![]() |
Cytat:
Pierwsze w życiu jazdy to były na niebieskim komarku z biegami ręcznymi. Po kilku latach kumpel miał WSK-kę, a ja nic, a coś chciałem mieć. W wieku 16 lat zarobiłem pierwszą swoją większą kasę( z odpadów w stolarni zbudowałem 100 taboretów, zajęło mi to całą zimę, popołudniami, wieczorami). Taborety spieniężyłem i za zarobione pieniądze MZ ETZ 250 kupiłem, też niebieską. Kupiłem wbrew woli ojca, więc miałem przerąbane, miałem zakaz zbliżania się do motonoga, więc działałem pod przykrywką nocy. Coś w stylu "wiejski ghost rider";). Np. w sobotę kładłem się grzecznie spać, budziłem się o 2 w nocy, po cichu na palcach, wypychałem MZ-kę z piwnicy, prowadziłem ze 200 metrów od chałupy, odpalałem i jazda po okolicy. Zawsze pod wschodem słońca wracałem cichutko do domu. Zawsze byłem niewyspany, ale usatysfakcjonowany:) Żałuje tylko, że musiałem ją sprzedać, ale na pocieszenie teraz mam to czego nie miałem za młodu a zawsze chciałem mieć....WSK 125 dwuramówkę. Zapach dwusuwa z epoki to jest to. |
2 Załącznik(ów)
Na pewno miłośnikiem 250-ki nie jestem. Kupiłem ją za kasę z pierwszej pracy na odlewni żeliwa. Ledwo do domu dojechałem i po tygodniu kręcenia się po okolicy rozebrałem silnik. Regeneracja układu korbowo-tłokowego i porządne docieranie przyniosły bardzo dobry efekt. Nigdy nie byłem drugi.;) Trochę walczyłem z regulatorem napięcia i finalnie dopiero wymiana na RNA-1 z dużego fiata pomogło zapanować nad nadmiarem elektronów. Zapach dwusuwa charakterystyczny i nie przepadam za nim, ale dźwięk mz-ki jest :Thumbs_Up:
Robiło się różne figury na tym motorze, również z dziewczynami:D Po wojsku sprzedałem bez żalu, bo moim zdaniem zbyt dużo paliła powyżej stówy. |
1 Załącznik(ów)
Wspomnień czar, jedyna fota MZ 250,
zamykała licznik :) Nigdy nie zawiodła, bywało róznie do chałupy dowiozła zawsze. Bo dało się na szybko zawsze jakoś zdrutować. Wiele tego nie było, swieca, śrubokręt ze dwa klucze, łatki i ogień, a teraz ???, kompiuter Panie i inne czary mary. Ten kask mam nadal :) |
Miałem ETZ250/1 kilka lat od bodajże 1982. Po Junaku wydawało się że zapie.dala jak wściekła i w końcu ma hamulce. Najgorzej, że przed każdym prawie zakrętem trzeba było odpuścić. Wiotka rama w momencie składania w zakręt powodowała niestabilnosc, bujanie i mam wręcz podejrzenie, że dwusladowosc. Miękkie zawiasy o marnym tłumieniu za to dużym skoku nie pomagały. Oryginalne opony Pneumat to też była porażka. W pochyleniu motocykl szedł względnie stabilnie. Przy prostowanie było tylko trochę lepiej. Mam tu w okolicy kilka takich fajnych zakrętów które Junakiem (fakt, na pirelkach) przechodziłem bez strachu w oczach 2-3 dychy szybciej niż emzetą. Poza asfaltem, jeśli omijało się piachy szerokim łukiem, emzetą była znacząco lepsza. Na prostych i równych asfaltach trzymała bez problemów licznikowe 125 km/h na bardzo długich odcinkach. Cudny, na owe czasy, silnik prowokować do odkręcania, tyle za jak się już leciało konkretnie (szła do sety nieco ponad 10 sek o ile pamiętam) to za chwilę z okrągłymi oczami cytowałem bohaterów JoeMonstera (wtedy jeszcze o tym nawet nie wiedząc): ku.wa.... Ku.wa.... KU.WAAAA...
|
Cytat:
|
hm, no dobra, to zaprzestaję od wiosny ;)
|
Cytat:
Motocyklową przygodę rozpoczynałem od 350tek, z prozaicznego powodu na początku lat 90 były zdecydowanie tańsze od MZ. Pierwsza CZ350 6V, następnie TS350 czrwona, TS350 czarna. Te sprzęty sprawiły, że nauczyłem się demontażu i montażu ich silników z zamkniętymi oczami, na poczekaniu... Przy zakupie kolejnej 350 tłumaczyłem sobie, że ta poprzednia musiała być "poniedziałkową produkcją" a następna to już na pewno będzie cacy malina, przecież tak wielu ludków je ujeżdża! ...no niestety, każda kolejna 350 to kolejne rozczarowania i te same problemy techniczne. AWO Simsonem sportem z 57r nakręciłem więcej bezproblemowych kilometrów niż trzema jawami razem wziętymi. Od tamtej pory mam na nie awersje i za darmo bym nie wziął !!! |
ETZ 150e
Miałem i bez sentymentu oddałem za 700zł nowemu nabywcy gdzieś pod koniec lat 90-tych...luz na wale, pękające pierścienie i ciągłe problemy z przebijaniem izolacji świecy. Żaden wiejski mechanik nie był w stanie powiedzieć dlaczego daje tak wysokie napięcie, że przebija izolację świecy i iskra "ucieka bokiem"...wszyscy zwalali na moduł elektroniczny od zapłonu i proponowali załozyć zwykły przerywać zamiast tego magnesowego z czujnikiem Halla. Parafrazujac klasyka "Ta stara k... zmarnowała mi kilka najlepszych lata życia" :mur: |
Korzystając z tego wątku mam krótkie pytanie do znawców tematu, których okazuje się nie jest tak mało...
Pacjent: ETZ251 (zapłon elektroniczny). Wg właściciela: silnik gaśnie na ciepło, ale losowo (raz po 5, raz 30 km), więc nie wiem, czy ciepłota silnika jest powodem, czy efektem wtórnym... Podmieniane: świece, fajki, kable, cewki (razem i osobno). Nawet moduł elektroniczny podmieniony dawno temu. Jedyna rzecz nie ruszana to impulsator z czujnikiem halla. Czy jest jakiś znany problem tego motocykla, który warto by sprawdzić? |
Gasnie bo? Nie ma iskry? Jesi tak to impulsator jest drugi w kolejce po swiecy do sprawdzenia. Sypal sie. Dla bezproblemowej jazdy warto zainwestowac w nowozytny CDI ;)
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:08. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.