Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   (nasze) Perypetie (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=39219)

El Kowit 23.11.2021 19:29

Prawdą jest taka, że tylko pedały narzekają na swoje żony. To dla mnie męskie cioty.
Neno tego nie zrobił. Wielki plus.

consigliero 23.11.2021 19:35

Nie wiem pod czym się kto podpisuje, osobiście najbardziej nie lubię jechać sam zwłaszcza daleko. Byłoby mi trochę głupio, że ta druga osoba nie przeżywa tego co ja. Oczywiście są kompromisy, na pewne rzeczy sobie nie pozwalam, mimo że przeważnie jesteśmy gotowi na wyrzeczenia. Mógłbym spać pod mostem, ale gdy jesteśmy razem, jakieś minimum musi być, chociaż raczej na wycieczkę motocyklem nie zabiorę już namiotu bo może żona nie będzie protestować, ale wiem że będzie cierpieć następnego dnia.


redrobo 23.11.2021 20:40

Cytat:

Napisał El Kowit (Post 757545)
Prawdą jest taka, że tylko pedały narzekają na swoje żony. To dla mnie męskie cioty.
Neno tego nie zrobił. Wielki plus.

No jeszcze tego by brakowalo... Mam duzy szacun do Ciebie Ernest ale jednak publiczne, forumowe przezywanie rozstania nie miesci mi sie w glowie nawet jako rodzaj terapii. Od siebie zycze Ci prawdziwych przyjaciol na zywo. Oni pojawiaja sie w tych zlych chwilach i po prostu sa. Z setek osob, ktore znasz wierze, ze tacy sie znajda;)

JaTomek 23.11.2021 21:15

Cytat:

Napisał El Kowit (Post 757545)
Prawdą jest taka, że tylko pedały narzekają na swoje żony. To dla mnie męskie cioty.
Neno tego nie zrobił. Wielki plus.

Myślę, że 99,99% męskiej populacji tak ma, że narzeka na żony. Jeżeli masz inaczej mieścisz się w cytowanym tekście "...męskie cioty..." Chyba, że Janusz K. ?

mygosia 23.11.2021 21:16

Cytat:

alo... Mam duzy szacun do Ciebie Ernest ale jednak publiczne, forumowe przezywanie rozstania nie miesci mi sie w glowie nawet jako rodzaj terapii
Każdy ma własny sposób na ekspresję emocji, przeżywanie straty, żałoby - nie dzielmy je na lepsze i gorsze :)

BTW - pamiętajcie, że związek tworzą dwoje ludzi.
Każdy wnosi aż/zaledwie 50% jakości.
Jeśli w Waszych powielacie stare schematy, to nie oczekujcie innych rezultatów.

Jak wyjść ze schematów?
Czasem wystarczy głębsza refleksja, a czasem ciężka praca na terapii.

I wiecie...
Życzę każdemu, aby w końcu trafił na kogoś, kto mu da czułość, bezpieczeństwo i troskę.

Bo każdy na to zasługuje :)

Howgh!

CzarnyEZG 24.11.2021 07:51

Cytat:

Napisał mygosia (Post 757566)
Jeśli w Waszych powielacie stare schematy, to nie oczekujcie innych rezultatów.

Kurde - tu jest chyba zawarta kwintesencja tematu.

Jak to mawiał Wielki Szu:
"Graliśmy uczciwie,
ty oszukiwałeś,
ja oszukiwałem,
wygrał lepszy..."

Chyba ponownie jest z niektórymi (większością?) związków.
Ludzie łapią się na "wersję demo" bezrefleksyjnie myśląc, że tak będzie przez cały czas.
Później się okazuje, że jak opada euforia (zwana po męsku zdjęciem majtów z oczu) i robi się smutno.

Jak już opadnie kurz bitewny i na horyzoncie pojawia się kolejny kandydat do wspólnego pchania taczek obłędu, to łapiemy się na tą samą "wersję demo" i tak wkółko.

ps: Czarnuchy (bez względu na płeć) dzielą się chyba na dwa rodzaje.
1. Dużo moturów, jeden partner.
2. Dużo partnerów, jeden motur :D

zimny 24.11.2021 08:31

Cytat:

Napisał CzarnyEZG (Post 757592)
Chyba ponownie jest z niektórymi (większością?) związków.
Ludzie łapią się na "wersję demo" bezrefleksyjnie myśląc, że tak będzie przez cały czas.
Później się okazuje, że jak opada euforia (zwana po męsku zdjęciem majtów z oczu) i robi się smutno.

Jak już opadnie kurz bitewny i na horyzoncie pojawia się kolejny kandydat do wspólnego pchania taczek obłędu, to łapiemy się na tą samą "wersję demo" i tak wkółko.

ps: Czarnuchy (bez względu na płeć) dzielą się chyba na dwa rodzaje.
1. Dużo moturów, jeden partner.
2. Dużo partnerów, jeden motur :D

No to ja np. z tą wersją demo to się łapałem na motocyklach przez parę lat. Każdy następny miał być tym już ostatnim, docelowym idealnym, zachwycającym przy pierwszych przymiarkach :) a później przychodził czas na ogłoszenie.

Z żoną inaczej - była wersja demo przez kilka lat, wykupiłem dożywotnią subskrybcję...i obserwuję czasem kolejne aktualizacje systemu operacyjnego :D :haha2:

El Kowit 24.11.2021 09:05

Cytat:

Napisał JaTomek (Post 757564)
Myślę, że 99,99% męskiej populacji tak ma, że narzeka na żony. Jeżeli masz inaczej mieścisz się w cytowanym tekście "...męskie cioty..." Chyba, że Janusz K. ?

Oczywiście, ze tak jest.
Gdzieś w "tajemnicach alkowy" z najlepszym kumplem możesz się podzielić kłopotami ale nie publicznie i tego oczekujesz od niego. Dla mnie to po prostu tabu.

sluza 24.11.2021 09:41

Cytat:

Napisał syncronizator (Post 756954)
Neno .. też kiedyś to przeszedłem.
Początkowo to był ciężki czas. A pierwszy rok był szczególnie tragiczny... ledwo ciągnąłem psychicznie i finansowo zresztą też.
Moja wypieszczona fura 4x4 poszła do ludzi... do dziś za nią tęsknie.
20 kg wagi spadło ze mnie w ten rok ... i wtedy się zaczęło.
Zacząłem mieć duuużo koleżanek ... i był to najfajniejszy czas jaki pamiętam w życiu.
Nawet nie musiałem się specjalnie starać ...

Wychodzi na to, że wystarczyło schudnąć i może nic by się nie rozpadło :)

Lis 24.11.2021 13:05

Nie mów, bo przytyłem już 15... ;)

El Kowit 24.11.2021 15:35

Cytat:

Napisał Lis (Post 757649)
Nie mów, bo przytyłem już 15... ;)

Szczupła kobita, to ładna kobita.
Szczupły facet, to atrakcyjny facet;.
:)

redrobo 24.11.2021 15:40

Cytat:

Napisał El Kowit (Post 757677)
Szczupła kobita, to ładna kobita.
Szczupły facet, to atrakcyjny facet;.
:)

Ej, no nie koniecznie, chyba ze sie Barbie i Kenem bawiles w dziecinstwie.
Zdrowie i atrakcyjnosc seksualna nie lezy jedynie na linii gruby-chudy.

El Kowit 24.11.2021 16:22

Cytat:

Napisał redrobo (Post 757678)
Ej, no nie koniecznie, chyba ze sie Barbie i Kenem bawiles w dziecinstwie.
Zdrowie i atrakcyjnosc seksualna nie lezy jedynie na linii gruby-chudy.

Dokładnie leży Redziku. Dokładnie na tel linii. Twój mózg Ci to podpowiada od lat.
Kiedyś dziwił się europejski grubas, że gdzieś tam na planecie PL - takie ładne dziewczyny. Dzisiaj my je widzimy na Ukrainie, że nie wspomnę o Syberii.
P.S.
Moje dzieciństwo, to lata 60-te. Gruby, to był wtedy leciutki przytyty - wg dzisiejszych standardów chłopak/dziewczyna. Z przykrością muszę stwierdzić, że na Biesowisku przesuwałeś się do tej grupy. Na szczęście nie da się powiedzieć tego o Twojej żonie. Ale powoli takie kobitki stają się skansenami, że nie wspomnę o mojej, ciągle traktowanej - jako moja córka.
To wkurwia facetów.

Ci Panowie, co się tu obnażyli solidnym spadkiem wagi, to goście na poziomie. Wiem, co mówię, bo razu pewnego udało mi się zgubić 25kg. Tylko szybko zapomniałem, jak to jest byc skowronkiem.

redrobo 26.11.2021 09:10

Cytat:

Napisał El Kowit (Post 757683)
Dokładnie leży Redziku. Dokładnie na tel linii. Twój mózg Ci to podpowiada od lat.

Nie lezy. Moj mozg jest nie odkryty.

El Kowit 26.11.2021 09:12

Rozumiem... zakochany w rubensowskich kształtach...
Po prostu artysta. Redzisław Artysta oczywista.

Edycja.
Neno, czymiem kciuki za pozytywny rozwój wypadków - jaki by nie był. Mój kumpel też woli psa od żony w podróży:)

Rajtek 30.04.2022 18:45

Ernest, wielkie dzięki za wspaniałą przygodę.
Właśnie wspominamy wyjazd, który wiele nas nauczył.
Tutaj link to naszej przygody :)

p.s. a podlaskiej księżycówki to nie zapomnimy ;)

Neno 16.02.2023 16:10

Cześć,
Tak jak chcieliście, techniczą część pominąłem ;)

I wdupiłem....
Trochę na własne życzenie. Nie, nie trochę, w 100% na moje własne jeb*** życzenie, bo nudno było...
Zawsze wyobrażałem sobie, że moje nowe życie będzie inne, nietuzinkowe. Wiecie... myślałem, że jestem lub chociaż będę "wyjątkowy". Chciałem po prostu, najnormalniej w świecie żyć inaczej, inaczej się zestarzeć, inaczej umrzeć. Mam tylko nadzieję, że to wszystko przede mną, że to się jeszcze wydarzy... że to nadejdzie!
Wybaczcie długą przerwę, wybaczcie błędy i ilość emotikonek [czy jak się to tam do cholery pisze] oraz (...)
Dlaczego tak długa przerwa w relacji ?
Proste: nie chciałem Was zanudzać, pewnie dziś i tak to uczynię, bowiem FAT odbieram jako środowisko prawdziwych twardzieli i ludzi będących non stop w drodze, brnących po przygodę pomimo przeciwności losu! Życia forum, nigdy nie śledziłem dogłębnie, jak dla mnie za dużo tu było/jest kłótni w niecenzuralny sposób, udowadniania kto jest kim i gdzie jego miejsce... ale ja nie o tym, swoje miejsce znam. Jest tu... i TERAZ, z moimi dziewczynkami (kto nie wie o kim mowa odsyłam do Fb/Insta)!
Wdupiłem.
Udupiłem.
Jak zwał, tak zwał.
Chyba tego właśnie chciałem, potrzebowałem.
Choć.... miałem tak w życiu nie raz, nie dwa... [wiem ,wiem znów (...) ale to lubię, niedopowiedzenia...]
No więc, by Wam przybliżyć, co tu się zadziało.
Nie wiem ilu z Was mnie zna (osobiście), ilu śledzi itd. itp. ale mam w swoim życiu nową [hahaha] ideę... żyć i nie krzywdzić bliźniego (zawsze tak miałem), cenić ludzi, kochać moje pupile i... z tych marnych groszy które zarobię (porównuję do najniższej krajowej) postarać się odłożyć coś na ciężkie dni, kiedy naprawdę udupię...
Ogólnie - żyć tanio, ale "kolorowo", tak bardzo jak tylko się da.
Dobra wracamy do relacji ;)
Więc, jak wspominałem, nudno było w Maroku, większość kraju znałem, większość kochałem.
Tą część którą kochałem nie zawiodła mnie, ta część której nienawidziłem... również :)
https://youtu.be/j-KatxbmjtE

Zaczynając relację ważyłem w szczycie 86.7kg, w limicie 57.6kg, czyli -30kg
Dziś, pod wpływem presji rodziny i społeczeństwa ważę -24kg, uczciwie... nauka podpowiada że jest celująco, społeczeństwo, że jest masakra (nadal)... jedna osoba, moja niedoszła miłość (tak, mamy kontakt) twierdzi, że jest lepiej niż dobrze!
Z Ewą kontaktu nie mam, to tak jak by ktoś pytał ;)
No dobra, ja nie o tym...
Palmy, oaza, piękno, miejsce idealne (to dopiero przed nami)! Opuszczamy ostatnią miejscówkę, gdzie spędziliśmy 4 doby - fajnie, bo cisza, spokój, przestrzeń i mnóstwo opału - taki +/- typowy sahel, no może piasku nieco mniej ;)

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/CwYltf.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/VSSQjd.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/PHMM3o.jpg


https://imagizer.imageshack.com/v2/1...922/jltgUV.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/UVJgCu.jpg

Ale zanim do tego doszło... przyszły prognozy, że ma padać i ogólnie chu****, więc stwierdzam, uciekamy, na wybrzeże – po 24h okazuje się, że tam również ma padać, więc co będę gonił... tak czy siak, deszcz nas dopadnie! Mam czas, w przeciwieństwie do pi******** ;) Skromne zakupy (6L mleka, 10 jajek, 2 chlebki, 1L Coli, 2 puszki groszku - 100Dh) i lecimy dalej. Caaaaaaałe 43km ;)
Jak ja to kocham! Zawsze, ale to zawsze obieram jakiś cel, i zawsze, ale to zawsze nie chciałem do niego dojechać, bo po co dziś, jeśli można jutro/po jutrze/za tydzień ? ;) Jest tyle dróg do przejechania, tyle gór do zdobycia.
No tak, tylko, że nie mam już wody, a prognozy mówią o kilku dniach deszczowej pogody. Doświadczenie podpowiada: w tym terenie - X dni takiej deszczowej pogody + min. 72h bez deszczu = gwarancja wyjazdu. Ja, człowiek, który bezpieczeństwo cenił ponad wszystko, zakładam, że to będzie min. 96h.
Czy wystarczy, czy prognozy się spełnią... ?
Na razie stoimy....
;)
Dni upływają mi na donoszeniu wody z pobliskiej wsi (+/- 11km), wyprowadzaniu, a bardziej wynoszeniu [:D] dziewczynek na spacer (jakkolwiek by to [nie] brzmiało), gotowaniu [moja nowa miłość], sprawdzaniu prognozy pogody, pisaniu pamiętnika...
c.d.n.
W każdym razie stoję, nic się przez najbliższe dni nie zmieni :) To pewne!

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...922/KmoKMi.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...924/y2a264.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/AnJSFi.jpg

Mimo, że wody akurat (taki los, może o tym później) nie miałem, to w bagażniku wiozę ok. 100kg drewna, na ogniska, dla mnie to jednak coś więcej niż woda do mycia ;) Spokojnie, dziewczynki mają co pić, ja również nie narzekam... ;)

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...922/RfvMyH.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...922/GMKBe4.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/bFIvzb.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...922/YAjp55.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/9LhZUt.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...922/bf8Hgo.jpg

Dla tych co nie wiedzą o czym mowa, gleba tu wygląda tak, że kilka kropel deszczu wystarczą by wszystko wokół zamieniło się w klejącą breję. Dlatego też piesełki są wynoszone "na spacerniak" gdzie stoi miska do myci nóg itp. itd. Funkcjonować na pełnym komforcie się tu nie da, wyjechać stąd bez pomocy innych... no dobra, dałbym radę, ale po co... ?? Ja już sobie udowodniłem to i tamto ;) Nie chce mi się czyścić trapów, rotopaxów, desek itp. badziewia z tego błota, wolę poczekać ;)

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/Xbkyie.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/xFuUYc.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/Uj0vZA.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...922/IvDH8S.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/ALKt1w.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/1...923/zxO3Er.jpg

Po cichutku liczę, że jeszcze przyjdą dla nas lepsze dni (choć te ostatnie są całkiem ok), a tymczasem idę palić ognisko, przy którym bez wątpienia wypiję Wasze zdrowie ;)
Do następnego wpisu!
No to....ZDROWIE!

aadamuss 16.02.2023 16:33

Na zdrowie 😀 powodzenia

Wysłane z mojego SM-S901B przy użyciu Tapatalka

PokemonTC 16.02.2023 17:00

Będziesz zwany Neno- Pustelnik.
Powodzenia i wytrwałości.

Chudy 45 16.02.2023 17:44

Ernest tylko korzeni tam nie zapuść, no i co z planami na sierpień? czekam na info.
Pozdro :)

Neno 16.02.2023 18:21

Cytat:

Napisał Chudy 45 (Post 808697)
Ernest tylko korzeni tam nie zapuść, no i co z planami na sierpień? czekam na info.
Pozdro :)

Aktualne, Lipiec również będzie grany, jak stąd wyjadę dam znać, realnie za 5-7 dni, prognozy się zmieniły :)
Mirmil - odzwonię jak tylko doładowanie zdobedę :D
Ale... ognisko się odbyło, zdrowie Wasze wypite, czyli wszystko zgodnie z planem ;) Reszta się nie liczy ;)
I teraz moje ulubione hasztagi jeśli mogę ;)
Bez #bo to bez sensu ;)
jakbyjutramiaoniebyc
zyjtakjakbyjutramialoniebyc
tanczjakbyniktniepatrzyl
spiewajajbyniktniesluchal
zyjjakbytobyloniebonaziemi
;)

POLECAM
neno
;)

Neno 23.02.2023 11:54

Dzień 484 nowego życia.
Czwarty dzień na miejscówce
Godz. 18:00, jakieś 75min do zachodu słońca
Odpalam ognisko podtapiając się w błocie. Pieski wybiegane, wymyte – śpią już smacznie.
Śląska, ponacinana tak jak lubię, skwierczy nad żarem ogniska... ta zawsze smakuje wybornie. Naszą polską, wyśmienitą musztardę z biedry, już od kilku tygodni mieszam z lokalną, która jest do dupy. Po wymieszaniu powstaje papka, która jest do spożycia i jako tako cieszy podniebienie. Do tego chleb, nasz, polski, proteinowy. Zabrałem 9 szt na „czarną godzinę” - zostało jeszcze 6 ;)
Na szczęście nie pada, choć prognozy mówią o drobnym deszczyku w nocy.
Sen

Dzień 485
Godz. 1:30AM
Budzi mnie kołysanie auta – wiatr, mega silny. I te krople walące w dach z całej siły.
- Nie noooo, qrna, przecież miało tylko pokropić!
Leje. Leje tak, że gdybym stał tu Patrolem to martwiłbym się czy aby nas za chwilę nie zmyje, nie zniesie. Jednak stoję, stoję, a nawet śpię w Iveco, a ono jest tak ciężkie, że chyba trzeba byłoby niezłej powodzi – śmieję się w duchu ;)
Mijają kolejne 2, może 3h, nie mogę zasnąć, jestem najzwyczajniej w świecie wkurzony. YR.no po raz pierwszy w Maroku tak się pomylił!
Napięcie na aku spada poniżej 12.0V, a , że to LiFePO4 to oznacza, że za chwilę będzie koniec prądu. Czas się zebrać i odpalić auto – wynik bezsłonecznej pogody przez ostatnie 4dni.
Rozrusznik kręci jakieś 2 sekundy, auto odpala. Psy nawet nie reagują, one już wiedzą, ze to fałszywy alarm, że nigdzie nie pojedziemy.
30min później mamy bezpieczny poziom napięcia, 40Ah wbite w aku, do południa wystarczy, potem jakieś ładowanie na pewno się pojawi. Zamrażarki „nie popłyną”.
Dziś ma być pierwszy dzień bez deszczu, ale to za 4-6h wg prognozy pogody.
Dziś kolejna wycieczka, kolejne 11-14km, kolejne 40L przytarganej wody.
Dziś może będzie chlebek w sklepie.
Dziś...
Dziś – umyłbym się w końcu, ogolił, ale mało wody, trzeba oszczędzać. Ponad rok woziłem mokre chusteczki, nigdy się skubane nie przydały, trzymałem „na czarną godzinę”
Dziś... są suche, tak na wiór.
Zasypiam ponownie.

Wodę oszczędzamy na maxa, np. wczoraj, w 2L ugotowałem pierogi na kolację, makaron na dziś, a woda została jeszcze na kolejne pierogi – po czym pieski wypiły ją ze smakiem ;) Ja wróciłem do golenia się na sucho – maszynką elektryczną, dobrze, że zabrałem. Zużycie ręczników papierowych skoczyło na maxa, ale jakoś trzeba sobie radzić.

Budzę się koło 8:30 bo świta, robi się jasno.
Nadal pada. Pada to mało powiedziane.
- No to ładnie wdupiliśmy - myślę sobie
Dziś po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie będzie porannej kawy – brak prądu, gaz oszczędzamy.

Gdzieś koło południa przestaje padać. Biorę plecak, do środka ładuję puste, plastikowe, pięciolitrowe butelki. Od ponad 2 lat nie kupiłem nawet jednej, tzn. nie kupiłem w nich wody, te są po winie ;) Czuję się usprawiedliwiony, człowiek nie wielbłąd ;)
A tak po prawdzie: stojąc przed sklepowa półką miałem do wyboru szkło, plastik i karton/alu – wybrałem wszystkiego po trochu, bo się nie znam, ale podobno szkło najbardziej szkodliwe, najmniej kartonik, ale... ale ja plastiku chciałem użyć kilka razy – tak też czynię. Swoją drogą bardzo mnie nurtuje, na ile prawdziwe są takie badania, kto je zamawia, kto je realizuje, kto za to płaci, kto na tym wygrywa, kto traci...
Ruszam z Safi, Lena zostaje.
Qr** - krzyczę.
Nasz spacerniak, czyli koryto okresowej rzeki pokryte żwirkiem, jedyne miejsce wolne od gliny – płynie! To był nasz jedyny łącznik z drogą ;) Na domiar złego woda porwała miskę, którą zostawiłem tam na noc. Na szczęście zatrzymała się na krzakach ;)
Będzie dobrze – myślę i ruszamy do wsi. Po glinie! Bleeeeee. Oby się tylko nie poślizgnąć, nie wyjeb***!!!
Lenka zostaje w domu:

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq90/924/AaJgoZ.jpg

4km dalej już wiem, że tak dobrze jak myślałem, nie będzie... wieś odcięta od świata, do sklepu nie dojdę, wiem natomiast, że wodę raczej uda się dostać w budynkach po drugiej stronie drogi. Ruszamy!

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq90/922/ij09Fy.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq90/923/07gsqF.jpg


Po drodze mijam Lokalsa, pytam o kranówkę, a ten pokazuje na płynącą breję i tłumaczy, że ta nie tylko do mycia, ale i do picia jest ok i... nabiera wodę w butelkę i pije! Wierzę mu, ale nie zaryzykuję. Oczywiście w krytycznej sytuacji – napełniłbym taką wodą swój zbiornik w aucie, wodę przefiltrował i się śmiał, ale teraz... gdy do podbramkowej sytuacji daleko – nie chcę brudzić zbiornika. Ruszam dalej.

400, może 500m brnięcia w tym czymś i jestem pod budynkiem. Jest kran, a w nim nawet woda, chłopaki napełniają mi butelki, mogę wracać. 40 kg ciąży mi na maksa, ale... tak jak ostatnio dzielę to na pół, 20L ląduje tuż za wioską w krzakach, 20L na plecach „idzie do auta”. Zostawiam butelki , zabieram Lenę i tym razem już we trójkę ruszamy na spacer.

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq90/923/klWXog.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq90/924/UrJMkG.jpg

Psy myję w płynącej nadal obok nas rzece, potem tylko płukanie w czystej wodzie (miska) i można je odstawić do auta. Na dziś musi wystarczyć. Ogniska też nie robię, mam dość tarzania się w tej brei.
Książek nie zabrałem, TV nie odpalam, oszczędzamy w końcu prąd. Ogrzewania też dziś nie będzie, a noce chłodne! Telefon podpinam pod powerbank, audiobook i sen. Oby prądu starczyło do rana!
Zasypiając uśmiecham się tylko w duchu, że niby 96h i stąd wyjadę. Akurat!
;)

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq90/924/XZRTvY.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq90/924/uxkJEu.jpg

Pewnie mogłem kilka dni temu odpuścić, jechać dalej, stanąć na betonie, przeczekać...
Mogłem, ale nie chciałem. Teraz pokutuję. Wiecie co, chyba uwielbiam tak pokutować!
Cdn.

świra 23.02.2023 14:09

Jaki ładny wynik snu :D

matjas 24.02.2023 22:22

Sen jak sen ale ile zostało na stres :)

Neno 25.02.2023 09:31

Cytat:

Napisał matjas (Post 809650)
Sen jak sen ale ile zostało na stres :)

Ten parametr to chyba przez ostatnie m-ce 1x tylko mi skoczył, jak nas Nationale Generale, czy tam inna marokańska służba, przegoniła z fajnej miejscówki ;) I już nie chodzi o fakt przegonienia, tylko o jej formę, przyjechało ich czterech, ale jeden to chyba był normalnie pod wpływem...
No nic, postaram się jutro dokończyć relację, tzn. ten konkretny jej fragment. A potem poczekamy wspólnie, aż coś znów się wydarzy, bo nie będę opisywał mojej codziennej, nudnej rutyny: kawa, kawa, croissant + kawa.... spacer, ognisko, sen ;)

Neno 12.03.2023 12:48

Dobrze, że stoimy w zasięgu GSM, więc można popracować. Ograniczam dietę, tak by sprawdzić czy da się jeszcze mocniej zacisnąć pasa, tak w razie W. Dni mijają mi na wynoszeniu piesków „na spacerniak” czyli do koryta rzeki, w której zostały już tylko kałuże – bardzo dobrze, że są, woda w nich w miarę czysta, więc nabieram ją w wolne baniaki , będzie idealna do mycia psiakom łapek. Poza tym coś trzeba przygotować do zjedzenia, trochę pochylam się nad mapą i kalkulatorem – planując kolejne dni. Audiobook i sen, dużo snu. Co 2h oczywiście apka z pogodą i monitoring: najbliższy deszczyk dopiero za tydzień, mam więc sporo czasu, na razie słonko i wiatr powoli osuszają teren, powinno być dobrze!

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/924/lxqLFV.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/923/nqR9ph.jpg

Niedziela
Pieski najedzone, mój poranny rytuał w postaci kilku kaw i odgrzewanego rogalika z zamrażarki, także dokonany. Pakuję więc plecak, do niego plastikowe, 5L butle na wodę i ruszamy do wioski.
Lena tradycyjnie po spacerniaku zostaje pod kołdrą, Safi idzie ze mną. 200m od auta spotykamy 4kę ludzi idących w naszym kierunku. Mężczyźni, dwóch po 40tce (kierowca i tłumacz), 2 po 60tce (tzw. starszyzna z wioski). W oddali widzę Dacię, zaparkowana na twardym, bezpiecznym miejscu. Chłopaki brną w błocie by sprawdzić co się stało. Okazuje się, że to administracja z pobliskiej wsi, tej do której chodzę po zakupy. Pytają czy potrzebuję pomocy itp. itd. Po kilku minutach rozmowy przez translator w telefonie, wszystko jest jasne - żegnamy się i wszyscy ruszamy w kierunku wioski, oni autem, ja „z buta”. W połowie drogi doganiają mnie, zatrzymują, wołają. Myślałem, że chcą podwieźć, ale... przypomniało im się, że jakieś moje dane są im potrzebne. Qrrr**, paszport został w aucie. Umawiamy się, że wyślę im zdjęcia. Umowa zawarta, znów się rozchodzimy. Dostaję numer WhatsApp i wieczorem mam dopełnić formalności.
Ruszamy!
Kolejna wizyta w wiosce, zakupy, woda do picia, woda do mycia. Pieczywa brak, ale ponoć jest w piekarni, a wioska długa. Ugaduję się, że zakupy zostawię w sklepie i po chlebek pójdę na lekko. Już prawie ruszam, gdy koleś spod sklepu oferuje pomoc. Daję mu 20Dh, na 3 chlebki i paliwo do skutera raczej wystarczy. Rusza, w międzyczasie ktoś z wioski przynosi mi solidną torbę, by mi lżej się to wszystko niosło, nie ma, że nie chcę – mam brać i już! No to biorę. W sklepiku udało się kupić wszystko co potrzebowałem – brak tylko owoców i warzyw, te są tylko na bazarze, a ten odbywa się co środę. No nic, za 3 dni zrobimy więc kolejny, liczę, że to już będzie ostatni spacer.
Po kilku minutach wraca koleś, chlebki jeszcze ciepłe, oddaje resztę – nie chcę, ale podobnie jak w przypadku torby – mam brać i już. Szacun. Chlebek – 1Dh, czyli mniej więcej 44grosze, dla mnie to dwie porcje.
Tradycyjnie już za wioską zostawiam 20L wody w krzakach, do auta donosząc tylko 20. Biorę Lenę i już w komplecie donosimy ostatnie 4 butle wody.

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/924/3xKa55.jpg

Ok 15:00 jestem już „w domu”. Śniadanio-obiad i walę się do łóżka odpocząć, prawie zasypiam, gdy budzi mnie stukanie do drzwi. Sklepikarz i człowiek od motocykla przyjechali sprawdzić jak mi się tu żyje. Odciagają mnie 100m od auta, pod palmę na wzgórzu, rozkładają kurtki na przeschniętym już co nieco błocie, każą siadać. Ciężko gada się na migi ;( Mniej więcej udało mi się zrozumieć, że Niemcy i Francuzi przyjeżdżają w to miejsce gdzie stoję i jakiś kilometr czy dwa dalej, z porządną aparaturą, przeszukują lokalne ziemie – podobno niezłe cacuszka stąd wywożą. Pokazują mi jakieś zdjęcia z monitorów tej aparatury – jestem w ciężkim szoku, nie wiem co oni tu przywożą, czym się posługują, ale raczej nie są to ręczne wykrywacze metali. Jakieś wykresy, kolorowe plamki – cuda wianki.
Z niepokojących rzeczy – chłopaki twierdzą, że w środę ma padać. Trochę zmąciło to mój spokój, dzisiejsza noc znów nie przespana...

Poniedziałek:
Karmienie psów
Spacerniak
Kawa i rogalik
Spacerniak
Postanawiam wjechać na trapy. Zostawiam po 1.3 atmosfery w kołach. Sukces.

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/924/4yy5en.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/922/6ITpXa.jpg

Tyrka.
Gleba w miarę sucha, więc zamiast spacerniaka postanawiam wypuścić w końcu psiaki. Niestety, ich cienkie, małe łapki wbijają się w glebę okrutnie, pod cienką warstwą przeschniętej gleby – nadal jest „bagno” ;(
Wczesne ognisko miało być, ale zanim je odpaliłem, postanawiam, że przygotuję sobie grunt do wyjazdu - w ramach nudy poznoszę palmowe „gałęzie”, poukładam chociaż pod jedną parę kół. Pod drugą będę podkładał trapy i drewniane dechy, kupione za 9€ dzień przed udupieniem. Długie nie są, bo jedynie 65cm, za to grube, nie powinny poddać się łatwo pod ciężarem auta.

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/924/VKPKMe.jpg

Mimo rękawic - dłonie cierpią, za to droga prawie gotowa, obiecuję sobie, że jutro dokończę, co się będę wysilał, mam czas!
Coś mnie jednak podkusiło i godzinę później odpalam auto i na "4x" wyjeżdżam, taktycznie, powoli, nie kopiąc się, po prostu zjeżdżając z trapu podkładałem kolejny, tak by auto nie miało szans głęboko się zakopać.
Przejechaliśmy tylko 150, może 200m a jakże zmieniają się nasze nastroje!
Jesteśmy uratowani!
Zostaje po nas pobojowisko i te kilka zdjęć na pamiątkę:

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/924/wozLy1.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/923/nZgdKK.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/923/c1HTAk.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/922/gsy18W.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/922/uL90T4.jpg


Odpalam ognisko już na niemal suchym terenie, auto stoi na drodze. Suszymy trapy, bo „glina” tak mocno się przyssała, że nie ma ochoty odejść pomimo silnych uderzeń o glebę. No trudno. Nikt nie mówił, że będzie lekko.

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/923/J6Lzio.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/922/k4Y5q2.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/922/uCpr5C.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/923/Jq38at.jpg

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/924/YeUzBU.jpg


Już prawie noc...

https://imagizer.imageshack.com/v2/xq70/923/v6mTdE.jpg

Wtorek.
5AM – budzi mnie deszcz! Co prawda tylko lekko siąpi, ale cholera wie co ten silny wiatr może przynieść za minutę czy dwie.
Zrywam się i niewiele myśląc odpalam auto i dyla na twarde, na skałę. 200m dalej jesteśmy już bezpieczni, deszczyk siąpi delikatnie, ale nie chciałem ryzykować. Biegając przenoszę jeszcze miskę z drobnicą na rozpałkę, wodę do mycia psiaków, trapy, łopatę i resztę grubego drewna. Wczoraj sił starczyło jedynie na schowanie krzesełka ;)

Uff. Teraz zostało posprzątać tylko to co pospadało ze stołu, blatu kuchennego, pościerać rozlaną wodę. I znów do wyra ;) Kończą mi się już filmy więc odpalam FAT i zapisuję sobie kilka tytułów do ściągnięcia:
https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=15437


Po całej tej chyba ponad tygodniowej akcji tracę 1kg wagi, trzymam tak do dziś ;)
Do następnego wpisu!

Neno 11.05.2023 19:41

Jak by ktoś był ciekawy jak to wygląda "na filmie", baaaardzo amatorsko skręconym i zmontowanym - to zapraszam serdecznie na cz.1
P.S. Nie ma to jak drineczek po śniadaniu, dla niewtajemniczonych - czasem śniadanko wciągam po 17tej ;)
Czasem.. ;)



Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:06.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.