Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (https://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (https://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Tydzień na Białorusi, czyli jak zgubić 10 osób na jednym wyjeździe [czerwiec 2019] (https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=35277)

matjas 26.07.2019 13:41

Ile tam Raf wchodzi wachy do tej cysterny? :D masz jakieś przekładki przeciwprzelewowe?

Pamiętam jak miałem 640ADV a potem XL600LM - jak pojeździłem na rezerwie to wyjazd ze stacji i pierwszy winkiel zawsze były 'małą niespodzianką' :D przy czym chyba bardziej było to odczuwalne na KTM.
Duże baniaki są fajne - żałuję, że obecnie nie mam możliwości jakiegoś powiększenia... czasami.

m

Emek 26.07.2019 13:46

26 litrów bo to chyba Safari.

matjas 26.07.2019 14:13

czyli jeszcze nie tak tragicznie.
widziałem DWA razy na 990 takie baniaki /transparentne/, które już przestały byś straszne... one były po prostu kurwa śmieszne. nie wiem ile tam mieściło się beny ale stawiam, że powyżej 40l na BANK.

m

teddy-boy 26.07.2019 15:50

8 Załącznik(ów)
Dzień siódmy,

ale ten czas szybko leci ;)
Wstaje się baaaardzo ciężko. Ale po nocy pełnej deszczy i burzy, wstaje naprawdę ładny dzień. Śmiejemy się z "namiotu" holenderskich komandosów i zastanawiamy jak szybko wyleczyć kacora. Sytuację ratuje obfite śniadanie w miejscowym Barze.
W końcu żegnamy Novego, ileż to razy już się z nim żegnaliśmy? Ileż to razy chłopak podejmował próby dojechania nad morze? Może w końcu dziś się uda :)

Ja, Czarek i Calgon kontynuujemy jazdę TET-em i utrzymujemy prosty plan: jedziemy tyle ile damy radę, trzymając się dokładnie śladu.

Trasy nie ma sensu opisywać, była opisana nie raz. Im dalej na południe i bliżej białoruskiej granicy - tym fajniej. Coraz więcej fajnych leśnych dróg. Z ciekawostek - przed Supraślem spotykamy na drodze... czołg. Najprawdziwszy czołg typu Leopard jedzie spokojnie asfaltem ;) Zdjęć nie mam, bo mi się telefon zaciął, Calgon chyba ma. Od jakichś kolesi dowiadujemy się że czołg jedzie na zlot fanów militariów. No ale on jedzie na własnych kołach, znaczy gąsienicach, a za nim ogromna kolejka samochodów. Kto się odważy wyprzedzić czołg?

W Supraślu przerwa i pyszny obiad w małej niepozornej knajpce. Zajebiste pierogi z mięsem, doskonały chłodnik... A zaparkowaliśmy obok dziwnego zjawiska. Otoż dwa BMW GS 1200 wyglądają jakby wyjechały z salonu. Nie, one wyglądają jakby w tym salonie ciągle stały. Nie mają nawet śladów kurzu na podnóżkach, oponach, nic, absolutnie przygotowane do zdjęć reklamowych. My po tygodniu pojeżdzawki wyglądamy jakby trochę gorzej :)

Lecimy dalej po szlaku. Zaliczamy każdą atrakcję po drodze. Dojeżdzamy nad Zalew Ozierany i Czarek zgłasza brak paliwa. No KTM lubi wypić, a Czarek lubi odkręcić. To się zgadza. I tu czas zadać znowu to krępujące pytanie Calogonowi: dlaczego ty w rotopaxie nie masz paliwa :dizzy: Czarek jedzie zatankować a my z Calgonem odpoczywamy nad wodą prowadząc leniwą pogadanke z wędkarzami. Wraca zatankowany Czarek i dzida dalej. W Jałówce, tam, gdzie są słynne ruiny kościoła, a których chłopaki oglądać nie chcą, robimy zakupy i mały postój na poszukiwanie noclegu.

Znajdujemy agroturystykę we wsi Stoczek za Zalewem Siemianówka i dojeżdżamy tam akurat wieczorem.
To był rekordowy dzień. Zrobiliśmy ponad 300 km, wyłącznie śladem TET. Jechało się doskonale, zgraliśmy się. A przed nami ostatni wspólny wieczór. Czujemy się "jak u siebie" bo telefony łapią tylko białoruską sieć :D

Jeszcze tylko kolacja mistrzów, parę piwek i można iść spać.

raf 26.07.2019 17:21

Cytat:

Napisał Emek (Post 645444)
26 litrów bo to chyba Safari.

Safari z przodu ma 14 litrów.
Do tego ten pod dupą 12.
Czyli masz rację - 26 litrów jest :)

jagna 06.08.2019 20:05

No dobra czas kończyć, bo gorąca Mauretania czeka ;)

W Szczuczynie dopada nas kolejny deszcz, nie mamy ochoty znów zmoknąć do majtek.
Próbujemy więc uciec, mamy już popołudnie, i tak trzeba myśleć, gdzie się przespać .

Rzut oko na mapę, na północy jakieś jezioro i nawet zaznaczona turbaza.

Turbaza Chimik? Jezioro Białe? Czy to nie o tym właśnie wspominał Atomek?
Dobra nasza, kurs na „Chimika”!

No i będzie dla Chemika jak znalazł. O ile on sam się znajdzie ;)

Jedziemy cały czas w lekkim deszczyku, ale da się przeżyć.

Ośrodek też da się przeżyć, podróż w czasie do lat 80tych w cenie ;)
Z zewnątrz całkiem ładnie:

https://lh3.googleusercontent.com/6o...=w1455-h970-no

Nieco gorzej w środku:

https://lh3.googleusercontent.com/yi...=w1294-h971-no

Dostajemy pokoik w takim oto domku:

https://lh3.googleusercontent.com/g0...=w1455-h970-no

Pozostałe pokoje zamknięte na głucho, w kuchni czysto i pusto, oprócz kawałka kiełbasy i dwóch pomidorów w lodówce.

Niechybnie ktoś zostawił.

Robi się pogoda, robimy kolację, w roli głównej okropna sałatka ziemniaczana ze sklepu.

A skoro ktoś zostawił w lodówce pomidora, to może z pomidorem będzie bardziej jadalna ;)

Dajemy znać braciom i Ance, gdzie się zabunkrowaliśmy, ale oni postanawiają zostać w Szczuczynie.

No cóż, trzeba to jasno powiedzieć. Zostało nas dwoje murzynków ;)

Na wieczór robimy mały spacer po ośrodku podziwiając infrastrukturę:

https://lh3.googleusercontent.com/um...=w1455-h970-no

wspomnienie radzieckiego programu kosmicznego?

https://lh3.googleusercontent.com/Ne...=w1455-h970-no


Nie prościej byłoby przesunąć się metr w lewo?

https://lh3.googleusercontent.com/9I...=w1455-h970-no

Wracając widzimy ludzi kręcących się po naszym domku. Jakaś pani niezbyt miło pyta, czy przyjechaliśmy na długo i ile nas jest.

No i po chwili uświadamiam sobie, że zjedzony przeze mnie pomidor mógł mieć właściciela ;)

Nie mija 5 minut, kiedy ta sama pani wpada do naszego pokoju krzycząc coś o pomidorze. Mój rosyjski jest mizerny, na pytanie „English? Deutsch?” pani tylko prychnęła, oj łatwo nie będzie.

W końcu po polsku przepraszam za pomyłkę, usiłuję się tłumaczyć, mogę zapłacić, ale pani nie może przeżyć straty pomidora i koniec.

Na moje słowa, że byłam pewna, że ktoś po prostu to zostawił pani znów prycha: „no jak ktoś miałby zostawić jedzenie!”

No cóż, znów mamy różnice cywilizacyjne… (2 tyg. temu w domku nad polskim jeziorem zastaliśmy kawę, herbatę, ciastka i sto różnych rzeczy po poprzednikach).

Na szczęście mąż prychającej pani zaczyna ją ciągnąć za łokieć w stronę drzwi i mamy koniec polsko – białoruskiej wojny o pomidora ;)

[cdn]

Rychu72 07.08.2019 07:19

Jagna nie kończ jeszcze!!!
Przesunę Mauretanię na okres jesienno - zimowy ;)

matjas 07.08.2019 08:42

Pomidorowym skrytożercom mówimy stanowcze NIE!

Jac 07.08.2019 09:20

Wpuścić takich na Białoruś, to wszystkie pomidory WYŻROM! :-)

Super się czyta! Nie kończ jeszcze.
J.

jagna 07.08.2019 09:41

Zastanawialiśmy się później, jaka byłaby reakcja na zjedzenie kiełbasy...
Chyba konsul byłby potrzebny ;)


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:39.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.