![]() |
Raf, Już tego trampka nie sprzedaż na Forumie z przebiegiem 30 tys. Nigdy się nie pisze świętowania przebiegu. To odstrasza potencjalnych klientów!
Czyta się i myślę o nalocie rdzy w cylindrach mojej Afryki |
Jest lekko po południu, skwar niemiłosierny, a my stoimy w słońcu i myślimy co dalej.
Jaskini już nie mamy szansy zobaczyć, bo jutro jedziemy na zachód do następnego noclegu. Ustalamy więc w nawigacji następny postój za jakieś 40 km, wsiadamy na dryndy i jedziemy. Po drodze mamy małe wioski i jedno większe miasteczko Foix, którego nie ma jak ominąć, mamy nadzieję jednak że nie będzie tam wielkiego ruchu i przejedziemy szybko. Tak też się stało, temperatura zrobiła swoje, a może Francuzi poszli na obiad? Tego nie wiemy. Przez Foix przejechaliśmy szybko i po kilkunastu kilometrach pniemy się już w góry. Przez następne kilometry jedziemy praktycznie sami, droga D 111 wiedzie cały czas przez las, widoków żadnych. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Zatrzymujemy się na Col de Joules na łyk wody i jedziemy dalej. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Następny przystanek to Col de Peguere, widać że to główniejsza przełęcz bo naklejek więcej;) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Z przełęczy rozpościera się ładny widok na szczyty gór, które stanowią granicę między Francją i Hiszpanią. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Na skrzyżowaniu jest również coś w rodzaju kamiennego schronu (chyba): https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Wreszcie jakaś wolna przestrzeń, można się polansować: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Dalej jedziemy drogą D72 i bardzo wąską D18B do miejscowości Biert. Dobrze że z przeciwka nic nie jechało, bo było by ciekawie... https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Z Biert drogą D618 wracamy do Seix. Jadąc rzucam jeszcze pod kaskiem kilka szpetnych przekleństw na francuskich drogowców i ich techniki łatania dziur na zakrętach, a w szczególności posypywaniem luźnym żwirkiem nawierzchni tamże. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Szczęśliwie docieramy do Seix, jesteśmy też trochę głodni. Niestety dzisiaj też Francja nas zaskoczy ...:D |
Będzie wino bezalkoholowe?
|
Myśląc o winie na wyjeździe, trzeba pamiętać o zabraniu kubeczków i korkociągu. My zapomnieliśmy o obu tych rzeczach. Na całe szczęście błąd został naprawiony trzeciego dnia :D
|
Ja chciałem podziękować za wznowienie opowieści i życzę nam wszystkim aby Wam się chciało pisać dalej.:D
|
Cytat:
To jest dopuszczalne wyłącznie dla matek karmiących! Po powrocie ściągamy mokre kompletnie ciuchy, prysznic, winko na balkonie https://lh3.googleusercontent.com/pw...-no?authuser=0 Przeglądam mapę (papierową ofkors) szukając noclegu zabukowanego na jutro. Przesuwam palec na zachód, jeszcze na zachód i jeszcze... Mapa się kończy, miejscowości nie ma. Znajduje się na kolejnej mapie. Mamy problem logistyczny. Nocleg jest jakieś 250 km na wschód w linii prostej, ale biorąc pod uwagę, że pomiędzy są góry, a my jeździmy wyłącznie bocznymi drogami, robi się coś koło 400 km. Co oznacza w zasadzie cały dzień jazdy naszym tempem... A temperatury na jutro zapowiadają ciekawe - koło 36 st C. Będzie ciekawie :mur: Robi się pora kolacyjna, wychodzimy więc z oberży w kierunku knajpy, jaką upatrzyliśmy dzień wcześniej. Wyglądała bardzo klimatycznie, taras zawieszony na rzeką, a w menu była jagnięcina. No cóż, nie tym razem. Zamknięta, bo... jest poniedziałek. Hm, ciekawy zwyczaj. No trudno, żegnaj jagnięcinko :( idziemy do drugiej restauracji, tuż obok naszej oberży. Zamknięta, bo... w poniedziałki otwarta do 18. Merde. W naszej oberży kuchnia też już zamknięta, zresztą oferuje wyłącznie takie "rarytasy" jak frytki, a nam została jedynie druga butelka wina oraz ser do tegoż. Na środku placu stoi foodtruck z pizzą i zdaje się, że to nasze jedyne wyjście. Dwie miłe Francuzki wiją się jak w ukropie i biegle mówią po angielsku. Podobnie wije się kolejka przed ladą.... Na nasze pytanie, ile trzeba czekać na pizzę pani liczy zamówienia zapisane w kajeciku i oznajmia: 1 godzinę i 45 minut. No cóż. Na pewno zdążymy w tym czasie rozprawić się z naszym winem i serem. Ala na szczęście pizza była zupełnie przyzwoita :) |
Czyli już wiem, że jak tam pojadę to mam nie przejeżdzać na francuska stronę, bo zejdę z głodu. :D
|
Treba jeść wtedy kiedy oni jedzą. Tylko tyle i AŻ tyle.
|
Na następny dzień plan jest prosty, dojechać do kolejnego noclegu
:D. Zamawiamy więc u naszego oberżysty śniadanie, które składa się z tradycyjnego kurosanta i dżemów w śmiesznie małych słoiczkach. Śniadanie o 7:00, 7:30 pakowanie i wyjazd. Oberżysta ostrzega jeszcze, że nadciąga właśnie jakiś bąbel gorącego powietrza znad Sahary i będzie jeszcze cieplej (jak by już nie było...). Startujemy, mamy wodę i coś do jedzenia, temperatura to skromne +28. Trasę mamy z grubsza ustaloną, do miasteczka Arreau chcemy dotrzeć jak najszybciej, a stamtąd dzida na przełęcze w góry, gdzie podobno ma być chłodniej... Za Oust wpadamy na drogę D618 i suniemy wzdłuż rzeki Salat, która o dziwo daje przyjemny chłód, by po kilkunastu kilometrach, gdy wyjeżdżamy na bardziej otwarty teren dostać gorącym powietrzem w twarz. Skokowo temperatura wzrosła o jakieś 10 stopni, jak by ktoś rozgrzany piekarnik otworzył... Droga jest trochę nudna, jedziemy wypłaszczonym, trochę industrialnym terenem, wszędzie pełno samochodów. Wpadamy na drogę D117, a potem D817 i D8 i dojeżdżamy do pagórkowatego terenu z sielskim-wiejskim krajobrazem. Moja nawigacja samochodowa wymyśla jakieś skróty drogami, gdzie dwa samochody na pewno się nie zmieszczą, np. droga D 526 wąsko na max jeden samochód. Dobijamy w końcu do drogi D 929 i skręcamy w góry na D918. Po drodze mijamy mnóstwo rowerzystów, od bardzo młodych po wiekowych. W końcu jesteśmy na szlaku Tour de France :) Na pierwszy strzał indzie Col De Aspin, przełęcz cała w krowach :D https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Święte krowy pirenejskie: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Autobuseros Moteros też tutaj byli: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Krowy są bardzo fotogeniczne: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Ok, jedziemy dalej, fajniejsze przełęcze czekają... https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 |
Krowy krowami, ale jechać trzeba. Czeka już na nas następna przełęcz przez duże P. To Col du Tourmalet. Wikipedia rzecze że od 1910 do 2019 kolarze jadący w Tour de France wjeżdżali na przełęcz 85 razy. Nachylenie na podjazdach to 7,4% a przewyższenie sięga 1400m. Jak zwykle na takiej przełęczy najwięcej jest kolarzy. Widziałem nawet kilkunastu w wieku grubo ponad 70lat, i świetnie dawali sobie radę. Na samej przełęczy ostro wiało, i prawie przewróciło Gertruda Jagny.
https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Monumentalne szczyty i trasa wijąca się wstęgą w dolinie https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Stacja wyciągu narciarskiego https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Pamiątkowe zdjęcie z udręczonym kolarzem https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Trampek gdzieś na zjeździe z przełęczy https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Ostatni rzut oka na przełęcz z dołu i spadamy dalej, zbliża się pierwsza, a my mamy plan zjeść coś dzisiaj w prawdziwej restauracji:D https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:17. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.