpierw logujemy się w Młynie. Pole 2 dychy od łba. Jest wszystko łącznie z opałem i żarciem.
https://i.imgur.com/5ER3wvp.jpg
https://i.imgur.com/YzM3a1Q.jpg

Ruszamy na rowery.
Teren jest fantastyczny. Za cel obieramy sobie cos co jest oznaczone jako Kurhany na maps me. Nie wiem co to ale jako cel wycieczki jest OK. Mamy w jedną stronę około 15 km i pętelka nam wyjdzie na 30 km. W sam raz na popołudniowy rozruch.
Kurhany okazują się kamiennymi kręgami. Niestety nie mam fotek ale to nic szczególnego, do tego w głębokim lesie. Dużo ciekawsze są megality , praktycznie w samej Łupawie ale do tego wrócimy później. Robimy sobie rundkę polami wokół miasteczka i okolic.
https://i.imgur.com/HpGBzqJ.jpg
https://i.imgur.com/SVMtVs2.jpg
https://i.imgur.com/HNwtaAF.jpg
Teren jest raczej płaski i raczej twardy. Sekcji piaszczystych niewiele tak że jeździ się bardzo przyjemnie. Niezliczona wręcz ilość bardzo ładnie utrzymanych dróg pożarowych z twardym, równym szutrem. Leśne gruntówki też całkiem spoko. Wśród pagórków pozatapiane są większe lub mniejsze jeziorka. W lasach jest trochę małych cieków wodnych i leśnicy porobili na nich zapory tak że mamy też trochę leśnych mini zalewów. Wspaniała okolica na rower. Po lesie szwędają się kobitki zbierające jagody. Grzybiarzy brak.
Wracamy na bazę bo 30 km na rowerze po 90 w kajaku ostatnimi dniami jakoś wysysa z nas moc. Na szczęście moc się da regenerować a najlepsze ku temu jest dobre żarcie. W Starym Młynie podają własnoręcznie lepione pierogi w 3 gatunkach – z jagodami, ruskie i grzybowo-kapuściane.
Nie będę się rozpisywał ale dania te są po prostu wspaniałe i to wcale nie dlatego że ostatnie 5 dni jedliśmy liofile.
https://i.imgur.com/4Oo8nrY.jpg
https://i.imgur.com/Ti6qlN1.jpg
Stary Młyn polecam każdemu. Świetna lokalizacja , nad samą rzeką do tego każdy ma własne odrębne miejsce na ognisko, rewelacyjne żarcie. Jedynie co to nie było ciepłej wody ale to chyba z racji tego, że dużo ludzi po spływie korzystało z prysznica. Nie wiem, wykąpałem się w zimnej.
Wieczorem klasyka. Ognisko, piwko i luzowanie.

Emek 11.08.2020 08:27

Rano walimy na śniadanie do Młyna. Jesteśmy sami wewnątrz choć sporo kajakarzy kręci się wokół ale siedzą na polu. Z nami przy drugim stole siedzi Szeryf – właściciel obiektu. Szeryf to ksywa ale adekwatna. Nietrudno zgadnąć , który to.
https://i.imgur.com/JL1MKHL.jpg
Szeryf jest oschłym, twardym facetem ale coś w nas mu chyba pasuje bo zagaduje. Co, skąd, dokąd? No nie wiemy co dziś, może coś doradzisz?
Wrzuca temat udania się nad jeziorko leśnymi drogami. Do jeziora mamy niecałą dyszkę pożarówką nr 3. Jezioro nazywa się Karwno, jest czyściuteńkie o dużej przejrzystości wody. Potem możemy sobie zrobić leśną pętlę i zaczepić o wieś Gogolewko, krainę słoneczników. Niech i tak będzie. Ruszamy dość późno i słońce pali niemiłosiernie. Droga daje jednak fragmenty cienia i jedzie się przyjemnie.
Docieramy do jeziorka. Gawiedzi sporo ale tłumów nie ma bo ludzie rozlokowali się w miarę symetrycznie wzdłuż brzegów z jednym większym skupiskiem koło kibli.
Jedziemy ciut dalej. Z kąpieli nici bo jakoś zapomnieliśmy zabrać wszystkiego co byłoby potrzebne a jechać w mokrych gaciach kolejnych 20 kilosów nie mam zamiaru żeby nie odparzyć dupy. Piwkujemy więc w cieniu nad jeziorkiem.
https://i.imgur.com/1P0F1TS.jpg
Po odpoczynku ruszamy dalej w kierunku wsi Gogolewko. Po drodze mijamy jeszcze Flisów , znany nam z wczoraj.
Droga jest przyjemniejsza bowiem leci lasem ale odgłosy nadchodzącej burzy zwiastują mokrą dupę przed dotarciem do celu.
Gogolewko to wieś słoneczników. Nie wiem do końca o co kaman ale tak się tez tytułuje – Słonecznikowa Wieś.
Słonecznikowa Wieś - takie miano nosi cicha i spokojna wieś Gogolewko. Została ona utworzona z inicjatywy członków Fundacji Kaszubskie Słoneczniki. Każdego roku mieszkańcy Gogolewka w swoich ogródkach sieją słoneczniki. Na przydrożnych płotach, na elewacjach budynków i tabliczkach numerycznych malowane są motywy słonecznikowe. We wsi znajduję się świetlica wiejska, gdzie organizowane są spotkania oraz warsztaty dla dzieci i dorosłych. Wieś ma również swoją ścieżkę przyrodniczo – historyczną „Słonecznikowy trakt” . Każdego roku we wsi organizowany jest "Jarmark Słonecznikowy", podczas którego odbywają się warsztaty rękodzielnicze, występują zespoły muzyczne. Podczas jarmarku można również skosztować pysznego, swojskiego jedzenia przygotowywanego przez mieszkańców wsi.
Dojeżdżamy do wiochy i znów wlatujemy na pożarówkę w kierunku Łupawy. Czarne chmury po lewej już mówią że będzie mokro. Liczę, że uda się dokulać tą dyszkę.
Nie udaje się. Ulewa łapie nas tuż na wjeździe do miasteczka. Szybciorem zjeżdżam pod dach i zakładam deszczówkę. Stoimy pod sklepem bo mimo że niedziela to na 2 godziny sklep jest otwierany. Nie musze chyba mówić że głównym towarem w obrocie jest mocne po 5,37 za 3 sztuki, małpy i szlugi.
Zakupy zrobione a w międzyczasie deszcz ustał. Wracamy na bazę. Znów dziś pierogi ale tym razem zamawiamy wszystkie rodzaje. Obawiam się że 3 michy pierogów nas pokonają ale nie daliśmy się.
W międzyczasie Szeryf na dużym ciśnieniu udziela wpierdolu słownego jednej Pani, która tajniacko wywaliła śmieci po wyjściu z kajaka w krzaki. Sytuacja nie do obrony ale mąż Pani próbuje się odszczekiwać, że pies Szeryfa jest bez kagańca i dlaczego. Szeryf rzuca szorstkie Bo może, jest u siebie i odchodzi, bacznie obserwując czy Pani realizuje nakaz usunięcia śmieci. Usunęła.
Jest późne popołudnie i postanawiamy dziś jeszcze skoczyć zobaczyć megality. Z Młyna to jakieś 2,5 km z buta w jedną stronę. W sam raz na popołudniowy spacer, tym bardziej że powietrze po burzy się oczyściło. Jest rześko i przyjemnie.
Walimy na megality. Są bodaj 3 stanowiska archeologiczne i trzeba do nich dojść kawałek od głównej drogi. Jedno jest tuż przy trasie ale trudno je dostrzec z poziomu roweru.
https://i.imgur.com/zesYaUw.jpg
Może nie jest to Stonehenge ale całkiem ciekawe.
Niektóre obiekty są całkiem spore i mają po kilkadziesiąt metrów długości i około 10 m szerokości.
https://i.imgur.com/FA6odJw.jpg
Inne są całkiem malutkie i przypominają wczorajsze kurhany.
https://i.imgur.com/PUqBlrc.jpg
https://i.imgur.com/mQsrgFJ.jpg
Zmierzch zapada i pora wracać na bazę. Marta dostrzega jeszcze w krzaczorach ambonę, które uwielbiam zwiedzać więc gonimy dobre 100 metrów przedzierając się przez pole mokrego po deszczu rzepaku aby osiągnąć cel.
https://i.imgur.com/juBjxHG.jpg
Z ambony nie udaje się dostrzec żadnej zwierzyny a jedynie bandę wyrostków, która okupuje stanicę w Łupawie. Gonią na skutrach ścieżką która prowadzi do megalitów. Chyba mają jakiś skrócik, żeby nie lecieć po czarnym. Chińska myśl techniczna spod znaku Rometa i Benyco radzi sobie w tym terenie doskonale.
Zwierza nie ma to wracamy na bazę. Ewidentnie brakuje nam sił po kajakach i codziennym pedałowaniu więc postanawiamy że jutro ruszamy nad morze. Mam tam obu chłopaków bo jeden szkoli na windzie a drugi się szkoli na obozie wind. Starszy zostaje a młodego zgarniamy w piątek na bazę. Mamy więc 4 dni na półwyspie. Pływać nie będziemy bo para uszła ale można będzie poleniuchować. Po drodze w ramach pozyskania informacji postanawiamy wpaść do Dębek, zobaczyć ile gawiedzi siedzi nad morzem.

Emek 11.08.2020 13:18

Rano po śniadaniu dolatujemy do Dębek bo mieliśmy jeszcze chytry plan spłynięcia Piaśnicą do morza. Okazało się, że rzeka jest niesamowicie oblegana a sam odcinek spławny to może 2 godziny. Odpuszczamy. Postanawiamy sprawdzić jak wygląda obłożenie na plaży ale rezygnujemy po zapoznaniu się z ciągnąca na plażę ruchomą masą z parawaniarstwem. Teraz ta sztuka weszła na wyższy level bo ludkowie ciągną już czterokołowe wózki w których wożą cały majdan.
Masakra. Spadamy do Jastarni. Kontrolnie wykonuje telefon na Maszoperię choć wiem, że raczej nie ma szans na postawienie auta. Nie ma żadnych. Może na jedną, dwie noce pod mały namiot.
Olewamy Maszo. Podjedziemy rowerami.
Objeżdżamy chyba wszystkie campingi w Jastarni. Nigdzie nic. Oczywiście mam plan awaryjny na miejscówkę w porcie koło knajpy Ananasy, lub wcześniej bo tam zawsze się auto wciśnie.
Bez nadziei podjeżdżam na Camping Molo Surf i bingo. Jest nawet parcela. Niestety tanio nie jest 150 ziko. Woda i prąd w cenie. Zostajemy.
Nie będę was zanudzał co tam się dzieje, jedynie w kwestii ciekawostki na campingu było organizowane wesele w ostatnią noc. Grubo.
W każdym razie z informacji praktycznych. Ceny na półwyspie na campingach powariowały. Parcela 150 ziko za dobę i to jest tanio. Bywają droższe. Wynajęcie przyczepy (o ile taki cud jest jeszcze możliwy w sezonie) to około 600 ziko za dobę. Są tańsze opcje podnajęcia od tych co wynajmują parcele na cały sezon za około 450 pln. To i tak kupa kasy skoro 2 lata wcześniej płaciliśmy 200-250 pln za przyczepę. Teraz za tyle na niektórych campingach można nie dostać parceli pod kampera.
Ceny w sklepach posrane. Dość powiedzieć, że taniej można kupić browar na stacji paliw koło Biedy w Jastarni niż w Lewiatanie kilkaset metrów dalej.
Po budżetowych kajakach i polu w Łupawie tutaj zaczynają się wydatki. Ludzi na campingach jest mnóstwo, natomiast widziałem jeszcze ogłoszenia z pokojami, domkami etc. więc da się coś złapać.
Zrobili fajną bazę z żarciem w porcie nazywa się FoodPort. Stoi kilka foodtracków z niezłym i relatywnie tanim jedzeniem. Do tego knajpa z alko i muzyka na żywo. Super. Wieczorkiem miałem dwa kroki, żeby przy piwku posłuchać jednego Marokańczyka o nazwisku Ayoub Houmanna.
W sumie spoko. Bardzo pozytywny koleś.
To tyle z relacji. Dzięki i zdrówka wszystkim. Wysokich lotów życzę.


lorsol 11.08.2020 14:01

Inspirująca relacja, dzięki za sporo wskazówek.

W Jastarni faktycznie ogólnie cenowo srogo, także trzeba polować. Ja właśnie siedzę przy kitowej dradze, przyczepa rezerwowana tydzień temu i cena 250 za dobę. Na kajtowanie poważne wieje tak se sobie, ale do nauki dla dzieciaków piękna północ, płaska woda i 12-14knt :)

Dzięki za namiar na food tracki, idziemy zaraz testowac :)

Emek 11.08.2020 14:04

Jak ci się udało na Dradze wyrwać przyczepę za tą kasę? Kiedy rezerwowałeś? Ogółem wiatr w Jastarni skończył się 31 lipca. Kumpel wjechał 1 sierpnia i do tej pory nie pływał. Słabo. Foodtracki działają od popołudnia chyba. Musisz zweryfikować. W ciągu dnia tam były puchy.

lorsol 11.08.2020 14:25

Jo, wiatrowo niestety słabo, ja leżę i nic nie pompuje, kasztelan jasny pełny i plażing ;) przyczepę żona wyrwała przez Airbnb tydzień, może półtora tygodnia temu (do ceny oczywiście dochodzą jakieś tam opłaty serwisowe, sprzatania, itp), mamy 5 minut spacerkiem na spot na zatoce;

Dzięki, sjestujemy teraz i zaraz lecimy sprawdzić food tracki :)

Emek 11.08.2020 14:27

Dziś to pogoda na SUPa raczej.
https://www.surfpoint.pl/webcam

RAVkopytko 11.08.2020 18:15

Emek,bardzo fajna "inna" relacja ;)
Dzięki za miejscówki,w piątek startuje na płn. ale nie wiem czy dotrzemy w tamte rejony czy bardziej na zachód nas pociągnie

Dżeferson 12.08.2020 09:05

Dziko i tanio. Tak jak lubię :cool:

_-aska-_ 18.08.2020 13:08

Cytat:

Napisał Emek (Post 691910)

Jak Wam się udało kota na kajak wcisnąć? ;)

Emek 18.08.2020 14:01

No w torbie siedział grzecznie ;).

aadamuss 27.04.2024 22:56

Emek czy orientujesz się czy da radę płynąć Pilicą z noclegami w hotelach ?
Tak żeby blisko rzeki było i dało radę kajak zatargać do hotelu.

Ktory odcinek jest najciekawszy? (wiem, że płasko i nudno ogólnie).

Może jakaś inna rzeka w tamtej części świata byle hotelowo było dla 70+.

Wysłane z mojego SM-S901B przy użyciu Tapatalka

Emek 28.04.2024 17:23

Da się Pilicą, da się Wartą ale byś musiał ogarnąć odpowiednie odcinki i dystans jaki mogą uczestnicy pokonać i na ile dni ten event przewidujesz. Jednodniowo bez żadnego problemu. Dwa dni to już kwestia planowania. Warta patrz okolice Dzialoszyna. Tam masz kilka baz przy samej wodzie z noclegami pod dachem.
Warta przykładowo. Fota z tego ośrodka.
https://maps.app.goo.gl/w5sso39S9Yk9JHAJ7
Parę kilosów dalej masz Rzekę Miodu. Domki, knajpa, sauning.
Pilicę ja zwykle robię biwakowo ale masz agroturystyki. Przykładowo.
https://maps.app.goo.gl/3Y6RnZSuPMY8KKYs7
Do ogarnięcia. Opcja B to zawsze możesz wziąć bazę a kolesie od kajaków wywożą i zwożą na bazę po danym dniu. Ale wtedy koszty rosną bo transport dochodzi.
Da się też Nidą i tam są 2-3 bazy nad rzeką.
Zamek w Sobkowie
Dworek pod Lipami
Ośrodek Zacisze w Leszczach.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/202...bd1c4a84bb.jpg

aadamuss 29.04.2024 09:05

Dzięki za info

Wysłane z mojego SM-S901B przy użyciu Tapatalka


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:57.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.