Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Szkocja 2012 - tam podobno pada deszcz... - relacja (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=13784)

Pawel 21.11.2012 22:26

Dobrze Tymoniasty pisze że ten plan był trochę nieudany. Ja pamiętam że było zajebiście zimno na tym cypelku i moja Afryczka straciła okularki, ale za to nocleg był w zaj... miejscu.

Tymon 19.12.2012 15:20

dzień 9 - "powroty są do dupy"
 
Przed pojściem spać - ugaadujemy się, że wstajemy wcześnie i się rozjeżdżamy - plan ambitny - bo chcemy wstać wcześnie, naprawdę wcześnie - plan jest wstać o 5... - tak!! - PIĄTEJ RANO...

Budzik ustawiony na 5 mnie budzi, - wysłuchuję ze śpi-wora czy współtowarzysze podróży już są na nogach... - cisza...

Zadowolony, że nie jestem tym co nie wstał o ustalonej porze postanawiam pospać jeszcze "chwilę"...

Po jakimś czasie ze snu wyrywają mnie nawoływania:
- EEeeee!!! - wstajemy!!?? - było to bardziej pytanie jednego z chłopaków - już widocznie się wyspał,,,
- No ja już wstałem dawno - tylko sobie leże i czekam na Was - odzywam się - coby nie było, że śpie...

Jest 6:30.
Piękny, słoneczny poranek.
Bez śniadania i kawy zwijamy obóz.

ok. godziny 7? Wyjazd w kierunku Glasgow.

Tymon 22.12.2012 17:09

W Glasgow ostatnie szkockie tankowanie, pożegnanie z chłopakami i w drogę...
Paweł jedzie w swoją stronę - my z Banditosem jedziemy razem - plan był aby pojechać razem... - niestety zapatrzyłem się na nawigację i przeoczyłem zjazd a autostrady...

Zostało mi pomachać na do widzenia i cisnąć samemu do Cairnryan...
Trochę smutno jechać tak samemu... - po prawie 2tygodniach człowiek się przyzwyczaił do jazdy w grupie...
Teraz tak jakoś pusto w lusterkach...

- ale nie czas płakać...

Jedziemy na prom - w uszach muzyka gra - ładna pogoda - aż szkoda wracać...
W głowie pomysł czy może po powrocie objechać Irlandię dookoła...

Około 9 dojeżdżam do Cairnryan - po drodze miałem kupić pamiątki, ale jakoś się nie udało - samo Cairnryan - to dziura - nawet pocztówek nie można kupić... - zostaje prom...

Dojazd na prom:

W porcie podjeżdżam do budki z biletami, wyciągam "plastikowy pieniądz" i chce kupić bilet...
£40 - brak funduszy na koncie... :/
Szukam po kieszeniach pieniędzy - znalazłem £20 w drobnych - pytam, się czy mogę zapłacić w połowie (jeśli na koncie jest wystarczająca ilość funduszy) - okazuje się, że brak...

Odjeżdżam od budki - i wykonuje telefon do przyjaciela.
- zaloguj się na moje konto (tu podaje piny, hasła, numery kont), i przelej z konta oszczędnościowego na główne połowę tego co tam jest (taką mam taktykę - aby nie wydać wszystkich oszczędności przypadkiem).

Operacja przebiegła pomyślnie - kolega coś marudził, czy nie przelać wszystkiego bo i tak prawie nic nie zostanie... - ale się uparłem...

Bilet kupiony!
Czekam na prom... - wszyscy poszli na kawę, na śniadanie... - mnie nie stać... - trzeba kupić upominki, wachę na dojazd do Galway...
Liczę, kalkuluje... - wychodzi na to, że Irlandii już chyba nie objadę... - trzeba walić prosto do domu :(

Na pocieszenie i zabicie czasu strzelam fotki Afri...


To co zostało z opony...

I takie tam...

Przyjechali inni motocykliści

Przypłynął prom, zjadł dużo samochodów, ciężarówek i innych motocykli - i popłynęliśmy na mniejszą, zieloną wyspę...
Siedząc na pokładzie obserwowałem jak wybrzeże Szkocji się oddala i maleje...

- Przemyślenia młodego podróżnika...
Pierwsza moja wyprawa właśnie się kończy, chciałoby się ją przedłużyć - chociaż o kilka dni - objazd Irlandii - to był pomysł - wschodnim wybrzeżem na południe - potem na północ zachodnim... (wpadłoby jakieś 2k km) - niestety - nie stać mnie na to...

Skoczyłem zrobić zakupy - sklepik na promie strasznie słaby a za razem DROGI...
Zalogowałem się przez WiFi na konto - tam pustki - przelałem ostatnie pieniądze...
Starczy akurat na 2 tankowania i coś na ząb...

Uśmiecham się do siebie - znowu na styk...
Pieniądze są - a czasem ich nie ma - nie ma sensu się dołować...
Zaliczyłem fajną przygodę, poznałem nowych ludzi, zobaczyłem piękne miejsca... - To się liczy...

Wysyłam do Hero SMS'a zapowiadając się, że będę na obiad (mój stały trik - załapać się na obiad u znajomych :) - wkońcu jestem studentem :D ).

Hero odpisuje, że jest u Grzegorza (Ascona88 ) w Navan i tam będzie czekał - dostaje namiary GPS.

Prom przybija w Belfaście.
Pogoda się zmieniła - na zachodzie widzę ciężkie, czarne chmury...
(uśmiecham się w kasku - "Irlandia wita nas")

Odpalam navi, wpisuje adres Ascony, zakładam szpej, zapinam bieg i jade...

W drodze do Navan nastaje "wiekopomna chwila":

Dojeżdżam do Grzegorza - o dziwo nie zmokłem - pogoda nawet tak jakby słoneczna :)

Chwilę gadamy, Grzrgorz odkręca mi śrubę którą trzeba odkręcić do regulacji zaworów (bo przed wyjazdem ją zdewastowałem) i daje mi swoją.

Jedziemy z Hero do jego domu gdzie przy smacznym obiadku daję się namówić aby zostać na noc...
Piwko, i Polaków nocne rozmowy, mały pokaz zdjęć, i opowiadania do wczesnych godzin porannych...

Dojazd na prom:

Juz w Irlandii

Podsumowanie dnia:
Start: ok.7
Stop: ok. 17??
Kilometry:
- dojazd na prom wg google: 162km
- z promu do Hero wg google:198km
Łącznie: 360km

Tymon 26.12.2012 17:16

Dzień 10 "Dojazd do domu"
 
Wstajemy z rana - okolice 10... (chyba)

Hero jadąc do pracy odprowadza mnie do Kolaska pod dom.
Tam spędzam kilka godzin, załapuje się na obiad :D - pokazuje zdjęcia, opowiadam...

Ok. 16 wsiadam na kunia, wyjeżdżam z garażu i kieruję się do Galway
Po drodze trochę pobłądziłem w wielkim mieście Dublinie, nalewam wachy i wbijam się na autostradę...

Przy wyjeździe z Dublina widzę stoi ktoś pod mostem na autostradzie i mi macha... - wytężam wzrok - widze Afra piękne czarne malowanie...

Darius!!

Zatrzymuję się pod następnym mostem (Pogoda typowo Irlandzka (pierwszy prawdziwy deszcz od prawie 2tygodni) Darius dojeżdża - gadamy chwilę - potem ruszam w trasę...

Coś ok. 18:30 zajeżdżam pod dom...
Dublin-Galway
Na liczniku ok. 250km więcej niż dnia poprzedniego...
Łącznie w ciągu całej wyprawy (a raczej wyjazdu) - od tankowania w dzień przed wyjazdem do dnia powrotu nakulałem 3,760km
Spaliłem ok. 210l wachy.

przybliżone wydatki:
- Wacha: ok. 350euro
- Prom (do i ze Szkocji): 95euro
- Kempingi ok. 50ero??
- Wyżywienie ok. 50ero?
- Alkohol ok. 50ero??
- Inne ok.25ero
Razem: Ok. 620Euro*
*nie jestem pewien czy to tyle...

Opony
przód TKC80 - wyząbkowały się bardzo...
Tył Heidenau K60-Scout - zeszła bardzo szybko
- ogólnie zadowolony jestem z tego kompletu - pomimo ww.
zero problemów z przyczepnością.
Nowe K60:

K60 po 3k km (700km po szkockim asfalcie):

K60 po jakiś 2k km zrobionych na szkockim asfalcie:

K60 w ostatni dzień w Szkocji (jakieś 3kkm nakręcone w Szkocji ok. 6kkm zrobione od założenia):
(Teraz pod łóżkiem czeka na założenie Mitas E07)

Afryka spisała się na wyjeździe wyśmienicie - na szkockich winklach, nie było nam równych ;)
Na autostradach przydał by się 6-ty bieg ;)

Na szczęście koleżanka chętna na wyjazd wymiękła - nie wyobrażam sobie jazdy w 2osoby (problemy z pakowaniem, brak miejsca, brak możliwości podzidowania etc...)

Straty:
- Wygięta dźwignia zmiany biegów.
- połamany uchwyt od GoPro
- zgubione okulary przeciwsłoneczne
- kilka nowych rys na gmolach i rozdziewiczone stelaże


Ogólnie wyjazd był za#*^?%ty!
Gdzieś kiedyś słyszałem, że jak się Szkocję zobaczy raz to na pewno się tam wróci - jest to chyba prawda - chciałbym tam jeszcze wrócić...

Jak uda mi się w końcu kupić lepszy komputer to zmontuje jakiś filmik z całego wyjazdu - pojedynczych dni nie chce mi się montować - zanudziłbym Was ;)

Jakie wyniosłem wnioski z tego wyjazdu:
- nie ma sensu planować ALE - dobrze jest mieć odrobione zadanie domowe - i wiedzieć co nieco o miejscu do którego się jedzie...
Trochę ciekawych miejsc przeoczyliśmy jadąc na "czuja"...

Nie warto się nigdzie spieszyć - 300km dziennie to taki optymalny dystans...
Czasami warto zapłacić za Kemping ;)
Dobra Ekipa to podstawa!

Na LUZIE BEZ NAPINKI!!

P.S. - jak Wam ktoś mówi/ostrzega przed meszkami, nje rajciee twardzieli... tylko się na te potwory przygotujcie... Bycie "tfardym" niee dziala - tylko moskitiera z drobnymi dziurkami, jakies rękawiczki, skarpetki grube, do nich spodnie (coby mendy się pod nogawkę nie dostały)...

Dzięki za uwagę - życzę Wam wesołych świąt i Szczęśliwego Nowego Roku - niech będzie on dla Was (jak i mnie) rokiem licznych wypraw/wyjazdów/nawiniętych kilometrów!!

Do siego roku!!

Pawel 26.12.2012 19:42

Ja Tymon z tej wyprawy nadal pamiętam te je...ne meszki i z tego powodu powrót do Szkocji mnie nie kusi, ale perspektywa zobaczenia tych górek i fajnej jazdy zawsze ciągnie.
Jednakże wyjazd uważam za bardzo udany mimo, że dołączyłem później

Tymon 26.12.2012 20:07

Taaak.... meszki....
O dziwo jakos zapomniawszy o tych potworach...
Z meszkami czy bez - chetnie sie tam wybiore po raz kolejny... moze nie w tym roku, czy za dwa... ale kiedys w przyszlosci...

Pawel 26.12.2012 20:12

Ja w nadchodzącym roku chciałbym przejechać przez Walię i Kornwalię

banditos 28.12.2012 00:39

Cytat:

Napisał TyMoN (Post 279416)
Taaak.... meszki....
O dziwo jakos zapomniawszy o tych potworach...
Z meszkami czy bez - chetnie sie tam wybiore po raz kolejny... moze nie w tym roku, czy za dwa... ale kiedys w przyszlosci...

Taaak... Najbardziej daly sie we znaki w dniu kiedy Robin zostawil nas samych. Do tego te ptaszydlo co latalo cala noc nad namiotami drac pape przez cala noc!
Chyba R. musi postawic flache za to....:umowa:

Tymon 29.12.2012 00:59

Robin miał nosa i znalazł miejsce gdzie ich nie było...
...albo tak nam tylko powiedział ;)

Tak czy inaczej tej nocy było ciężko...

Wonski 30.12.2012 16:14

Cytat:

Napisał TyMoN (Post 279399)
P.S. - jak Wam ktoś mówi/ostrzega przed meszkami, nje rajciee twardzieli... tylko się na te potwory przygotujcie... Bycie "tfardym" niee dziala - tylko moskitiera z drobnymi dziurkami, jakies rękawiczki, skarpetki grube, do nich spodnie (coby mendy się pod nogawkę nie dostały)...

Zgadza sie. Ja podczas wyprawy do Szkocji w Maju 2011 dostalem w prezencie od Lysego moskitiere na kapelusz. Nie przydala sie ale byla. Moze wlasnie dlatego sie nie przydala... bo byla. W przypadku kombinezonow przeciwdeszczowych sytuacja wygladala nieco inaczej. Byly i przydawaly sie caly czas!

Niemniej jednak Szkocja jest piekna i kazdemu polecam. Fajna relacja Tymon!!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:59.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.