Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   DLACZEGO KIRGIZ SCHODZI Z KONIA? Czyli Leszcz Adventure Team w wielkiej wyprawie badawczej do Azji centralnej (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=3783)

czosnek 19.07.2009 19:04

DLACZEGO KIRGIZ SCHODZI Z KONIA? Czyli Leszcz Adventure Team w wielkiej wyprawie badawczej do Azji centralnej
 
Grunt to dobre samopoczucie! Żyjąc w tym przeświadczeniu postanowiliśmy 18 sierpnia (+/- 2 dni ) wyruszyć w 2 Afryki na wyprawę Do Azji Centralnej.

Jak to w takim przypadku bywa, nasza trasa obejmować będzie przejazd przez Ukrainę, Rosję, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan.

Wyjazd organizowany trochę na wariata, po kosztach i w ogóle chaotycznie ale grunt to wyjechać a o resztę będziem się martwić po drodze.

Bardzo ale to bardzo chętnie przyjmę wszelakie rady i porady dotyczące zarówno fajnych miejsc do zobaczenia jak i spraw bardziej ogólnych.

Zapraszam na stronę http://adventureteam.shutterfly.com/ gdzie w zakładce AZJA CENTRALNA będą pojawiać się informacje i inne cuda

Potencjalnych sponsorów zapraszam równie serdecznie :D

puntek 19.07.2009 21:52

dojedź , zobacz , wróć :)
na sponsora to chyba trochę za późno :)



... a ha i zdjęcia pozamieszczaj :)

borunin 19.07.2009 22:01

Yo, jesli będziecie przekraczać granicę w Medyce to zapraszam na kawę/kanapki w Przemyślu, może podjadę z Wami na granicę:at:

kajman 19.07.2009 22:40

Nie prawda - Kirgiz nie schodzi z konia

http://home.isk.net.pl/kajman/zdjeci..._bez_wodzy.jpg

opss - to nie Kirgiz

http://home.isk.net.pl/kajman/zdjeci...images/162.jpg

http://home.isk.net.pl/kajman/zdjeci...wy_western.jpg

czosnek 19.07.2009 22:46

No właśnie Kapuściński też tak twierdzi. Nasza naukowa ekspedycja podejmie badania w kwestii co może zmusić Kirgiza do zejścia z kunia.....owszem przewidujemy z tego powodu pewne komplikacje zdrowotne ;)

PARYS 20.07.2009 09:53

A oni kasków na tych koniach to nie noszą?

Hehe - dobry temat na doktorat panie.

sambor1965 20.07.2009 15:46

Cytat:

Napisał czosnek (Post 67256)
Grunt to dobre samopoczucie! Żyjąc w tym przeświadczeniu postanowiliśmy 18 sierpnia (+/- 2 dni ) wyruszyć w 2 Afryki na wyprawę Do Azji Centralnej.

Jak to w takim przypadku bywa, nasza trasa obejmować będzie przejazd przez Ukrainę, Rosję, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan.

Jakis straszny tlok w stanach. W zeszlym roku 3 ekipy, w tym roku 4... Jakbys cos potrzebowal sie dowiedziec to wal na priv.

czosnek 20.07.2009 16:55

Cytat:

Napisał sambor1965 (Post 67362)
Jakis straszny tlok w stanach. W zeszlym roku 3 ekipy, w tym roku 4... Jakbys cos potrzebowal sie dowiedziec to wal na priv.

Dlatego chcemy tam pojechać póki jeszcze te kraje nie zhelmuciały zupełnie ;)
Z pomocy informacyjnej bardzo chętnie skorzystam

etiamsi 21.07.2009 20:15

pamiętaj, że w Kirgizji "w czasie uczty podają gościowi na talerzu ugotowaną głowę barana. Gość musi zjeść mózg. Potem musi wydłubać oko i zjeść oko. Należy pamiętać, że oko baranie jest duże jak śliwka. Drugie oko zjada gospodarz. W ten sposób zawiązuje się więzy braterstwa." :D

czosnek 21.07.2009 20:17

Cytat:

Napisał etiamsi (Post 67567)
pamiętaj, że w Kirgizji "w czasie uczty podają gościowi na talerzu ugotowaną głowę barana. Gość musi zjeść mózg. Potem musi wydłubać oko i zjeść oko. Należy pamiętać, że oko baranie jest duże jak śliwka. Drugie oko zjada gospodarz. W ten sposób zawiązuje się więzy braterstwa." :D

Bardziej mnie niepokoją gotowane baranie jajca :dizzy:

Andrez 22.07.2009 16:58

Cytat:

Napisał etiamsi (Post 67567)
pamiętaj, że w Kirgizji "w czasie uczty podają gościowi na talerzu ugotowaną głowę barana. Gość musi zjeść mózg. Potem musi wydłubać oko i zjeść oko. Należy pamiętać, że oko baranie jest duże jak śliwka. Drugie oko zjada gospodarz. W ten sposób zawiązuje się więzy braterstwa." :D

Tylko pod żadnym pozorem nie wolno tego oka przegryźć, bo śmierdzi ponoć okrutnie. Ale na popitkę daja szklankę miejscowego samogonu.
A może jak koń pada pod Kirgizem to wtedy schodzi? A może i nie....

kajman 22.07.2009 21:54

Jak koń pada pod kirgizem - to Kiergiz schodzi z konia, a koń z tego świata

Ale dobry koń to tam drogi - c.a. 3 tyś $

czosnek 22.07.2009 22:30

Jako zapalony koniarz mam nadzieję, że Kirgiz na chwilę zejdzie z konia i da sobie pojeździć...nawet jestem mu w stanie odpalić za to swoją porcję baranich oczęt

kajman 22.07.2009 22:34

Można bez problemu - jak widać na pierwszym zdjęciu które zapodałem - tylko pamiętak że te konie są małe, szybkie. Generalnie jeździ się w stylu west, - spójrz na zdjęcia

W miarę wolna wodza, dobrze reagują na bodźce, probolem tylko czasami z przedłużeniem puślisk - bo o ni mali i wysoko jak dla mnie były strzemiona.

Jak widzisz - konie tak dobrze reagują na bodźce że jadę bez siodła i ogłowia

kajman 22.07.2009 22:38

tu pozycja taka dziwna bo nie dało się przedłużyć strzemion - bo były na jakiś powrozach

http://home.isk.net.pl/kajman/zdjeci...zestrzenie.jpg

czosnek 22.07.2009 22:44

Echhh..... no i czego więcej człowiekowi potrzeba do szczęścia. Piękna sprawa

czosnek 17.08.2009 12:46

4 Załącznik(ów)
Za parę godzin, jeśli ogarniemy chaos pakowania wyruszamy hen hen na wschód sprawdzić tego nieszczęsnego kirgiza na koniu oraz czy szlak naprawdę jest jedwabny. Pewnie skończy się wyprawa gdzieś pod Lwowem ale co tam!! Grunt to się dobrze zapowiedzieć ;)
Tutaj chciałbym podziękować tym, którzy w swej dobrej woli uwierzyli, że jednak nam się uda i pomogli nam wyposażyć sprzęty czyli:

Załącznik 6726
Załącznik 6728
Załącznik 6727
oraz naszemu patronowi medialnemu
Załącznik 6725

Specjalne podziękowania dla Elwooda za pomoc w ustalaniu trasy...a w zasadzie za wymyślenie całej trasy :)

No i oczywista Wam forumowicze!!

DZIDAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!




mam nadzieję, że nie łamię regulaminu taką reklamą

newrom 17.08.2009 14:28

Powodzenia i meldować o postępach z prac!

Gajron 18.08.2009 22:39

Wychodzę sobie dzisiaj w Sanoku przed południem po bułki i mleko, patrzę a tu jakieś Leszcze na Afrikach jadą do Azji centralnej...
Coś się nasze drogi, drogi Czosnku ostatnio często krzyżują...
(Wyznał mi dzisiaj Czosnek ,że nawet w jednym sklepie motocyklowym dostał "na mnie" kartę stałego klienta, pewnie to z powodu podobieństwa fryzur...)
Jak już wrócicie z tych dzikich krajów to browarka i wspólnego polatania po krzakach nie odpuszczę a tym czasem szerokiej drogi i niech furie będą z wami!

Elwood 24.08.2009 23:17

Powiem tak.
Czosnek w ciula wali. Dzisiaj widziałem dziada na rynku w Oliwie...
Zabrałem do domu i poddałem torturom w wysokiej temperaturze. Na koniec zjadłem i tyle. Od samego początku nie pasował mi ten czosnek do leszcza.
Powiem drugi raz tak.
Jazda na pełnym spontanie i w cale nie łatwą trasą. Sa już daleko, więc mogę to napisać. Podsunąłem chłopakom parę pomysłów i trzasną parę nowych tematów. Trawers Pamiru doliną Bartang i Uzbekistan wzdłuż linii kolejowej (wschód-zachód lub abarot). W tym drugim przypadku to naprawdę wyzwanie dla dwukołowców. Każdy może tego spróbować na miejscu, popierdalając z workiem pełnym mąki na głowie jakąkolwiek magistralą.

czosnek 16.09.2009 17:28

2 Załącznik(ów)
Sam w to nie wierzę ale wróciliśmy mniej więcej w całości :)
Elwood postanowił nas się pozbyć i wysłał w dolinę Bartang..ale nie tak łatwo się nas pozbyć panie kolego ;)

W pierwszym dniu spotkaliśmy Gajrona w Sanoku a w ostatnim Jojne w Sandomierzu :D

Jak zmyję z siebie gnój i sprawię, że nie będę się składał tylko z bolącej dupy postaram się coś napisać

Czuj duch!!

A tak na początek dwa obrazki :)
Załącznik 7330
Załącznik 7331

sambor1965 16.09.2009 18:19

O widze ze pogoda Wam dopisala. Bartang mielismy z Izim w zamiarze, ale jakis landslide byl i balismy ze utkniemy na dluzej...
Wysylanie kogos na droge ktorej sie nie przejchalo jest ciut ryzykowne. Fajnie ze wrociliscie, czekamy na foty!

majki 16.09.2009 18:36

No i kolejna piękna wyprawa zakończona!;) Gratulacje! :Thumbs_Up:

Czekamy na foty, opis i odpowiedź na kluczowe pytanie! :D

barthez 17.09.2009 09:43

no kurna, to pierwsze zdjęcie jest MEGA!!!

gratulacje chłopaki, fajnie że dotarliście cali i zdrowi.
Taki wyjazd też mi się marzy, tylko chyba pipa jestem i nie potrafię się zebrać :-(

Elwood 17.09.2009 11:42

Hurrra, hurrra, hurrra.
Czosnek, strasznie, ale to strasznie Ciebie przepraszam, że naraziłem Ciebie na ryzyko. Pewnie siedzisz teraz i żałujesz, że dałeś się namówić...:haha2:
Zamelduj się, wiesz gdzie;)

Ryzyko... a to dobre.

czosnek 28.10.2009 19:34

4 Załącznik(ów)
Rozdział Pierwszy <o></o>

Czyli: <o></o>
Jak w przypływie bojowego nastroju porwać się z motyką na słońce.<o></o>
<o></o>
Ty.. stary ? Zdajesz sobie sprawę, że pijemy sobie wino w samym środku Pamiru, 6 tysięcy kilometrów od domu? – wybełkotałem do Bartka gapiąc się w niesamowicie ugwieżdżone niebo.
Jeszszzzzzcze to do mnie nie dociera – odpowiedział podając butelkę dość paskudnego kagora.<o></o>
<o></o>
No bo i jak w to uwierzyć skoro niecałe 5 miesięcy wcześniej odbyłem pierwszą w swoim życiu jazdę na motocyklu. Bartek był dalece bardziej doświadczony….o jakieś 7 tyś km. <o></o>

Tak czy inaczej w czasie jednej z naszych weekendowych przejażdżek po okolicy zaczęliśmy przebąkiwać o jakiejś prawdziwej wyprawie w daleki świat. Jedno było pewne, musi to być wschód a reszta to już szczegół. Że zerowe doświadczenie? Phiii z doświadczeniem to każdy potrafi a poza tym to wiesz… może to ostatnia szansa przed dziećmi, żonami i całą tą resztą jakże dorosłych spraw. <o></o>

Z głupa poprosiliśmy Dziennik Polski o patronat medialny wyprawy do Azji centralnej… bo w sumie dlaczego by nie Azja centralna, przecież to i tak nierealne żebyśmy gdziekolwiek w tym roku pojechali. <o></o>

Pewnego lipcowego dnia dzwoni Bartek. <o></o>

– Stary jedziemy! <o></o>
- Jak to jedziemy?!! Gdzie jedziemy?!! Dlaczego jedziemy?!!! Czego pan ode mnie chce?!!!! – zapytałem zimnym tonem jak na zawodowca przystało<o></o>
- Dostaliśmy patronat! Nie można się teraz wycofać. Bóg Honor Ojczyzna, uważasz Pan? <o>

</o> No i pięknie. Czyli mamy trochę ponad miesiąc na załatwienie wiz do 5 krajów, przygotowanie motocykli, opracowanie trasy i zmianę naszych wizerunków w rodzinie z nieodpowiedzialnych idiotów na niezwykle dzielnych podróżników hmmm.. zwykła zmiana nomenklatury ale nie wiedzieć czemu tak ładniej brzmi. <o></o>
<o></o>
No i tak jakoś dziwnie wyszło, że 17 sierpnia w nocy dwóch kuzynów wyruszyło hen na wschód.<o></o>
<o></o>
Dzień pierwszy<o></o>
Oczywiście pakowanie odbyło się w dzień wyjazdu i całkowicie na wariata, przez co zamiast ok. 18 wyjechaliśmy ok. 21. W dodatku dzięki sprawności Poczty polskiej wyruszyliśmy bez mapy Pamiru, zapasowego reglera oraz motooilera. Rzeczy te doszły dzień po naszym wyjeździe.

Załącznik 8053
<o></o>
Po spakowaniu dziarsko zasiedliśmy na motocykle, pożegnalna fota i jazdaaaaa!!!!
Załącznik 8054
<o></o>
Jedynka, gaz, ryk silnika i … postój w głębokim szoku 10 metrów dalej. W życiu nie jechałem z bagażem przez co te nieszczęsne 10 metrów przejechałem pięknym wężykiem. <o></o>

Dobrodzieju, gdzie ty się w Pamir pchasz, wsiądź ty lepiej w pekaes i do Krynicy jedź do wód kąpieli błotnych zażyć. Dobrze, ze już noc. Jakby co nikt nie zobaczy kompromitującej gleby Afryki w pełnym rynsztunku. <o></o>
O dziwo jednak bardzo szybko przyzwyczaiłem do całego tego dobytku za plecami i po paru kilometrach już nie czułem żadnej różnicy w jeździe.<o></o>

Tego dnia postanowiliśmy dojechać do Brzozowa skąd rano chcieliśmy uderzyć na ukraińską granicę w Krościenku. <o></o>

Noc, ciepło, jedzie się świetnie. Powoli zaczyna do nas docierać, że właśnie jedziemy w kierunku jednej z największych przygód w naszym życiu. <o></o>
GPS zapragnął poprowadzić nas skrótem w okolicach Odrzykonia dzięki czemu ok. 12 w nocy wylądowaliśmy w kukurydzy bez drogi naprzód. Jednak nie ma tego złego. Tak ugwieżdżonego nieba nie widziałem od dawna. Jadę z uchyloną szybą kasku co później praktykuję przez cały wyjazd. Dzięki temu zachwycony chłonę niesamowicie intensywne zapachy sierpniowej nocy. <o></o>
W końcu po 1 w nocy lądujemy w łożach w Brzozowie.<o></o>
<o></o>
Dzień drugi<o></o>

Zwijamy się dobrze po dziewiątej i niedługo lądujemy w Sanoku gdzie spotykamy Gajrona paradującego sobie radośnie po mieście. Po krótkiej pogawędce sprzedaje nam świetny patent na mocowanie butelki w Afryce przez co przyczynia się w znaczny sposób na przedłużenie naszej egzystencji. <o></o>
Z Sanoka rzut beretem na o dziwo praktycznie pustą granicę w Krościenku. Niestety ukraiński celnik gdy dowiedział się, że jedziemy dalej w świat od razu bez pytania wbił nam wizę tranzytową a do tego wymyślił nam i wpisał w pieczątkę punkt przekroczenia granicy z Rosją. Na nasze protesty, że przecie panie kochany w deklaracji jak byk wpisaliśmy jako cel wizyty „TOURISM” tylko wzruszył ramionami i kazał jechać dalej. Następne okienko raczyło być zamknięte. Po krótkich poszukiwaniach znaleźliśmy załogę okienka w postaci ładnej blond pani celnik zażywającej słońca z boku pakamery. Pani celnik okazała się zupełnie bezbronna wobec naszego uroku osobistego i od ręki wbiła swoje niezwykle ważne pieczątki na świstkach, które zostały nam zabrane 20 metrów dalej na ostatniej bramie. Jeszcze coś tam przebąknęła, że w zamian za tak wyczerpująca pracę należy jej się bombonierka ale zadowoliła się widokiem 2 pełnych garniturów zębów tworzących banany na naszych gębach.<o>

</o> Tym samym przekroczyliśmy pierwsza granicę tego wyjazdu (pomijając granicę głupoty, która została przekroczona jakiś czas temu)<o></o>
Jedziemy w kierunku na Sambor oczami chłonąc widoki a dupami chłonąc dziury w drogach..a może drogę w dziurach. Za Samborem jedziemy na Drohobycz żałując, że nie mamy czasu na poszwędanie się śladami Shulza.

Przed Stryjem jedziemy sobie fajną już nie dziurawą drogą, na liczniku ok. 100/h droga prosta, widoki piękne a tu nagle zaczyna mną rzucać i ściąga mi Afrykę na przeciwny pas. Trochę spanikowany bo właśnie przed chwilą minął mnie jadący z przeciwka TiR zjeżdżam na pobocze wizualizując już sobie we łbie wielką dziurę w oponie. Patrzę Ci ja na koła a tu nic. Gumy całe, powietrza też nie brakuje, więc kie ch….? Już mam zasiadać z powrotem ale coś łyso z prawej strony…. I ja się pytam… gdzie jest kufer????? Odleciał mi kufer… wziąl i fruuuu… Już po tobołach. Zawracam oczekując widoku sprasowanego kufra i zawartości tegoż rozwianego w promieniu 100 m. Jadę 50m, 100m, 500m a kufra niet. Wracając pytam chłopa siedzącego na poboczu czy nie widział dziwnych zjawisk lotniczych. W odpowiedzi wskazuje na swojego kumpla, który jakieś 100m dalej włazi do rowu. W chwili gdy do niego podjechałem właśnie wspinał się po zboczu dźwigając radośnie mój latający kufer. W czterech oglądamy pacjenta i z dumą diagnozuję tylko lekko wgnieciony narożnik oraz żałośnie stercząca słomkę wbitą w karimatę zamocowaną do kufra. <o></o>
Przyczyną lotu było poluzowane mocowanie mojej własnej produkcji, z którego zresztą jestem bardzo dumny i będę bił się z każdym kto twierdzi że jest do dupy.

Załącznik 8055
<o></o>
Dalsza droga mija już bezproblemowo pomijając mój krzywy kręgosłup, który niemiłosiernie mnie napier…. jedziemy sobie radośnie na Iwano-Frankowsk, Chocim by o 0.00 zameldować się w Kamieńcu Podolskim. Tam fundujemy sobie pokój za 100 hrywien i biegniemy przez snem obejrzeć zamek i smotrycz. Uwielbiam to miasto. Byłem już tutaj jakieś 5 razy i niezmiennie mnie to miasto zachwyca. Podobnie zresztą jak cała Ukraina. Ten kraj ma w sobie coś takiego niesamowitego, że jak się tam raz pojedzie to już człowiek zawszę będzie tęsknił.

Załącznik 8056
<o>
</o>

wieczny 28.10.2009 23:35

Dajesz dalej :lukacz:

podos 29.10.2009 08:28

no fajnie - wreszcie sie zaczyna pisanie:) Ci koledzy, co mają zaleglosci, sobie przykład z kolegi niech wezmą...

Marcin SF 29.10.2009 08:47

powoli idzie zima, zaczną się relacje ... mam nadzieję :D

zbyszek_africa 29.10.2009 09:36

Cytat:

Napisał podos (Post 81614)
no fajnie - wreszcie sie zaczyna pisanie:) Ci koledzy, co mają zaleglosci, sobie przykład z kolegi niech wezmą...

Ty piękny, Twoja relacja to gdzieś w lutym była:Sarcastic: ( ta z Pamiru)

pozdr.

podos 29.10.2009 09:52

Cytat:

Napisał zbyszek_africa (Post 81629)
Ty piękny, Twoja relacja to gdzieś w lutym była:Sarcastic: ( ta z Pamiru)

pozdr.

Ty piekny, sprawdz najpierw. :)

czosnek 29.10.2009 21:45

12 Załącznik(ów)
Dzień trzeci<o>

</o>
Rano podjeżdżamy pod zamek przylansować się jak należy i przy okazji trzasnąć kilka zdjęć, które musimy dziś wysłać do Dziennika. <o></o>
<o></o>Załącznik 8069
Załącznik 8068

Po foto sesji szybka (niesteeety) rundka wokół rynku i jazda w kierunku Baru… Owszem tak też w Kamieńcu bywało, że po szybkiej rundce wokół rynku uderzało się do baru w ratuszu na libację do rana ale tym razem dumny zew podróży kieruje nas do Baru w pojęciu administracyjnym. <o></o>

Na wyjeździe z Kamieńca mojej Afryce wybija 20 000 km….. z czego jakieś 5 000 moje.<o></o>

Nie zgadzając się zupełnie z teorią „nie mam dziś czasu na skróty” pakujemy się w pierwszy napotkany skrót by po paru kilometrach zatrzymać się z zachwytem na gębach. Wybrany skrót okazał się piękną półszutrową dróżką w jeszcze piękniejszym krajobrazie.

Załącznik 8064
<o></o>
W ten sposób dotarliśmy do Winnicy a stamtąd dalej na Kirowograd. <o></o>
Udało mi się wypracować pozycję, dzięki której kręgosłup na chwilę przestał mnie boleć więc długie asfaltowe proste mijały całkiem przyjemnie. Tak czy inaczej byłem tym moim kręgosłupem załamany. Po dłuższej jeździe byłem w stanie myśleć tylko o tym jak bardzo mnie napier…… a perspektywa 12 tyś km nie napawała optymizmem.

Załącznik 8070
<o></o>
Z Kirowogradu już po ciemku dojeżdżamy do…. Aleksandrii. Śmieszna sprawa. Ci Egipcjanie świetnie mówią po ukraińsku… hmmm….

Załącznik 8063
<o></o>
Tam wysyłamy zdjęcia do Dziennika, jemy kebaba, pijemy piwsko i do spania. <o></o>

Dzień czwarty<o></o>

Tego dnia otoczeni przez pola słoneczników szybko dojeżdżamy do Dniepropietrowska. Ból kręgosłupa ustał i cała moja uwaga skierowała się na ból dupy. Na szczęście przerabiana kanapa Bartka nie okazała się wiele wygodniejsza od mojej seryjnej więc w podobnym czasie potrzebowaliśmy postojów kondycyjnych. <o>

</o> Sam Dniepropietrowsk jest wielkim przemysłowym, zaniedbanym miastem. Takim trochę wrzodem na pięknym i szerokim Dnieprze.

Załącznik 8066
Załącznik 8067
<o></o>
Kierujemy się na Donieck by przez Luhańsk dojechać do granicy w okolicach Krasnodonu.

Załącznik 8065
<o></o>
Nagle zaczyna padać. Zatrzymujemy się, wyciągamy i wdziewamy na siebie przeciwdeszczówki tylko po to żeby 100m dalej ściągać je na zupełnie suchej drodze.

Załącznik 8072
Załącznik 8073
Załącznik 8074
<o></o>
Robi się późno więc postanawiamy ominąć Luhańsk i kolejnym skrótem dojechać do Krasnodonu.

Załącznik 8071
Manewr ten kończy się na wąskiej dziurawej dróżce na totalnym odludziu. I znów pozytywnym akcentem jest nieprawdopodobnie ugwieżdżone niebo. Po dłuższej walce z dziurami trafiamy na główną drogę aby po chwili zamiast do Krasnodonu właściwego trafić do jakiejś jego filii też o nazwie Krasnodon. Krasnodon 2 okazał się zabitą dechami wiochą z 5 chatkami na krzyż.<o></o>

No i tak kręciliśmy się po tych dróżkach jak gówno w przerębli nie mogąc trafić w Rosję – kraj zajmujący pół świata. <o></o>

W końcu odnaleźliśmy granicę , na której oprócz nas nie było nikogo co biorąc pod uwagę okolicę i godzinę jakoś specjalnie nas nie zdziwiło. Podchodzimy do okienka.. noo i jazda: <o></o>

- Uuu to nie ta granica<o></o>
- Jak to nie ta granica? – udajemy, że nie wiemy o co chodzi.
- Wbite macie przejście w Woloszynie a to jest Krasnodon<o></o>
- Ojej to co robić<o></o>
- Musicie jechać do Wołoszyna (ok. 250km)<o></o>
- itd.itp. <o>

</o> Zaczyna się zabawa „Wy udajecie, że przepisy rzecz święta i nic się nie da zrobić a my udajemy, że nie wiemy o co wam chodzi”<o>

</o> Po jakimś czasie tego teatrzyku gość łaskawie mówi, że porozmawia z kapitanem. Bierze paszporty i znika za rogiem. Po chwili wraca z kapitanem. Kapitan z zatroskaną miną, boleje nad naszym losem no ale przepiiisy panowie, nie lzja! No to my dawaj od nowa, że jesteśmy w wielkiej potrzebie przekroczenia tej właśnie granicy. I tak wesoło sobie gawędziliśmy aż w końcu kapitan zaprosił jednego z nas do negocjacji za rogiem. Poszedł Bartek. Negocjacje doprowadziły do szybkich korekt w prawie granicznym Ukrainy. Naniesienie tychże poprawek wiązało się z uiszczeniem opłaty w wysokości 30$ na rzecz służby celnej. <o>

</o> Strona Rosyjska to już czysta przyjemność. Zaproszenie do pakamery, wszyscy uprzejmi, któryś pobiegł po mape, żeby pokazać nam najszybszą drogę, inny pomaga w wypełnieniu wriemiennego wwozu motocykli jeszcze inny zagaduje o wyprawę.

Szybko się żegnamy i ok. 2 w nocy wjeżdżamy do Rosji. Po przejechaniu kilku kilometrów, mijając post z uzbrojonymi po zęby milicjantami szukamy noclegu. Zjeżdżamy w pierwszą polną drózkę i rozkładamy się pod krzakiem niewidoczni od drogi . Po chwili mija nas milicyjna niwa. Nie zauważa nas i ciśnie dalej w step. Wraca po ok. 10 minutach i tym razem zatrzymuje się przy nas. Okazuje się, że dostali namiary z postu, że ktoś wjechał w pola. Po stwierdzeniu, ze jesteśmy nieszkodliwymi leszczami milicjant, życzy nam dobrej nocy i zapewniając, że tutaj jest bezpiecznie odjeżdża. <o></o>
Kładziemy się pod gołym niebem i zasypiamy gapiąc się w gwiazdy. Po jakims czasie budzi nas deszcz. Szybko rozbijamy namioty i… i oczywiście po chwili przestaje padać. <o></o>
W tym miejscu chciałbym wszystkim polecić namioty Quechua. Rozbija się to cudo w 2 sekundy niewiele dłużej składa. Do tego są całkiem niezłe jakościowo. <o></o>

Zoltan 30.10.2009 12:02

Twoja wyprawa i relacja napawa mnie optymizmem, że nie trza być mistrzem świata w ofrołdzie, żeby se pojechać na fshut.. Nikła iskierka nadziei zapłonęla w moim sercu :)

wieczny 31.10.2009 10:41

Na czym polegał patronat "Dziennika" i czym go przekonaliście?

lena 31.10.2009 14:14

Poproszę o więcej, bo do "państw sojuszniczych" mamy rzut beretem, tylko jakoś do tej pory nie mogliśmy się zdecydować na dłuższą wyprawę w tym kierunku.Jakoś irracjonalnie ciągnie wtedy na zachód.

matjas 31.10.2009 18:53

AJ ŁONT MOR!!!

:drif:

m

Gajron 31.10.2009 20:57

Leszczu, zapodawaj!!

czosnek 02.11.2009 13:03

Cytat:

Napisał wieczny (Post 81970)
Na czym polegał patronat "Dziennika" i czym go przekonaliście?

Polega to na tym, że Dziennik w dodatku "Podróże" pisze o naszej wyprawie a w zamian my się obklejamy ich logo. W naszym przypadku chodziło głównie o to, że dzięki temu łatwiej znaleźć sponsora.

czosnek 02.11.2009 13:25

12 Załącznik(ów)
Dzień piąty<o></o>
<o></o>
Dzisiaj proszę państwa w planach wycieczka śladami piątej armii pod Stalingrad czy też bardziej aktualnie pod Wołgograd a dalej na Astrachań. <o>

</o> W czasie przerwy śniadaniowej w ramach walki ze zmuleniem zapodajemy sobie po burn’nie<o></o>
Bartek oczywiście wspinając się na wyżyny swego niedościgłego dowcipu skomentował skuteczność tego wynalazku, jednak zbyłem go wyniosłym milczeniem i zgodnie zasiedlismy na motocyklach.

Załącznik 8305
<o></o>
Po 10 sekundach zatrzymaliśmy się 200 kilometrów dalej gdzie doszły mnie słowa towarzysza podróży.

Sss ssstaryyy!!! Co to było??? <o></o>
Burn…. Wyjąkałem telepiąc się jeszcze delikatnie. <o>

</o> Te ostatnie 200 km pokonaliśmy z prędkością nieosiągalną nawet dla najbardziej stuningowanej Łady a używając pierwszego kryterium mandatowego dotyczącego prędkości; Osiągnęliśmy chyżość niedościgła dla policyjnego konia. <o></o>

Gdy mniej więcej wróciliśmy do rzeczywistości naszym oczom ukazała się droga na Wołgograd<o></o>
<v:shape id="Obraz_x0020_1" o:spid="_x0000_i1035" type="#_x0000_t75" alt="kon.jpg" style="width: 369pt; height: 246.75pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image002.jpg" o:title="kon"> </v:imagedata></v:shape><o></o>
<o></o>Załącznik 8306

W oddali nad Wołgogradem widać zbierające się burzowe chmury lecz my na szczęście zgodnie z mapą skręcamy na południe aby zupełnie ominąć Wołgograd i jadąc wzdłuż jednej z odnóg Wołgi wyjechać przed Astrachaniem. Lepiej wybrać nie mogliśmy. Jedziemy wzdłuż rzeki o brzegach porośniętych tatarakiem, mijamy małe wioseczki i ogólnie jesteśmy oczarowani krajobrazem.<o></o>
<o></o>Załącznik 8307
<v:shape id="Obraz_x0020_2" o:spid="_x0000_i1034" type="#_x0000_t75" alt="gdzies-nad-wolga-przed-spaniem-2.jpg" style="width: 378pt; height: 252.75pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image003.jpg" o:title="gdzies-nad-wolga-przed-spaniem-2"> </v:imagedata></v:shape><o></o>
Sielanka powiadam wam, sielanka.<o>

</o> Och a oto i stado małych ćwierkających ptaszków wesoło przecina mi drogę… flaków nie widziałem ale kilka głuchych uderzeń o plastik jednoznacznie uświadamia mi, że już nie jestem godzien nosić znaczka „zasłużony opiekun zwierząt”.<o></o>
<v:shape id="Obraz_x0020_3" o:spid="_x0000_i1033" type="#_x0000_t75" alt="wolga-okret.jpg" style="width: 395.25pt; height: 264.75pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image004.jpg" o:title="wolga-okret"> </v:imagedata></v:shape>Załącznik 8308
<o></o>
Po 2 godzinach tego pięknego objazdu wokół Wołgogradu wyjeżdżamy w… Wołgogradzie<o></o>
No ale to w końcu zasłużone miasto a Wasilij Zajcew przez jakiś czas był moim idolem, więc jakoś szczególnie nie płaczemy.

Załącznik 8309
<o></o>
Obrzeża miasta to typowy przemysłowy brud i smród do tego tonący w błocie po niedawnym deszczu więc szybko się stąd ewakuujemy w kierunku na Astrachań<o></o>

<v:shape id="Obraz_x0020_5" o:spid="_x0000_i1031" type="#_x0000_t75" alt="wolgograd1.jpg" style="width: 370.5pt; height: 247.5pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image006.jpg" o:title="wolgograd1"> </v:imagedata></v:shape><o></o>Załącznik 8310
Na horyzoncie to z prawej to z lewej strony błyskawice walą aż miło więc nie trzeba było długo czekać żebyśmy wjechali w deszcz. Powoli zmierzcha i momentami robi Się naprawdę ładnie <o></o>

<v:shape id="Obraz_x0020_6" o:spid="_x0000_i1030" type="#_x0000_t75" alt="lukoil-zachod.jpg" style="width: 378pt; height: 252.75pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image007.jpg" o:title="lukoil-zachod"> </v:imagedata></v:shape><o></o>Załącznik 8311
Załącznik 8312
Ok. 200 km przed Astrachaniem zaczynamy rozglądać się za noclegiem a że burza wisie w okolicy pytamy miejscowych o jakąś gostinice.<o></o>

Da da jest. Niedalieko w Janatewce 8 kilometrów ot tuda.<o></o>

Po 60 kilometrach zrozumieliśmy , że nie 8 a 80. No tak w końcu tutaj 100 gram nie wódka a 100 km nie odległość.
W międzyczasie mignął nam znak turbazy, lecz gdy usłyszeliśmy cenę 1000 rubli za domek i 500 za namiot stwierdziliśmy, że taka burza to parodia burzy i dziki nocleg w namiocie nad Wołgą jest właśnie tym czego w tym momencie bardzo pragniemy.
Nie czekając dłużej zajechaliśmy 100 m za turbazę gdzie rzucając ostatni raz pogardliwym spojrzeniem w kierunku burzy idziemy spać. <o></o>
<o></o>
Dzień szósty<o>

</o>
Burza chyba wyczuła naszą niezwykłą odwagę i przeszła bokiem, my natomiast nie tracąc czasu pojechaliśmy w kierunku Astrachania.
W miarę szybko dojeżdżamy na miejsce lecz przez cała drogę z powodu silnego wiatru jechaliśmy w mocnym przechyle niczym pełnomorskie jachty. Hej ha kolejkę nalej! Hej ha kielichy wznieśmy! To zrobi doskonale morskim opowieścią!! Ahoj wesoła przygodo!
<o></o>Załącznik 8313
<o></o>
Stajemy w przydrożnym barze na obiad. Okazuje się, że stołuje się tam chyba cały posterunek miejscowej milicji. Rozmawiamy sobie wesoło i ogólnie jest fajnie. Na koniec policmajstry straszą nas jeszcze Uzbekistanem, że musimy szykować dużo kasy na łapówki i tym miłym akcentem się żegnamy.<o></o>

Astrachań jakoś nas specjalnie nie zauroczył, lecz już siłownia „Atletyczny bizon” (tak proszę od dzisiaj do mnie mówić) oraz podmiejskie domki rozczuliły nas wielce<v:shape id="Obraz_x0020_9" o:spid="_x0000_i1027" type="#_x0000_t75" alt="astrachan.jpg" style="width: 217.5pt; height: 325.5pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image010.jpg" o:title="astrachan"> </v:imagedata></v:shape><o></o>
<o></o>Załącznik 8314
Załącznik 8315
<v:shape id="Obraz_x0020_11" o:spid="_x0000_i1026" type="#_x0000_t75" alt="astrachan-domki.jpg" style="width: 324.75pt; height: 216.75pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image011.jpg" o:title="astrachan-domki"> </v:imagedata></v:shape><o></o>
Stąd już tylko kawałek do Krasnego Jaru gdzie chcemy przekroczyć granicę z Kazachstanem. Jeszcze tylko płatny przejazd przez most pontonowy i meldujemy się na granicy. <o>

</o> Bezczelnie, nie widząc protestów a wręcz uśmiechy omijamy kolejkę samochodów i stajemy przed szlabanem. Po chwili podchodzi do nas rodzina Kazachów z saaba a delegacja w postaci córki zaczyna rozmowę po angielsku. Jednak jesteśmy tak dumni z naszego polsko-rosyjsko-szamańskiego języka, że biedne dziewczę kapituluje i przechodzi na rosyjski. Jeszcze tylko kilka zdjęć na pożegnanie i podjeżdżamy do odprawy.<o>

</o> <v:shape id="Obraz_x0020_12" o:spid="_x0000_i1025" type="#_x0000_t75" alt="granica-laski.jpg" style="width: 365.25pt; height: 244.5pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image012.jpg" o:title="granica-laski"> </v:imagedata></v:shape><o></o>Załącznik 8316
Odprawa rosyjska mija bardzo sprawnie i możemy podjeżdżać do Kazachów. Ruszamy nonszalancko z rozwianym włosem, bez kasków, z kurtkami przewieszonymi przez motocykl no bo w końcu ile może być tego pasa neutralnego. Otóż pasa neutralnego może być 11 kilometrów…. No ale wiecie …100 gram nie wódka….. <o>

</o> U Kazachów tracimy sporo czasu przy wypisywaniu Strachowki i wriemiennego wwozu. <o></o>
Zajmuje się tym 2 młodych cwaniaczków. Łącznie za ubezpieczenie i wriemienny wwoz liczą nam 50$. Trochę się wnerwiamy ale okazuje się, że w budce obok chcą jeszcze więcej za Strachówkę więc odpuszczamy, za to 15$ za wypisanie wriemiennego wwozu, który powinien być bezpłatny wkur.. nas dość mocno. Awanturujemy się z kolesiem ale widać, że na tej akurat granicy jest to złodziejstwo zalegalizowane i nic nie wywalczymy. W końcu koleś dostaje 12$. Te 3$ to wprawdzie nikłe zwycięstwo ale w imię zasad nie dostał całości. <o>

</o> Słyszymy jeszcze od celników, że w Tadżycy to dziki lud i na pewno poderżną mi gardło za moje dredy i w ogóle po co się tam pchamy. <o>

</o> W tym samym co my czasie z biurokracją walczy Central Azja Team z Drawska Pomorskiego. Wesoła ekipa w 2 terenówkach (nie pomne już jakiej marki). Narzekali, że co chwilę płacą mandaty lub inne łapówki. Bardzo się dziwili, że dojechaliśmy tutaj z czystym kontem mandatowym. Niestety po chwili wezwano ich do wyjazdu i chłopaki pojechali. <o>

</o> Niedługo my także wjechaliśmy do Kazachstanu<o></o>

czosnek 02.11.2009 15:48

13 Załącznik(ów)
Rozdział drugi <o></o>

czyli:<o></o>
Po co zakręty w stepie??
<o></o>
Kazachstan przywitał nas wielbłądami i burzą, która nas wyprzedziła a my już prawie do końca dnia jedziemy w jej deszczowym ogonie podziwiając oddalające się rozbłyski.

Załącznik 8317
Załącznik 8318
<o></o><v:shapetype id="_x0000_t75" coordsize="21600,21600" o:spt="75" o=""><v:stroke joinstyle="miter"><v:formulas><v:f eqn="if lineDrawn pixelLineWidth 0"><v:f eqn="sum @0 1 0"><v:f eqn="sum 0 0 @1"><v:f eqn="prod @2 1 2"><v:f eqn="prod @3 21600 pixelWidth"><v:f eqn="prod @3 21600 pixelHeight"><v:f eqn="sum @0 0 1"><v:f eqn="prod @6 1 2"><v:f eqn="prod @7 21600 pixelWidth"><v:f eqn="sum @8 21600 0"><v:f eqn="prod @7 21600 pixelHeight"><v></v></v:f></v:f></v:f></v:f></v:f></v:f></v:f></v:f></v:f></v:f></v:f></v:formulas></v:stroke></v:shapetype>
<v:shape id="Obraz_x0020_13" o:spid="_x0000_i1036" type="#_x0000_t75" alt="wielblady-za-granica.jpg" style="width: 348pt; height: 234pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image002.jpg" o:title="wielblady-za-granica"> </v:imagedata></v:shape><o></o>
Jedziemy na Atyrau walcząc z deszczem i cholernie mocnym wiatrem. Dookoła po horyzont ciągnie się step.

Załącznik 8319
<o></o>
Po raz kolejny z nudów w moim kasku odbywa się recital wszelkich znanych mi melodii. Dzięki Bogu jestem jedynym słuchaczem tego smutnego wydarzenia. Kask ma niestety tą właściwość, że pięknie wydobywa fałsz wszelaki, który tym razem nie jest zagłuszany przez zgodne wesołe stado wyjących współbiesiadników. Na skutek wielu bisów recital przeciągnął się do zmroku..ach jak ten czas leci na porządnym koncercie. Potrwałby zapewne dłużej ale nagle zerwał się tak silny wiatr, że nie dość, że jechaliśmy w mocnym przechyle to w dodatku zaczęło nas ściągać do rowu. Po takiej dość męczącej walce z wiatrem, deszczem i ciemnością, ciepła kolacja jaką sobie zamówiliśmy w przydrożnej knajpce była czymś naprawdę genialnym.

Po przejechaniu jeszcze ok. 30 km wjeżdżamy w step na nocleg. Na szczęście tutaj nie padało więc radośnie walimy się do spania.

Dzień siódmy<o></o>

W nocy zbudził nas jakoś straszny łomot. Na szczęście był na tyle charakterystyczny, że rozpoznaliśmy w nim jadący pociag. Rano okazało się, że rozbiliśmy się przy linii kolejowej.
Załącznik 8320
<v:shape id="Obraz_x0020_15" o:spid="_x0000_i1034" type="#_x0000_t75" alt="pociag.jpg" style="width: 274.5pt; height: 183.75pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image004.jpg" o:title="pociag"> </v:imagedata></v:shape><o></o>
I znów 360 stopni dookoła tylko step. W związku z tym jako osobnicy z natury dociekliwi, przy śniadaniu rozważaliśmy problem dystansu na jaki musiałby się człek oddalić w celach posttrawiennych aby przestać być widocznym dla drugiego. Wniosek był prosty.. zesrałbyś się kolego w gacie podczas tej wędrówki.

Załącznik 8321
<o></o>
Na szczęście nikt nie musiał sprawdzać teorii w praktyce więc szybko wyruszyliśmy dalej.
Załącznik 8322
<o></o>
Praktycznie przez cały Kazachstan jedziemy bardzo dobrej jakości drogą dzięki czemu rzadko schodzimy poniżej 120km/h.
Zastanawia nas tylko jedno: Po jaką cholerę robi się zakręty w środku stepu???

<o></o>Przed Atyrau myjemy się w jakimś jeziorku. Mnie od pełnego zanurzenia odstrasza wylot rury, która to najwyraźniej odprowadza do jeziorka jakieś substancje. Bartek jest mniej krytyczny i włazi cały do wody. Na szczęście moje obawy okazały się bezzasadne. Wyszedł chłopak z wody, raźno strzepał wodę z chitynowego pancerzyka i podreptał wesoło przez wykopaną norkę do motocykla.

Załącznik 8323
<o></o>
W Atyrau wymieniamy kasę, odpowiadamy 1000 razy na standardowy zestaw pytań:<o></o>
Kuda, od kuda , skolko stojat, kakaja skorost, skolko na 100 itd. Itp.
I jedziemy na Kulsary.

Tutaj też wszyscy powtarzają, że musimy uważać w Uzbekistanie bo wszyscy chcą łapówek i ogólnie Uzbecy to szuje i kanalie.

<v:shape id="Obraz_x0020_19" o:spid="_x0000_i1030" type="#_x0000_t75" alt="cmentarz-atyrau.jpg" style="width: 330.75pt; height: 221.25pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image008.jpg" o:title="cmentarz-atyrau"> </v:imagedata></v:shape><o></o>Załącznik 8324

Z Kulsary jedziemy na Beyneu nową drogą, na której jesteśmy praktycznie tylko my, wielbłądy, step i od czasu do czasu jakaś ciężarówka<o></o>
<o></o>Załącznik 8325
Załącznik 8326

<o></o> W Beyneu jemy, tankujemy na zapas do kanistrów i jedziemy 80 km. Do Uzbeckiej granicy, którą mamy przekroczyć w środku niczego. Te 80 km to na przemian dziury, dziury z resztką asfaltu, żwir, tarka i błoto. ( na zdjęciach najładniejszy odcinek gdzie nie było dziur)<v:shape id="Obraz_x0020_24" o:spid="_x0000_i1027" type="#_x0000_t75" alt="tarka-przed-uzb-cien.jpg" style="width: 327pt; height: 219pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image011.jpg" o:title="tarka-przed-uzb-cien"> </v:imagedata></v:shape><o>

</o> <o></o>Załącznik 8327
Załącznik 8328
<v:shape id="Obraz_x0020_23" o:spid="_x0000_i1026" type="#_x0000_t75" alt="tarka-przed-uzb-1.jpg" style="width: 333pt; height: 222.75pt; visibility: visible;"> <v:imagedata src="file:///C:%5CUsers%5Cczosnek%5CAppData%5CLocal%5CTemp%5Cms ohtmlclip1%5C01%5Cclip_image012.jpg" o:title="tarka-przed-uzb-1"> </v:imagedata></v:shape><o></o>
Wolno jechać się nie da bo wypadają plomby w zębach a szybko strach. Wot dylemat. Jedziemy ok. 80km/h dzięki czemu drgania łagodnieją i przed zmierzchem meldujemy się na granicy.
Załącznik 8329
<o></o>
Granica to kawał rozjeżdżonego błota z kilkoma barakami. Postanawiamy przekimać przed granicą w stepie, żeby nie tracić czasu z 72 godzinnej uzbeckiej wizy.<o></o>

sambor1965 04.11.2009 00:01

:lukacz:
dlugo jeszcze bedziemy czekac?

etiamsi 04.11.2009 09:38

czosnek, czosnek nie daj się prosić :)

czosnek 04.11.2009 10:14

Muszę skończyć pilnie jeden projekt ale postaram się jak najszybciej nadrobić zaległosci. Miło mi, że ktoś to czyta :)

sambor1965 04.11.2009 10:19

Kolego, duzo osob czyta i czeka. Z jednej strony nie chcemy Ci zasmiecac watku malo wnoszacymi postami w stylu "zajebiaszcza przygoda" i " o jej", a z drugiej wiem po sobie ze fajnie miec taki feedback i wiedziec, ze ktos to czyta.
Projektuj pilnie, czekamy na update...

podos 04.11.2009 10:22

Dawaj dawaj, nie moge sie doczekać znajomych miejsc:)
PS: Zajebiaszcza przygoda:)

bajrasz 04.11.2009 12:15

A ja opisu tych co dopiero zobaczę:) i proszę ze szczegółami, bo notatki robię

wieczny 04.11.2009 12:19

Również śledzę wątek i nie wyobrażam sobie aby nie został dokończony. Wiem jak jest, ja też produkowałem tekst kawałek po kawałku.



Dajesz.

matjas 05.11.2009 19:59

o JEJ! :haha2:


:lukacz:


ten projekt na pewno nie może być aż tak istotny ;)

m

felkowski 05.11.2009 20:52

Wiesz co? Nie pisz już nic. Nerwowo mi się robi. Już zaczynam kombinować. Co chwila spoglądam na telefon czy aby ktoś nie zadzwoni z pytaniem "stary czy masz czas...."
A tak przy okazji to fajnie się to czyta. Czuję się jakbym miał za chwilę wstawać, zwijać namiot aby ruszyć w dalszą drogę.

sambor1965 06.11.2009 00:15

kurde moze juz nie piszmy tutaj, bo jak widze ze sa nowe posty to mam nadzieje ze to czosnek, a to kolejni czekajacy jak i ja...

:lukacz:


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:15.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.