![]() |
|
Wykop dekady :haha2:
|
Ja do każdej większej motowycieczki używam tej listy cały czas.
Lista Podosa w Himalaje to istna Biblia, to jak scenariusz, skrypt do najlepiej zaplanowanego filmu. |
Cytat:
|
:haha2:
|
ja na jej podstawie stworzyłem sobie swoją, która potem modyfikowałem.
przed pierwszym konkretniejszym wyjazdem była to nieoceniona pomoc. |
ofca, przeczytałem twoją listę w zakresie narzędzi i.... strasznie rozbudowana. Nie szkoda wagi? Młotek w postaci Xeny zastąpi ci byle kamol, kable rozruchowe zastąpi ci dobry pych.
Pomijam tematy które nic nie ważą bo jestem zdania że lepiej mieć niż nie mieć (termokurcze, konektorki), ale tak z ciekawości - ile twoje spakowane narzędzia ważą? Oczywiście chwalę za narzędziówkę - najlepsze co może być :kumbaya::kumbaya::kumbaya::kumbaya::kumbaya: |
Lista każdemu służy jako punkt wyjściowy, moja ulegała modyfikacji po każdym wyjeździe.
A co brać aby się przydało i nie ważyło pół tony to trzeba pojeździć z Sebą. Na integracjach ukraińskich zacząłem go nazywać mesjaszem, jeździł z takim małym plecaczkiem i wszystko tam miał. Pomijając, że zawsze było piwo, chleb i jakaś puszka to jeszcze naliczyłem: dętki, cewki, kilometry drutu, najbardziej potrzebny zestaw narzędziowy, pompka, worek śrubę, nakrętek i innych samych najpotrzebniejszych przydasiów. Generalnie, zawsze jak się coś komuś rozkraczyło to Seba sięgał do plecaczka i to wyciągał! Lista, listą ale uczyć się trzeba od zaprawionych w boju. |
Żebym to ja wcześniej poznał listę Podosa :mur:
|
Evvil - to wszystko waży bardzo dużo. Ja jeżdżę sam, jestem więcej niż pewien, że sam, z pychu, nie pchnąłbym nawet nieobładowanej SuperTenery. Może ci co jeżdżą w grupie, albo gdzieś w miarę blisko Polski lub korzystają ze zorganizowanych wyjazdów z transportem w obie strony tyle nie potrzebują. Bo ktoś tam ich poratuje. Nie wiem. Ja wiem, że jak się samemu rozbiera motocykl w środku niczego to albo masz swoje narzędzia albo jest bardzo źle.
Bardziej do mnie bolało wożenie przedłużki i dużej grzechotki, żeby móc się łatwo dostać.do świec w ST niż te kable. Kabli kiedyś nie woziłem, bo uznałem, że przecież gdyby coś to pewnie kogoś spotkam z kablami. I gdzieś przed Uralskiem, gdy były potrzebne okazało się, że ŻADEN Kazach w swojej Ładzie nie miał żadnych kabli, co gorsza, po dwóch stronach drogi były dwie, wyjątkowo europejskie stacje, czyli takie ze sklepem, gdzie można wejść do środka i sobie kupić jakieś części (w większości były to małe stacje z zakratowanym oknem, a odległości pomiędzy nimi to jakieś 100 km) i patrz, kabli nie było. I nie udało się ich znaleźć (Teresa po dłuższej chwili odpaliła sama z siebie). Motocykl często zostawiałem na ulicy przed "hotelem", jeżeli już spałem w mieście, byle blokada lepsza jest niż nic a łańcucha nie chciałem wozić bo to dopiero waży. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:21. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.