![]() |
"Nie mogłem wybrzydzać także dopiero nad ranem zwróciłem mu uwagę, że świszcze jak świstak.(jakaś nie znana mi odmiana chrapania).
Zwymyślał mnie jednak w półśnie i zaakceptowałem ten stan rzeczy." poleć Mariuszowi wizytę u lekarza i ewentualne wykluczenie astmy , często właśnie podczas snu się zaczyna , zwłaszcza przy równoczesnym uczuleniu na roztocza . ps.jak to czytam i oglądam to .... już chcę urlop i koniec remontu mieszkania :) |
Przepraszam za zwłoke wyjezdzam we wtorek wracam 20 czerwca i obiecuje sie spreżyć!
Mam kociol w robocie.Wszystko bedzie jak nalezy. |
Puk puk;), tak tylko przypominam że już 28:)
|
a nawet 29...
|
w sumie 30
|
10 Załącznik(ów)
Niska temperatura średnio pomagała w porannym myciu zębów i toalecie.
Największym twardzielem okazał się Mariusz który w stylu natychmiastowym postanowił zażyć kąpieli. Nie mogliśmy na to patrzeć a reszta ekipy dała mi do zrozumienia abym nie odchodził od brzegu jak ten za chwile będzie wzywał pomocy. Tak szybko jak wskoczył tak wyskoczył. Nie ma chłopak klatki jak hardcorowy koksu także jak dostał skurczów mięśni to mu się zmniejszyła jeszcze bardziej. Był jednak chłop odświeżony co pozwoliło użyć mu wody toaletowej. W jakim celu? nie wiem.. Przyciągnął jednak okoliczną suczkę która chyba bardziej była zainteresowana kiełbasą z dogorywającego ogniska niż jego feromonami. Skoro nie udało się zdobyć szczytu od północy to zdobędziemy go od południa. Nie musiałem nawet pytać jakie drogi wybierać. Obraliśmy kierunek z Voineasa na Polovragi ,który polecam. Około 100 km fajnej białej na mapie trasy.W połowie drogi piękna przełęcz. Jadąc w górę można pooglądać tamę a,że słońce grzeje niemiłosiernie co jakiś czas trzeba uzupełniać płyny. Generalnie nie spotkaliśmy nikogo poza kilkoma drwalami jadącymi na pace Dacii 4x4. Trzymaliśmy pewne odległości także każdy sam na swój sposób rozkoszował się przyrodą i drogą która pięła się w górę.Rozpoznawałem to oczywiście po zatykających się uszach i śniegu pojawiającym się tu i ówdzie. Nagrodą miała być piękna miejscówka na której chętnie bym zanocował, ale było za wcześnie. Rozległa polana na, której panowała idealna cisza była idealna na odpoczynek. Położyliśmy się i leń wziął górę nad wszystkim. Wojtkowi przeszedł przez głowę jeszcze pomysł czy da radę wjechać gdzieś wyżej. Skorzystaliśmy oczywiście z tej okazji. Motocykle zatrzymały się jednak na granicy śniegu i trzeba było zakończyć tą eksploracje. Plan rozwinął się sam.Dojeżdżamy do Novaci i szukamy noclegu. Tam mieliśmy zostawić bagaże i ruszyć na Transalpinę od południa. |
:brawo::brawo::brawo: Wraca na antene moj ulubiony serial! :brawo::brawo::brawo:
|
uffff.... dobrze, że jesteś z powrotem. to była cholernie długa przerwa na reklamy!
dawaj chłopaku. pięknie piszesz! matjas |
8 Załącznik(ów)
Do Novaci było z górki także zajechaliśmy w miarę szybko i tak jak planowaliśmy upolowaliśmy nocleg.
Praktycznie pierwszy napotkany pensjonat był strzałem w dziesiątkę. Małe targowanko i cała góra domku dla nas.Wyszło po 30 zeta na głowę. Chłopaki szybko się zalogowali a po otwarciu bagaży stwierdziłem, że skręcają nam się firanki. Podpytałem właścicielki(nie pamiętam jak) o pralkę.Generalnie nie było problemu tym bardziej ,że zebrałem po piątaku od każdego cwaniaka i Pani zabrała to kłębowisko skunksa. Rozkulbaczeni gotowaliśmy się do zdobycia Transalpiny. Nagle moim oczom ukazał się taki oto obrazek. Wojtek mając w pamięci swoje dwie przebite opony pomstował na Mitasa na którego ja nie dam złego słowa powiedzieć. No tak trzeba usunąć dziada-pomyślałem W tym momencie podszedł do mnie starszy Pan a ja zapytałem artykułując: -Kombineren? -Cak Cak Cyk? -Wsziiiiit -ściskam gwózdek paluchami Dziadunio popatrzył jak na półgłówka i zapytał -Kleszcze?(to był początek przyjaźni ,która rozwinęliśmy wieczorem przy stole) Ten kraj zawsze mnie zaskakuje.Kiedyś chcieliśmy pralkę to babka przyniosła miske.Innym razem jajecznice to dostałem parówki. Tutaj taka niespodzianka kleszcze ,kleszcze hmmm Nie bacząc jednak na bariery językowe zabrałem się do usunięcia trutnia. Poszło gładko także nie wstrzymywałem dłużej stada. Od samego początku przywitał nas piękny i równy asfalt(dla jednych stety dla innych niestety). Droga wiła się ku górze a my dzidowaliśmy ile fabryka dała mijając ludzi na trawce, którzy porozkładali swoje piknikowe koszyki. O ile na początku były barierki odgradzające o tyle później wyobraźnia trochę wyhamowała nasze zapędy. Pogoda była fantastyczna i zrobiło się pusto Napotkaliśmy też pierwsze przeszkody, które zostały pokonane na tzw pełnej pi... Nie wszystkim wyszło no, ale cóż:-).... zabawa była przednia Minęliśmy ośrodek narciarski i parliśmy dalej naprzód. Załącznik 32443 Moim oczom ukazał się fantastyczny widok.Naczytałem się o tej Mongolii oraz oglądałem Wasze relacje i coś we mnie drgnęło. Wiele się nie namyślając klepnąłem maleńką w siedzisko i zrobiłem: -Ichaaaaaaaaaaaaaaa Złapałem jak zwykle wkrętkę, że sam tu jestem i pokonuje bezdroża odległych krain.Pozycja oczywiście na stojaka jak... wypada. Wypatrywałem zabitej zwierzyny i wdychałem chłodniejsze powietrze. Po chwili wjechałem w jakąś dziurę a szczeka mojego kasku zasłoniła mi oczy.Miotałem się chwilę jadąc jak Waldemar Marszałek w swojej łodzi. Nie widząc niczego uświadomiłem sobie, że Czachor to ja nie jestem. Gdy tak pędziłem po tym rumuńskim stepie w te i spowrotem z letargu wyrwał mnie Wojtek. -Enoooo -Honooo -Jedziemy dalej |
Dzięki Ci Calgon, że napisałeś tego posta od nowa ;)
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:36. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.