Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Kwestie różne, ale podróżne. (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=80)
-   -   Cena przygody. (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=18982)

MarekM 04.09.2013 14:29

Cytat:

Napisał Louis (Post 335778)
Ja mam nawet łatwiej. Powoli wkraczam w wiek, w którym wyjście do toalety może okazać się przygodą nie pozbawioną niebezpieczeństw czy wręcz cierpienia. Nie chciałbym jednak ograniczać się jedynie do tego typu wyzwań, przed którymi i tak zapewne stanę niejednokrotnie bez własnej inicjatywy...

Dzięki Louis. Teraz już nie czuję się taki samotny i zdołowany. :D

Cytat:

Napisał Agent (Post 335782)
Moja siostra pracując onegdaj w hostelu i bawiąc sie w couchsurfing zaobserwowała ciekawe zjawisko. Otóż po świecie, naprawdę całym świecie, szwęda sie masa dwudziestolatków, którzy wyruszyli w ok 2 letnią podróż po całym świecie. To czas gdy poznają inne kultury, pracują dorywczo, uczą sie, zwiedzają ...

Moja córka (20 lat) wróciła tydzień temu z 2-miesięcznej podŸróży po Chinach, Hong-Kongu, Makao, itd. Oczywiście hostele, couchsurfing, tanie linie lotnicze i jedzenie z ulicznych straganów.

Syn (17 lat) zainaugurował wczoraj rok szkolny w USA.

Nie ma lepszej edukacji od podróży.

Misza 04.09.2013 15:07

"Nie ma lepszej edukacji od glana na zębach" :) raczej, a podróżowanie można uskuteczniać jeśli się ma na to środki i czas, lub przynajmniej jedno z tych.


To samo co 95% tzw squotersów, krastowców itp na pytanie jak wam się udaje przeżyć odpowiadają "rodzice dają".

W wieku 20lat udawało mi się pojeździć po najbliższym tylko świecie i to tyle ile miałem z 3 miesięcznych studenckich wakacji minus 2 miesiące roboty by zarobić na to jeżdżenie bo robota w trakcie roku akademickiego to były bieżące wydatki :) ale odbijam sobie :) Moi rodzice, chociaż nie biedują, to jeśli coś chciałem to se musiałem zarobić sam :)


ktoś wcześniej napisał "dzieciaki są szczęśliwe gdy rodzice są szczęśliwi" i wydaje mi się to zamknięciem tematu. Sam rodzicielem jeszcze raczej długo nie będę, ale jak już kiedyś będę to przede wszystkim przekażę im, że mają być szczęśliwi no matter what. Z tupetem do przodu w stylu: "jeśli masz ojca który woli popierniczać endurakiem po pustynii to chyba znacznie lepiej niż mieć takiego który szczyt planów wyjazdowych koczy na budce z browarem dwie ulice dalej" "być może jak będziesz się nadawał to ojciec kupi Ci enduraka i sam pokaże jak to jest zajebiście" "rodzina nie kończy się na obiadku i wspólnym zdjęciu" "świat nie kończy się na rodzinie, są jeszcze przyjaciele, dalecy znajomi, w ogóle nieznajomi, kompletni obcy spotkani w drodze a przynoszący na mordkę grymas szczęścia"

Ziarko 04.09.2013 17:33

Cytat:

a podróżowanie można uskuteczniać jeśli się ma na to środki i czas,
taaaa, jak dziś patrzę, to jako 20 latek czasuuuu miałem dosyć. Tak naprawdę, to ani pieniądze ani czas. Bo na co? Na podróż czy na lans?

Nie trzeba mieć nawet odwagi by jechać w nieznane. Odwagę, trzeba mieć, ale żeby zostawić dom, pracę, obecną dziewczynę czy....... (tu można wstawić dowolne coś) i pojechać.

Sam tego doświadczyłem. Dziś nie mam już takiej odwagi, za dużo zależności, że stracę to coś co mam ( a to przecież takie ulotne, jedna porządna powódź czy pożar i konto będzie czyste.... ).

myku 04.09.2013 17:53

Swieta prawda.Ja na dzis tlumacze sobie wszystko wymowke,ze "...mam psa i nie mam go z kim zostawic".W sumie tak jest i nic nie wymysle.Zawsze powtarzam,ze jak juz go nie bede miec,to wtedy...Ale jak naprawde bedzie:confused:Pewnie znowu bedzie cos...

szparag 04.09.2013 17:57

Kiedyś fajnie ujął to Sambor, nie wiem czy to wymyślił, ale od niego to słyszałem i mi się spodobało.
" Jak ktoś chce znajdzie sposób, jak ktoś nie chce znajdzie powód."

Pozdrawiam

lena 04.09.2013 18:04

Napisałam cały elaborat,ale w związku z "cudownie" działającymi na nowym serwerze guzikami mi go wcięło, streszczę się więc.

Wspólne podróżowanie (z partnerem życiowym), pomijając fantastyczne doznania, fajnie spędzony czas, miłe wspomnienia, etc. doprowadziło mnie również do poważnego zastanowienia nad CENĄ PRZYGODY - ewentualną- a mianowicie, w sytuacji "niepomyślnych wiatrów", co zdarzyło się kilkorgu z naszych znajomych motocyklistów, nasze dzieci zostają bez rodziców. Dotarło to do mnie tak dobitnie,że w zasadzie wycofałam się z czynnego motocyklizmu - Wojtek jeździ, ja zasuwam pieszo...po górkach:).

Edit by 7Greg
jak widać to nie zawsze wina guzików :)


Napiszę z punktu widzenia tej "drugiej strony", czyli matki-kury, co to w domowe ognisko dmucha, etc....
Częste wypady weekendowe mojego męża mnie irytowały, odczuwałam to jako czas" zabrany"mi i dzieciakom, bo na co-dzień praca zmianowa z nockami włącznie, odsypianie, itd.O ile więc weekend miał wolny, to chciałam, abyśmy spędzili go razem. Tak było kilkanaście lat temu .
W "międzyczasie" oboje dojrzewaliśmy i ewoluowaliśmy w naszym związku, rosły także nasze dzieci i "uwiązanie" związane z opieką nad nimi, warunkami niezbędnymi dziecku do podróżowania, etc., również się zmieniało. Obecnie to para nastolatków, która od wyjazdu z rodzicami woli wspólnie spędzony czas z rówieśnikami, bo pierwsze sympatie i takie tam...
Odbyliśmy we dwoje kilkanaście podróży, najdłuższa liczyła ponad 12tys.km i trwała miesiąc. W tym czasie nasze dzieci były pod opieką dziadków. Z tej podróży "przywiozłam" kilka doznań : 1/tęsknotę za dziećmi przeplatającą się z odpoczynkiem od ciągłego "mamo, a on mnie opluł, a ona mnie ugryzła,...co jest na obiad?...gdzie moje skarpety?...podrzucisz mnie na korki z anglika?"...etc, etc.
2/ wspaniałe wspomnienia, które będę nosić w sercu na zawsze (bo jak mnie Alzheimer dopadnie, to z pamięcią d....),
3/ pozytywne zmęczenie i poczucie,że ,mieszkam w apartamencie 5*, po 25 noclegach pod namiotem/gołym niebem/w rowie
4/strach - bo uzmysłowiłam sobie,że jadąc w taką podróż we dwoje, podwójnie ryzykujemy. Czyli przy braku dobrego wiatru (co jeszcze dobitniej uświadomiłam sobie po śmierci znanych mi motocyklistów) nasze dzieci zostałyby sierotami.

To ostatnie doświadczenie tak mocno wpłynęło na mnie,że trochę wycofałam się z aktywnego motocyklizmu (zwłaszcza po śmierci Ashanti), bo dla żadnej przygody, nawet najwspanialszej nie jestem skłonna zapłacić tej najwyższej ceny - chcę widzieć i brać czynny udział w dojrzewaniu, dorastaniu i usamodzielnianiu się moich dzieci.

Wojtek jeździ, ja przerzuciłam się na turystykę pieszą i gonię po górkach.

matjas 04.09.2013 18:55

Cytat:

Napisał lena (Post 335856)
Dotarło to do mnie tak dobitnie,że w zasadzie wycofałam się z czynnego motocyklizmu - Wojtek jeździ, ja zasuwam pieszo...po górkach:).

Nie można nosić wszystkich jajeczek w jednym koszyczku... Też o tym rozmawiałem z moją Żoną. Od kiedy są dzieciaki ona po prostu ma takiego stresa na moto, że jest to dla niej po prostu nieprzyjemne...

Ciekawy temat, co zostało już wcześniej stwierdzone. Chyba w ogóle doświadczyłem jakiejś prekognicji zbiorowej bo również ostatnio duuuużo myślałem o tym co trzeba zrobić, żeby wyjechać w podróż... Kasa w tych zastanawianiach się była na ostatnim miejscu.
Każdy ma jakieś marzenia wyjazdowe a moje największe marzenie jednak wymaga wielu przygotowań i ... zniknięcia na dłuuugo. Więc kiedy? Na emeryturze??? Zostawić teraz rodzinę? :Thumbs_Down:
Marzeniami da się żyć jak król - jak śpiewał klasyk. Póki co musi wystarczyć.

Uczę się jeździć z dziećmi. Są małe ale będą coraz większe i coraz łatwiej będzie się z nimi porozumieć.

matjas

Ludwik Perney 04.09.2013 18:57

Na pewno nie ma co generalizować i przyszywać wszystkim jeden przepis na życie - tak powiada moja przekora.

Każda decyzja wystawia rachunek i czasem nawet inkasuje "resztę". Bierność, asekuracja również. Jest masa formuł, masa mentalności, poziomów elastyczności i życiowych sytuacji. Zauważyliście, że od ludzi trudnych wymaga się mniej? Podróżnik też jest w jakimś sensie kimś trudnym.

Gdyby moje podróże były okupowane notoryczną tęsknotą, cierpieniem i strachem, zrezygnowałbym z nich. Na szczęście gdy wyjeżdżam, zazwyczaj wyłączam standardowe myślenie i przechodzę tzw reset systemu. Czasami nawet zainstaluje mi się nowa wersja i nie jest to microsoft ;-) Z ogólników dodam, że - jak ze wszystkim - najgorsze są skrajności.

lena 04.09.2013 18:58

7Greg - już Ty wiesz co :D. Dziękuję:).

RafalusPL 04.09.2013 19:56

Ja sie zgadza, z Leną dzieci zmieniają perspektywę i to na dobre w dobrym znaczeniu tego słowa. Moja żona za żadne skarby nie siądzie na motor ze mną bo sie obawia ze osierocimy dzieci. Jakieś dalsze wyjazdy są niemożliwe nie zostawię ich na dłużej a jak mam urlop to chce z nimi spędzać czas.
I tak Matias nieuchronnie nasze pasje większość z nas zrealizuje na emeryturze niestety już nie na naszych królowych.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:44.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.