![]() |
Cytat:
:hello: |
Są już w kraju :)
Właśnie mam Sambora na słuchawce ;) :hello: |
to zajebiście :D
|
Cytat:
|
Cytat:
http://www.gayonbike.pl/ Ale widzę że to już musztarda po obiedzie ... |
Zgadza sie, dotarlismy - cali i zdrowi, pelni niezapomnianych wrażeń. Skladanie wsztkiego do kupy musi zajac cale tygodnie, bo jakos wszyscy poustawiali aparaty w tryb zdjec seryjnych, no i nie wszyscy jeszcze wrocili. Zreszta mnogosc wypraw przeróżnych miala miejsce wiec nie bedziemy sie wszyscy naraz licytowac, bo co bedziemy robic w zimie???
|
1 Załącznik(ów)
było naprawdę zajeździście - to nowe słowo chyba najlepiej oddaje jak było :)
|
Cytat:
Poza tym, jak wiadomo, jestesmy juz w domach i staramy sie przygotować do trudnej rzeczywistości poniedzialkowego poranka, o jeżu malusieńki... |
Zdjęcie jest przespaśne. Gratuluje udanego wypadu!
|
Cytat:
Fajnie, że wróciliście cali :D |
2 Załącznik(ów)
Jako dowod ze bylismy przedstawiamy te dwa nagie zdjecia ;)
|
Cytat:
|
Cytat:
|
wiecej, wiecej zdjec!
nagich! |
Ta pierwsza fota jest robiona w Bryce tak jak i tło tej drugiej. Oczywiście do drugiej foty wklejony w fotoszopie obrazek czarnucha (zrobiony pewnie na Błędowskiej).
:drif::drif: Pozdr newrom PS. Tak, pocieszam się i pałam zazdrością, a co! ;) |
łeee, tani fotomontaz ... :D
lepsze robie :) |
:drif:
|
Cytat:
......aaaaaaaa yyyyyyyy........... GDZIE TE FOTYYYY!!?? |
8 Załącznik(ów)
Dajcie nam jeszcze tydzien a dostaniecie uczte. A teraz w ramach przystawki:
|
mowiles ze ci sie zdjecia z canona nie podobaja...
Ambitnie ten tydzien... chlopaki dopiero w nocy przyjechaly a kazdy ma tysiace zdjec, jak chcemy zrobic kolekcje perełek to raczej nam dluzej zejdzie. |
Cytat:
Zamiast wyrzucac zdjecia wystarczy je wybierac ;) Mniej z tym roboty. Kiedys jak wiesz robilem to zawodowo. |
Wow, bomba, dzięki za próbkę, kurcze będę czekać jak na szpilkach na oficjalny slideshow :Thumbs_Up::)
|
Foty macie naprawde superrr!!!
pozdro, I & K |
Ja nie chce nic mówić, ale Sambor najwyraźniej się opie...la i nic nie pisze o wyprawie ...
:D |
Przywalila mnie ilosc zdjec zebranych od uczestnikow...
wybralem ze swoich wstepnie 500 podjalem probe zgrania na dysk pozostalych 22 GIGa fotek Dysk odmowil wspolpracy. Pikasa nie obrabia z dysku zewnetrznego... ZABIJE SIE!!!!!!!!!!!!!!!! |
Cytat:
|
Taaa, a świstak siedzi i zawija......
Pamiętam jak ja zbierałem cięgi od uczestników TEJ wyprawy, że nic nie piszę. A tu proszę, nuda i niejasne wykręty. Ech, a tylu mędrców pojechało :) |
Cytat:
|
Cytat:
Już taki stary był, że na drugą stronę trafił i Sambor chyba liczył na to, że zapomnimy a tu lipa, Ramires odkopał i teraz Samborowi cięgi się należą :) 7Greg, a swoją drogą, to my się dopominaliśmy więcej, bo jak pierwszy elaborat strzeliłeś to tylko podrażniłeś podniebienie a my się :drif::drif::drif: na więcej! :) Sambor i s-ka, BRAĆ SIĘ DO ROBOTY!!!!!!!! |
a tak na marginesie, to po grzyba szukać fotki do kalendare 2009, skoro tych już starczy do 2015:)
|
bo to bedzie monotematyczne i despotyczne :D :D :D
|
Cytat:
|
Informuje ze napisalem juz 4 strony tekstu relacji. Niedlugo zaczne postować. Uprasza sie nie poganiać
|
Podos, Ty nie informuj, poinformowanie zajeło Ci trochę czasu a tak już miałbyś pare zdań więcej ... :D
|
11 Załącznik(ów)
Ukraina
1 sierpnia Żeby wczuć się w klimat podroży, no i żeby nie mieć łatwiej niż chłopaki na 4x4 jadący przez Rosje i ciągnący na 5metrowej lawecie 5 Afryk zdecydowaliśmy się na podróż łączoną – pociągowo-samolotową. Pożegnani przez rodziny i wysłannika forum AT– Puszka, w 7 osób wsiedliśmy w pociąg relacji Kraków – Kijów. Już po godzinie z hakiem w Tarnowie dosiadł się Waldek i Kuba i w ten sposób byliśmy w komplecie (nie licząc Agi, która poleciała do Kijowa samolotem czyli jak każdy normalny człowiek by zrobił). Ale nieee, my musieliśmy zakombinować, bilet lotniczy wychodził tysiaka taniej na osobę, dodając do tego koszt wizy kazachskiej i przejazd pociągiem ciągle byliśmy do przodu. Jak bardzo się myliliśmy było nam dopiero dane poznać. Na razie postanowilismy sie skatować pociągiem. Załącznik 1216 Ponieważ było już po trzynastej (dla młodszego pokolenia czytelników za komuny była to pora sprzedawania alkoholu) od razu w przedziałach kuszetkowych zaczęliśmy integracje przy użyciu żołądkowej gorzkiej i wiśni w spirytusie. W nocy była jeszcze tylko kontrola graniczna, gdzie nieprzyjemny ukraiński celnik grozi nam 5letnim zakazem wjazdu na Ukrainę za źle wypełniony druczek wjazdowy. Idiota. Dajemy mu odczuć, że może nam skoczyć i za chwile jedziemy dalej. W międzyczasie dochodzi wiadomość od chłopaków z kazachskiej granicy: „Jesteśmy udupieni na granicy, mamy nieważne druczki wiz z Konsulatu Kazachstanu w Warszawie” i dopisek „to nie żarty” wskazujący, ze to pierwszy SMS, w którym dżipowcy nie robią sobie jaj. Ukojeni resztkami alkoholu zapadamy w sen, wiedząc już, ze raczej zaliczymy obsuwę na starcie i raczej my będziemy czekać na auta niż one na nas. Załącznik 1222 2 sierpnia Rano jesteśmy już na Ukrainie i o 0900 wysiadamy w Kiev Pass. Wysyłamy Jojnę na lotnisko po Agę a sami oddajemy się przyjemnością zwiedzania Kijowa. Nigdy tu nie byłem, no i jestem w szoku – fajne europejskie miasto. Normalnie wyglądający ludzie, czysto i raczej zadbane. Niesamowicie odstawione zabytki, przepięknie odnowione cerkwie. Zaliczamy cerkiew św. Włodzimierza, Sobór św. Zofii a potem Złote Wrota- kawałek murów obronnych starego Kijowa. Załącznik 1210 Załącznik 1212 Park kończy się ogromny łukiem przyjaźni ukraińsko-radzieckiej z widokiem na oszałamiająco ogromny Dniepr. Załącznik 1214 Załącznik 1219 Nie bylli byśmy sobą gdybyśmy nie wstąpili do napotkanego sklepu motocyklowego, calkiem calkiem wyposażonego. Niektory nawet dokonują ostatnich zakupów. Załącznik 1218 Na Placu Niezależności, gdzie odbywała się pamiętna Pomarańczowa Rewolucja czeka nas kolejny szok: kijowianki – istna rewia mody, biżuterii, wyzywających strojów i chyba jeszcze mają tu zawody, która laska ma wyższe szpilki. Cale stada dziewczyn krążą tam i z powrotem, postukując obcasem i wystawiając roznegliżowane części ciała na przyjemne kijowskie słoneczko. I jeszcze chlapią się w fontannach. Musieliśmy szybko schłodzić się piwkiem w parkowym ogródku. Czar pryska, ceny jak na krakowskim rynku… Załącznik 1213 Załącznik 1217 Załącznik 1211 I tak mija cały dzień. Dostajemy smsa ze chłopaki po 16 godzinach walki na granicy przekroczyli ją i napierają non stop do Almaty, gdzie mamy się spotkać. Popołudniu przerzucamy się na lotnisko Boryspol gdzie spotykamy Agę z Jojną, Całą motocyklową dziesiątką pakujemy się do samoloty ukraińskich linii Aerosvit. Normalny nowoczesny samolot, rozwiewa nasze wątpliwości, co do bezpieczeństwa lotu. Dla pewności walimy jeszcze po browcu i zaraz po starcie po drugim. Wyczerpani podrożą i nocą w pociągu, natychmiast odpływamy w błogi sen. … Niby tylko 4 godziny lotu, ale wraz z 4 godzinną różnicą lecimy całą noc. Rano budzą nas promienie słońca, a w dole rozciąga się płaski, pustynny krajobraz Kazachstanu... cdn Kazachstan Załącznik 1215 |
Super !!!!..............................czekam na więcej :)
pozdrawiam |
No cóż. Nie napracowałeś się, no ale jak przystało na zawodowca rozumiem, że to tylko rozgrzewka. Dalej będzie tak, że przynajmniej czytanie zajmie jedno posiedzenie na kiblu bez doczytywania "wiwy" czy innej 'gali":)
:Thumbs_Up: |
7greg Ty z laptopem do kibla chodzisz? nigdy tego nie probowalem, hmmmm
|
Cytat:
|
Streszczanie na kiblu nie wchodzi w rachubę. Tej przyjemności sobie nie skrócę :)
Muszę przemyśleć jakąś półeczkę na kompa, bo na kolanach to trochę niewygodnie ;) |
Hm... z takiego długiego pobytu w kilbu też by była fajna relacja :D. Skrobnij coś ;).
|
Cytat:
Cytat:
|
a nie lepiej drukarke?
|
Muszę pomyśleć nad czymś takim
http://img.gadzetomania.pl/images/pu...sion_pce_1.jpg albo takim http://kupa.pl/pl/uploads/news/kibelek.jpg No ale dość spamowania bo autor nas pogoni :) |
Cytat:
Do perpetuum mobile juz calkiem blisko :D:D Cytat:
|
16 Załącznik(ów)
Kazachstan
3 sierpnia Nagle krajobraz gwałtownie się zmienia – na horyzoncie pojawiają się wielkie góry samolot zniża lot, kołuje pokazując nam całą panoramę by zaraz wylądować u podnóża gór. Jesteśmy w Almaty! Poloneza czas zacząć. Dzwonimy do naszego punktu kontaktowego – Polki w Kazachstanie, która zaoferowała pomoc logistyczną. Cisza. Raz, drugi, trzeci. Nosz kur… co jest? Całość planu bazuje na zostawieniu betów i przyczepy właśnie w Almaty. Miny nam rzedną. Za chwile rzedną nam jeszcze bardziej jak za 1 kawę na lotnisku płacimy 650 Tenge, czyli 6 dolców. Mamy przedsmak cen w Kazachstanie… Niejednokrotnie jeszcze się natniemy… Ale nic, Sambor dzwoni dalej. Po 1,5h jest! Na rybach była. Mamy adres – bierzemy taksówkę i jedziemy. Taksówkarze z rozpadającej się Łady i Merca nie mogą znaleźć adresu, jeżdżą tam i nazad, na koniec oczywiście chcą nas naciąć na więcej niż się umawialiśmy. Dajemy 2500 Tenge i odmawiamy dalszych negocjacji. Wyglądali na zmartwionych, choć i tak nas nacięli na tysiaka jak się dowiadujemy później. Przy okazji dokonujemy kolejnej obserwacji: po ulicach jeżdżą same wypasione terenowe Lexusy, Gelendy (Mercedesy G) stjuningowane przez AMG i inne wypasione dżipy. Najgorsze to już były toyoty L100, ale za to wersja ze złotymi literkami… Cale bogactwo z handlu ropa i gazem znajduje się tutaj oraz w stolicy Kazachstanu – Astanie. Miasto brzydkie, brudne zatłoczone i zakorkowane – niczym specjalnym nie może się pochwalić. Raczej omijać jak można. Za to mieszkanie pani Alicji położone na zamkniętym i strzeżonym osiedlu (p Alicja jest menadżerem na kontrakcie dużej polskiej firmy) i jest raczej wypasione. Korzystamy po kolei z prysznica, po trzecim dniu – jest naprawdę przyjemnie. Miło sobie gawędzimy, a w tym czasie p. Alicja szuka nam hotelu, bo wiemy już, że chłopaki 4x4 nie dotrą przed nocą…No i kolejny szok – ciężko o pokój za mniej niż 100 dolcow … Z przerażeniem zaczynamy przeglądać nasze topniejące pliki dolarów, nie ma co, jak tu chwilkę pobędziemy, to będzie kaplica. Rachunek w restauracji za 350 dolarów dopełnia obrazu klęski i rozpaczy. Nawet nowo zawarta znajomość z doradcami prezydenta do spraw energetyki i bezpieczeństwa Kazachstanu nie osładza nam tego wieczora. Jest SMS – dżipy napierają non stop, walcząc z wiejącym buranem – prosto w pysk. Celują na 1 w nocy. Zamawiamy dla nich pokoje w hoteliku za 80 dolców za dwójkę – niech się przynajmniej wyśpią i wykapią po ponad tygodniowej podróży… Załącznik 1223 4 sierpnia. Załącznik 1238 Są ! Budzi mnie pani z recepcji, że na parking zajechali nasi przyjaciele. Miło zobaczyć ich zmęczone gęby, na przywitanie wystąpili w świeżutkich podkoszulkach sponsora – wiec nawet można ich przytulić! Zamieniamy kilka słów i kładziemy ich spać. Z przykazaniem, żeby nie wstawali do 12 w południe. To będzie długi dzień… Załącznik 1228 My zaś o 0800 wstajemy i zaczynamy rozkulbaczać przyczepę – spisała się doskonale, motorki bez uszkodzeń, tylko niemiłosiernie brudne. Cóż, za nimi 6000 km. Powoli montujemy kufry i sakwy, przepakowujemy bety decydując, które zostają z nami a które u pani Alicji. Załącznik 1225 Załącznik 1226Załącznik 1230 Jakoś schodzi nam niemiłosiernie dużo czasu, na tym kursowaniu tam i z powrotem – w końcu jesteśmy gotowi. Przebijamy się przez zakorkowane miasto, tankujemy, po drodze zostawiamy przyczepę w magazynie. Witaj wesoła przygodo! Załącznik 1231 Jest już po 16. Marzenia o biwaku w Kanionie Czaryń prysnęły jak bańka mydlana. Przed nami 300km do granicy kirgiskiej. Zaczyna lać…Sambor, masz w ryj, miało nie padać. Pustynia miała być… Załącznik 1232 Dłuuugie proste, nie trzeba kombinować, nowe TKC akurat się zetrą, można spokojnie wczuć się w role kierowcy 400 kg potwora. Przez głowę przemykają myśli czy aby wszystko wzięte, czy coś się nie zjebie, czy wrócimy cali i zdrowi. Woda zaczyna wlewać się przez rękawy… Kurwa, obiecałem sobie po Indiach, że w starej kurtce już nie pojadę… Czemu jej nie zostawiłem gdzieś pod New Delhi? Cierp teraz, pacanie. Irma tez twierdzi, że coś ma mokro koło kieszeni spodni… Załącznik 1229 Dobra. Na budziku 200km – stajemy w przydrożnej knajpie. Pierwszy mój kontakt z pielmieni i mantami. To pierwsze to cienki rosołek z kołdunami mięsnymi a drugie to duże pierogi z baraniną i kapustą. Do baraniny podchodzę bezkrytycznie, pierogi tez lubię a rosołek na mokrego zziębniętego motocyklistę działa kojąco. Wpitalamy. Jeszcze zieljonyj czaj, pogawędka z Kazachem o dalszej drodze (dobrze, że ostatnie dwa lata uczyłem się rosyjskiego na nowo) i jedziemy dalej. Wreszcie krajobraz się zmienia, pojawiają się pierwsze pagórki, droga zaczyna się wić pomiędzy pokrytymi żółtą krotką trawa pagórkami upstrzonymi dziwnymi czarnymi kamieniami – jakoś kojarzą mi się z lawa wulkaniczną… Załącznik 1224 Wreszcie jest! Droga opada i przecina rzekę Czaryń pewnie w jednym z jej najniższych punktów kanionu – uchodzącego za drugi największy po amerykańskim Grand Kanionie. Załącznik 1237 Niestety wiele z tego nie zobaczymy – zaczyna się już ściemniać – a my mamy dzień w plecy. Stajemy zerknąć na rzekę w dole a tu zaczyna coś śmierdzieć z motocykla Jojny… No nie, dymi się z pompy, którą dałem Jojnie do testowania. Swojej Mikuni po modyfikacjach chciałem dać druga szansę, wiec Jojna wpakował moja elektryczna po wymianie styków i płytki do siebie. No i teraz kopci się z dekla. Wadliwą pompę wymieniamy na stary sprawdzony oryginał i oddalamy się w zapadającą ciemność. Załącznik 1236 Ostatnie przebłyski zachodzącego słońca ukazują w oddali pasmo Tien Szan – z granicą gdzieś pomiędzy zaśnieżonymi szczytami. Załącznik 1235 Załącznik 1227 Po nocy dojeżdżamy w końcu do Kegen gdzie tankujemy pod korek kazachskie paliwo i jedziemy w kierunku kirgiskiej granicy. Znikł asfalt, zrobił się szuter. W koło panuje całkowita ciemność zwalniamy więc do 40 – 50. Za chwilkę Samborowi przebiega przed samym nosem spętany koń. Zwalniamy całkowicie czując, że nocna jadza na tym pograniczu to niebezpieczna zabawa. Mamy nosa – niebezpiecznych koni jest więcej na dodatek na drodze leżą znienacka duże kamienie. A my oczywiście świecimy w niebo zamiast na drogę. Z mroku wyłania się granica kazachsko kirgiska. Załącznik 1233 Jesteśmy już w górach Tien Szan, może niezbyt wysoko, ale zimno okrutnie a na dodatek celnicy bawią się z nami w kotka i myszkę, niemożliwie przeciągając procedury i zabawiając nas rozmową. My głusi na podteksty, szczekając zębami, znosimy ich szykany. W końcu tracimy jedno piwo na rzecz przyjaźni polsko-kazachskiej i po 2 h idiotycznego kiblowania na granicy jesteśmy w Kirgizji! Dodam ze nasze nieważne druczki wiz kazachskich tym razem przeszły bez zająknięcia… Załącznik 1234 Rozbijamy namioty na jakiejś łące 5 km za przejściem i walimy się spać. Brrr… zimna ta noc będzie… cdn. |
:Thumbs_Up:
|
czyli akurat na dlugość kupy?
|
Podos, nie przejmuj sie nim. Zapewniam Cie, że nie wszyscy Gdańszczanie to tacy ignoranci :) No dalej dalej noooo :) PS: kurwa, skończyła sie srajtaśma :P
|
Cytat:
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:47. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.