Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (https://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (https://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   PAMIR 2016 czyli przekleństwo BARTANGU (https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=27849)

Mieciek 26.01.2017 07:46

Jak to ostatni? :(
Toż do wiosny daleko...
Nie wiem czy znajde coś równie wciągającego.

jackmd 26.01.2017 21:20

Heniu, to jeszcze ten sam coolpix, który był z nami w Gruzji?

chrusja 26.01.2017 21:24

Cytat:

Napisał trzykawki (Post 515966)
bana mu!!!!!!!😡😡

Nie... no bez przesady, bana... dajmy mu szansę, proponuję na początek powołać KOMISJĘ ŚLEDCZĄ:haha2:

henry 26.01.2017 23:19

Cytat:

Napisał jackmd (Post 516184)
Heniu, to jeszcze ten sam coolpix, który był z nami w Gruzji?

No nie, świat idzie do przodu, aparacik też jest nowy :)

henry 26.01.2017 23:21

Cytat:

Napisał chrusja (Post 516186)
Nie... no bez przesady, bana... dajmy mu szansę, proponuję na początek powołać KOMISJĘ ŚLEDCZĄ:haha2:

To ja w takim razie z ostatnim odcinkiem poczekam na wynik działań KOMISJI ŚLEDCZEJ :haha2:

jochen 27.01.2017 09:35

Dobra, dobra - już piątek, masz waćpan dwa dni obsuwy. A że piątek to weekendu początek, zacznijmyż ten weekend od ciekawej i pouczającej lektury... Henryku, do tablicy! :umowa:

jamcio 27.01.2017 10:45

Kurde to czekanie jest gorsze niż stosunek przerywany ;)

Evvil 28.01.2017 14:53

No ile mozna czekac!?! :):):):):):):)

tyran 28.01.2017 22:53

Znowu dopadło Cię przekleństwo? ;)

Napisz ten ostatni odcinek!

henry 29.01.2017 00:12

Cytat:

Napisał Evvil (Post 516349)
No ile mozna czekac!?! :):):):):):):)

Nie czekaj ... jedż :at: :)

henry 29.01.2017 00:20

Dzień 24 Niedziela 21.08.2016

Wstaję wcześnie, bo o szóstej. Max śpi jeszcze smacznie, ja tymczasem biorę kąpiel i idę do samochodu, przygotować nasze bagaże i motory do zapakowania. Max wstaje trochę później, ale jego nadgarstek nie wygląda najlepiej, jest czerwony, nabrzmiały i twardy.
Do domu zostało nam 1300 km, samochodem machniemy to szybko na jeden raz i jutro ręka znajdzie się u lekarza. Do jutra Max i jego ręka wytrzyma jakoś.

Pakujemy motory na priczepku, manele do Audi i udajemy się na śniadanie.

https://lh3.googleusercontent.com/OC...m=w868-h651-no

Na śniadanie zamawiamy jajecznicę, ale, ponieważ wszędzie gdzie zamawialiśmy jajecznicę, podawano nam jajka sadzone, idę do kuchni powiedzieć paniom, co to jest jajecznica i jak się ją robi.
Pani mówi, że rozumie, wie o co chodzi i tak zrobi.
Przez drzwi słyszymy, że rzeczywiście, rozbija jajka które potem roztrzepuje. Będzie dobrze, chyba wie o co chodziło.
Kiedy przynosi nam do stolika … no tak, jednak nie rozumie i nie wie co to jest polska jajecznica.
Zjadamy jednak tego niby omleta, nie będziemy grymasić.

https://lh3.googleusercontent.com/UF...n=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/lp...a=w868-h651-no

Startujemy o 9.00.

https://lh3.googleusercontent.com/9m...P=w868-h651-no

Dalej, to już tylko droga … droga … Kijów … droga …

i obiad gdzieś w drodze. Ważne, że mam apetyt, że chce mi się jeść i nabieram sił. Po obiadku, nagle ... zachciało mi się do kibelka …
Szok … szkoda tylko, że nie zrobiłem fotki … po trzech dobach … wreszcie normalna kupa … wołam Maxa, ale jakoś nie chciał popatrzeć, to spuściłem wodę. No … wreszcie wszystko wraca do normy.

https://lh3.googleusercontent.com/te...0=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/dH...G=w868-h651-no

Lecimy dalej … wszystko idzie dobrze, gdzieś koło północy pewnie będziemy w domu. Jednak samochód to jest to: komfort, luz, swoboda.

https://lh3.googleusercontent.com/fA...e=w868-h651-no

Lecimy … do granicy dojeżdżamy o godzinie 20.00.
Przelecimy granicę, prześpimy się w jakimś hotelu i jutro, spokojnie dojedziemy do domu. Takie były założenia.
Stajemy na końcu kolejki do odprawy, dosyć długiej kolejki, ale przy wjeżdzie z tamtej strony też była długa kolejka, a udało się zjechać w cztery godziny.
Stoimy … dwa metry do przodu … stoimy … stoimy … trzy metry do przodu … stoimy … jedna godzina … kilka metrów do przodu … stoimy … dwie godziny … Max pojeżdża do przodu, a ja idę do baru coś zjeść.
Teraz zmiana, ja pojeżdżam a Max idzie pokuszać.
Dwudziesta trzecia … spać się chce … ktoś puka w szybę, pajechali … trochę do przodu … stoimy … przy drodze po prawej, lasek. Panowie chodzą tam pojedynczo, a panie grupkami. Lepiej chyba nie myśleć, jak wygląda runo w tym lasku.
Jeden z nas drzemie, drugi pojeżdża … potem zmiana …
Pierwsza po północy … bez zmian … końca nie widać … znowu ktoś puka w szybę … pięć metrów do przodu … czwarta nad ranem … robi się widno …
to noc w hotelu mamy z głowy … jesteśmy padnięci … ale ile zaoszczędzimy ? trochę do przodu … czy akumulator to wytrzyma ? … trochę do przodu …

https://lh3.googleusercontent.com/OS...k=w868-h651-no

Ta pani sprząta … pety wyrzuca się po prostu przez okno.

https://lh3.googleusercontent.com/nn...M=w868-h651-no

6.30 JUŻ jesteśmy pierwsi przed szlabanem. Takiego burdelu jak na przejściu ukraińskim nie widziałem na żadnej granicy.
Pomiędzy przejściem ukraińskim i polskim, również kolejka, ale tutaj już funkcjonuje UE pas, który jest pusty. Nie wiemy czemu, bo w kolejce widzimy przecież polskie tablice.
Walimy na UE pas omijając całą kolejką i wjeżdżamy prosto pod budkę celników.
Polski celnik w czasie odprawy pyta gdzie byli i czy warto było. Wtedy odpowiedziałem z przekonaniem, że nie warto.
Z granicy zjeżdżamy o 9.00, czyli po 13 godzinach. Nie tego się spodziewaliśmy, nie tak to miało wyglądać, plany były całkiem inne.

https://lh3.googleusercontent.com/4u...p=w868-h651-no

Los chyba nie oszczędził nam niczego na tej wyprawie, nie mieliśmy ani czasu, ani możliwości poczuć nudę, ale czy to nie za dużo na jeden wyjazd ? Przecież tymi „przygodami” spokojnie można by obdzielić kilka wypraw. Czym sobie na to zasłużyliśmy ? I czy możemy traktować to jak łaskę, przywilej, czy raczej przekleństwo ? A może jedno i drugie ?
No cóż, wszystko już za nami, pozostało tylko dojechać do domu i zamknąć ten rozdział.
Po NASZEJ stronie granicy świat wygląda całkiem inaczej: weselej jakoś, radośniej, piękniej. Wszystko jest ładniejsze: i drogi i domy i pola i drzewa i nawet chmury są ładniejsze. Ładniejsze, bo Nasze, bo jesteśmy u siebie, jesteśmy w domu. Polska, to piękny kraj jest, ale czy my o tym wiemy ? Czy zdajemy sobie sprawę w jakim pięknym kraju żyjemy ?
Lublin, Puławy, Radom … INOWŁÓDZ, ja już jestem w domu, Max musi dojechać jeszcze do siebie, czyli do Łodzi, ale to już tylko maleńki kroczek. Tymczasem, żegnamy się serdecznie, dziękując sobie za wszystko. Szczególnie oczywiście ja mam za co dziękować i jeszcze raz dziękuję, bo takiego towarzysza podróży jak Max, życzę każdemu.

https://lh3.googleusercontent.com/6W...-=w489-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ll...J=w868-h651-no

https://lh3.googleusercontent.com/fN...1=w868-h651-no

I to by było kur.. na tyle. Tak wtedy pomyślałem i napisałem. A miało to znaczyć ni mniej ni więcej, tylko tyle …
to jest koniec, mam dość wypraw motocyklowych.
Dosyć twardej dupy, srania po krzakach, spania w namiotach, nie mycia się przez tydzień, jedzenia byle czego, niebezpiecznych przygód, nieprzewidywalnych granic, jazdy przez tysiące kilometrów w morderczym upale żeby zobaczyć jakiś głupi kamień, a potem jeszcze wracać przez te tysiące kilometrów.
Tak wtedy myślałem i myślę, że miałem do tego prawo, ale … człowiek nie świnia ( bez urazy) i zdanie może zmienić, więc niczego nie wykluczam.

Dystans 1300 km Temperatura 20 – 24 *


Podsumowując:
25 dni z czego 24 dni w drodze.
12210 - przejechane km.
6000 PLN – koszty z czego:
2600 – 650 $
1500 – wizy
1520 – płatności kartą (paliwo)
210 – ubezpieczenie
170 – SPOT

tyran 29.01.2017 00:32

No i pięknie.
Dość wypraw???
Może do wiosny. :)

motoMAUROxrv 29.01.2017 02:02

Henry :brawo::brawo::brawo: -świetna relacja! :Thumbs_Up:
Z wielką przyjemnością się czytało i oglądało :drif:
Duży respect dla Was za postawę, wytrwałość i kondycję.. :bow:
-Pozdrowionka, i niech MOC zawsze będzie z Wami! :):at::D

Grzechu2012 29.01.2017 08:40

ehhh... szkoda że już koniec opowiadania,
a może będą jakieś 'odcinki specjalne' ? :)

bankier 29.01.2017 09:03

To gdzie w tym roku Henry?? :D

tomajkAT 29.01.2017 09:17

Henry oddałeś WIELKĄ przysługę tą relacją z podróży. Podparta porządnymi zdjęciami, dla wielu ułatwi decyzję.
Dzięki!

pete17 29.01.2017 09:20

Dzięki za super relację i...natchnienie...mam nadzieję:)

Marulin 29.01.2017 10:35

Dziękuję za relację.

henry 29.01.2017 11:21

Cytat:

Napisał bankier (Post 516408)
To gdzie w tym roku Henry?? :D

Wstępny plan już jest ... jedyne co mogę powiedzieć, to WSCHÓD, bo tam na pewno czeka na nas przygoda :at: :haha2:

bylekiery 29.01.2017 12:13

Świetna wyprawa, świetna relacja. Szacunek! Dzięki Henry ;-)

RAVkopytko 29.01.2017 14:13

Henry,Max, gratuluje wytrwałości i uporu Maniaków ;). :bow:
bardzo fajnie się czytało.
Może jednak jakieś special odcinki,mogą być same foty z krótkim opisem.

Dzięki z relacje.

Tomas_XRV 29.01.2017 21:00

Świetna wyprawa i relacja :bow:

Czekam na filmy, o których była mowa :)

Smierzu 29.01.2017 21:08

:Thumbs_Up:

jamcio 29.01.2017 21:08

Chm, a gdzie przekleństwo itp.? Czekałem do końca, że urwało rękę nogę, że zgwałcili itp.... Fajna wyprawa z fajnymi przeżyciami takimi do wspomnień ale przekleństwo? :)

klanol 30.01.2017 08:24

Przekleństwo, proszę: kur....a, ja pier....ole, ale jazda była :) Super sprawa. Byliśmy w tych samych miejscach widzę, jednak odczucia nie raz zgoła odmienne mieliśmy. Napiszę o tym niebawem.

Evvil 30.01.2017 08:30

No! Brakowało mi takich relacji. !!! Gratulacje panowie.


K..a. Jadę na Maramuresz.

fiecia 30.01.2017 09:18

Szkoda, że już koniec, poranna kawa zawsze lepiej smakowała jak się czytało wasze perypetie dnia codziennego :D
Najważniejsze, że cało wróciliście i jest o czym opowiadać.
Pozdrawiam i gratuluje! :bow::at:

jochen 30.01.2017 09:58

A co z ręką Maxa? Nie było większych problemów?

qbaRD07 30.01.2017 11:06

Jedna z najlepszych relacji, czekałem na każdy odcinek.
Super, wielkie dzięki.

teddy-boy 30.01.2017 16:03

Panowie, chyle czola :bow:

Czytalo sie z wypiekami na twarzy.

henry 30.01.2017 16:30

Cytat:

Napisał jochen (Post 516533)
A co z ręką Maxa? Nie było większych problemów?

Nie było, rozeszło się "po kościach" :)

Panowie, dzięki wszystkim za miłe słowa :Thumbs_Up:
Cieszę się niezmiernie, że Wam się podobało i że mogłem umilić Wam czas w te długie, zimowe wieczory. Jednak, moja zasługa jest tu raczej niewielka, bo to nie ja byłem reżyserem tej historii, to los, albo jak kto woli przeznaczenie rozdawało karty, a my byliśmy tylko uczestnikami.
Gdyby to wszystko się nie wydarzyło, nie było by co opisywać, po prostu.

borys609 05.02.2017 01:07

Panowie, świetna przygoda i jeszcze lepsza relacja! Gratuluję!

Wczoraj byłem na spotkaniu, na którym grupa podróżników opowiadała o miesięcznym trekkingu po Nepalu. Materiału mieli na całą noc opowieści a streścili po łebkach wszystko w 40 minut. W zasadzie niczego się tam nie dowiedziałem..

Panowie, czytałem tą opowieść z wypiekami na twarzy i niecierpliwie czekałem na każdą kolejną część. Dzięki wielkie!


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

henry 05.02.2017 09:29

Epilog

I to miał być koniec ... ale nie.
Po 17 dniach od powrotu do domu, 8 września, wieczorem po kolacji, czuję się jakoś niewyrażnie, a nocą przekleństwo wraca ze wzmożoną siłą. Nic mnie nie boli, ale regularnie co godzinę muszę biegać do kibelka i znowu wszystko ze mnie leci. Wirus działa nadal. Rano jestem zmęczony i niewyspany, ale to nic w porównaniu z kazachskim stepem. Można by rzec, że to w pewnym sensie przyjemność. Jestem przecież w domku, nic nie musze, robie co chce, a wszystko co zrobie będzie dobrze. Dlatego rano, ide se z wizytą do mojego doktora, pokazuje mu wszystko, tzn. leki i wypis ze szpitala w Aktobe.
Doktór przeczytał, obejrzał kazachskie leki i stwierdził, że … jest dobrze, tzn. jest dobrze, bo to taki chwilowy nawrót zatrucia pokarmowego. Zastosuje nowe, lepsze, nasze leki i sraczka szybko przejdzie. Wierzę mojemu doktorowi, bo czemu miałbym nie wierzyć, przecież to tylko sraczka jest, a ja jestem w domu, u siebie i żadna sraczka mi nie straszna. Będzie dobrze.
Po zastosowaniu nowych leków, sraczka rzeczywiście ustąpiła … po dwóch dobach wprawdzie, ale specjalnie mi to nie przeszkadzało. Można się przyzwyczaić. Od tej pory już nic mi nie dolega, jestem zdrowy, przekleństwo najwyrażniej minęło, a dziś pozostały nam tylko wspomnienia.

I to już naprawdę będzie KONIEC opowieści.

Dziękujemy za uwagę – Max i Henry

https://lh3.googleusercontent.com/Gk...K=w868-h651-no

roger ktm 06.02.2017 20:07

Świetnie się czytało i oglądało! Brawo Wy!!!!!!!!!!

sluza 06.02.2017 20:09

nawet złapałem się na tym, że zapomniałem gdzie to Wy pojechaliście :) świetna relacja

Zmyler 06.02.2017 20:27

Kozacy jesteście Panowie. Zazdroszczę odwagi, przygody jednocześnie współczuję sraczki i męczarni.

motormaniak 06.02.2017 22:21

Ten opis wyprawy jest dla mnie naprawdę wartościowy.
Po pierwsze pokazuje że czasem nawet wydawać by się mogło drobne zdarzenia powodują spore komplikacje czy też zmianę nastroju/ nastawienia do wyprawy ( problemy gastryczne czy traumatyczny widok potrąconego zwierzęcia).
Po drugie - fajnie się czyta że nie zawsze wszystko jest różowo - różne niemiłe przeżycia zdarzają się tez innym -to przeciwności dopiero ukazują charakter człowieka.
Pozdr i dziękuję.

Boski-Kolasek 20.04.2017 13:12

hahaha Horrrtel „Aralsk” !!!!!!!!!!
Swietna nazwa mialem tam z zona kaca stulecia( zreszta prawie codziennie tak bylo) po wodce w knajpie naprzeciwko, spalismy w Prezydenckim Apartamencie w z widokiem na palace sie smieci, bylo wspaniale!!!!!!!!!!!!!

Wiedzmy tzz byly!!!!!

iwasz 17.06.2017 00:47

Bomba relacja, właśnie skończyłem. Jeszcze dodam moje 3 grosze w kwestii tytułowego "przekleństwa". Myśmy łykali probiotyki codziennie podczas wycieczki (miesiąc). To jest takie coś co się bierze przy antybiotyku. Codziennie do wyczerpania zapasów łykaliśmy te piguły i odpukać "przekleństwo" nas nie dopadło.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:21.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.