![]() |
Umyliśmy zęby w świeżej wodzie ze strumienia, zwinęliśmy manele i ruszyliśmy w drogę. W miejscowości Barcelonette zalaliśmy pod korek i pozbyliśmy się zbędnych, zalegających nam już jakiś czas kilogramów w kibelku. Potem wycelowaliśmy na Col de la Bonette. Droga była bardzo przyjemna. Z resztą widać to błękitne niebo :).
http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg http://lh4.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg W GS'ie opony łysieją coraz bardziej (tu była szczałeczka): http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Po drodze mijamy kilka bunkrów. Niestety są zniszczone, wysadzone w powietrze, zawalone kamieniami i drzewami. Szkoda, bo korci żeby wejść :). http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Tutaj tak zwany „potykacz”. Świński ogonek mający za zadanie utrudnianie pieszego szturmu na bunkier: http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Jadąc dalej, wijącą się drogą o dobrej nawierzchni, umiarkowanie pustej, pozbawionej Policji, radarów i kamer: http://lh3.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Przejeżdżamy przez taką oto zabudowę, która nie mamy pojęcia czym jest: http://lh3.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Jest to chyba na Col de Restefond, którą dojechaliśmy do Col de la Bonette. Zanim jednak udaliśmy się na najwyższą pętlę tej drogi (2802m npm) uwagę naszą przykuły dwie, trzy kopuły wystające ze zbocza przydrożnego szczytu. Coś jakby bunkier :). Objechaliśmy górkę dookoła i zaparkowaliśmy przed wejsciem. Sprawdziliśmy czy drzwi da sie zamknąć (żeby się same jakoś nie zatrzasnęły :) ), założyliśmy kaski (żeby niczym w łeb nie dostać) i uzbrojeni bojowo w czołówkę, lampeczkę diodową z roweru i aparat foto weszliśmy do środka. Oj warto było... http://lh3.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg W środku prosty korytarz prowadzący wgłąb. Woda jest tam między innymi po topniejącym śniegu, który jeszcze zalegał w wejściu: http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Na skrzyżowaniach korytarzy takie oto zwrotniczki na wózek transportowy: http://lh4.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Włażąc coraz dalej, w te ciemnicę i zatęchłą woń zwiedzamy kolejne pomieszczenia. Niektóre małe, puste, z gołymi ścianami, niektóre większe, z dobrze zachowanymi kafelkami: http://lh4.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Dalej jakieś wentylatory chyba, czy coś...: http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Znaleźliśmy również schody. Schody jak schody. Wypadałoby wejść. Tak mniej więcej wyglądały, mimo, że fotka tak strzelona, to prowadzą one na górę. http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Wchodzimy od razu na samą górę, czyli drugie piętro bunkra. Wita nas: http://lh4.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Obok jest winda: http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Naprzeciwko windy takie oto drzwi: http://lh3.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg A za nimi...: http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg :D Pozbawiona znamion broni armata jakaś normalnie ;) http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Na przeciwległej ścianie półeczki. Normalnie „Działa Nawalony” :D http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Haubica tyż była: http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Szczęki nam opadły, śmiejemy się do siebie. Nie spodziewaliśmy się takich atrakcji. Nic nie wiedzieliśmy o tym bunkrze, że jest otwarty, że jest zachowany w takim stanie... Ech! Postanowiliśmy zejść schodami i powoli kierować się do wyjścia, ale przecież zostało jeszcze pominięte pierwsze piętro. Planowaliśmy je również spenetrować, ale szybko okazało się, że idziemy korytarzem wzdłuż świeżo wyglądającego przewodu 220V, więc daliśmy w tył zwrot. Jeszcze spotkalibyśmy jakiegoś potfora. W ryj by dał o.0 ... Schodząc zahaczyliśmy o silnik windy: http://lh4.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Kierując się do wyjścia nie mogłem doczekać się widoku promieni słonecznych padających przez nadal otwarte drzwi. Myśl, że nikt nas tu nie zatrzaśnie była niesamowicie kojąca podczas przypominania sobie drogi powrotnej w tym ciemnym labiryncie :). Główny korytarz przywitał nas jasnym światłem. Uf ;). Z pętli Col de la Bonette rozpościera się piękna panorama. Lepiej poszukać jakichś fotek w necie. Mój bździk niewiele łapał w obiektyw. Jedyne co to ta szutróweczka w dole. Ponoć przejezdna, otwarta w sensie. Ale o tym nie teraz. Za rok ;). http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg W drodze na Col d'Angel, najwyższego przejscia granicznego w Europie: http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg No i samo przejście francusko-włoskie: http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Potem Col de Iseran: http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg http://lh3.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Pogoda zaczyna się psuć. Jedziemy na Col du Galibier. Rekomendowaną przez naszego znajomego Francuza przełęcz, która nadaje się bardziej dla szybkich, sportowych motocykli, ale mimo to warto ją zobaczyć. Podobno widoki, i fajne serpentyny... Po drodze spotkałem bliźniaczkę: http://lh4.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Oczywiście bita, spawana z trzech i w ogóle, bo nie ma białego paska na błotniku i handbarów. A ja mam :D. Po drodze była jeszcze Col de Iseran, ale stamtąd nie mam fotki. Tutaj już Glibier: http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg http://lh4.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg http://lh5.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Jest szaro, chmury są dość nisko... Niestety tym razem ta przełęcz pokazała swoje ponure oblicze, choć jemu też nie można odmówić swego rodzaju piękna: http://lh6.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Jadąc przez Galibier można przejechać najwyższą część tunelem z ruchem wahadłowym, lub odbić w bok i wspiąć się wyżej, na taras widokowy: http://lh3.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Z niego zjeżdża się wprost do drogi, która przebiegała przez tunel. My wybraliśmy widoki. Tunel kiedy indziej. Dochodzimy do wniosku, że chyba czas wracać. Codzienne cięcie coraz to nowymi drogami w górę i w dół, rzucanie motocykla w zakręty nas trochę wymęczyło. Jazda powoli zmienia się w konieczność dotarcia do celu, a nie frajdą samą z siebie. To ostatnie zdjęcię, na którym są góóóri: http://lh3.ggpht.com/ciemnowszedzie/...28Large%29.jpg Powrót był pod znakiem deszczu. Mieliśmy ciąć całą noc i przespać gdzieś na dziko w Niemczech, ale nie daliśmy rady. Walcząc i resztki przytomności w ulewie wytrzymalismy tylko do miejscowości Mont Blanc, gdzie w zatoczce, nie zastanawiając się nad legalnością noclegu, rozbiliśmy namiot. Lało cały czas, rano obudziliśmy się we mgle, nic nie było widać... W Szwajcarii znów padało, więc za cholerę nic nie pamiętam z tego kraju oprócz autostrad. W McDonaldzie nie mogłem zapłacić kartą, więc wyjąłem ostatnie przemoczone 20e i chlapnąłem nim na ladę tłumacząc, że „sorry ale jadę już 400km w deszczu i mam wszytsko mokre” :). Kobitka isę uśmiała i dała nam całą torbę husteczek, cukry do herbat w zestawie, czekoladek do kawy i co tam tylkko miała pod ręką, żebyśmy się wspomogli. Miła kobiecina :). Big Mac'i zagryźliśmy gołąbkami z nieocenionego Szmela-4 i pojechaliśmy dalej. W Niemczech, po 600km w deszczu zapłaciliśmy za nocleg gdzieś 80km pod Monachium, a potem na raz wrócilismy do Warszawy jadąc przez Czechy, Szklarską, Wrocław. We Wrocku miałem szlifa na A4, Adam 2km później ledwo utrzymał Bumę na śliskim produkcie asfaltopodobnym, a ja przejechałem drewniany most na jednej z robót drogowych z poślizgiem obu kół. Kurwa kocham Wrocław :D. |
Revelka. Czytam, oglądam ... mniodzio :) !!
|
hej, wieczny, a dokładnie którego dnia byliście na Passo di Stelvio? - ja ze swoim Młodym byliśmy tam dokładnie 18.09, z tym że wjeżdżaliśmy od strony Bormio, a te ślimaki robiliśmy w dół a nie pod górę- potem do Bolzano i dalej do Val di fassa /zrobiliśmy dużą pętlę Dolomitów/- ,, ppotem powrót przez San Martino di Castrozza na południe /bazę mieliśmy w Viareggio, w Toskanii.../czyli powrót był przez Apeniny...też kapitalne serpentyny..pzdr:Thumbs_Up:
|
Na Stelvio byliśmy w okolicach 11-12 sierpnia.
|
Słowem podsumowania:
Miała być Rumunia :). Szukaliśmy wiele informacji o Urdelach w necie, tutaj na forumie, na advriderze... Po trafieniu na stronkę Pana Mazby'ego Adam sie zaczął trochę obawiać o możliwości swojego GS'a :). Wtedy wrócil pomysł kombinacji alpejskiej. Adam był raz samochodem w Austrii, ja tych gór nie znałem wcale. Czyli ja byłem tabula rasa, a Adam miał jakiś pierwszy akapit wpisany ;). Kierowanie się innymi wycieczkami w tamte strony nie miało sensu, bo była ich cała masa i wszyscy piali z zachwytu jak to było zajebiście :D. Z braku lepszej koncepcji pokierowaliśmy się listą najwyższych dróg w Alpach z Wikipedii. Odcinki między nimi wyznaczał Adam, bo miał GPS (Gdzie Podziałem Samochód) i widział gdzie są serpentyny. I tyle. Lista dróg: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of...ds_in_the_Alps Na prawdę ciężko mi podać top 10, ale niech będzie:
Ja tego wypadu nie zapomnę długo. Grossglocknera w ulewie i chmurze, a drugiego dnia w pełnym słońcu... Pustego Timmelsjocha tuż po wschodzie słońca... Oblężonej Stelvio Pass... Cięcia winkli w okolicach Passo di Giovo... Widoku z 28xxm npm na Otztal... Wjechania na szczyt alpejski w Isoli 2000... 1000km na raz, z czego ze 700 w deszczu... hmmmm :). W głowie już jest wstępny plan kolejnego wypadu w Alpy. |
Wieczny. Mazby jak pisał o Urdele był w jakiejś pisarskiej wenie. Jak Żeromski ;) Ubarwiał i ubarwiał........
Proponuję dziś, żeby było dużo czasu. Majówka 2009 na Urdele. Czekam na potwierdzenie ;) Albo i nie ;( |
Możliwe, pewnie chciał splendoru swojemu BMW dodać :D. Urdele ja chętnie. Na majówce już nie będzie śniegu?
|
będzie ale co to jest śnieg dla afryczki
|
Cytat:
|
Moje Krzysztof. W sumie patron kierowców, można jechać :D
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:56. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.