![]() |
https://lh5.googleusercontent.com/-W...0/_DSC9507.JPG
Poczekaliśmy chwilę aż Michał załapał w miarę rytmiczny oddech i całą czwórką ruszyliśmy na wizję lokalną zdarzenia. Komisja wspólnie zredukowała owe 8 metrów do 4-ech i pół, co i tak uznano za całkiem przyzwoity wynik. Brak większych obrażeń na ciele ofiary, ofiara zawdzięcza rynsztunkowi enduro, szczęśliwie niezdjętemu przez nosiciela. https://lh5.googleusercontent.com/-h...0/_DSC9502.JPG https://lh3.googleusercontent.com/-t...0/_DSC9509.JPG No dobra, poszaleliśmy czas wracać do zajęć. Znajdujemy publiczny kran z wodą. Jakże to piękna świecka tradycja. Znaczy te krany. W każdym, miasteczku wiosce czy przysiółku w centarlnym punkcie osady jest kran. Zawsze działający. Nie ma policji, sklepu czy kiosku, może nawet nie ma ludzi, a kran jest. No ale w takim klimacie, to raczej opcja bez opcji. Złapałem się na tym, że kiedy pewnego razu wjechaliśmy do miasta i tam zobaczyłem na termometrze, że temperatura spadła do 34 stopni, zacząłem wkładać bluzę... https://lh6.googleusercontent.com/-W...0/_DSC9486.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-w...0/_DSC9498.JPG Zatrzymujemy się przy każdym takim napotkanym wodopoju. Nawet gdy mamy odpowiedni zapas wody, to i tak wymieniamy na świeżą, chłodniejszą. I pijemy “na zapas”. Jednak po pewnym czasie czysta woda staje się trudna do przełknięcia, a wypić trzeba kilka litrów dziennie. Oszczędzamy kasę, więc kupujemy butelkę jakiegoś napoju o jakims tam smaku i robimy roztwór mieszając z posiadaną wodą. Sprawdza się znakomicie. Ex nie kupuje. Ma tabletki musujące, magnez czy cóś, poczęstowałby nawet ale zwykle ma je gdzieś na dnie bagażu... https://lh6.googleusercontent.com/-w...0/_DSC9946.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-r...0/_DSC9724.JPG https://lh4.googleusercontent.com/-Z...0/_DSC9670.JPG Zatankowani ruszamy w drogę. Kilkaset metrów dalej spotykamy konserwatora. Pytamy o jakiś skrót, którym wrócimy najszybciej do wyznaczonego przez Ex-a śladu GPS. Mówi, że niby jest tam jakaś ścieżka ale on nie wie czy damy radę przejechać. Rozpaczliwie podkreślam tę watpliwość, było nie było wykształconego człowieka. Groch o ścianę. Nikt mnie nie słucha. |
Cytat:
Filmiki chętnie oczywiście obejrzę. Z wielką przyjamnością podziwiam te Wasze wyczyny. |
Ja nigdy nie probowałem tak mocowac kamery. Nie ma zresztą takiej opcji bo uzywam ContourHD. Tomek (Ex) ma GoPro ale nie pamiętam czy kiedyś tak ją montował. Wiem natomiast z doświadczenia, że im blizej gruntu jest obiektyw, tym obraz jest bardziej dynamiczny, tak więc pewnie masz rację. Spróbujemy :)
|
Cytat:
http://unicornis.pl/Ro201109/Film.html Tylko od razu zaznaczam, że film jest zupełnie surowy: prosto "z piersi" kolegi :). Nikt tego filmiku nie obrabiał, nie montował, nie dodawał muzyki etc. Jeszcze nie było czasu po powrocie. Także do Waszych arcydzieł to się nie umywa, no ale nie o to tu chodzi. pozdr |
:Thumbs_Up:
|
o proszę, a ja każdą część tej opowieści czytam w innym miejscu w necie :) czekam na c.d.
|
wszyscy czekamy,.. ;)
|
Obejrzałem ten filmik z poprzedniej strony i stwierdzam ze ja z Panami nigdzie nie jadę :) a tak na poważnie to RESPECT!!!
|
Zagrożona cześć i fresków sześć.
https://lh3.googleusercontent.com/-D...0/_DSC9561.JPG Jedziemy grubokamienistą, wąską drogą ale nic niezwykłego, bywało gorzej. Pan konserwator przesadził. Może z pobudek czysto zawodowych chciał chronić Pawła Yamahę, której niebawej stuknie ćwierćwiecze. Na pierwszym skrzyżowaniu dojeżdżamy do “tracka”. Dalej prowadzi dużo szersza szutrowa droga malowniczo wijąca się wśród południowych Pirenejów Aragońskich. Przejeżdżamy przez kolejną opuszczoną osadę sterczącą na jednym ze wzgórz. Na przemian wspinamy się na kolejne wzniesienia by zaraz zjechać w dół i powtórka. Generalnie jednak dołujemy, trend jest zdecydowanie spadkowy. Jakiś czas temu minęlo południe i słońce zaczyna przeginać. Dobry czas na postój i przygotowanie obiadu. Co do zasady nie trzymamy się żadnych zasad i obiady pichcimy gdzie popadnie. Na górskich drogach, polach, na krawężniku we wsi, miedzy koszykami pod supermarketem (bo raz do miasta trafiliśmy) ale tu w górach na tej patelni, to sami byśmy aspirowali do roli dania. Jest jeszcze w miarę wysoko i ciężko nawet o drzewa dające skuteczny cień. Zdarzają czasem drzewka oliwne ale to pozoranci, listki mizerne, cienia tyle co z firanki. Na jednym z zakrętów, dostrzegamy łatwą do przeoczenia boczną ścieżkę. Intuicja nam podpowiada, że mamy tam rezerwację na obiad. Droga prowadzi do samotnego domu. Opuszczony oczywiście i w kiepskiej kondycji. Wyglada dosyć groteskowo https://lh3.googleusercontent.com/-x...0/_DSC9570.JPG Sama lokalizacja domu jest dosyć intrgująca. W Aragonii tak jak i później w Meksyku ludzie mieszkali w zwartych osadach. Powódów było wiele. Bezpieczeństwo, surowy klimat, wymagajacy teren. W wiejskich wspólnotach szybciej powstawała infrastruktura, wodociagi, drogi, sklepy. Ktoś kto wybrał tak nietypowe miejsce do życia musiał mieć jakiś powód... Trzeba przyznać że ten dom na odludziu jest jakiś dreszczogenny, za to dzielnica wymiata. Teraz dostrzegamy, że jest to końcówka stromego półwyspu wtopionego w wielkie jezioro o niesamowitej turkusowej barwie. Idealne miejsce na postój. Wypakowujemy bagaże, zrzucamy zbroje i buty. Co za ulga. Błogostan. Człowiek to wyjątkowo pokręcony ssak. Sam sobie funduje jakąś niewygodę, by po jej odstawieniu, mógł się rozkoszować jej brakiem, a przecież jedynie wrócił do punktu wyjścia. Żadna małpa nie jest tak głupia. Mniejsza o to. Szczerbaty otwór drzwiowy budynku kusi. Ciekawość zwycięża. To akurat z małpami nas łączy. Postanawiamy zwiedzić dom. Z wyjątkiem Michała. On na samą mysl o zwiedzaniu czegokolwiek, utyka bardziej. https://lh5.googleusercontent.com/-c...0/_DSC9575.JPG https://lh5.googleusercontent.com/-D...0/_DSC9593.JPG Parter standard, zdewastowany tak jak powiniem być zdewastowany parter porzuconego budynku na uboczu. Zgodnie z kanonami sztuki, nie ma się do czego przyczepić. Za to pietro... Są tam trzy sypialnie całkiem dobrze zachowane, a w każdej z nich ściany są przyozdobione prewersyjnymi freskami. Normalnie sado-maso spływa krwią ze ścian. Jeden fresk jest niedokończony, jakby artysta miał zamiar jeszcze dokończyć dzieła, tylko wyskoczył po farby, Albo modela. Zrobiło mi sie jakos nieswojo. Generalnie mam się za człowieka otwartego na wszelkie inicjatywy ale to otwartość raczej mentalna, a nie anatomiczna. Wprost przeciwnie, niektóre partie mojego ciała, w takich sytuacjach, cech uje wyjątkowa zwartość. https://lh6.googleusercontent.com/-F...0/_DSC9588.JPG https://lh6.googleusercontent.com/-4...0/_DSC9573.JPG Ktoś nadjeżdża, słychac silnik! - Paweł podnosi alarm. Gospodarze wracają? Wypadamy przed dom. Przetaczamy motocykle za budynek. Być może ktoś przejedzie tylko tądrogą obok. Może nas nie zauważy. Miotamy się zbierając rzeczy i biegając wahadłowo między nowa kryjówką, a “starym” parkingiem. Wyglądamy idiotycznie ubrani jedynie w gacie i skarpetki. Strojem idealnie się wpasowaliśmy w klimat miejsca. To się zboki podjarają. W milczeniu (sapania po chaotycznym przegrupowaniu nie liczę) wpatrujemy się w zarośla przesłaniające drogę. Stamtąd spodziewamy się zagrożenia. W 1936 roku podczas wojny domowej, na każdym tutejszym domu w którym barykadowali się prorządowi republikanie (w tym równiez Polacy), malowali hasło “NO PASARAN!” (Nie przejdą!), które miało ostrzec faszystowskich rebeliantów o determinacji obrońców. Dzisiaj powinienem mieć to wytatuowane na pośladkach.... technicznie rzec biorąc pasowałoby, jest dwuczłonowe... |
Nie no Panowie, SZACUN. :bow: Filmik zajefajny, pisane wciagająco, a miejscówka super. :Thumbs_Up: :D
Czekam na ciąg dalszy "zasadzki"! :drif: |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:50. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.