![]() |
Oceniam ten wątek na 5* ale formalnie nie mogę, bo informuje mnie tu, że już oddałem głos, choć wcale nie oddałem.
P.S. Jeżeli Karola ceruje męskie spodnie, to na pewno swoje! |
1 Załącznik(ów)
Taak, to był ciekawy dzień. Niby zrobiliśmy niewiele kilometrów [nieproporcjolnalnie mało w stosunku do zużycia paliwa], ale emocji nie brakowało...
Wydaje mi się, że ta scenka doskonale oddaje stan Jasia przerzuconego przez kierownicę dzień wcześniej przez rozbrykanego DRaculę: Załącznik 39174 Połamany "żebrak" z tendencją do kaszlu... Gdybyście widzieli, jak dzielnie radził sobie z powstrzymywaniem się od odchrząkiwania... Odpowiednia pozycja, lekko pochylona, wsparcie się o krzesło - stabilizacja całego ciała... tłumik w postaci pięści przyłożonej do ust, wzrok skupiony przed sobą... Majstersztyk! Na dodatek te wybiegi antywstrząsowe wprawiały pozostałych co rusz w znakomity humor :) Całe szczęście Jasiu ma poczucie humoru i wiedział, że nie śmiejemy się z jego nieszczęścia :) |
Współczuję Jasiowi...Rok temu złamałem przy takim locie trz zebra. Pierwsze 2 tygodnie nie były miłe...Gdyby był taki konkurs to zostałbym pewnie mistrzem chodzenia po cienkim lodzie.:Sarcastic:
|
Odcinek 8, czyli złego psa prędzej wilki zjedzą
Poranek. Wiosna, ciepło, słońce, chillout…o, jak ta kicia, Giulietta zdaje się jej było… https://lh6.googleusercontent.com/-n...0/DSC06123.JPG A to Giulio: https://lh6.googleusercontent.com/-3...0/DSC06136.JPG Poranne widoki z Panoramy na miasto i Erg Chebbi: https://lh5.googleusercontent.com/-m...0/DSC_2648.jpg Ech, aż się nie chce ruszać… Ale droga wzywa… Od dziś ekipa kierowców Dacii to Sambor + kontuzjowany Jasio, reszta na dwóch kółkach. Po burzy piaskowej ani śladu, w końcu piękna pogoda. Jedziemy asfaltem do Alnif, obserwując do drodze efekty przedwczorajszej ulewy: https://lh3.googleusercontent.com/-y...9/DSC_9984.JPG ciekawe, że na tym pustkowiu ktoś to sprząta, dzieci najczęściej... i ładne widoczki dookoła: https://lh6.googleusercontent.com/-2...9/DSC06152.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-m...9/DSC06160.JPG Pierwszy na dziś odcinek do przejechania nie za długi, chyba niecałe 100 km Asfalt świetny, więc zaczynam tęsknić za moją maszynką nr 2 , czyli Jagnięciną (bmw f650gs) Ech, odkręciłabym na asfalcie… włączyła grzane manetki… schowała się za szybą… no i najważniejsze, nie bolała mnie aż tak końcówka pleców ;) Mam najsłabszy motocykl w ekipie, więc na asfaltach siłą rzeczy jadę najwolniej, nic tu nie wskóram. Na szczęście bracia gieesowcy (jest chyba jakaś więź między właścicielami bmw ;)) polubili jakoś jazdę za mną (albo widok moich pleców?) i tak sobie we trójkę zamykamy peleton. A za nami Dacia. https://lh4.googleusercontent.com/-E...0/_IGP9145.JPG Czasem jeszcze dołącza do nas Waldek: https://lh3.googleusercontent.com/-F...0/_IGP9150.JPG Ooo, widzę moją zadartą trąbę w rogu zdjęcia. Błotnik za cholerę nie chce się odgiąć bardziej w dół, i zasłania pięknie lampę, ale to zauważę dopiero po zmroku ;) W Alnif przerwa na obiad (ja znów poszczę, wczorajszego wieczora mój żołądek ponownie powiedział dobitne: NIE!) oraz kolejne problemiki techniczne. Tym razem zaginął prąd w DR Krzycha. Jeszcze nie wiadomo, czy to aku, czy to ładowanie… https://lh4.googleusercontent.com/-8...0/_IGP9151.JPG Ponieważ ostatnio to głównie inni ujeżdżali moją DR, postanawiam się jej bliżej przyjrzeć. Nie podoba mi się jej łańcuch (co jest doskonale widoczne od czasu utraty osłony łańcucha, szlag by trafił). Po Wilczo - Jagnięcych konsultacjach postanawiamy go przestawić aż o 3 ząbki. Najwyraźniej łańcuch kończy gwałtownie swój żywot. Oby dotrwał do końca... Za Alnif zjeżdżamy z asfaltu na drogę do Ikniouln. Jechałam tamtędy w zeszłym roku, fajnie będzie porównać ;) Droga jest zupełnie przyzwoita i sunie za nami Dacia. Oczywiście odpowiednio wolniej. Myślę jednak, że właściciel wypożyczalni nie byłby zbytnio zadowolony ;) Droga wiedzie przez kilka wsi, jest ładnym szutrem, ma może ze trzy ostrzejsze kamieniste podjazdy, trochę serpentyn a na końcu kilka brodów (tych jesienią nie było). Wszystkiego góra 70-80 km, No i nieskończona ilość pięknych widoków dookoła: https://lh4.googleusercontent.com/-x...0/_IGP9157.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-K...0/_IGP9159.JPG Wilczyca sunie: https://lh6.googleusercontent.com/-p...0/_IGP9164.JPG A tu Jagna, za nią GS-Brothers i gdzieś tam w tyle Daćka ;) https://lh5.googleusercontent.com/-y...0/DSC_0030.JPG GS-y mają największe problemy na tym odcinku, niestety manewry 300kg maszyną nie są łatwe. Bracia, przerażeni z początku faktem, że ich wymuskane beemki mogłyby zaliczyć jakiś upadek, zaciskają zęby i podnoszą maszyny... Jak tylko stajemy w zasięgu wzroku wsi, to po pięciu minutach mamy tłum: https://lh5.googleusercontent.com/-3...0/DSC_0032.JPG Oj, będą się kiedyś zakochiwać w takich oczkach: https://lh6.googleusercontent.com/-o...0/DSC_0035.JPG A tu się pogubiliśmy w październiku, bo zamiast zawierzyć w drogowskaz, pojechaliśmy lepiej wyglądającą drogą… A tam czekały (w szczególności na Milenę i mnie) serpentyny z luźnego żwiru i kamieni. Które trzeba było pokonać dwa razy, bo droga okazała się niewłaściwa… A należało skręcić w prawo: https://lh5.googleusercontent.com/-Q...0/_IGP9167.JPG teraz więc mocno się zastanawiamy na każdym rozjeździe, albo czekamy na Sambora… https://lh6.googleusercontent.com/-r...0/_IGP9168.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-G...0/DSC_0045.JPG Czasem na drodze leżą kamyczki, co właśnie oderwały się od skały, albo łacha piachu naniesiona przez spływającą wodę. Czasem ktoś lekko fika na piasku albo jakieś niespodziewanej skałce, ale to nic groźnego. https://lh4.googleusercontent.com/-X...0/DSC_0047.JPG Ja, pomimo moich porannych tęsknot za Jagnięciną, jestem bardzo zadowolona z mojej DR. Kilka razy już obliczam w głowie trajektorię upadku, bo moto jest tak przechylone, że MUSI upaść, po czym jakimś cudem prostuję się, odbijam nogą, jadę dalej. Jagnięcina tak nie potrafi… Albo raczej: Jagna na Jagnięcinie tak nie potrafi ;) A tu taki „mały” kamyczek na drodze. Maciek zajął strategiczne stanowisko i czeka na przyjazd Dacii https://lh5.googleusercontent.com/-3...0/DSC_0066.JPG chyba trzeba kamyczek odsunąć… https://lh3.googleusercontent.com/-o...0/DSC_0070.JPG eeee, Daćka nie takie rzeczy w życiu omijała! (szkoda, że na zdjęciu nie widać bieżnika tylnych opon. Miał mniej więcej 0,001 mm) https://lh5.googleusercontent.com/-2...0/DSC_0073.JPG to suniemy dalej: Jagna: https://lh6.googleusercontent.com/-J...0/DSC_0016.JPG Jagna raz jeszcze (a co, polansuję się ciut) https://lh5.googleusercontent.com/-D...0/DSC_0017.JPG GS-Brothers tradycyjnie za mną: https://lh3.googleusercontent.com/-w...0/DSC_0025.JPG Wilczyca zwiedza pobocze: https://lh4.googleusercontent.com/-j...0/DSC_0078.JPG Krzysiek: https://lh3.googleusercontent.com/-r...0/DSC_0081.JPG A tu przedstwiciel FAT: https://lh4.googleusercontent.com/-g...0/DSC_0087.JPG Waldek: https://lh3.googleusercontent.com/-8...0/DSC_0101.JPG A tu daleko, daleko sunie duma rumuńskiej motoryzacji: https://lh4.googleusercontent.com/-m...2/DSC_0114.JPG Kończą się górskie serpentyny i kamienie, zaczyna porządny szuter: https://lh3.googleusercontent.com/-A...0/_IGP9176.JPG Zieleń najzieleńsza z możliwych, wiosenna (tak, tak, istnieje taka pora roku…) https://lh6.googleusercontent.com/-V...0/_IGP9179.JPG Na koniec kilka wspomnianych już małych brodów. KTM ze zdziwienia aż kufer otworzył ;) Jak widać, dojeżdża tu także ogólnodostępna komunikacja wioskowa... https://lh4.googleusercontent.com/-s...0/DSC06250.JPG Za Ikniouln dobijamy do asfaltu (coś mi się kołacze, że jesienią jeszcze go nie było…) https://lh6.googleusercontent.com/-G...0/DSC_0145.JPG Jest filmowy zachód słońca: https://lh4.googleusercontent.com/-J...0/DSC_0173.JPG Lądujemy w Boumalne Dades, w ładnym pensjonacie, tradycyjna kolacja z tajinem w roli głównej. Ostrożnie próbuję jeść, uff, żołądek jakoś przyswaja gotowane warzywa… cdn… |
2 Załącznik(ów)
Zachodzące słońce najpierw przegląda się malowniczo i kolorowo w górach
Załącznik 39233 żeby po chwili oszołomić mnie i doprowadzić do zblokowania tylnego koła... Załącznik 39234 i jak tu nie tęsknić? |
Odcinek 9, czyli natura ciągnie wilka do lasu
Poranek w Boumalne Dades. Bajkowo? Mało powiedziane! https://lh6.googleusercontent.com/-1...0/_IGP9197.JPG Może to i jest jakaś odmiana północnoafrykańskiego kiczu, ale taki kicz to ja jestem w stanie znieść ;) Pakujemy się na dziedzińcu pensjonatu, okazuje się, że Dacia po wczorajszym offroadzie niedomaga na jedno koło. Dziury brak, ale gdzieś ucieka cenne powietrze. Ale od czego mamy motocyklowe kompresorki! https://lh4.googleusercontent.com/-y...0/_IGP9189.JPG Jedni się pompują, ja idę pooglądać świat za murami: https://lh6.googleusercontent.com/-L...0/_IGP9191.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-f...0/_IGP9195.JPG Na początek mamy 53 km asfaltem do Tinerhir (Tinghir), skąd odbijamy na północ do wąwozu Todra. Takie marokańskie „must see” ;) Gaje palmowe koło Tinerhir: https://lh4.googleusercontent.com/-v...0/DSC06276.JPG A to już przy wjeździe do wąwozu: https://lh4.googleusercontent.com/-R...0/_IGP9199.JPG Spotykamy tam polską ekipę 4x4 + ktmy, która mówi nam, że tzw. „łącznik” między wąwozami Todra i Dades jest zasypany śniegiem i nie mamy szans na przebicie się. Po chwili widzę w wilczych oczkach błysk „ja się nie przebiję?” ;) Ale na razie jedziemy wąwozem. Ta najwęższa część jest oblepiona „cepelią”, majfrendami i turystami. Strach myśleć , jak tu jest w sezonie… https://lh6.googleusercontent.com/-4...2/_IGP9200.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-h...0/DSC06302.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-l...0/DSC06303.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-S...0/DSC06304.JPG (to ładne czerwone w czarnym to sztuczne!) DR znów zgubiła prąd, następuje zatem przekładanie aku pomiędzy DRkami Waldka i Krzycha. jeden ładuje, drugi korzysta… Jest konkretnie ciepło, Sambor walczy z aku, a majfrendzi ciężko pracują … https://lh6.googleusercontent.com/-w...0/_IGP9204.JPG Dyskutujemy, co zrobić z łącznikiem. Dacia raczej nie przejedzie, skoro 4x4 zawróciły. Ale nasi offroadowcy koniecznie chcą spróbować ;) Ja pamiętam łącznik z października, piękna szutrowa trasa, „jedyna” trudność to przejazd przez kilka łożysk rzecznych. W październiku wody nie było, było za to mnóstwo luźnych otoczaków i przejechanie przez nie było dla mnie sporym wyzwaniem. Dzielimy się na dwa zespoły. Wilczyca, Maciek na AT, Janusz na KTM oraz Krzychu na DR jadą zmierzyć się ze śniegiem na łączniku, a my dookoła asfaltem. Spotkamy się w wąwozie Dades ;) Na razie jednak wszyscy jedziemy na północ w stronę Tamtattouchte, gdzie zaczyna się łącznik. Piękna droga (asfaltowa, choć miejscami mocno zniszczona) wije się wzdłuż rzeczki. Jest bajecznie ;) https://lh3.googleusercontent.com/-Y...0/_IGP9209.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-_...0/_IGP9218.JPG czy ja mam jakieś zdjęcie, że GSbracia są osobno? https://lh4.googleusercontent.com/-1...0/_IGP9212.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-L...0/_IGP9226.JPG Ekipa offowa dociera do początku łącznika, reszta zawraca https://lh4.googleusercontent.com/-3...0/DSC06308.JPG I tu głos oddaję do studia (czyli Wilczego Szańca)… |
Czy tylko ja tych fajnych zdjęć nie widzę?
|
Zdjęcia wyświetlają się poprawnie, ale kiedy ja oceniłem ten wątek to nie mam pojęcia:dizzy:
ale wracajmy czym prędzej do opowieści:Thumbs_Up: |
Wiedziałem że fajne są, a teraz to nawet mogę je zobaczyć ale z oceną to nie wiem o co chodzi :dizzy:
|
znosił wilk razy kilka, poniosło i wilka...
16 Załącznik(ów)
Odcinek 9 i cztery dziesiąte...
Załącznik 39276 Plan był następujący: dwa wąwozy. Z jednej strony połączone asfaltem. Z drugiej... enigmatycznie brzmiącym "łącznikiem", owianym mgłą tajemniczości... Jagnięce przestrogi rozbudziły moją wyobraźnię i zagoniły ją w przestrzeń niepewności, ba: wręcz kącik strachu, zwątpienia. Wilczość jednak zobowiązuje, więc odwróciłam się i wymaszerowałam raźnym krokiem z tego ciemnego kąta. Głowa do góry, oczy na wszelki wypadek zamknięte, ręce skrzyżowane na piersiach. Jadę z Wami! Uf, trochę odetchnęłam, kiedy napotkani na drodze Polacy zapewnili nas o nieprzejezdności offowej trasy między dwoma bardzo spektakularnymi widokowo kanionami. Podjechaliśmy jeszcze do budek z suwenirami, gdzie zaopatrzyłam się w chustę turbanową... taki atrybut kobiecości... [choć w zasadzie służyć powinna mężczyźnie – wiem, wiem, Puzatku…] Podczas długich negocjacji cenowych prowadzonych przeze mnie ze sprzedawcą [mającym kumpli z Polski, oczywiście] ekipa coś tam kombinowała. W końcu zdobywszy łup zadowolona dosiadłam DRaculi i ruszam w kierunku uzbrojonych już towarzyszy podróży. Słyszę od któregoś kogoś z czołówki: no jesteś w końcu, jedziemy na łącznik! Nie mając czasu na inną reakcję wrzucam jedynkę i gonię Maćka, Janusza i Krzyśka podążających ku przygodzie... We wspomnianym miasteczku na Te szukamy zjazdu z asfaltu. Trochę się miotamy, odkrywamy jakąś odnogę, ale chcemy sprawdzić jeszcze kawałek dalej. Wyjeżdżamy poza zabudowania i zatrzymujemy się w celu konsultacji między posiadaczami GPS’ów i map. Zatrzymuje się pickup jadący z przeciwka. Krótka rozmowa z kierowcą i wiemy już, że nasza trasa odbija jednak w wiosce. Jeden z gości siedzących na pace oferuje swoją pomoc w znalezieniu dokładnego punktu odbicia – zawracamy, a lokales… podchodzi do Janusza i otwiera podnóżki pasażera… Osłupiały Janusz stabilizuje motocykl, kiedy autochton wspina się za jego plecy… Jaka duma rozpierać musiała owego osobnika, kiedy wieziony przez miasteczko z rozwianym włosem unosił dłoń w geście pozdrowienia… Ruszyliśmy więc w nieznane, nie wiedząc, czy dotrzemy chwalebnie „na drugą stronę”, czy też konieczne będzie zarządzenie odwrotu i przyznanie polskiej ekipie [próbującej przebić się dzień, czy dwa wcześniej] słuszności… Załącznik 39277 Parę pierwszych kilometrów jak z bajki: stabilny, równy szuter, szeroka droga, można pędzić i łapać górskie powietrze w nozdrza. Załącznik 39278 Wbrew pozorom nie jesteśmy na tym górskim pustkowiu sami. Załącznik 39279 Droga, jak to w górach robi się coraz węższa i bardziej kręta. W pewnym momencie postanawia nie być już normalną drogą i koleiny schodzą swobodnie tam, gdzie kiedyś płynęła woda. Teraz jej nie ma, więc można wykorzystać przetarty przez nią szlak… Przed nami musiały jeździć tędy jakieś dwuślady – staramy się w miarę możliwości trzymać utartych ścieżek, ale bywa, że trzeba pokonać żłobiącą swoje korytko rzeczkę lub przemieścić się między starym a nowym szlakiem. Załącznik 39280 Pojawia się biały kolor – zapowiadający przygody śnieg wita nas wzorkami na wzgórzach i przybliża się z każdym kilometrem. Załącznik 39281 Droga jest urozmaicona: najpierw lekki szuterek, później trochę więcej kamieni, ścieżki z dużymi, ostrymi i nieruchomymi skałkami. Są w końcu wymagające stałej czujności i balansowania ciałem odcinki ciągnące się korytem rzeki, która pozostawiła po sobie sporo większych i mniejszych skał, kamieni i rozmiękłego żwirku, który to właśnie dostarcza nam rozrywki w postaci „pływania”. Widoki wkoło są powalające… dlatego żeby je podziwiać, muszę się od czasu do czasu zatrzymać w ramach dbania o bezpieczeństwo : ) Załącznik 39282 W końcu łapiemy granicę śniegu. Śniegu i błota. Roztopy… Od wczoraj zapewne wiele się zmieniło, to, co roztacza się przed nami to błoto przykryte warstwą bardzo już rozmiękłego śniegu. O ile się da, wybieramy jednak błoto, mijamy zawiany na zakrętach śnieg, posuwamy się ostrożnie wzdłuż krawędzi drogi, nie patrząc co by było, gdyby mnie wyniosło pół metra w lewo… Czasem przecinamy łachę śniegu. Przed tą prostą mieliśmy chwilę przerwy. Załącznik 39283 Tu już nie ma ściemy – trzeba zmierzyć się z pełnometrażowym bagnem ;) Pierwszy rusza Krzychu – DR jak rowerek słucha jeźdźcy i karnie, choć zygzakami pokonuje drogę. Tak, drogę. Podobnie Afryka Maćka. I sam Maciek. Dalej pcham się ja – szukam kolein: wybrać tę starą, czy tę po Krzyśku? A może skusić się na bezkoleinowość? Dracula wykonuje popisowy taniec, ale nie myli kroków. Teraz czas na dostojnego KTM’a. Kiedy my odpoczywamy po chwilach grozy, ten walczy ze swoją nadwagą i próbuje przejąć władzę nad kierownikiem. Załącznik 39284 Bezskutecznie… Janusz dociera do nas zadowolony :) Tylko rąbek daszka sugerować by mógł, że była między nimi próba sił. Załącznik 39285 „Na górce” robimy chwilkę przerwy, wypijamy tryumfalnego browara [oczywiście bezalkoholowego ;) ] i zbieramy się do zjazdu: taki właśnie… Załącznik 39286 Pokonując kolejne metry w dół przemawiam czule, na głos do Draculi… wychwalam go pod niebiosa, jak to miło z jego strony, że jest taki dzielny i przebija się przez całkiem głęboki śnieg nie chcąc mnie brykąć w zaspę. Myślę, że był z tych uwag zadowolony, bo zwiózł mnie w pokoju… Pełni entuzjazmu i dumy, że udało nam się to, co nie udało się dzień wcześniej bojowo wyglądającej ekipie wyprawowej, cieszymy się dalszą drogą: Załącznik 39287 A jest pięknie... Załącznik 39288 Załącznik 39289 Zwycięzcy!!! [plus Krzysiek po drugiej stronie aparatu] Załącznik 39290 P.S. A tu spocony/zbłocony Dracula Załącznik 39291 P.P.S. Maciek, Janusz, jak to naprawdę było? ;) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:39. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.