![]() |
Portugalia 2019 Kacper z tatą
6 Załącznik(ów)
Dzień 1 â 10.04.2019
Malaga - Gibraltar - Sevilla - Tavira Czas jazdy: 6h, 550 km. To mój pierwszy dłuższy wyjazd z synem. Kacper ma 11 lat i nakręcony był na tę wycieczkę już od dwóch miesięcy. Plan był taki, żeby zwiedzić jak najwięcej Portugalii zahaczając miarę możliwości odcinkami portugalski TET. Z Portugalią łączy mnie stosunek intymny, także ekhem...Ze względu na porę roku noclegi zaplanowałem w kwaterach prywatnych - w kwietniu w Portugalii pogoda jest mniej więcej tak samo deszczowa, jak u nas. Załącznik 87513 Ryanair dotransportował nas za psi grosz do Malagi, gdzie Gregory przygotował dla nas białą RD07a. Na kołach Anakee 3 Wild, bardzo fajne gumy swoją drogą. Na całe 10 dni wystarczył nam 1 bagaż dodatkowy (kriega 30l), mała rolka i mały plecak. Wszystko weszło bez problemu w 3 kuferki. Załącznik 87508 Jak widać, młody w nastroju bojowym. Tego dnia chcieliśmy przelecieć asfaltami do Taviry w Portugalii tak, żeby następnego dnia rano od razu wskoczyć na TET. Wcześniej był oczywiście Gibraltar. Załącznik 87510 No i Sewilla, gdzie nie obyło się bez zwiedzania największej na świecie gotyckiej katedry. Załącznik 87511 Wieczór zaczynamy koło 18 na dobrym jedzeniu. Fajne, nowoczesne schronisko młodzieżowe (Pousada de Juventude) za skromne 38 euro. Kawałeczek starówki, bez zachwytów. Afryka przypomniała mi, jak boli dupa po paru godzinach, na NAT w ogóle tego nie ma. Ale co tam...pierwszy dzień do przodu, dupa boli, pogoda jak marzenie. |
Dajesz. Bardzo lubię Portugalię i mam nadzieję wybrać się tam moto. A na emeryturze, kto wie...
|
Świetny pomysł. Chodzi mi podobny temat po głowie. Może uda mi się Syna zabrać własnie do Portugalii albo na Sycylię.
Wtrącę się w temat z jednym pytaniem - Ryanair i transport kasków. Jak pytałem to kaski można przewieźć w bagażu podręcznym, jeśli mieści się wewnątrz torby o max wymiarach bagażu podręcznego. Koniecznością jest wykup miejsca z pierwszeństwem wejścia i opcja bagażu podręcznego. Mógłbyś potwierdzić, zaprzeczyć? |
Leciałem trzeci raz RYR z kaskiem w podręcznym - czyli 6 przelotów w sumie - zero stresu. Zawsze w zanadrzu był plan B, czyli włożenie kasku na głowę. Mam na myśli, że kask nie był podstawowym podręcznym, tylko w pewnym sensie na krzywy ryj.
Może być pewnie kłopot, jeśli nie starczy miejsca w lukach, ale taki nexx xd1 mieści się pod fotelem. |
Brawo Ty! :Thumbs_Up:
|
:Thumbs_Up:
Pisz,pisz! |
Nareszcie relacja !!!
|
super :Thumbs_Up: czekam na dalszy ciąg relacji :)
|
Dawaj dalej.:Thumbs_Up:
|
10 Załącznik(ów)
Dzień 2 – 11.04.2019
Tavira – TET – Boavista dos Pinheiros - Sagres - Almograve Ruszamy w off. Czy może "off". Obładowana krówka, kuferki i szczególny pasażer każą traktować ten "off" z przymrużeniem oka, tym niemniej - zaraz za Tavirą zjeżdżamy z asfaltu. Droga jest obłędna. Rodzaj szutrówki na skalistym podłożu, raz na jakiś czas bród, ostre podjazdy. Zero ludzi, widoki jak z bajki. Po dwudziestu minutach jesteśmy już na tyle wysoko, żeby ponad zielonymi wzgórzami na stałe zagościł Atlantyk w charakterze tła. Załącznik 87517 Już na dzień dobry trudna sytuacja: ostry podjazd, który rozdziela się na dwie dróżki: jeszcze bardziej stromą na wprost oraz taką wyrypę pod górę z ostrym zakrętem w połowie i podeszczową koleiną pośrodku. Track TET nic szczególnego nie wskazuje, ale widzę, że jeśli droga na wprost jest zła, to w lewo trzeba będzie bez pasażera i na stojaka. Wtedy z drogi na wprost wybiegają dwa wk… psy, jeden całkiem spory. Niby umiem się z burkami obchodzić, ale wk… pies przy zagrodzie to dość beznadziejny temat. Zsuwam się dwa metry w tył i dzida w lewo w zakręt, mniejszy z kundli zdążył mi koło nogi kłapnąć, ale po chwili wypłaszczyło się, odkręciłem i 100 metrów dalej odpuściły. Załącznik 87518 Lecimy dalej, szkoda czasu na zdjęcia. Ciepło, słońce, pomarańcze, cytryny i niekończące się dróżki, trawersy, brody. Załącznik 87519 Trafiamy na polankę z widokiem i młody robi kawę. Choć to nesca 3w1, samo przygotowanie palnika, wody i tak dalej sprawia mu masę frajdy. Załącznik 87520 Krówka jedzie bezbłędnie. Pewnie, że wolałbym mieć w tym miejscu NAT, ale już dużego GSa nie bardzo. Anakee Wild w takim terenie są idealne. Załącznik 87521 Po 3 godzinach bobrowania jestem trochę zmęczony. Ten odcinek TET jest świetny, ale trzeba założyć średnią prędkość max 20h. Już wiem, że nie damy radę po TET do Almograve dolecieć w 1 dzień, więc wskakujemy na asfalt i lecimy do Sagres - na południowo-zachodni koniuszek kontytentu. Załącznik 87522 Niby portugalski klasyk, ale warto. Widok Atlantyku rozbijającego się o klify kontynentu robi wrażenie, twierdza na cyplu - nic szczególnego, ale obleci. Wiatr, wiatr, wiatr. Załącznik 87523 Potem lecimy sobie trochę offem, trochę asfaltem wzdłuż oceanu do Almograve, gdzie mamy nocleg. Miasteczko takie sobie, ale mieszkamy prawie na wydmie a wybrzeże jest tam obłędne. Załącznik 87524 Załącznik 87525 Załącznik 87526 To był idealny dzień. Kacper złapał offową zajawkę i pyta się, czy jutro autostrady, czy będzie off. Będzie! |
Pięknie! Czyta się i ogląda z ochotą :at:. Trzeba wrócić do tej Portugalii ...
Brawo tata, Brawo syn! |
Fajnie przypominasz Portugalię :Thumbs_Up:
Najfajniejsze jest to, że te wszystkie szutrowe drogi są legalne. No i chyba rośnie młody fan offu :D |
11 Załącznik(ów)
Dzień 3 - Almograve - TET - Evora - Portalegre
Załącznik 87543 Z Almograve wyruszamy z samego rana, zaliczywszy wcześniej przepiękną kilkukilometrową szutrówkę nad klifami. Młody chce na off, voila. Załącznik 87536 Tym obrazkiem żegnamy Atlantyk na tydzień. Alentejo jest przepiękne - TET wiedzie przez pieszy szlak Rota da Alentejo. Mnóstwo dębów korkowych, zieleń - ludzi brak. Załącznik 87533 Załącznik 87534 Załącznik 87537 Załącznik 87538 Po pięciu godzinach mamy dość, zrobiło się gorąco, więc wskakujemy na autostradę i jedziemy do Evora. Jak widać poniżej, prawdziwy mężczyzna nie może obyć się bez babeczki...Magdalenka. Załącznik 87539 Tamże zaliczamy pierwsze Unesco Heritage. Ale uciekamy szybko, temperatura w słońcu robi się pod trzydzieści stopni. Załącznik 87540 Na kromlechy nie ma czasu, robi się już popołudnie. Lokalną drogą asfaltową lecimy w stronę Portalegre, to jest w parku narodowym pod hiszpańską granicą. Po godzinie, przy dworcu kolejowym dostrzegam nitkę TET. W tym samym momencie młody się odzywa: - Tato, nuda... Załącznik 87541 No to wracamy na TET przy dworcu i zamiast spokojnych 10 km do noclegu asfaltówką, robi się nam 30 offu. A i paciak się przyplątał, także młody nawet dziewictwo stracił :) Załącznik 87542 Tego dnia nocujemy w gospodarstwie w samym środku parku narodowego. Nuno, gospodarz, przyniósł karafkę własnego wina. Potem drugą. Ech... |
Chodzi za mną ta Portugalia już ze cztery lata, widzę po Twojej relacji, że i ja muszę koło tego tematu pochodzić. Fajnie, że się dzielisz, piękne widoki a z karawką wina to już cud miód, czekam na więcej i dzięki!
|
7 Załącznik(ów)
Kolejny dzień jest mało motocyklowy - zaplanowany przejazd 2h asfaltami (trochę inaczej niż na mapie, przez góry) do Caceres w Hiszpanii. Caceres to drugie Unesco Heritage na naszej trasie, a konkretnie gotyckie stare miasto należy do największych na świecie (obok Pragi i Tallina). Jest tez świetnie zachowane.
Załącznik 87554 Po drodze zaliczamy jeszcze spore stado sępów. Okolice Caceres to ich największe skupisko na świecie. Tak poza tym droga dość nudna - Extremadura to taki lekko pofalowany step, na którym jakiś olbrzym porozrzucał głazy. W każdym razie Caceres jest zdecydowanie warte grzechu i pozostania tam większej części dnia i wieczoru. Jest też genialne muzeum, w którym obok normalnej nowożytnej historii, jest cała masa artefaktów z paleolitu, epoki brązu, żelaza i wczesnego średniowiecza. Jutro wracamy do Portu i na TET! Załącznik 87548 Załącznik 87549 Załącznik 87550 Załącznik 87551 Załącznik 87552 Załącznik 87553 |
Ładnie Panie,
czyta się:))) |
10 Załącznik(ów)
Caceres - Alcantara - Zebreira - Alcafozes - TET - Belmonte
Kolejnego dnia nastawiamy się na off, czyli wracamy do Portugalii, na TET. Załącznik 87562 Po drodze zaplanowane romańskie mosty i stare zamczyska. Nocleg mamy zaplanowany u podnóży Serra Estrella, całkiem sporych gór w środku Portugalii. Po godzinie docieramy do Alcantary, u podnóży której stoi od jakiegoś 100 roku przed naszą erą romański most. Podobno była to jedna z najważniejszych inwestycji imperium. Most na rzece Tag, tej samej, przy której leży Lizbona. Załącznik 87563 Załącznik 87564 Załącznik 87565 Po drodze drugi, nieco mniej okazały, ale niemniej stary mostek i już jesteśmy z powrotem w Portu. Załącznik 87566 Pogoda dopisuje, gdy kawałek za granicą wjeżdżamy na TET cieszą nam się obu gęby. Delikatne szutry wśród gajów oliwnych; pachnie lawenda, która rośnie tutaj w charakterze chwastu. Załącznik 87567 Fajny jest ten odcinek TET. Już z daleka pojawia się złowieszczo wyglądająca góra Monsanto; wygląda, jakby ktoś potrząsnął solidnie skałami, które stoczyły się; niektóre zastygły w cudnych pozach. Ścieżka coraz węższa, wspinamy się pod górę. Droga przechodzi w pieszy szlak, za wąski na afrykę z kuframi - ledwie, ledwie zawracam. Podjeżdżamy do szlaku dookoła i nagle trafiamy na niesamowite miejsce. Popatrzcie zresztą sami. Załącznik 87568 Załącznik 87569 Załącznik 87570 Do samego zamku na Monsanto nie docieramy - im bliżej pod górę tym bardziej turystycznie, jednocześnie zaczyna ciapać i mokry bruk w ciasnych uliczkach robi się śliski jak cholera. Zawracamy i wiejemy przed ciężkimi, deszczowymi chmurami. Po drodze zaliczamy jeszcze kawałek TET, ale deszcz ostatecznie przegania nas z terenu. Nocujemy w Belmonte, miasteczku na górze, prawie bez turystów. Ucinam sobie przyjemną pogawędkę z miejscowym Żydem. Jego matka miała na imię Ziembińska i uciekała przed wojną z Polski. Chłop ani słowa po polsku :) 11 lat temu kupił przy ryneczku kamieniczkę, prowadzi zakład jubilerski i nie chce się stamtąd nigdzie ruszać. W sumie mu się nie dziwię. Załącznik 87571 |
Fajnie!
(Jak Ci się sprawuje Roughroad na deszczu?) |
Mogło być lepiej.
Impregnowałem po praniu nixwaxem, ale i tak nasiąka. Oczywiście gore w środku działa, więc jest sucho, ale kurtka robi się ciężka. Kieszenie, mimo dumnej wszywki, nie są całkowicie wodoodporne. |
Cytat:
Ale coś za coś. Dobra, nie zaśmiecam więcej. Szerokości! |
Pisz pisz fajnie się czyta i zachęta aby tam wrócić
|
Super wypad. Fajnie, że mama pozwala na takie ekspedycje. :D
|
10 Załącznik(ów)
Belmonte - Sabugal - Soito - TET - Vila Nova de Foz Coa
Ten dzień miał być podzielony na dwa - dojazd do TET i szutrówki a potem pożegnanie z TET i trzecie już unesco heritage, chyba najciekawsze - ryty naskalne w okolicach Vila Nova de Foz Coa. ď. Załącznik 87579 Niestety, tego dnia pogoda była mocno taka sobie. Po dwóch godzinach TET zdecydowaliśmy się ewakuować na asfalt - po kolejnej godzinie przestało padać. Po przejechaniu przełęczy przed nami pojawił się widok na dolinę rzeki Coa. Załącznik 87581 W okolicach czternastej zameldowaliśmy się przed wjazdem do muzeum (to dużo powiedziane - jest to po prostu dolina rzeki Coa, gdzie znajdują się głazy z wyrytymi obrazkami - jedno z największych i najstarszych na Ziemi, a odkryty ledwie 30 lat temu. Niestety całujemy klamkę. Na wizytę to trzeba się umówić i zapłacić 20 euro od grzywki. Trudno. Pogoda się znowu psuje, więc decydujemy skrócić ten dzień i porządnie odpocząć przed następnym dniem. Załącznik 87580 Załącznik 87582 Tu przejeżdżamy do doliny Douro - koniecznie chciałem ją zjechać, chociaż do tego momentu nie wiedziałem, jak bardzo. Załącznik 87583 Zjeżdzamy do miejscowości Murca, tam trafiamy na fenomenalną miejscówkę: w takiej normalnej wsi zostały kupione rozwalone, kamienne chałupy, wysoko, na uboczu. Na dziś mają 6 wyremontowanych na bogato domków, wąskie, kamienne uliczki. Sauna, basen, kominki. Obsługa top. Załącznik 87584 Załącznik 87585 Załącznik 87586 Załącznik 87587 Załącznik 87588 |
10 Załącznik(ów)
Douro, Douro, Douro.
Ten dzień był jednym z najlepszych, jakie zdarzyło mi się przejechać motocyklem w życiu. Do najpiękniejszych dróg w Maroko, Pamirze, na Trollstigen w Norwegii, w Alpach, Toskanii, Umbrii, do agrafek na Transfogarasy i Transalpinie dołączam Douro. Odlot. Średnio 12 zakrętów na kilometr; offowo jest tak sobie, bo sporo dróg kończy się ślepo przy rzece albo w czyjejś winnicy, ale szutrówek jest multum. Poniższą mapę zjechaliśmy mniej więcej od prawej strony wzdłuż rzeki do Pinhao, potem północną częścią przez park narodowy Tua; razem 200 kilometrów, 10 godzin i - z rachunku wynika - ponad 2000 winkli. Załącznik 87621 Resztę niech opowiedzą zdjęcia. Niezwykły krajobraz, przez większą część drogi w zasięgu wzroku jakieś 40-60 km przestrzeni zmienionej przez człowieka w piękny sposób. Dolina Douro to czwarte Unesco Heritage na naszej drodze. Załącznik 87622 Załącznik 87623 Załącznik 87624 Załącznik 87625 Załącznik 87626 Załącznik 87627 Załącznik 87628 Załącznik 87629 I jeszcze zamek w Numhao. Można tam wjechać motocyklem. Najbardziej tajemniczy z zamków, jakie w życiu widziałem. Załącznik 87630 |
Ten zamek to przecież jaszczurka ;)
Japierdziele co za okolica... |
Pięknie ! I super , że z dzieckiem !
|
Czy chłopak nie męczył się na dłuższych przelotach? Ile km dziennie robiliście?
|
Cytat:
Sent from my G8441 using Tapatalk |
7 Załącznik(ów)
To już ostatni post. Co prawda obejmuje 3 dni, ale motocyklowo nic szczególnego się nie działo. Z Douro mieliśmy jechać przez Amarante do starej stolicy Portugalii - Guiamaraes i potem do Porto. Ale tego dnia rozpadało się, wiał silny wiatr i w Amarante wskoczyliśmy na autostradę, by w pełnym deszczu dojechać do Porto.
Porto deszczowe, ale w sumie poszliśmy do muzeum urządzonego u jednego z producentów Porto, dobrze zjedliśmy i w zasadzie to tyle. Załącznik 87682 Załącznik 87683 Załącznik 87684 Następnego dnia był z kolei plan, żeby przelecieć wybrzeżem do Lizbony, ale zdecydowaliśmy się na autostradę. Do Lizbony mam stosunek intymny, więc chciałem jak najwięcej czasu spędzić tam. Autostrada jak autostrada, droga jak cholera (25 EUR lub coś w tym rodzaju za 300 km), pogoda zmienna. Po drodze Cabo da Roca. Załącznik 87685 Z Sintry uciekliśmy - tyle ludzi, że trzeba było stać motocyklem w korku. Koszmar. Załącznik 87686 Załącznik 87687 W Lizbonie mieszkaliśmy w Alfamie, 100 metrów od jednego z najfajniejszych barów z fado, znanego mi z poprzednich wyjazdów. Gdyby ktoś był, polecam. Jak już skończy zespół, kucharka gasi fajkę i zaczyna śpiewać, i to dopiero jest wydarzenie. Ostatniego dnia mieliśmy do przejechania 650 km. W planach był stop w Cordobie, żeby obejrzeć Mesquite i stare miasto, ale porzuciliśmy plany, bo miało lać na całej tej trasie. Polecieliśmy wiec na samo południe i autostradami, po 10 godzinach dotarliśmy do Malagi. Załącznik 87688 I to koniec wycieczki. Przynajmniej kilka przemyśleń mam. Po pierwsze, podróż z synem to jest coś. A trasa, którą wybraliśmy, idealnie się do tego nadawała. Po drugie, Portugalia na wyjazd wakacyjny jest fantastyczna. Super drogi, codziennie jest co robić poza jazdą motocyklem, mnóstwo offu, niskie jak na Europę ceny, fantastyczni ludzie. Po trzecie, portugalski TET jest zajebisty. Godzinami można jechać pustymi drogami, gdzie skalę trudności można sobie dozować prędkością. Absolutnie do przejechania ciężkim motocyklem i z plecaczkiem. Najciekawsze odcinki były w okolicach Taviry, potem Alentejo no i w górach Mamede. Po piąte - dolina Douro od wschodniej granicy Portugalii do mniej więcej Amarante to motocyklowy raj. Bardziej on niż off, ale z dziką rozkoszą pojechałbym tam na tydzień. Lokalesi przestrzegali jednak przed latem - jak sami mówią, mają 9 miesięcy zimy i 3 miesiące piekła. Rok temu 3 dni z temperaturą powyżej 50 stopni, dwa lata temu 10 miesięcy bez deszczu. |
Super. Fajnie się czytało i oglądało. Mam nadzieję, że w przyszłym roku.
|
Bomba ! Szkoda , że koniec !
|
Fajna wycieczka!
Dzięki za relację. |
Extra wyjazd. Ależ Twój syn ma fajowo! Ty również.
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:56. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.