![]() |
Nu elegancka ta droga! I kamienna! :D
Jak zawsze czytam z wypiekami na twarzy Twoje wpisy i czuję się jakbym odrabiał wagary w szkole. m |
8 Załącznik(ów)
Przejazd przez Lwów bez lwów się nie liczy...
Załącznik 109068 Cmentarz Łyczakowski, jego historia i perypetie lat dzisiejszych, tworzą barwną kartę mieszkańców Lwowa. Nawet dziś jest chyba najbardziej pożądaną dzielnicą do zamieszkania. Dla wielu, to taki -myślę- strzał w kolano, bo z jednej strony nie uznają dorobku polskiego Lwowa, a z drugiej przyznają jego rangę. Skromna równość wobec śmierci i potrzeba zadumy nad osiągnięciami wielu postaci wypierana jest przez krytykę i politykę Załącznik 109069 Ja szczególnie pochylam się przy grobie Władysława Bełzy wspominając wierszyk z dzieciństwa: "- Kto ty jesteś? - Polak mały. - Jaki znak twój? - Orzeł biały..." Program jego poezji i całego życia, można streścić jego własnymi słowami do młodzieży: "Tobie nasze strzec ołtarze I nie puszczać korda z dłoni! I stać wiernie przy sztandarze Archanioła i Pogoni! I z trudami walczyć śmiało, Chociaż skroń się zleje potem, I podążać siłą całą Za Białego Orła lotem!" Załącznik 109070 i Seweryna Goszczyńskiego- poety polskiego romantyzmu z tzw szkoły ukraińskiej, tzn polskich poetów- fascynatów ówczesną ukrainą, którzy rozkochani w jej krajobrazie i folklorze nieopatrznie przyczynili się do rozbudzenia tożsamości kulturowej Rusinów. Rzecz na osobne rozważania. Ja zwróciłem swoja uwagę na jego poezję z racji tematu grozy powstań kozackich i rzezi Humania Załącznik 109071 Załącznik 109072 Załącznik 109073 http://www.lwow.home.pl/orleta/orleta39.html Kwatera Orląt Lwowskich cudem odratowana, nadal jest solą w oku towarzystw skrajnych ideowo. Co i rusz są postulaty jej likwidacji z racji polskiego szowinizmu, który mają wyobrażać kamienne lwy i miecz Szczerbiec przed łukiem tryumfalnym. O ich perypetiach pisałem kiedyś w innym kresowym wątku, a dziś jedynie dwa aktualne zdjęcia według mnie wyrażające pogardę do polskiej historii i kultury. Ani dykta, ani folia nie stłumi dumnego, ryku królewskich zwierząt Załącznik 109074 ZAWSZE WIERNY Załącznik 109075 TOBIE POLSKO koniec Dziękuję Zbyszkowi za zdjęcia- trochę słowem , trochę obrazem, ale mam nadzieję, że należycie oddałem przeżycia w naszym wspólnym brodzeniu "w zieleni Ukrainy po pas" |
Super się czytało. Dzieki za podzielenie się swoimi rozmyśleniami. To bardzo wartościowy wątek na tym forum.
Pozdrawiam. |
Tomku, piękna, choć tragiczna opowieść. Każdy odcinek przeczytany, to była wyjątkowa, historyczna podróż na rubieże przedwojennej RP. Brawo.
|
3 Załącznik(ów)
PS
Załącznik 109378 W tym roku symbolem Wołynia była postać dwuletniej Czesi Chrzanowskiej. Ma przypomnieć dziesiątki tysięcy polskich dzieci, ofiar barbarzyńskiego mordu. Niestety, ku zdziwieniu, okazuje się, że ta publikacja narusza wrażliwość wielu protestujących przeciwko wykorzystywaniu dzieci w w -jak to nazywają- propagandzie. Moją wrażliwość kierunkuję inaczej i w jej ramach proponuję wiersz Grzegorza Wójcika: Załącznik 109379 ROZMOWA Z DUCHEM Na ścieżce prawdy którą wciąż chodzę Spotkałem dziecko przy polnej drodze Pytam się czemu stoisz sam w cieniu Patrzysz na pole w martwym milczeniu? Na tej polanie tu wśród tej gliny Leżą wciąż kości mojej rodziny Mówiąc te słowa głowę unosi I o modlitwę mnie za nich prosi Mów chłopcze szybko jak to się stało Co Twoich bliskich tutaj spotkało? Odpowiadając ociera łzy Tu im przerwano o życiu sny My na Wołyniu dom swój mieliśmy Tak bardzo wszyscy się kochaliśmy Żyliśmy razem w zgodzie w przyjaźni Do czasu strasznej wojennej kaźni Miałem mamusię siostrę i brata Taty nie było bo walczył w AK Kiedy nadeszły ponure dni Wszyscy mężczyźni do walki szli Pewnej niedzieli tak w środku dnia Napadły na nas dwie sotnie z upa W rękach swych mieli widły siekiery Na ustach okrzyk to dla bandery Moją siostrzyczkę strasznie męczyli Najpierw pobili potem zgwałcili Piłą jej nogi poucinali I rany solą posypywali A kiedy mama bardzo krzyczała Bo jej córeczka w mękach konała Ją też złapali związali drutem A oczy tępym wybili dłutem Brata znaleźli później w stodole I zakopali go żywcem w dole Kiedy się ziemia jeszcze ruszała Mama już siły krzyczeć nie miała Ja im też uciec tak bardzo chciałem Mówię to szczerze ja próbowałem Lecz Ukraińcy wszędzie już byli I mnie w tym miejscu właśnie zabili Od tamtej pory każdego roku Stoję samotnie zawsze po zmroku Jestem strażnikiem naszej mogiły Świadkiem tych czasów co kiedyś były Jedno pytanie mnie wciąż nurtuje Czy pamięć o nas ktoś pielęgnuje I dla tych ofiar których nie zliczę Czy w wolnej Polsce palą się znicze Wołyńskie Dzieci my pamiętamy I pamięć o Was wciąż przywracamy Wszystko co w naszej mocy czynimy I NIGDY o Was nie zapomnimy! Kiedy kończyłem mówić to zdanie Byłem już sam przy tej polanie Nie było dziecka brakło mi tchu A wokół mnie rozkwitł kwiat Lnu ... Załącznik 109380 len symbol pamięci o Ludobójstwie na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich II RP zdjęcie z artykułu Katarzyny Mayer Bzowej |
18 Załącznik(ów)
Załącznik 109439
Jadąc do Huty Pieniackiej dziesiątki razy przejeżdżałem przez Żarkiw, lub jak dawniej mówiono po prostu Żarki. Tuż za mostkiem nad Grabarką, na samym końcu wsi, tam gdzie zaczyna się ostatnia prosta przez las w kierunku HP stoją dwie kapliczki Załącznik 109440 Piszę kapliczki ze względu na wieńczące je krzyże, ale tak naprawdę to są upamiętnienia historycznych zdarzeń. To na zdjęciu po lewej, starsze, zawsze przykuwało moją uwagę starą, klasyczną formą, ale pozbawione jakichkolwiek oznaczeń pozostawało tajemnicze. To drugie, choć czytelne kształtem krzyża z wpisanym tryzubem i marmurową tabliczką, zawiera tajemniczo jedynie imiona i pierwszą literę nazwiska. Część uzupełniają pseudonimy świadczące o przynależności do jakiejś formacji. Wyjaśnieniem jest data 1944 /1955 , choć i ta jest poprawiona z wcześniejszego 1945. To ofiary "zakatowane z rąk komuno bolszewickich katów", jak informuje tablica. Czy to członkowie kurenia "Szczerbatego" i "Jastrzębia" biorący udział m.inn. w pacyfikacji HP i rozliczeni później przez Rosjan? A jak wytłumaczyć wstydliwy brak nazwisk? Załącznik 109441 Załącznik 109442 Jak dla mnie, dostawienie nowego pomnika obok starego, a nie gdzieś w innym, ważniejszym, centralnym miejscu, ma wymowę zamierzonego kontrastu, przeciwwagi, jest przykładem mieszania się narracji dwóch nacji na przestrzeni lat. Proces trwa i wymaga skupienia. Choć przeglądałem swoje dawne zdjęcia tego starego pomnika, to na żadnym nie dostrzegłem żadnego napisu. Na grubo zamalowany wapnem chronił przede mną swoją tajemnicę Załącznik 109443 Dopiero będąc tam przed dwoma dniami zrobiłem zdjęcie i zagłębienia w pomniku ułożyły się jako data 1807. Bez tego starego pomnika, bez tej dziś ledwo widocznej daty nie ma prawdy o miejscu. Data 1807 dotyczy wspomnienia Księstwa Warszawskiego, a pomnik ocalał prawdopodobnie ze względu na wspomnienie swobód chłopskich, jakie przyniosło nowe prawo KW. Księstwo Warszawskie jako namiastka państwa polskiego powstało po zaborach Polski przeprowadzonych przez Rosję i Prusy. Powstało jako wdzięczność Napoleona za wkład Polaków w wojnę z Rosją. Nie nazwane Polską ze względu na protest cara Rosji. Dzięki staraniom księcia Józefa Poniatowskiego KW przetrwało wojnę z Austrią w 1809, powiększając tu swoje terytorium i upadło po 5 latach trwania, po klęsce Napoleona pod Moskwą. Jego istnienie było ważne dla podtrzymania zrywu świadomości narodowej Polaków. Załącznik 109444 Co rok Józef zaprasza na "wakacje do babci". Jego dziadek- wiejski kowal i inni przodkowie mają swój grób na cmentarzu w Hucie Pieniackiej. Jego ojciec przeżył zagładę wsi schroniony wraz z kilkoma innymi na kościelnej wieży. Józef wraz ze swoją siostrą Marysią jadą ponad 1000km, by poprawić mogiłę, wspomnieć i dać świadectwo prawdzie. I jakby na przekór uśmiechają się starając uratować stare, dobre rodzinne wspomnienia, choć na kamiennej tablicy pomordowanych ich najbliżsi zajmują pięć linijek. Cieszę się, że mogę z nimi wtedy być. Są dla mnie żywym łącznikiem miejsca, które też sobie upodobałem. Po porządkach rozmawiamy przy ognisku, spacerujemy po okolicy, popijając ze źródła Jeleniej Wody, o istnieniu której wiadomo dzięki ojcu Józwa. Kiedy jeszcze żył, wskazał to miejsce i opowiedział Załącznik 109445 Załącznik 109446 Załącznik 109447 Bez nich na polanie byłoby pusto. Wjeżdżając do HP widać z oddali maszt z biało czerwoną. Znak, że Józef już tu jest. Spędziliśmy tam razem z Mirkiem dwa dni i dwie noce i cieszymy się z zaproszenia. Ponieważ tytuł tego wątku wziął się od corocznego Motocyklowego Zlotu Huta Pieniacka to wspominam, że takowy nadal tam dojeżdża. Przyjechali po raz XI, w większości ze Śląska, by co najmniej raz w roku polana ożyła gwarem. Załącznik 109448 Załącznik 109449 Załącznik 109450 Załącznik 109452 Załącznik 109451 Załącznik 109453 Nad jeziorem w Ponikwie jeszcze jedno spojrzenie wstecz, na Woroniaki. Choć dopiero początek września, to było to dla mnie piękne, symboliczne pożegnanie z latem Załącznik 109454 Załącznik 109455 Załącznik 109456 "Porastają chwastem zgliszcza, groby toną w bujnej trawie, Jutro już nie będzie komu świeczki za Nich tu postawić" (L.Makowiecki, "Wołyń 1943") |
Moja babcia przywiozła kilka rzeczy z lnu Wołyńskiego.
Jest jeszcze jeden kwiat, który stał się symbolem Wołynia. Za Słuczą, gdzie byliśmy, kwitną Azalie. Warto poczytać o tych kwiatach i ich pochodzeniu w tamtych stronach. |
Czy w przeddzień Święta Niepodległości można napisać coś na temat a jednocześnie związanego z najbliższą okolicą Huty Pieniackiej?
Na poprzedniej stronie opisałem odnalezione miejsce po zrujnowanym dworze w dawnej Hucie Szklanej, odległym o 3km od HP. Dziś, kiedy miejsce porastają przepastne lasy, a jedyną drogą dostępu jest błotnisty leśny dukt, trudno uświadomić sobie, że zamieszkiwał je wybitny człowiek. Na jego leśny majątek składał się wspomniany dwór, młyn, dwa do dziś widoczne rybne stawy i tartak. Sąsiadował z 400 morgami pól dla weteranów- inwalidów wojennych, wydzielonych przez ostatniego właściciela państwa Pieniaki. Cały wielki okoliczny obszar wniosła w swoim wianie jedna z jego córek- Magdalena Cieńska i zamieszkała tu w 1927 wraz z mężem Edwardem Dubanowiczem, wybitnym prawnikiem, profesorem i wykładowcą prawa politycznego na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918, jako senator i przewodniczący prac Komisji Konstytucyjnej, Dubanowicz wdrażał reguły ustroju demokratycznego, tworzył podstawy samorządu terytorialnego, określał obowiązki obywateli wobec państwa i za jego sprawą do polskiej Konstytucji została wpisana nazwa Rzeczpospolita. Wojenne losy Dubanowiczów, niczym nie różnią się od losów tysięcy polskiej inteligencji. Trzy tygodnie po wkroczeniu w 1939 do Polski Armii Czerwonej, został przez NKWD wyrzucony z dworu w Hucie Szklanej i niebawem wraz z żoną i dziećmi zesłany do pracy w sowchozie w Kazachstanie. Uwolniony w 1942, przez Irak dostał się do Anglii i podjął pracę w Komisji Prac Ustawodawczych Ministerstwa Sprawiedliwości RP, pisząc projekty ustaw ustrojowych. Zmarł w 1943, wyniszczony ciężkimi warunkami na zesłaniu. Edward Dubanowicz to postać, która wywarła znaczący wpływ na ustrój naszego państwa po odzyskaniu niepodległości. Coraz bardziej zadziwia mnie historyczne bogactwo okolicy HP. Z dniem rocznicy Niepodległości Rzeczpospolitej życzę Wam poczucia dumy narodowej. |
:Thumbs_Up: Dziękujemy ATomku.
|
Cytat:
|
Trochę po czasie . :Thumbs_Up: Dzięki.
|
Jak zwykle szacunek dla Pana Atomka :Thumbs_Up:
|
Elegancko ATomku.
|
1 Załącznik(ów)
Mieszają się myśli, kotłuje się w głowie...
Patrząc z perspektywy lat na zachowanie pamięci o Hucie Pieniackiej, myślę coraz bardziej o niej jako miejscu reprezentatywnym dla dla wszystkich polskich ofiar ludobójstwa na Kresach w latach 1942-1945. Cieszę się, że los połączył nas właśnie tam. Pobudzony historią miejsca i bogactwem krajobrazu znalazłem ciasne przejście do przeszłości. Mam jednocześnie świadomość, że to miejsce kształtuje przyszłość, czym różni się od innych, dziś bezimiennych, spalonych i zapomnianych wiosek Wołynia i Podola. Każda akcja pamięci powoduje kontrakcję tych, co chcieliby zapomnieć. To zasadnicza różnica kulturowa, pragmatyzm dążenia do celu, w którym nie ma miejsca dla Huty Pieniackiej, jej mieszkańców a nawet dla pamięci o nich. Mieszają się myśli, kotłuje się w głowie... Z żalem wspominam zeszły rok, kiedy racjonalnie zrezygnowałem z zimowego wyjazdu. Testy, kwarantanny, rodzina, zależności...brakło determinacji. A jak będzie w tym roku? Pojawił się komunikat Hutniaków: Załącznik 113910 |
1 Załącznik(ów)
Tym razem rocznicę tragedii polskiej wsi Huta Pieniacka przesłoniła inna wojenna tragedia.
Nie wspominkowe, ale realne działania mające przywrócić jedność Ruskiego Mira. Jak co rok motocykle przygotowane, troki powiązane ale teraz pojawiło się wyczekiwanie. Wiadomości o wojnie gdzieś tam, daleko na wschodzie, przetrzebiły część ekipy. Kilkudniowa analiza faktów nie pozostawiała złudzeń- będzie inaczej niż w 2014. Na dzień przed planowanym wyjazdem zostaliśmy we dwóch. Mieliśmy świadomość stanu wojennego i zakazu przemieszczania, godziny policyjnej, braków paliwa i ogólnego ryzyka łatki szpiega lub dywersanta, ale przeważyły wiadomości o wojennych działaniach w nieodległych Brodach, wokół bazy śmigłowcowej. Mój współtowarzysz może mieć mi za złe decyzję, ale tak mówiąc w skrócie uznałem, że wojna to sprawa, którą należy traktować poważnie. Decyzją z ostatniej chwili nie pojechaliśmy. Załącznik 114365 Jak co rok 28 lutego w historycznym kalendarzu zaznaczam krwawą pacyfikację Huty Pieniackiej. Mimo, że to nie jest czas na podcinanie skrzydeł dzisiejszym bohaterskim Ukraińcom, to z kronikarskiego obowiązku i głosu serca przypominam ten dzień wybranymi słowami w stylu pieśni dziadowskiej Zbigniewa Maurycego Kowalskiego „Potwór w ludzkiej powłoce”. Skromne wydanie poematu otrzymałem wraz z podpisem od Pana Franciszka Bąkowskiego, jednego z ostatnich świadków spośród mieszkańców wsi Huta Pieniacka. „Ocean ognia pokrył szkwałem niebo pochodnią byt kończyło liczne na wsi drzewo, wycie psów głodnych krów ryczenie głuszyło, krzyk spopielanych wprawiał fale dymu w drżenie, a płaczący w pochodzie bagnetami kłuci padali, a niejeden z nich po wsze czasy ucichł. Serca przy tym pędzonym bólem wciąż krwawiły, gdyż nie tylko bliskich, a wszystko traciły. Przez kulturę turańską, przez umysły chore, los wsi przypominał Sodomę-Gomorę. A Wanda Kobylańska choć od razów mdlała, trzeźwiono ją wołaniem: wże Polszcza propała! I dalej powtarzano bandycki exodus: z kościoła niedobitków pognano do stodół a kiedy je dokładnie ludźmi zapełniono po krótkiej chwili w swądzie z krzykiem płonął. Czasami z ognia wyskoczy człowiek się palący, czasami jakieś zwierzę na grzbiecie się tlące, a niekiedy gołębie, wzbiwszy się nad dymy krążyły nad domami, patrząc w ich ruiny. Po wiosce się krzątali, myszkując rizuni. to jeden topił kosę w otrzewnej babuni, to inny znajomemu oczy wydłubywał, inny nogi mężczyzny z butów ociosywał, lub języka pozbawiał zza łąki sąsiada, inny gwałcąc dziewczynę dobrze się zabawiał: z animuszem, wesoło i do tego głośno, nim jej „brzytwą zdobyczną” młode piersi odciął… Ale jednak przeważał powszechny rabunek, co tylko miało wartość, chociażby pakunek, zaczęło się powszechne chudoby zbieranie… Gdzieś tam ktoś jeszcze znalazł w ukryciu kobietę, to znowu dzieciak krzyczał wbity na sztachetę… Aż tu Szczerbatyj z okrucieństwa znany woła: Palić, by nie został na kamieniu kamyk! Strzelały więc co chwila fajerwerki świeże, co wzniecały je UPA i SS „rycerze” To wszystko, co się działo obserwował świadek. Znalazł się tam z wyboru idąc genów śladem, miał bowiem w hucie Babcię, a widząc pożogę biegł przez śniegi po polach, mając za nic drogę. Jednak kiedy przybył, zobaczył wyraźnie, iż rzeczywistość przerasta ludzką wyobraźnię; oglądał zatem piekło nie do opisania choć dym z łez potokiem oczy mu przesłaniał. Zapisał wszystko w sercu, rzeczy niepojęte miłość do wsi dziadków była atramentem. Dogasał dzień zagłady warowni Podola, niebo nad nią zczerniało dymem niczem smoła, a swąd pogorzeliska i spalonych ludzi nawet krztyny refleksji w oprawcach nie budził. Chodzili wśród zabitych, patrząc w sos ofiarny, droga była krwista, śnieg od sadzy czarny, słońce nad horyzontem jakby krwią zbroczone przebijało się czasem przez dymu zasłonę lub niekiedy spojrzawszy w wioski otoczenie wtaczało się złowieszczo w rozległe płomienie… Po zakończeniu akcji w pożodze i w dymach leciało donośne: Szcze ne wmerła Ukraina!!! Gdy po rzezi wracano przez wioskę Pieniaki to w niej łuk tryumfalny powitał siepaczy. Ludność zaś ukraińska wraz z zachwytu wrzawą oprawcom polskich dzieci biła gromkie brawo. Tłum ustawił się w rzędach w śniegu przy gościńcu, ciesząc się krwawą rzezią Podola „czużyńców”. Fetowano zwycięstwo nad bezbronnym wrogiem, co prawo do tej ziemi przypisywał sobie. A gdy noc zapadła, mróz popioły studził, z tysiącletnią historią poszło tysiąc ludzi. Noc nakryła wieś- pogorzelisko. Zycie w scenach dantejskich z niej płomieniem wyszło zostawiając ciszę razem z zabitymi. Niosło skargę do Stwórcy, ciągnąc z sobą dymy. Niekiedy gdzieś zawyło psisko zostawione lub strzelały iskrami krokwie popalone. Spopielały lamenty, z krwią spłynęły słowa, a żegnała to wszystko, hucząc z wieży sowa. Głos jej lecąc nad zgliszczami o komin zahaczył, kościół gościł ptaka, kiedy wiernych stracił. Ustał puls życia wioski zdziczeniem zakłuty, ale duchy wracały do Pieniackiej Huty.” |
Żywa historia sprzed pół roku. Coraz mniej świadków ludobójstwa, coraz mniej potrafiących tak pięknie wspominać i opowiadać z całą konsekwencją swoich słów, bo "dzisiejszy świat nie bardzo wierzy łzom".
Mirosław Don w Szczecinie wspomina odnalezienie rodzinnego Zastawia k.Kostopola, Janówkę, Adamówkę, Lipniki..."tam mogiłami opiekuje się wiatr" |
Być może jestem naiwny, ale paradoks całej obecnej sytuacji i całej potężnej pomocy na czysto ludzkiej niwie może stanowić katalizator zmian, które wpłyną na zwrot w tej historii: upamiętnienie miejsc, uderzenie się w piersi przez Ukraińską ludność.
Oczywiście jako PL powinniśmy, niestety, moim zdaniem się o to 'upomnieć'. Czas pokaże jak będzie. |
@ATomek każdy z Twoich postów czytam jakbym słuchał lekcji historii w sz.p. Podejrzewam, ze przez jakiś czas tytuł do zamrożenia w związku z aktualną sytuacją na Ukrainie.
Main stream tego nie ogarnie co dopiero reszta.... |
Dziękuję Matjas za nadzieję.
Żeby była pełna jasność. Tradycyjnie przy wczorajszej rocznicy rozmawiałem z osobami z kręgu- mówiąc w skrócie- ofiar Wołynia. Wszyscy moi rozmówcy, podobnie jak i ja są zwolennikami szerokiej pomocy Ukraińcom w obecnej walce o ich ojczyznę i ich rodzinom uciekającym od skutków wojny. W 2001, 2014 były tu wątki- pomagać, czy nie pomagać Ukraińcom?. Bardzo ciekawa forumowa lektura. Dziś nie słyszałem, żeby ktoś miał takie wątpliwości i ludzie pomagają, jak tylko mogą. Wspomnę w tym wątku, że wiem, jak Kresowiacy pomagają bezpośrednim potomkom rodzin ich oprawców z sąsiednich wsi i nie jest to pomoc doraźna, pod wpływem impulsów, a wynikająca z ogólnej postawy i choć twardego, to ciągle wrażliwego serca. Ale pojawiają się ich spostrzeżenia: Zwracają uwagę na szeroko w komentarzach pomijany oficjalny drugi cel interwencji rosyjskiej armii- "denazyfikacja". Ten pierwszy- "demilitaryzacja" jest zrozumiały, ale o drugim cicho. We wszelkich ostatnich wojennych relacjach gdzie to podziały się czarno czerwone sztandary ich bohaterów? Proponują zwrócić uwagę na okoliczności, kiedy pojawią się na nowo. Bo to, że powrócą jest pewne. Ja Tomek. Masz rację. Zawieszam swoją aktywność, która może być nazwana kontrowersyjną w tych wyjątkowych czasach. Edycja: wspomniane walki będące bezpośrednim powodem mojej rezygnacji z tegorocznego wyjazdu jak i parę innych bohaterskich historii okazały się fake newsami |
Zajrzał dziś do mnie Renant. Powspominaliśmy wspólne wyjazdy do Huty Pieniackiej systematyzując daty i wydarzenia, wspominając i planując.
Sięgnąłem pamięcią aż do mojego pierwszego tam wyjazdu tuż przed I zlotem HP, ogłoszonym przez Motocyklowy Rajd Katyński we wrześniu 2010. Pomyślałem, żeby w ramach wyjazdowej posuchy przypomnieć ten mój pierwszy pobyt w HP zrealizowany dzięki Daro. Miałem nawet kłopot ze znalezieniem mojej starej relacji, bo zamieściłem ją w linkowni. Myślę, że choć to odgrzewany kotlet, to niech sobie będzie pośród relacji z innych lat. Realizowałem ją wtedy w galerii Picassa, zamieszczając zdjęcia wraz z krótkim opisem zdarzeń. Tylko dzięki temu przetrwały do dziś, po utracie materiałów z wielu lat. Z sentymentem wspominam ten swój pierwszy kontakt ze zjawiskiem, które pochłonęło tak wiele moich emocji i na swój sposób stało się przyczynkiem do zrozumienia historii i relacji z naszymi sąsiadami. To tylko 12 lat. Jechaliśmy z papierową mapą na której nie było Huty Pieniackiej... "W odpowiedzi na zaproszenie wzięcia udziału w I Zlocie Motocyklowym W Hucie Pieniackiej wybraliśmy się z Darkiem. Jechałem tam pierwszy raz i bardzo chciałem zobaczyć i usłyszeć o miejscu i zdarzeniach od świadków. Po wielu perypetiach czasowych wyjechaliśmy w przeddzień zlotu. Jedziemy na Rawę Ruską i Lwów. Dzieją się niebywałe rzeczy: na granicy UA już nie trzeba wypełniać słynnych kartoczek a we Lwowie giną pod asfaltem słynne bazaltowe bruki. Łza się w oku kręci i po jednych i po drugich. Wyjeżdżamy na Winniki i dalej podłym asfaltem na Złoczów. Dalej odbijamy na północ i za Sasowem, równą drogą, przez lasy na Kołtów i Krugów. Dalej polnymi i leśnymi drogami przez Łukawiec do Pieniak. Jest już całkiem ciemno. Mieszkańcy mijanych wsi pytani o drogę są początkowo nieufni, ale po chwili rozmowy chętnie wskazują, jak najlepiej dojechać. Wspominają przy tym swoje polskie korzenie, najczęściej babkę. Ten kontakt trochę nas uspokoił, bo w przygotowaniach do wyjazdu co i rusz padało groźne słowo Swoboda." https://photos.google.com/share/AF1Q...NQZWxVRWZ3YWpB |
O nawet giees jest
|
Mój motocykl też widzę w oddali.
|
Cytat:
Ostatnie słowo 'upomnieć', dla przypomnienia- po 80latach od opisywanych w tym wątku wydarzeń- niby do kogo ma być kierowane? No, w domyśle nie samych sprawców, którzy w większości odeszli, ale do nowych pokoleń i tych, których oni, czyli jak piszesz z szacunkiem, choć z błędem Ukraińską ludność wybrali jako nimi zarządzających. W relacjach międzynarodowych opinia jednostki nie gra większej/żadnej roli. |
Wiem za mało, za dobrze bym chciał i za bardzo upraszczam. Po prostu pisze prosto z serca.
|
1 Załącznik(ów)
Załącznik 117419
Społeczne ogólnopolskie upamiętnienie Ofiar Ukraińskiego Ludobójstwa Polaków, Zarząd Społecznego Komitetu Budowy Pomnika „Rzeź Wołyńska” i Wójt Gminy Jarocin serdecznie zapraszają w niedzielę 10 lipca 2022 na godz. 15.00 do m.Domostawa, gm. Jarocin (Podkarpacie), na uroczyste Nabożeństwo polowe, a po nim wmurowanie kamienie węgielnego pod pomnik "Rzeź Wołyńska" Mistrza Andrzeja Pityńskiego wraz z Aktem Erekcyjnym i urną z prochami pobranymi z miejsc kaźni na Wołyniu. Miejsce uroczystości znajduje się obok MOP Bukowa II (MOP – Miejsce Obsługi Podróżnych) przy trasie S 19 tzw. Via Carpatia. Przyjeżdżający od strony Lublina mają 2 możliwości: jadąc S 19 wysiąść na MOP Bukowa II i przejść furtką obok budynku z sanitariatami na teren uroczystości, bądź zjechać z tej trasy na Węźle Lasy Janowskie, przejechać przez miejscowość Łążek Ordynacki w kierunku Domostawy. po przejechaniu granicy województwa podkarpackiego na rzece Bukowa skręcić w pierwszą drogę w lewo. Przyjeżdżający od strony Rzeszowa – powinni zjechać z S 19 na Węźle Zdziary i następnie z ronda przed Zdziarami skierować się w kierunku Lublina drogą o nr 878. W miejscowości Domostawa skręcamy w prawo w drogę (za sklepem), przed wiaduktem skręcamy w lewo i jadąc drogą równoległą do S 19 po przejechaniu pod górnym przejściem do zwierząt dojeżdżamy na miejsce lub mijamy Domostawę i skręcamy za ok 1 km w prawo. |
3 Załącznik(ów)
Dzisiaj 11 lipca, od 2016r obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczpospolitej z Wołynia i Małopolski Wschodniej . To dzień tzw. krwawej niedzieli, kulminacji mordów na Polakach trwających od początku 1943 r.
Od rana docierają do mnie emocjonalne materiały na temat Rzezi Wołyńskiej (w skrócie) zawierające słowo "kontrowersyjne" zamiast "nierozliczone". Wczoraj w Domostawie uczestniczyłem w uroczystym wbudowaniu kamienia węgielnego pod pomnik Pityńskiego wraz z urnami z krwawych miejsc. Stawiłem się tam z czystym sercem wracając z Wołynia i Podola, gdzie przez trzy dni odwiedzaliśmy te miejsca i zapalaliśmy znicze by pamięć nie umarła i ku pokrzepieniu serc żyjących świadków. Załącznik 117546 Załącznik 117547 Załącznik 117548 |
Dzięki Atomek że tam byłeś .:)
|
Również bardzo dziękuję!
|
Niezmiennie :Thumbs_Up: i szacunek dla Ciebie.
|
Widzę że jest lepiej. Super.
|
Dziękuję ATomku
|
3 Załącznik(ów)
Silna potrzeba podtrzymania pamięci w motocyklowej formie przesłoniła trudności. Kac po rezygnacji z lutowego wyjazdu (drugi dzień wojny- wszystko wtedy było nieprzewidywalne) był destrukcyjny. Zwłaszcza po zdemaskowaniu propagandy działań wojennych mających zintegrować całą Ukrainę i tzw Zachód , co ze strony napadniętego państwa można uznać za naturalne. Mijały miesiące, a kac zamiast maleć, przybierał coraz to inne formy i wzbierał. Musiało być źle, bo nawet moja zachowawcza Żona coraz częściej mówiła, że żałuje, że skutecznie mnie powstrzymała przed wyjazdem. Natury nie oszukasz.
Dziś wystarczyło omieść pajęczynę i dopompować koła. Początkowo wystarczał plan pojechać tylko do Domostawy w sprawie pomnika. Później odezwał się sentyment za Hutą Pieniacką- tak wpaść tam na chwilkę... Na tych rozmyślaniach zaskoczył mnie Mirex.. inny kolega zadzwonił z propozycją na Białoruś, ale Ukraina też mu pasowała..jeszcze inny zajrzał po motocykl.. Marka nie trzeba namawiać .. Wszyscy byli zgodni, że przecież można i w piątek. Na ekspresówce za Lublinem pojawiały się świetlne info o zamknięciu przejścia w Dorohusku, więc zostaje stara droga na Horodło i Zosin. Dziwnie było tankować tuż przed wjazdem na UA. Zawsze wracało się stamtąd zatankowanym. Paliwo to była jakaś niewiadoma. Jeden realista wziął kanistry i zapas 15l. Drugi pozbierał numery tel. do Ukraińców dysponujących limitem- bo tak teraz tam się tankuje. Sprawnie omijamy kolejkę, która pęczniała w miarę bliskości przejścia. Zatrzymuję się zagadać z pierwszym w kolejce, ale pogranicznik już macha i zaprasza bokiem, na pusty pas. Żadnych kontroli. Po ukraińskiej stronie podobnie. W mijanych miasteczkach toczy się normalne życie. W kluczowych miejscach posterunki i kontrola, ale w większości opuszczone i zaniedbane- widać urządzone pod wpływem pierwszego impulsu i tak naprawdę chyba tylko po to, by integrować ludność w obliczu zagrożenia. Stoją trochę groteskowo przy najmniejszych, maleńkich wioskach porastając trawą i obnażając całą biedę sytuacji. Zbudowane naprędce z worków z piaskiem, opon, gałęzi.. Bez nich jednak doszłaby do głosu jeszcze gorsza, destrukcyjna bezradność. Tak to wygląda w oczach człowieka, który bezpiecznie obudził się w swoim łóżko i bynajmniej nie chciałby przeżywać tego u siebie. Załącznik 117551 Załącznik 117552 Od sołtysa w Kisielinie dowiadujemy się o godzinie policyjnej. Podjechał do nas w ruiny kościoła, porozmawiał i uspokojony odjechał, kiedy zobaczył cel naszego przyjazdu. Pani w sklepie odradziła mi jakikolwiek zakup butelkowej wody "bo kranówka je z krynicy i smaczniejsza". Nad niedalekim jeziorem rozbiliśmy namioty. Po sąsiedzku świętowała cała rodzina, ale ze względu na obostrzenia pojechali na noc do domu. Przed wyjazdem, po rozmowie, zostawili nam dwie butelki wody, domowe sało i litr poziomkowego wina. Chwała Ukrainie! :) Lubię te powroty na Kresy, na tę moją zieloną ukrainę. Choć żal za minionym wyciska łzy, to nie jest destrukcyjny- pobudza, otwiera oczy, uszy i przede wszystkim serce Załącznik 117553 |
Następnym razem daj znać, bo chciałbym się też wybrać na Ukrainę. Pewnie zrobię to jak zwykle samotnie, ale może kiedyś się uda razem. Jakby co to u mnie w baku jest 33 litry
|
4 Załącznik(ów)
Marek, wyjazd był mocno rozpoznawczy, naszpikowany niewiadomymi.
Od 2010 nie udaje nam się spotkać gdzieś tam, ale teraz byliśmy w jednym miejscu zainspirowani Twoimi zdjęciami sprzed lat, z początku tego wątku. Na wszystkich zrobił wielkie wrażenie las macew na cmentarzu żydowskim w Brodach, Vulytsya Pidlisna 73, 100m od drogi z Beresteczka i Leszniewa- trzeba skręcić w dróżkę tuż przed nowoczesną fabryką bodaj opakowań. To stary cmentarz z czasów, kiedy Żydzi stanowili tam znaczną społeczność. Warto tam zajrzeć w ramach pamięci o wielokulturowej RP. Zwłaszcza, że wiele z nagrobnych macew jest z pięknego kamienia z Huty Pieniackiej. Nie wszystkich było na niego stać i w przewadze wykonane są ze zdobionego betonu. Tak czy inaczej, robią wielkie wrażenie. Gdzieś w połowie dróżki wzdłuż ogrodzenia jest wyrwane jedno jego przęsło, co umożliwia swobodne wejście. Załącznik 117558 Załącznik 117560 Załącznik 117559 Załącznik 117561 |
Tomek, cieszę się, że tym razem Ci się udało odwiedzić miejsca Rzezi Wołyńskiej i uczcić pamięć zamordowanych.
|
3 Załącznik(ów)
Zbyszek, ja też się cieszę, bo kiedyś może być to ten ostatni. Miałem cichą nadzieję, że pojedziesz tam z nami, ale mam dwa zdjęcia dla Ciebie, dotyczące naszych wspólnych poszukiwań
Załącznik 117589 Po tych kilku dniach festiwalu w mediach pojawiło się wiele rozterek odnośnie przyszłości, odnośnie miejsca wołyńskiego ludobójstwa w relacjach międzynarodowych. Temat jest gorący, bo nigdy nierozliczony. Bije po oczach ekwilibrystyka słowna i składane obietnice. Wciąż obietnice. Tyle samo warte, co obietnice pijaka, chociaż teoretycznie niby tak samo realne. Ciąg dalszy inżynierii społecznej popieranej przez nieświadomą część naszego społeczeństwa, niemającej podstaw zdroworozsądkowych, samozachowawczych, skierowanych na bieżące korzyści i to nie nasze. Minęło 30 lat od powstania państwa UA i kult wołyńskich morderców rozrósł się z dziesiątek procent po przecinku do kilkudziesięciu przed przecinkiem, z realnymi wpływami (badania studiów wschodnich). Wołyń to nie całe nasze życie, ale jeden z aspektów wpływający na dzisiejsze postawy, poczucie sprawiedliwości i bezpieczeństwa. Zapanował jednostronny entuzjazm, pomijający nasze prawa do pochowania ofiar i szacunku pamięci o nich. Kat staje się bohaterem. Bohaterów UA wybiera sobie sama, ale my wcale nie musimy ich uznawać, a możemy nawet zakazać, żeby wrażliwych oczu nie drażnił choćby taki znak na ukraińskim samochodzie parkujący w moim mieście: Załącznik 117590 Przesłał mi go jeden ze współtowarzyszy wyjazdu, który pierwszy raz był w miejscach ludobójstwa i nie przypuszczał, że taki mały znaczek może tak zaboleć! Wcześniej pewnie nie zwróciłby na niego uwagi, ale obcowanie z tragedią wyczula. Nadal naiwnie mamy liczyć na zrozumienie i współczucie? W tym dzieli nas cywilizacyjna przepaść. Niestety, w podobnym tonie będzie mój komentarz do mojego zdjęcia z Leszniewa: Załącznik 117591 Po zmianie dowodzenia w OUN pod koniec 1942r, ukraińscy dowódcy zatwierdzili realizację czyszczenia z obcego elementu terenów pod przyszłe państwo- UA miała być etnicznie czysta, jak szklanka wody. Ta teza o czystości nacji budziła politowanie na samo wspomnienie kilkuset lat wcześniejszych zależności choćby od Mongołów i totalnego wymieszania, niemniej ochoczo przystąpiono do likwidacji „obcych”- Polaków, Czechów, Ormian. Żydów wymordowano rok wcześniej w ramach akcji niemieckiej. W Leszniowie powstała samoobrona mieszkańców i uciekinierów z innych wiosek. Powstała w oparciu o dawne klasztorne mury obronne i budynek kościoła bernardynów z 1629. I co chwalebne, nie została nigdy zdobyta. Mimo wielu krwawych walk przetrwała krwawy Wołyń 1943, przetrwała mordy z 1944 i ciągle nękana przez banderowców trwała aż do wyzwolenia przez sowietów. Niestety zdemilitaryzowani Polacy wciąż ginęli w skrytobójczych mordach aż do 1947. Tragicznym rozwiązaniem dla Polaków z Leszniowa pozostało ich wysiedlenie. Groteskowo wygląda ten dzisiejszy ukraiński punkt obrony na tle pozostałości po polskiej obronie przed Ukraińcami z UPA sprzed prawie 80lat. |
Słuchałem wczoraj wywiadu z prof. Włodzimierzem Osadczym. Mówił m. in o tym, że wg. ostatnich badań 80% Ukraińców uznaje Banderę i Suchewycza za bohaterów narodowych. To jest jakiś dramat. Co trzeba mieć w głowie, aby tożsamość narodową budować na przykładzie banderowskich zbrodniarzy i fałszywej historii.
|
"Co trzeba mieć w głowie, aby tożsamość narodową budować na przykładzie banderowskich zbrodniarzy i fałszywej historii."[/QUOTE]
Zależy z jakiej perspektywy to widzisz |
Myślę, że to nie kwestia perspektywy, a przyzwolenia państwa do rozwoju ruchów neobanderowskich. Gdyby państwo zwalczało tego typu organizacje, a nie je otwarcie promowało, nie byłoby problemu. Wiele organizacji międzynarodowych od kilku lat apelowało do ukraińskich władz o zrobienie z tym porządku. I totalna olewka w temacie. Jak państwo, które pretenduje do UE pozwala na cos takiego? Dla mnie jest to nie do zaakceptowania.
@ATomek banderowska flaga podchodzi pod propagowanie faszyzmu lub ustroju totalitarnego. Trzeba zgłaszać odpowiednim organom. Art. 256 § 1. Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. |
ATomek, dziękuję za to co robisz i jak robisz.
|
Dzięki wszystkim za uznanie.
Mnie tutaj bardziej chodzi o ludzką wrażliwość, od której cokolwiek dobrego się zaczyna, a właściwie podkreślam tu jej brak. Świadomy wybór, np. naklejenie takiego znaczka w Polsce, gdzie wiadomo jakie są nastroje odnośnie postaci Bandery jest bezczelną zagrywką, pozbawioną jakiejkolwiek empatii i szacunku dla nas. To buta, która niszczy wizerunek pracowicie gromadzony przez wielu innych Ukraińców. My też mamy swoje prawa. Wspomniałem o eliminacji obcego elementu w czasie wojny wymieniając różne narodowości, ale nie wspomniałem o 30-40 tyś obywateli IIRP pochodzenia ukraińskiego (wtedy dla odróżnienia Rusinów) zamordowanych przez czynowników z UPA za brak współpracy w krwawym dziele, za żonę Polkę, za poratowanie uciekinierów itd. Ukraińcy zabijani przez Ukraińców w imię czyszczenia nacji- czy to jest pojmowalne? Wiktor Poliszczuk podkreśla, że jakiekolwiek zafałszowanie historii pochodzi tylko i wyłącznie od historyków z kręgów neobanderowskich. Pozostali hołdujący prawdzie są marginalizowani. To jest ta zasadnicza różnica, która prowadzi do konfliktów w ogólnej dyskusji. Tu błędem jest uogólnianie postaw w jakąkolwiek stronę. Staram się to wyraźnie to przedstawiać. |
11 Załącznik(ów)
Załącznik 117604
Wizytę w Podkamieniu zaczęliśmy od benzyniarni. Jak wspomniałem, byliśmy przygotowani na kombinacje z tankowaniem, ale miła pani stwierdziła, że jak dla nas, to nie potrzeba żadnych mecyi "bo wy tu co rok, a zresztą to i tak polskie paliwo". I tak jak na każdym postoju chwila rozmowy o warunkach życia w czas wojny. Mimo smutku w oczach miło tak porozmawiać. Załącznik 117605 Załącznik 117606 Podkamieniecki klasztor- dawne miejsce pielgrzymek zwane Podolską Częstochową - nadal w głębokim remoncie. Zakonnicy go opuścili, bo życie w nim zbyt surowe i jak to wszędzie dzisiaj- "obić się nie chce a wymagania wynagrodzenia duże". Został jedynie kościelny nadzorujący ślimaczące się budowlane roboty i z konieczności odmawiający codzienne tradycyjne modlitwy. Prace wykonuje zaledwie trzech miejscowych murarzy. Panuje bałagan. Zdewastowane płyty nagrobne dominikanów sprzed kilkuset lat, o które dwa lata temu była awantura z konserwatorem, a które w zeszłym roku fotografowaliśmy ze Zbyszkiem leżące w śmieciach, dziś, choć połamane, leżą na dziedzińcu wkomponowane w trawnik. Zastanawia mnie, czy przy jego koszeniu nie ulegną dalszej dewastacji? A może o to właśnie chodzi? Niestety obserwując roboty w kościele łatwo mi w to uwierzyć Załącznik 117607 Załącznik 117608 Załącznik 117609 Załącznik 117610 Korzystamy, że kościelny rozmowny i dysponuje kluczami do wszystkiego i zaglądamy, gdzie się da. Niestety kościelny mówi, żebyśmy nie wierzyli, że w kościele zginęli ludzie. A na pewno, to nie Ukraińcy ich mordowali. Ukraińcy to ratowali Polaków. W dwa tygodnie po mordzie w Hucie Pieniackiej, w klasztorze i wokoło niego przy próbie ucieczki zabito kilkaset osób i drugie tyle na dole w mieście tych, których ukrywali ukraińscy sąsiedzi. Łącznie mówi się o 600 Polakach. Sprawcy ci sami, co w HP. Niestety kościelny wymówił się od wpuszczenia nas na wewnętrzny dziedziniec ze studnią. Zacierając ślady mordu, w tym wrzucone do studni dzieci zasypano gruzem i zabetonowano o czym świadczy jej kilkumetrowa mniejsza głębokość, czemu kościelny również zaprzeczył. Uznał też za nieprawdziwy kilkodniowy rabunek dominikańskich skarbów, jakie nagromadzili przez kilkaset lat. Wywożony furmankami ostatecznie w większości trafił wraz z diasporą ukraińską do Kanady pozwalając jej się urządzić. Wartość zrabowanego majątku w złocie i ozdobach szacuje się na kilka mln dol. Skorzystaliśmy z możliwości zajrzenia do zamkniętej kaplicy, gdzie jest wystawione tzw rozpięcie, czyli wizerunek Chrystusa na krzyżu wykonany w XVIIIw przez artystę lwowskiej szkoły rzeźby barokowej Franciszka Oleńskiego- ucznia Pinsla sponsorowanego przez Potockich. Z racji hierarchii wiele takich dzieł przypisanych jest mistrzowi Pinslowi i umieszczonych dziś w Luwrze jako dzieła ukraińskiego baroku. Ot, kolejna dziejowa sprawiedliwość. Zawiłe są losy ochrony przed grabieżą tego wyjątkowo realistycznego dzieła Załącznik 117611 Załącznik 117612 Po remoncie, na swoje miejsce wróciła kolumna z Matką Boską- wizytówka klasztoru Ciekawa jest historia rusztowań wokoło kościoła, które stoją tyle lat, że same w sobie stały się zabytkiem. Według kościelnego na papierze rusztowania są utylizowane co kilka lat Załącznik 117613 Na cmentarzu miejsce pochówku ofiar wyjątkowo zadbane podobno staraniem miejscowych , którzy wiedzą, że Polacy jeszcze długo tu nie przyjadą. Podobnie w nieodległych Palikrowach- miejsce kaźni 365 Polaków wykoszone i wysprzątane, co dobrze świadczy o naszych relacjach. Załącznik 117614 |
Znajome twarze ;)
Dzięki Tomku |
1 Załącznik(ów)
Niestety wizyta w Podkamieniu i nieodległych Palikrowach uświadomiła mi miałkość ukraińskiej narracji o przyczynach ludobójstwa- czyli rzekoma wojna polsko-ukraińska, lata społecznego ucisku, akcje odwetowe itp. bzdury.
Palikrowy mogą być przykładem wzorowej akcji eliminacji żywiołu polskiego spośród Ukraińców z dosłowną selekcją mieszkańców wsi przeprowadzoną na łące. Ty Polka, ty Polak i ty Polak na prawo, ten Ukrainiec swobodny- na lewo.. Na przestrzeni dwóch lat sposób mordów został dopracowany w szczegółach. Nie było miejsca na chaos, czy palenie dobytku ofiar. Liczył się czas, bo kolejna wioska czekała i liczyło się mienie ofiar, które było ponętne dla sąsiadów. We wsi status społeczny jednych i drugich był niemal taki sam. Załącznik 117888 Żar się leje z nieba. Ochłody szukamy u wywierzyska Bugu. W sklepie zamawiam dla wszystkich po kubku zimnego, beczkowego kwasu i dostaję go bezpłatnie, w ramach skromnej wdzięczności za obecną, pomocową postawę Polaków. Właściciele przez łzy wspominają o córkach w Polsce.. Panuje dobra atmosfera współpracy- Marek sponsoruje miejscowemu pijakowi flaszkę :D Jednak nasz nastrój mąci widok świeżo wyciętej kozikiem w ławce swastyki. Oczywiście traktujemy ją jako ruską prowokację i odjeżdżamy. Ot cały koloryt mojej ukrainy już nie tylko zielony.. Kierujemy się do Huty Pieniackiej, ale jedziemy dłuższą drogą. Zaczynam doceniać te wszystkie drogi na skróty, bo na niby lepszej drodze łeb na wybojach podskakuje tak samo, tylko dłużej. No, ale staramy się oszczędzić zawieszenie VStroma. Niestety same chęci to za mało i moto wesoło posikuje na wybojach. |
:Thumbs_Up::)
|
5 Załącznik(ów)
Załącznik 117889
Cmentarz w HP to bezsprzecznie kawałek dawnej Polski i polska ambasada. Mało kto tu zagląda. Cmentarz wyrwany naturze będzie istniał tak długo, jak będzie trwała szersza pamięć o Hucie. Tutaj miejsca dość, cmentarz nikomu nie wadzi, ale te na obrzeżach miast po cichu zamieniają się w parki i padają ofiarą deweloperki. Cmentarze też umierają? Mnie wystarczy jeden grób i jedno nazwisko dla ciągłości historycznej miejsca: Bernacki. Załącznik 117890 To właśnie do Bernackiego z Poznania dzwonię przed każdym tu przyjazdem prosząc o pozwolenie wjazdu i gościnę na terenie dawnej rodzinnej wsi jego ojca, dziadków i pradziadków. Czuję się polecony i oddany w ich opiekę. A wielu ich tu: kilka linijek imion na kamiennym pomniku z różną data urodzenia, ale jedną wspólną datą śmierci: 28.02.1944. Natychmiast po naszym tu przyjeździe zjawiają się służby. Niby jechaliśmy tu bokami, ale doskonale wiedzą gdzie byliśmy. Atmosfera luźna. Wraz n nimi przyjechał weteran z Donbasu z postrzałem biodra i czas nam upływa na ciekawych opowieściach. Początkowo przeraził mnie słój ze złotawą cieczą, jaką ze sobą przywiózł, ale zawartość okazała się brzozowym sokiem :D Załącznik 117891 Załącznik 117892 Załącznik 117893 |
9 Załącznik(ów)
Załącznik 117898
Załącznik 117899 Załącznik 117900 Nazajutrz czekał nas pracowity poranek przy pogłębianiu i tak już głębokiego rowu :) Lwów żyje własnym życiem, jednak nie da się nie zauważyć wielu okaleczonych młodych mężczyzn- z protezami nóg, bez rąk- żywych ofiar tej wojny. Najwięcej ich w okolicy Cmentarza Łyczakowskiego, gdzie odwiedzają poległych kolegów pochowanych na wydzielonej kwaterze obok ofiar ATO z 2014 Załącznik 117905 Załącznik 117901 Każdy ma swoich bohaterów. My oddajemy cześć Orlętom- poległym obrońcom Lwowa z 1918-1920. Jest okazja na kolejną odsłonę Pomnika Chwały, tym razem w komplecie z Lwami uwolnionymi z 7 letniej paździerzowej niewoli. Wbrew temu, co słyszałem w mediach, posągi są w fatalnym stanie. Nic nie zostało z tej medialnej euforii wielkiego ukraińskiego gestu wdzięczności Załącznik 117902Załącznik 117903 LWÓW ZAWSZE WIERNY TOBIE POLSKO Załącznik 117904 Jak zwykle, rzeczywistość z tymi lwami okazała się jeszcze inna.. Podsumowanie wyjazdu: Zamiast prostolinijnego załatwienia spraw, które już 80 lat czekają na wyjaśnienie i rozwiązanie, kolejny raz zostają użyte w przetargu relacji PL/UA. Zwykli ludzie uwierzyli, że tylko politycy mają monopol na rozwiązanie konfliktu i obserwuję, że jest to im na rękę. Niestety serwuje się coraz bardziej zafałszowany obraz historii i coraz to nowe powody dla legalizacji działań sprawców barbarzyńskiego ukraińskiego ludobójstwa z lat 1939-47 jednocześnie odmawiając prawa pochówku niewinnych ofiar. Cieszę się, że udało mi się być w miejscach, które tu wspomniałem. To moja forma uczczenia pamięci ofiar i przypomnienie miejsc z historii, która coraz bardziej uwiera nasze społeczeństwo. Cieszę się duchowym bogactwem mieszkańców poznanych miejscowości, których już dziś nie ma na mapie. Dzięki nim wypełniam dawny świat z moich wyobrażeń prawdziwą historią. Dzięki ekipie za towarzystwo! Załącznik 117906 |
Jak zawsze świetnie się czyta.ja nabieram coraz większej ochoty na dołączenie do kolejnego wyjazdu.
|
Pięknie ATomek. Jak zwykle z przyjemnością czytam co masz do powiedzienia.
|
Lwy nie tylko w złym stanie ale również ze zmienionymi tarczami. Czemu mnie to nie dziwi. Przegapiłem ten wyjazd, chętnie bym pojechał z wami, żałuję.
Atomek tak trzymać. Pozdrawiam. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:42. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.