![]()  | 
	
		
 Marcinie, napisałeś już chyba wszystko na temat bezpieczeństwa. Dodam skromnie jeszcze tylko 2 uwagi: to szczęście! i fakt że są takie miejsca gdzie inni faktycznie próbują nas zabić na drodze ;) 
	 | 
		
 Cytat: 
	
 .... No właśnie- poruszamy tu temat zwykłych obaw naszych bliskich o "niebezpieczną" pasję- o samą jazdę na dwóch kółkach. A co z wielotygodniowymi podróżami motocyklowymi po innych kontynentach- kiedy do samej jazdy dochodzi jeszcze szereg innych, nawet bardziej niebezpiecznych, zagrożeń?? Niech się może nasi podróżnicy wypowiedzą??  | 
		
 W życiu piękne są tylko chwile , wiesz które to są ? Więc nie powinnaś mieć problemu z wyborem , jeśli uważasz że z czasem coś zmienisz i wyjdzie na Twoje , to szkoda tego czasu .  
	Mój kolega sprzedał mi swój motocykl , ponieważ zabrakło mu kasy aby kupić swojej dziewczynie nowy samochód . Zrezygnował ze swojej dwudziestoletniej pasji dla obcej osoby, jak długo wytrzyma ? Widziałem wiele/wielu którym czegoś zabraniano , lub nie akceptowano i zmuszano do kompromisu , powtarzając : "dobrze jak musisz to jedź , ale za dwie godziny masz być w domu , bo trzeba słoiki za ogórkami zakręcić i mamusie odwiedzić" . Moja odpowiedź w takiej sytuacji była by tylko jedna, ale nie wypada będąc gościem w Waszym dziale używać brzydkich słów :).  | 
		
 Cytat: 
	
 :hehehe:  | 
		
 Ja nie umiałem przez lata wypracować kompromisu (dla siebie). 
	Potrzeba gapienia się na Wielki Wóz z innej perspektywy była zbyt silna i konkurencyjna dla rodziny (a nawet dla jej założenia - to własnie przed wstapieniem w "związek" zaliczyłem 4 największe swoje wyrypy). Może łatwiej zrozumieć jest drugą stronę, kiedy pierwotnie ograniczeniem są finanse. Gorzej, gdy ten etap mamy za sobą, kiedy one nie są dużym problemem. Zawsze rozpatrywałem to z pkt-u widzenia własnego siedzenia i teraz próbuję zrozumieć/odgadnąć, co by było gdyby, moja małżonka była motonitką... Sam nie jeżdżę na motorze i swoja małżonkę zapewne widziałbym na nim, kiedy i ja miałbym taką możliwość... Chyba bym się po prostu bał. Trzeba obdarzać druga połowę ogromnym zaufaniem, albo być kompletnie nieświadomym zagrożeń i nie idzie tylko o bezpieczenstwo na drodze. Zdecydowanie jednak, wolałbym podziwiać w tej roli koleżanki mojej żony (zreszta niejedną zachęcam), ewentualnie córkę (?). Na tyle byłoby mnie stać. Niestety, preferuję tradycyjny podział ról i pewnie nie ożeniłbym się z kobitką szalejacą na motorze, między innymi dlatego, by uniknąć przyszłego problemu. Gdyby jednak moją małżonka zawładnęła nagle taka pasja, miałbym problem.  | 
		
 Cytat: 
	
 Nie chcę rozwijać tematu "mamuś" bo różne historie się słyszy,jak to wspierają swoje córki. Całe szczęście mama mojej żony nie wypowiada się w temacie endurzenia i za to ją lubię.:D  | 
		
 Cytat: 
	
 Cytat: 
	
 Elwood - nie jesteś odosobniony z takimi poglądami...;)  | 
		
 Cytat: 
	
 Nie jestem tchórzem ale była to prawdziwa jazda bez trzymanki...:cold:  | 
		
  | 
		
 1 Załącznik(ów) 
		
		
	 | 
| Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:24. | 
	Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.