Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Pak 2023 (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=44708)

Mallory 12.08.2023 17:14

O w mordę::)))

Emek 12.08.2023 17:20

Kiełbasa by się tylko przydała 😉https://uploads.tapatalk-cdn.com/202...362743ee4d.jpg

Mallory 12.08.2023 17:46

Nanga Parbat baza. Zazdroszczę chłopaki. Pięknie.

Gilu 16.08.2023 06:23

Zeżarło Was tam coś czy jak?

Emek 16.08.2023 06:48

Żyjemy. Spot zdechł, nie było gdzie kupić baterii. Wczoraj Shimshal. Było ultra hard. Wodowanie i Michał złapał glebę ale bez szkód w ludziach. Tylko sprzęt ucierpiał. Bród pokonany bez problemów w jedna stronę na powrocie się lekko pogłębił i musieliśmy grupowo się przeprawiać. Głęboko może nie było ale siła wody zwalała motocykle. Dzis walimy pod chińską granicę i 2 dni Zostajemy w Sost.

stopa-uć 16.08.2023 07:53

:bow:

Emek 16.08.2023 14:19

Lipa straszna ale odklepane.https://uploads.tapatalk-cdn.com/202...0316799587.jpg

CzarnyEZG 16.08.2023 14:29

Nie lipa ino beton i ancfalt.

Gilu 16.08.2023 16:47

Cytat:

Napisał Emek (Post 826453)

Dalej zamknięta. W głowie się kręci?

Bohun 17.08.2023 08:54

Dawno tu nie było szalonych wyryp. :bow:

Korbol 20.08.2023 06:06

Dziś nocleg w Bilemik. Zaskakująco zielonohttps://uploads.tapatalk-cdn.com/202...27fe54659c.jpghttps://uploads.tapatalk-cdn.com/202...37f2c9590b.jpg

Wysłane z mojego SM-A528B przy użyciu Tapatalka

Emek 29.08.2023 10:20

Jak to zwykle bywa trzech ich było ale tylko dwóch wyjechało czyli ja i Korbol. Plan ułożony dawno , bilety kupione jeszcze po taniości więc 5 sierpnia wylatujemy do Stambułu a stamtąd do Islamabadu. Trasa przebiega bez komplikacji i 6 z rana stawiamy się na lotnisku w Islamabadzie. Śmieszne i chaotyczne procedury, odbiór bagażu i jesteśmy gotowi na transfer do Rawalpindi bo tam zamierzamy się kimnąć i rano znów wrócić na lotnisko bo o 9.15 mamy lot do Skardu.
Po wyjściu z lotniska o 6 rano uderza nas fala gorącego i wilgotnego powietrza. Od razu podbija do nas dwóch lokalesów. Jeden proponuje wymianę waluty a drugi transport na bazę. Naród miły i sympatyczny.

https://i.ibb.co/wCFFdjZ/20230806-055641.jpg
No i gonimy na bazę.
https://i.ibb.co/c1F5Vm6/20230806-060737.jpg

Michał dogadał temat z jakimś guest housem więc koleżka podwozi nas pod wskazany adres.

Niestety zamknięte na głucho. Walimy, dzwonimy i w końcu wyłazi jakiś cudak. Mówi nam że pokój nie gotowy ale prowadzi nas na drugą stronę ulicy do drugiego domu gdzie mamy poczekać 20 minut. Mamy pokój, kibel i prysznic więc spokojnie czekamy. Jak się szybko okazuje tu wszystko jest „Pakistan Standard” więc 20 minut potrafi się ciągnąc godzinami.

Michał siedzi na bazie a ja tymczasem idę na rekon okolicy. Coś w rodzaju zamkniętego osiedla na przedmieściach, ruch niemal zerowy ale są sklepy i jakaś knajpa. Z tym że jest wczesny ranek i dopiero wszystko się budzi do życia. Takie klimaty.

https://i.ibb.co/74NtYH5/20230806-143147.jpg
https://i.ibb.co/L5bvHqz/20230806-143723.jpg
https://i.ibb.co/3kSnhqG/20230806-144652.jpg
https://i.ibb.co/TTsY7r3/20230806-145845.jpg

W końcu po wielkich perypetiach koleś kolejny raz nas lokuje w innym domu już docelowo. Idziemy więc coś przekąsić. Trafił się kebs.

https://i.ibb.co/J2pjsZv/20230806-135635.jpg
Kebsa warto zapić jakimś ludzkim napojem przywleczonym od Turka.
https://i.ibb.co/7RY3LZ1/20230806-150304.jpg

Dogadujemy temat porannego a w zasadzie nocnego transportu na lotnisko. Koleś ma nas zabrać o 3 rano bo lot nam przełożyli z 9.15 na 6 co okazało się wielką ściemą.

Przechodzimy kilka kontroli bezpieczeństwa. Najpierw na wejściu na lotnisku, potem kolejna. Zdajemy bagaże a że mamy przewalona wagę o 8 kg to czeka nas surowa kara 2400 rupii dopłaty czyli jakieś 30 ziko. Płacimy i idziemy do ostatniej już kontroli przed wejściem na pokład. Bez problemów. Jest 5 , lot miał być o 6 a finalnie wylatujemy 9.15 czyli zgodnie z pierwotnym założeniem. No cóż Pakistan.

Godzinka lotu i lądujemy w Skardu mijając po drodze Nanga Parbat.

https://i.ibb.co/V3GQ9qH/20230807-042939.jpg
https://i.ibb.co/1JqKFpV/20230807-062229.jpg
https://i.ibb.co/ZKFZqNW/20230807-093958.jpg
https://i.ibb.co/Gv7QTWb/20230807-094242.jpg
https://i.ibb.co/hK4WCgY/20230807-094302.jpg
https://i.ibb.co/xL3PQgS/20230807-101216.jpg
https://i.ibb.co/ynRT3Mx/20230807-101218.jpg
https://i.ibb.co/CB7ZVwQ/20230807-101220.jpg

Jest lekki folklor na tym lotnisku. Odbieramy toboły, rejestracja cudzoziemców i wychodzimy przed lotnisko. Od razu zgarnia nas koleś, zabiera bagaże, pakujemy się do auta i gonimy do hotelu skąd mamy odebrać nasze rumaki. Droga trwa jakieś 25 minut i trafiamy na bazę – Baltistan Resort.
Stoją i czekają.

https://i.ibb.co/tJsBhSK/20230807-144146.jpg
Logujemy się do Hotelu, który prowadzi niejaki Naseem. Spoko koleś. Szybki prysznic i walimy na miasto rozejrzeć się w terenie. Próbujemy wypłacic kasę z bankomatu ale na naście prób bo ATMy są wszędzie wszystkie kończą się niepowodzeniem. Dla potomności podaję lokalizację tego co na bank wypłaci kasę. Nie podawać innej kwoty niż wymieniona na ekranie bo nie wypłaci.

https://goo.gl/maps/vMvNkoP2izXw8uxd8

Bank Alfalach. Biało czerwone logo. Wszędzie nam wypluł kasę. Opłata za wypłatę 650 rupii.

Parę obrazków ze Skardu.

https://i.ibb.co/NtnNQB9/20230807-123001.jpg
https://i.ibb.co/sbwyRX3/20230807-123114.jpg
https://i.ibb.co/NtCQRQm/20230807-123124.jpg
https://i.ibb.co/s3nvWfv/20230807-123128.jpg
https://i.ibb.co/rwm5Fms/20230807-123212.jpg
https://i.ibb.co/FDk6sd5/20230807-123312.jpg
https://i.ibb.co/dGVPYT5/20230807-123429.jpg
https://i.ibb.co/7Sdhs5X/20230807-123440.jpg
https://i.ibb.co/LCpPmzg/20230807-123446.jpg
https://i.ibb.co/K90HGYv/20230807-123504.jpg
https://i.ibb.co/c39DTrh/20230807-123603.jpg
https://i.ibb.co/ctTcR7h/20230807-125837.jpg
https://i.ibb.co/JzPs20P/20230807-125918.jpg

Płacimy haracz za motorki, szamiemy i szykujemy się do startu w kolejnym dniu. Michał proponuje żebyśmy rozruchowo zrobili sobie trasę do Arando. To 100 km w jedną stronę. W tzw. międzyczasie atakuje nas Salman od którego pożyczyliśmy motocykle żeby koniecznie dołączyć do niego bo wyruszyli rano i mają grupę Rumunów i Malezyjczyka. Oni rano ruszyli do Khaplu, tam spią, jutro planują pojechać do Hushe , znów spać w Khaplu i wrócić na kolejny dzień do Skardu.

Tak sobie patrzymy na mapę i dumamy. 100 km do Khaplu a potem jeszcze 50 do Hushe i z powrotem do Skardu nam wychodzi kolo 300 km. Tosz to kuwa jeden dzień a oni robią to w 3?? Coś tu nie bangla.

Pisze Salmanowi że raczej pojedziemy do Arando na co ten wysyła śmieszne emotki i mówi że spoko i spac możemy u ludzi, podaje jakieś nazwiska. Eeeek. Zara. My planujemy dojechać do Arando i wrócić w ten sam dzień a nie jakieś spanie.

No i się zaczęło. Salman twierdzi, że to niemożliwe. Daje nam do telefonu Polkę, Hanię która nam tłumaczy jaki to tam nie hardkor i że w jeden dzień nie ma uja dojechać i wrócić. Mamy więc zagwozdkę więc korzystamy z koła ratunkowego. Sambor czy to możliwe? Krótka piłka. Niemożliwe.

Dobra jak Sambor twierdzi, że niemożliwe to trudno , odpuszczamy. Za to za możliwe wydaje nam się dojechanie do Khaplu potem do Hushe i powrót do Khaplu na nocleg. Walimy w kimę z takim właśnie planem. Jutro startujemy.

diego 29.08.2023 10:28

sie czyta.

Mucha 29.08.2023 11:47

Cytat:

Napisał diego (Post 827623)
sie czyta.

Tak jest!
:)

calgon 29.08.2023 18:41

To sie czyta!

Emek 30.08.2023 08:09

Rano pobudka i idziemy na śniadanie.
Śniadanie w tutejszym wymiarze to w 90 % jajka w różnej formie. Sadzone, gotowane, omlet. Mieliśmy tez dhal czyli rodzaj dania z soczewicy. Do wszystkiego dają tez takie cienkie chlebki. Chlebek smaczny. Omlety bez wyrazu.
Po śniadaniu pakujemy motorki i w końcu opuszczamy obiekt i ruszamy. Pierwsze kilometry to zapoznanie się z ruchem lewostronnym co idzie dość gładko i z niuansami tutejszego ruchu. Jest fantazyjnie ale jeździ się wolno i dość bezpiecznie aczkolwiek trzeba uważać. Słońce pali niemiłosiernie i robimy sobie krótki postój w cieniu.
https://i.ibb.co/W0cKq4j/20230807-184542.jpg
https://i.ibb.co/nPsJtpF/20230808-074555.jpg
https://i.ibb.co/NCrBqBd/20230808-094859.jpg

Droga do Khaplu jest w zasadzie asfaltowa ale to asfalt różnej jakości poprzeplatany szutrówko gruntówkami. Droga raczej spoko ale już wiemy że tu się kilometrów nie nawali. Motocykle jadą max 80-85 licznikowo co pewnie się przedkłada na jakieś 70-75 w realu. Jest wolno. Kanapy są wypierdziane do granic możliwości i siedzi się jak na desce. Pierwsze metry i od razu mamy zonk a w zasadzie wychodzi nasza niewiedza, że te sprzęty maja skrzynię odwrotną. Ruszamy i za uja nie mogę wbić dwójki. Bo dwójka nie jest w górę tylko w dół. Szybko to jednak ogarniamy natomiast w dalszej podróży wbić bieg w dół zamiast w górę zdarza nam się niezliczoną ilość razy. GS150 jest motocyklem twardym z krótkim skokiem zawiasu i byle kamień to mamy jeb i pełne dobicie. Jazda boli. Do tego to jest małe i pozycja wymuszona nie pomaga w jakimkolwiek odpoczynku. O staniu na moto można zapomnieć bo musiałbym mieć ręce dłuższe ze 20 centów. Lekko nie będzie. Bardzo szybko łapiemy że 100 km to tutaj jest nie tyle daleko co odległe czasowo. Prościej liczyć dystans w godzinach niż kilometrach.
Po drodze trafiamy na pierwszy post gdzie kontrolują papiery. Kopia wizy i numer pojazdu. Dalej łogiń.
Nie trzeba wozić żadnych kserówek tak dla potomności, oni to zapisują lub robią fotki telem. Nie ma potrzeby wożenia kwitów. Na dolocie do Khaplu jest jeszcze jeden post. Procedura ta sama. Naród miły i sympatyczny. Na dojeździe do miasta droga jest bardzo ładna, mamy gładki asfalcik. Należy jednak się pilnować bo oni lubią ciąć zakręty. Nawet ciasne.
https://i.ibb.co/vBRxVzf/20230808-103114.jpg
https://i.ibb.co/THDLdRL/20230808-113559.jpg
https://i.ibb.co/vHmZWLW/20230808-113602.jpg
https://i.ibb.co/yd6msmy/20230808-123528.jpg
https://i.ibb.co/QKMbZkt/20230808-123533.jpg
https://i.ibb.co/FDMgFYL/20230808-124657.jpg
https://i.ibb.co/6B80sM8/20230808-131814.jpg
Stajemy w Khaplu na nawadnianie i szoping a następnie lecimy w stronę Hushe. Postanawiamy tez zatankować i ku naszemu zdziwieniu motorki spaliły ok 2 litrów na setkę. Jest dobrze. Paliwo kosztuje około 260-270 rupii więc jakieś 3,70. Jak na tutejsze realia zdaje się dość drogie.
Droga początkowo leci wzdłuż rzeki a potem pośród malowniczych wiosek, które tętnią życiem.
https://i.ibb.co/XLfqkSP/20230808-131816.jpg
https://i.ibb.co/7vtXLD1/20230808-142918.jpg
https://i.ibb.co/wYPR3Xz/20230808-142921.jpg
https://i.ibb.co/YXBLmfY/20230808-142927.jpg
https://i.ibb.co/gZDykSx/20230808-142932.jpg
https://i.ibb.co/SnH4xkw/20230808-150925.jpg
Tak sobie leniwie jedziemy i słyszę za plecami hałas motocykla o dużej pojemności. Zjeżdżam na boczek i mija nas Tenerka i CRF Rally na polskich blachach. Okazuje się że to Jacek i Hania z którą rozmawiałem wczoraj. Oni również spali w tym samym obiekcie co grupa Salmana , siedzą w PAKU już pół roku. Chwile gawędzimy ale czas goni bo słońce tutaj raczej spada niż zachodzi a mamy jeszcze kawał drogi o Hushe.
Jacek z Hanią ruszają a mu pomału za nimi. Za chwilę ich zresztą mijamy bo oni prowadzą jakiegoś bloga, kręcą filmy, puszczają drony i takie tam. Jedzie się spoko ale kamerdolce nie są fajne na tych motkach, walimy felami po kamsztorach, zawias dobija co chwilę. Dolatujemy w końcu do rozwidlenia i mamy z jednej strony bród a z drugiej podjazd pod górę. Coś tam szamiemy i popijamy. Postanawiamy ruszyć brodem. Brodzik spoko ale zaraz jest następny. Michał jedzie pierwszy i jak do niego dojeżdża to już widzę że nią ma opcji i trzeba zawracać.
Mostek jest tutaj i to właściwa droga.
https://goo.gl/maps/CxL8xEBJdWC8xHum7
A brodzik tutaj.
https://goo.gl/maps/R7g5FDh3v265eRVn7
My byliśmy tam popołudniem więc może jest możliwe pokonanie brodu rankiem ale osobiście bym nie próbował. Tam nawet płytka woda ma sporą siłę i może nas zabrać z pojazdem o czym zresztą się przekonaliśmy osobiście później.
Wybieramy opcję B czyli podjazd pod górę i przejazd mostem. Piłujemy na jedynkach i jakoś udaje się wdrapać na szczyt. Tam mamy mostek i dalszą trasę. Parę fotek z trasy.
https://i.ibb.co/tzH2GwN/20230808-150931.jpg
https://i.ibb.co/B2Zq70N/20230808-151212.jpg
https://i.ibb.co/7YwQLWS/20230808-155221.jpg
https://i.ibb.co/hgMd3Q6/20230808-161117.jpg
https://i.ibb.co/xCxXTXZ/20230808-161121.jpg
https://i.ibb.co/8DNkkzn/20230808-163216.jpg
Na dojeździe do Hushe spotykamy wracających motocyklistów. To Salman z ekipą. Wszyscy narzekają że motocykle nie za bardzo chcą jechać, zamieniają się , testują motki kolegi. Chwile gawędzimy, dostajemy zaproszenie na wieczór i ruszamy w dalszą drogę. Po trasie łapiemy się z resztą tego składu. W Hushe jest schronisko i widok na K1 czyli Masherbrum. Ma prawie 8000 m i robi wrażenie mimo że nie jesteśmy jakoś wybitnie blisko. Odpoczywamy w schronisku a w międzyczasie dojeżdżają Polacy spotkani wcześniej. Mijamy się i mamy się spotkać wieczorem bo oni też śpią w tym samym miejscu co Salman. Gonimy nazad bo to kawałek a słońce spada. Po wyjeździe z doliny zatrzymujemy się koło mostu a Michał proponuje żeby nie wracać tą samą trasą tylko objechać rzekę drugim brzegiem. Tak tez robimy.
https://i.ibb.co/5xL0jxC/20230808-165018.jpg
https://i.ibb.co/nf6zmrJ/20230808-171112.jpg
https://i.ibb.co/TRDgbVL/20230808-171927.jpg
https://i.ibb.co/fYpw25b/20230808-171934.jpg
W wioskach robota idzie pełną parą pracują sieczkarnie, w ruch idą cepy. Można odnieść wrażenie że cofnęliśmy się w czasie nie o dekady a o wieki. Przy drodze suszy się zebrane zboże, ludzie zbierają i suszą jakieś śliwkowate owoce. Droga wylatuje poza wioskę, kawałek lecimy pagórkami i przekraczamy rzekę. Jest jakiś szlaban ale otwarty więc gnamy dalej ale po chwili zatrzymują nas żołnierze i już widzę co się dzieje. Wbiliśmy na teren jakiejś jednostki wojskowej i trafiamy na post wjazdowy ale od drugiej strony. Droga wkoło to kilkadziesiąt km więc byle nie kazali nam wracać. Szczęśliwie bez problemu nas przepuszczają, wracamy do asfaltu i gonimy do hotelu do Khaplu.
Po drodze łapiemy ostatnie widoki.
https://i.ibb.co/1fyTJzZ/20230808-175002.jpg
https://i.ibb.co/Cmdrvz9/20230808-175030.jpg
https://i.ibb.co/w7bPjCR/20230808-175042.jpg
https://i.ibb.co/xzbDtVp/20230808-175224.jpg
Ostatni dzwonek. Wpadamy na podwórko, rozpakowujemy bety i słońce spada. Mrok. Rumuni raczą się wódeczką, kolacja i walimy w kimę. Przeszacowaliśmy zdecydowani dystanse jakie można dziennie pokonać na tych motorkach. Jesteśmy mocno zjebani i trzeba będzie ostrożniej kalkulować drogę jaką mamy zamiar dziennie przebyć. 200-250 km wydaje się być totalnym maxem przy mieszanej trasie on/off a i to zależy od warunków offa. Na czarnym powiedzmy że jesteśmy w stanie trzymać te średnie 50-55 kmh. W offie czasem 40 ale raczej 20-25.

nabrU 30.08.2023 09:23

Cytat:

Napisał Emek (Post 827783)
Do wszystkiego dają tez takie cienkie chlebki. Chlebek smaczny. Omlety bez wyrazu.

Ten chlebek to jest ważny rekwizyt w całej tej historii. Od jego nazwy utarło się bardzo popularne wśród Polaków określenie na Azjatów tego rejonu - ciapaty, bo chlebek ów nazywa się, a jakże, chapati...


Powodzenia Emek👍

muszel72 30.08.2023 09:34

Swojego czasu sporo podróżowałem po Afganistanie. Klimat zupełnie ten sam, dzięki Wam czuję jakbym wrócił na stare śmieci:)
Powodzonka:Thumbs_Up:

Gilu 30.08.2023 10:01

Zrobiliśmy tę samą trasę w dzień spoko, ale byliśmy zaprawieni w jeździe już ponad tydzień.
Dawaj dalej.

Emek 30.08.2023 10:06

Zgodnie z Twoim zaleceniem mieliśmy od razu walić na Nange ale pogoda się skasztaniła a chcieliśmy górę zobaczyć. Polacy byli tam kilka dni wcześniej i nie widzieli nic. Nam się okno otwierało na koniec tygodnia a że cała ekipa tam leciała to dołączyliśmy ale o tym dalej.

Emek 31.08.2023 07:39

Kolejny dzień wita nas piękna pogodą. Ekipa rumuńska planuje dojechać dziś do Skardu i tam zostać na nocleg. My mamy inne plany. Chcemy się dostać do Skardu, tam zrobić niewielkie zapasy żarcia i ruszyć do parku Deosai na upragniony biwak. W końcu po kiego grzyba wieźliśmy szpeje campingowe. Droga jest nam już znana więc zaskoczeń nie przewidujemy. Żegnamy się więc z obiektem Karakoram Lodge Khaplu. Jest tutaj jakby co https://goo.gl/maps/tzLvqBwfHg3rDQz99
https://i.ibb.co/hVWZ5GW/20230809-092054.jpg
Tankowanie, pierwszy post na wylocie z Khaplu a potem koło przeprawy przez rzekę kolejny.
https://i.ibb.co/dfB6rq7/20230809-122942.jpg
Po drodze taki smieszny wodospadzik.
https://i.ibb.co/tbCqhkz/20230809-112707.jpg
Dolatujemy dość szybko do Skardu, załatwimy biznesy, tankowanie i ruszamy w drogę do Deosai gdzie zamierzamy walnąć biwaczek. Po drodze mijamy jeziorko i fajne zielone wioseczki w dolinkach. O dziwo ruch na tej trasie jest całkiem spory mimo że to wyrypa to ciągną ludzie osobówkami do parku.
https://i.ibb.co/C9QSHrp/20230809-145820.jpg
https://i.ibb.co/QXfFXkc/20230809-145822.jpg
https://i.ibb.co/j4ZPn0r/20230809-150829.jpg
Po drodze mamy oczywiście post parkowy z punktem poboru opłat za wjazd do parku. Tubylec 300 PKR czyli jakieś 4 ziko, nie tubylec 20$. Chcąc nie chcąc trzeba zabulić. Nie bardzo byli skłonni do negocjacji.
https://i.ibb.co/pPG4bMc/20230809-150851.jpg
https://i.ibb.co/ZxxBYF2/20230809-151529.jpg
https://i.ibb.co/DQKyGsF/20230809-151537.jpg
https://i.ibb.co/DVk60Kh/20230809-153204.jpg
https://i.ibb.co/d2YV4Sp/20230809-153208.jpg
Droga jest fajna, leci się wzdłuż potoczku aż dostajemy się na coś koło 4000 m gdzie mamy spory teren wyglądający jak płaskowyż po którym snują się cieki wodne różnej wielkości. Zauważyłem tez obserwatorium.
Ogólnie jest wyjątkowo ładnie i zielono jak na dotychczasowe krajobrazy pakistańskie. Bardzo przyjemna temperatura, tylko niestety wysoko i każdy krok już waży.
https://i.ibb.co/MZc7frw/20230809-162416.jpg
https://i.ibb.co/hBJP3K7/20230809-162418.jpg
https://i.ibb.co/NKCwVfP/20230809-164505.jpg
https://i.ibb.co/Lk26byp/20230809-164507.jpg
https://i.ibb.co/4KkcF2L/20230809-164511.jpg
Na tracku mamy zaznaczone 2 miejsca campingowe. Pierwsze Salman nam odradzał bo to jakiś glamping exclusiv , że drogo i pachnie burżujstwem a drugi mówił że jest OK. Możemy też walnąć na dzika bo jest gdzie. Ciśniemy. Mijamy ten exclusiv camp i dosłownie za chwile jest kolejny. Mają kuchnię, łajfaja nawet, kibelki, namioty na wynajem ogólnie spoko. Zostajemy za kosmiczną opłatą 7 ziko za łeb.
https://i.ibb.co/1qz9qKL/20230809-174300.jpg
https://i.ibb.co/Mf2wXSd/20230809-174303.jpg
https://i.ibb.co/GT92q07/20230809-174754.jpg
Namioty rozstawione i mamy w planach coś oszamać. Kuchnia pracuje, Michał idzie na rekon ale sporo ludzi tu przyjeżdża i ku naszemu zdziwieniu nikt nic nie je tylko wyciągają własny majdan i sami gotują. Daje nam to trochę do myślenia i postanawiamy iść tą samą drogą. Bierzemy jedynie gorącą wodę od lokalesów i zalewamy niezawodne chińczyki.
https://i.ibb.co/vdq76PL/20230809-175216.jpg
https://i.ibb.co/Jm9x9N8/20230809-175219.jpg
https://i.ibb.co/KybbjH3/20230809-175222.jpg
https://i.ibb.co/3TNpZxD/20230809-184823.jpg
Chińczyka jak wiadomo należy zneutralizować więc wdrażamy debakteryzację.
https://i.ibb.co/NNF36Fx/20230809-195924.jpg
Po drodze mój motocykl zaczął wydawać jakieś dziwne odgłosy ale oprócz tego nic się szczególnie nie działo więc temat zlałem. Słońce spadło tutaj dość szybko, momentalnie zrobiło się mega zimno tak że w związku z brakiem ciuchów musieliśmy się ewakuować do namiotów. Rankiem mamy plan ruszyć dalej, Michał ma jakiś plan na pętlę wokół parku i wieczorem chcielibyśmy dojechać do Astore. Salman podrzucił nam jakąś miejscówkę gdzie ekipa planuje się zatrzymać i ewentualnie dołączymy do nich na nocleg albo i nie, zależy jakie będą warunki.
https://lh3.googleusercontent.com/pw...233-h1258-s-no

Emek 01.09.2023 08:08

Rano pobudka ale nie mogę powiedzieć żebym się na tej wysokości jakoś nadzwyczajnie wyspał. Do tego wieczorem zjechało się sporo narodu i postanowili sobie zrobić jakieś narady koło naszych namiotów. Jeden trajczył przez telefon chyba z godzinę. Jakby kuwa miejsca miał mało na tym pustkowiu.

Wsuwamy chinole na śniadanie, pakujemy bety i pomału zbieramy się do wyjazdu. Jesteśmy już w zasadzie gotowi. Michał odpala motocykl, mój zaś nie za bardzo chce zagadać a z bocznej pokrywy, pod którą kryje się akumulator wydobywa się dym i czuć spalenizną.
Zdejmujemy plastiki i okazuje się że na tych dziurach kompletnie odkręciły się śruby mocujące kabelki do akumulatora. Dokręcamy szajs, motocykl odpala bez problemów a wczorajsze niepokojące odgłosy zniknęły jak ręka odjął.
Ruszamy więc w dalszą drogę. Plan Michała zakłada małą pętlę po parku i wyjazd w stronę Astore. No to łogiń. Drogi w klimacie mongolskim. Widoki spoko.
https://i.ibb.co/rsLbFvD/20230810-103810.jpg
https://i.ibb.co/nBjRxrF/20230810-115012.jpg
https://i.ibb.co/F09D4jD/20230810-115841.jpg
https://i.ibb.co/QP7NM4L/20230810-122835.jpg
Po drodze mijamy stojące na drodze osobowe auto z urwanym kołem i koleżkę, który pudełkiem suzuki próbuje podjechać pod górę skokami po pół metra. Drugi idzie z tyłu i podkłada kamień pod koło. Wjechał.

Zatrzymujemy się na uzupełnienie płynów i gonimy dalej. Co jakiś czas sa tam budy, w których można coś zjeść i kupić napoje.
https://i.ibb.co/bbSzpfn/20230810-115932.jpg
https://i.ibb.co/kxtthCg/20230810-123000.jpg
Okazuje się jednak że przestrzeliliśmy zjazd na tracka Michała i pare kilometrów musimy się wrócić. Jak się okazuje niepotrzebnie bo droga biegnie przez bród, który tylko wygląda niewinnie. Czekamy chwilę bo widzimy że nadciąga Toyojeep załadowany na maxa sianem. Pozwoli nam ocenić głębokość brodu i siłę wody.
https://i.ibb.co/F86b4Sk/20230810-123006.jpg
Woda nie jest jakaś rwąca ale w terenówce wody na ¾ koła więc istnieje ryzyko że zalejemy te piździki a do cywilizacji kawałek. Analizujemy ponownie trasę i okazuje się że dalej mamy jeszcze jedną przeprawę o nieznanej głębokości ale z biegiem dnia raczej wody przybędzie niż ubędzie. Odpuszczamy i wracamy na ścieżkę. Pominiemy ten fragment i gonimy dalej.
Ogólnie droga jest do dupy. Czasem da się wbić trójkę ale raczej to jest dwója lub jedynka na niektórych podjazdach. Po drodze mamy jeziorko.
Atrakcja raczej średnia ale obok dają paszę i widać że to dość popularne miejsce turystyczne. Sporo tubylców.
https://i.ibb.co/m0B2Rzr/20230810-115029.jpg
https://i.ibb.co/3FLyH56/20230810-115032.jpg
https://i.ibb.co/XY5MD2g/20230810-115037.jpg
https://i.ibb.co/VNjHNdD/20230810-115817.jpg
https://i.ibb.co/QvQpN5C/20230810-115821.jpg
https://i.ibb.co/Jmzmfdd/20230810-115829.jpg
https://i.ibb.co/qncdTTH/20230810-115900.jpg
Lecim dalej bo kilometry same się nie zrobią a nasza średnia jest żenująca.
Dalej droga zaczyna schodzić w dół staje się asfaltowa. No powiedzmy że w większości asfaltowa. Pojawiają się wioski, widać jakieś życie.
https://i.ibb.co/VCgvRmq/20230810-132155.jpg
https://i.ibb.co/1KGt5cV/20230810-132157.jpg
https://i.ibb.co/yRYns0Z/20230810-135231.jpg
https://i.ibb.co/ZMZpZgH/20230810-135233.jpg
Jedzie się piękna dolinką, mamy drzewa a czasem zdarza się że lecimy przez lasek, jest naprawdę malowniczo, spokojnie i pięknie. No i woda w końcu nie jest szarą breją tylko mamy piękne potoki z krystaliczną wodą. Jest elegancko.
Dla mnie się podoba.
https://i.ibb.co/yBts8Tv/20230810-142150.jpg
https://i.ibb.co/P4YfXhn/20230810-142155.jpg
https://i.ibb.co/z5R5HsG/20230810-142214.jpg
https://i.ibb.co/QH9xDMs/20230810-143017.jpg
https://i.ibb.co/dB3hs5z/20230810-143031.jpg
Jest już pora obiadowa więc postanawiamy posilić się w przydrożnym barze. Lecim na kuchnia bo dogadać się nie dogadamy. Poka co masz w garze. W garze dhal. No to 2 razy dhal poprosimy i sałatkę.
https://i.ibb.co/ydZcfcz/20230810-143048.jpg
https://i.ibb.co/MZM24sP/20230810-143120.jpg
https://i.ibb.co/FDKg0qk/20230810-143126.jpg
https://i.ibb.co/nfL01YJ/20230810-143332.jpg
https://i.ibb.co/hg3fnyq/20230810-143406.jpg
Sumarycznie wyszło chyba 7 ziko za paszę.
https://i.ibb.co/MhX5tRL/20230810-143655.jpg
Po posiłku zjeżdżamy w dół już asfaltówką poprzecinaną co chwila jakimiś wyrypami. Jak wyjeżdżaliśmy z Khaplu Salman wskazał nam obiekt do którego mamy dojechać na wieczorną integrację. Zjeżdżamy z gór i oczywiście przestrzeliliśmy ale niedużo więc szybka nawrotka i logujemy się do hotelu. Koleżka zbiera nam bety prowadzi na pokoje więc szybciutko się przebieramy i luzujemy.
Za chwilę jednak wpada do nas menager obiektu, który zeznaje że co prawda Salman mu mówił że przyjadą ale oni w międzyczasie wynajęli wszystkie pokoje i nie sa w stanie przyjąć Salmana z grupą nastu osób. My oczywiście możemy zostać. Nosz kuwa. Myslimy sobie że skoro Salman o tym nie wie to dobrze żeby wiedział. Próbuję się z nim skontaktować a ten zeznaje że mają serię awarii, musza zmienić obiekt i przekonuje nas żebyśmy też zmienili obiekt na ten w którym ekipa będzie spac.
Tak nam to pasuje że niezbyt. Walnęlismy już po bani , jesteśmy poprzebierani ale Salman już powiedział menagerowi że my spierdzielamy i spimy gdzie indziej. Istny kociokwik. Szukamy miejsca wskazanego przez Salmana. To raptem niecałe 2 dychy więc decydujemy że się przemieścimy. Znów pakowanie i na koń.
Jedziemy więc do tego Astore z tą myślą że dołączymy na wieczór do reszty ekipy. Salman zaklepał jakieś dżipy na wjazd do fairy Meadows a że tam sa jakies ustalenia że ma być pełna obsada aut, powrót na umówiona godzinę to mamy w planie podpiąć się do tej wycieczki żeby nie garowac na dole w upale w oczekiwaniu aż zbierze się pełne auto do wyjazdu w górę.
Po drodze mamy dość nieciekawy bród na trasie. Michał w nim grzęźnie. Na szczęście po chwili udaje się wydostać i dojeżdżamy do Astore. Wiocha jak wiocha. Kierując się namiarami trafiamy na boisko na którym dzieciarnia gra w polo bez koni , siatkówkę czy inne sporty.
https://i.ibb.co/FBSrb2j/20230810-153843.jpg
https://i.ibb.co/RBpFdVK/20230810-180920.jpg
https://i.ibb.co/M6KS4KC/20230810-180922.jpg
https://i.ibb.co/LSpQwsD/20230810-181019.jpg
https://i.ibb.co/gdnWWw6/20230810-181321.jpg
https://i.ibb.co/4FwLb3z/20230810-184507.jpg
https://i.ibb.co/3ktD3Qr/20230810-184633.jpg
Obiekt jest przy samym boisku. Tutaj.
https://goo.gl/maps/JgWRQSMN1BFEfsZ8A
Pozamykane ale za chwile wyłażą jakies ludki, wpuszczają nas, daja pokój i parkujemy na podwórku. Jeden z nich niezwiązany z obiektem jest bardzo komunikatywny, doskonale mówi po angielsku i jest pracownikiem rządowym badającym pogodę w górach. Jakies meteo.
Pytam o sklep co i jak więc prowadzi nas po mieście gdzie robimy zakupy i wracamy na bazę z zaopatrzeniem. Dostrzegam też jednego z Rumunów, który upocony jak świnia pcha swój motocykl od dobrego kawałka. Zmordowany zeznaje że mieli kilka awarii i reszta dojedzie raczej późno lub bardzo późno. Pomału zjeżdża się reszta grupy, jeden motocykl ze złamanym zawiasem z tyłu jedzie na pace. Dojeżdżają tez Polacy, których spotkaliśmy 2 dni temu w Khaplu. Wieczorkiem kolacja i rano planujemy pojechać na Fairy Meadows gdzie jest już umówiony transport w górę. 2 noce mamy spędzić pod Nangą. Polacy zeznają że oni tam nie jadą bo już byli ale z racji pogody Nangi nie udało im się zobaczyć wcale. My mamy mieć 3 dni pięknej pogody więc liczymy na widoki.

Lucky Luke 01.09.2023 10:13

Solidna wyprawa , czekam na kolejne odcinki.

chomik 01.09.2023 18:35

Super się czyta :bow::bow:

Emek 04.09.2023 07:46

Kolejny dzień to próba dostania się do miejsca skąd ruszają terenówki pod Fairy Meadows. Z Astore to niecałe 60 km do mostu Raikot Bridge przy którym jest parking na którym mamy zostawić pojazdy i dalej ruszyć w trasę terenówkami. No to lecimy ale po drodze mamy 2 dzwony. Na szczęście niegroźne ale dlatego nie lubię jeździć taką dużą grupą więc z Michałem pospiesznie się oddalamy od teamu Romania.
Dopiero później dowiadujemy się że jeden z Rumunów zaliczył glebę. O tyle szczęśliwie że sam upadł na nasyp i w zasadzie oprócz zadrapań nic mu się nie stało. Motocykl za to zatrzymał się jakiś metr od urwiska. Kawałek i byłby naście metrów niżej w wodzie. Do tego będący w zespole Malezyjczyk Nabil jadąc na takim samym motorku jak my w nieznany do tej chwili sposób zaliczył obcierkę z ciężarówką na skutek której ciężarówka straciła boczne lusterko. GS150 jest twardy i nie ucierpiał. Nabilowi tez nic się nie stało oprócz tego że najadł się strachu.
Dojazd do mostu zajmuje nam koło godziny. Ja z Michałem mimo nikczemnych motocykli docieramy jako pierwsi, zrzucamy ciuchy motocyklowe i wskakujemy w normalne. Wkrótce dolatuje reszta ekipy. Idziemy na lunch a potem pakujemy bety na pickupa i zabieramy tylko lekkie plecaki. W FM mamy zostać 2 dni.
https://i.ibb.co/k81mDGd/20230811-113248.jpg
https://i.ibb.co/6R1GBDB/20230811-120446.jpg
https://i.ibb.co/x36ZtCy/20230811-131144.jpg
https://i.ibb.co/c3BNrZk/20230811-132733.jpg
https://i.ibb.co/0m20g2c/20230811-133508.jpg
Pakujemy się w piątke do jeepa i łogiń na górę. Te samochodziki sa małe, ciasne i wąskie. Ledwo się tam mieścimy. Muza nadupca na full a trasa jest gówniana. Auto się przegrzewa i musimy stanąć dla schłodzenia maszyny.
A tak się mniej więcej jedzie.

https://i.ibb.co/JRtLDc9/20230811-140134.jpg
https://i.ibb.co/Tv24bF2/20230811-140553.jpg
https://i.ibb.co/gSQWjLf/20230811-142310.jpg
https://i.ibb.co/ZMpz1G5/20230811-143103.jpg
https://i.ibb.co/6NH4WGG/20230811-143106.jpg
https://i.ibb.co/nsLZrtT/20230811-143108.jpg
https://i.ibb.co/bvwg8BB/20230811-143112.jpg
Jest kuwa stromo. Zajestromo a urwisko jest hmmm, głębokie. Dobrze że siedzę w środku i nic nie widzę.
W końcu dojeżdżamy do kawałka trasy, gdzie droga poszła się je..ać i poleciała w dół. Musimy przejść kawałek uszkodzonej trasy butem i przesiadamy się w drugi pojazd.
https://i.ibb.co/s6yHvgt/20230811-151409.jpg
https://i.ibb.co/nmqgBcs/20230811-151434.jpg
https://i.ibb.co/QYhVh9x/20230811-151617.jpg
https://i.ibb.co/D8tR9yG/20230811-151619.jpg
Dalej przesiadka do kolejnego toyojeepa i w końcu wdrapujemy się na miejsce docelowe skąd zaczyna się trekking do naszej bazy. Baza jest tutaj.
https://goo.gl/maps/RA8TU1XcNtBwj9vt5
A start trekkingu zaczyna się tutaj.
https://goo.gl/maps/DP8CLE7nQfgFQ96D8
Trasa nie jest długa bo ma bodaj 5-6 km ale za to jest koło 700 metrów przewyższenia na tym dystansie. Część ekipy wybiera jazdę na konikach (co jest całkiem niezłym pomysłem) a reszta rusza butem.
Jest niesamowicie gorąco i idzie mi się mega kiepsko. Michał wystrzelił i go nie widzę. Turlam się więc w żółwim tempie pod górę ale po paru kilosach trasa się lekko wypłaszcza i mamy znaki wskazujące na dojście do hoteli. Za uja pana nie wiem który jest nasz, nikogo nie ma do tego zaczyna padać deszcz w sumie zbawienny bo robi się zdecydowanie chłodniej. W końcu widzę kogos z ekipy rumuńskiej, kto wskazuje mi drogę. No to w drogę. Dalej mamy już tylko zajestrome podejście do płaskiej części gdzie znajdują się obiekty z kwaterkami. Ledwo ziepie.
Kilka fotek z trasy buciarskiej i jeepowej.
https://i.ibb.co/M2Bx4zc/20230811-153412.jpg
https://i.ibb.co/NWwcvsB/20230811-153414.jpg
https://i.ibb.co/CwRMYNw/20230811-153503.jpg
https://i.ibb.co/fDdhKJw/20230811-154037.jpg
https://i.ibb.co/Sm997G5/20230811-154427.jpg
https://i.ibb.co/0BzD3yW/20230811-155115.jpg
https://i.ibb.co/wJC7nq2/20230811-160015.jpg
https://i.ibb.co/VYBN1wN/20230811-143031.jpg
https://i.ibb.co/0mkRvpw/20230811-143150.jpg
https://i.ibb.co/9GqKqnf/20230811-151254.jpg
https://i.ibb.co/KGqTGfh/20230811-163836.jpg
https://i.ibb.co/0MM4Mmr/20230811-172039.jpg
https://i.ibb.co/XyxC1yf/20230811-173451.jpg
https://i.ibb.co/4PGm7Qq/20230811-181425.jpg
https://i.ibb.co/ggw4g69/20230811-185047.jpg
Co tu dożo gadać, to podejście puściło mi ostre fpierdol. Stąd plan na drugi dzień wyjścia o 7 do base campu nie bardzo mi się uśmiecha dlatego zamiast wyjścia dla Twardzieli wybieram wycieczkę dla cieniasów pod czoło lodowca, zamiast o 7 wystartujemy o 10 na lajcie.
Wieczorem mamy burzę, Nangi nie widać co nie wróży zbyt dobrze, pada deszcz a cała buda w której śpimy trzęsie się jakby miała odlecieć. Po kolacji walimy w kimę bo jesteśmy zmęczeni. Jutro trekkingi, trzeba odpocząć.

nabrU 04.09.2023 10:19

Fota z kiepem i dymkiem 'the best', Emek :Thumbs_Up::D

wojtekk 04.09.2023 14:41

Ale ekstra!

Emek 05.09.2023 07:37

Wstaję niespiesznie a Michał już się szykuje do wymarszu. Śniadanie zaplanowali na 6.30 i ekipa base campowa zbiera się do startu.
Reszta grupy niespiesznie się zwleka ale mamy dożo czasu a do tego pogoda jest fantastyczna.
https://i.ibb.co/TggX2q1/20230812-070114.jpg
https://i.ibb.co/RvLM3T9/20230812-070232.jpg
Na śniadanie to co zwykle czyli omlet lub sadzone. Nuda. Wreszcie koło 10 wyruszamy na trekking. Najpierw chcemy jednak zobaczyć to jeziorko, które tak się pięknie prezentuje na wszelkich fotach z tego miejsca. No to idziemy. Ta góra jest jebitna. Żadne zdjęcia ani filmy nie oddają wielkości i potęgi tej góry.

https://i.ibb.co/55TddLX/20230812-070344.jpg
https://i.ibb.co/6ypM6DW/20230812-070430.jpg
https://i.ibb.co/52DfXL9/20230812-070432.jpg
https://i.ibb.co/hXLdNFQ/20230812-070444.jpg
https://i.ibb.co/wsbzQ3y/20230812-070711.jpg
https://i.ibb.co/Y3xSxSw/20230812-070738.jpg
Schodzimy w dół i znajdujemy się na polance, całkiem zresztą sporej gdzie mamy to słynne bajorko z odbiciem Nangi.
https://i.ibb.co/6DHmdLS/20230812-082911.jpg
https://i.ibb.co/2ZfwyW5/20230812-094654.jpg
https://i.ibb.co/d5F1Ydb/20230812-094659.jpg
https://i.ibb.co/w0QnFKp/20230812-095708.jpg
https://i.ibb.co/XtPD1sg/20230812-095714.jpg
https://i.ibb.co/TWpV1Nx/20230812-095724.jpg

No to zamieszczam to „jeziorko” żeby ktoś sobie nie pomyślał że tam jest jezioro. Zwykła kałuża. Jeziorko jest w dole takie prawdziwne. Malutkie i nie ma tam widoków.
https://youtube.com/shorts/znErQrr0s7A


Na tym placu ludkowie haratają w krykieta, polo i gałę. Można tam wynająć namiot tak że własnego nie trzeba targać pod górę jakby co. Ogólnie jest sporo kwater ale ponoć trzeba je rezerwować bo może być różnie. Miejsce dość turystyczne.
Lecimy dalej na trekking pod lodowiec.
Trasa bardzo przyjemna bo leci laskiem , mamy cień i ciutkę chłodniej.
https://i.ibb.co/47vG193/20230812-100203.jpg
https://i.ibb.co/K7v98Pp/20230812-100558.jpg
https://i.ibb.co/F8rXfPw/20230812-101846.jpg
https://i.ibb.co/xYK1MB5/20230812-101915.jpg
https://i.ibb.co/hWTy9zH/20230812-102027.jpg
https://i.ibb.co/QNMLhrb/20230812-102032.jpg
Tutaj widać skąd wypływa rzeka spod lodowca.
https://i.ibb.co/1Xf2TB2/20230812-102259.jpg
https://i.ibb.co/MgRsjHr/20230812-102637.jpg
https://i.ibb.co/8jSpLRC/20230812-104859.jpg
https://i.ibb.co/1L4TtWZ/20230812-104937.jpg
https://i.ibb.co/nrwc9tc/20230812-113012.jpg
https://i.ibb.co/h7MqPV5/20230812-113017.jpg

Po drodze mijamy wioseczkę, w której można się czegoś napić lub coś zjeść. Z tego miejsca mamy około 1,5 km do punktu widokowego pod lodowcem. Część grupy tutaj zostaje a ja z chłopakami walimy pod ten lodowiec. Tutaj mamy już pełną patelnię, nie ma drzew i temperatura daje w doopę.
https://i.ibb.co/Wys8TdT/20230812-113118.jpg
https://i.ibb.co/KK3gXT9/20230812-120836.jpg
https://i.ibb.co/ct7zhhQ/20230812-121234.jpg
https://i.ibb.co/b1KzBVy/20230812-122847.jpg
https://i.ibb.co/6sYv0NB/20230812-125255.jpg
https://i.ibb.co/jwhC32m/20230812-125257.jpg
https://i.ibb.co/kK5ybF5/20230812-125302.jpg
https://i.ibb.co/xJHLhQ5/20230812-125305.jpg

Ten lodowiec wydaje dość głośne trzaski. Jakby cos stale strzelało.
Widac drogę , która prowadzi dalej do base campu. Stąd to już rzut kamieniem.

https://i.ibb.co/vZmZk9d/20230812-130056.jpg
https://i.ibb.co/XJpZJwK/20230812-130124.jpg
https://i.ibb.co/bJgp7YK/20230812-130154.jpg
Na trasie widzę wracającego Michała z chłopakami. Parę fotek Michała z trasy na base camp.
https://i.ibb.co/p2qZhR0/20230812-091227.jpg
https://i.ibb.co/VSDK20D/20230812-101529.jpg
https://i.ibb.co/BNQcj8P/20230812-103606.jpg
https://i.ibb.co/N3bhGsm/20230812-104325.jpg
https://i.ibb.co/6P03JrS/20230812-105753.jpg
https://i.ibb.co/2KxwpT0/20230812-111933.jpg
https://i.ibb.co/P9z8JBX/20230812-120808.jpg
Pogoda nam się wybitnie udała. Schodzimy na dół. Po drodze wołają nas Rumuni żeby podejść do nich na szamę. Znaleźli jakąś budę gdzie koleś gotuje. Bezpiecznie zamawiamy zupę z kluchami na lunch a następnie pomału kierujemy się w stronę bazy. Michał nie był jeszcze na tym placu z bajorkiem to łapiemy to miejsce raz jeszcze. Akurat odbywa się tam jakiś arcyważny mecz w krykieta.
Nadciąga wieczór, słońce pomału spada. Ciekawostka elektryczna w stylu pakistańskim.
https://i.ibb.co/3MTpbpz/20230812-175223.jpg
https://i.ibb.co/BrSQRkR/20230812-185242.jpg
Wieczorkiem Salman zarządza ognisko i grilla.
Całkiem sympatycznie siedzi się przy ognisku pod nangą.
https://i.ibb.co/mGWDsvZ/20230812-192404.jpg
https://i.ibb.co/pRbfkCr/20230812-192414.jpg
Na grilla chłopcy zabili jakiegoś barana czy kozę ale o grillowaniu to nie maja bladego pojęcia. Mięso zjarali na wiór tak że nadaje się bardziej do żucia niż do jedzenia ale musimy się tym zadowolić gdyż nic innego nie ma. Towarzystwo zmęczone więc kima. Jutro koło 14 mają nas zabrać jeepem na dół więc czeka nas wycieczka tym razem w dół.

Komar 05.09.2023 09:25

Aż żal dupę ściska, że człowieka tam nie ma.

Emek 06.09.2023 07:47

Rankiem znów mamy wspaniałą pogodę. Widoki zajedwabiste ale czas zejść w dół i zmienić lokalizację. Plan zakłada zejście do jeepów, zjazd w dół, pakowanie na motorki i dojazd do doliny Hunza do miejscowości Ali Abad na nocleg. Mamy do pokonania jakieś 160 km ale już wiem że będzie zajebiście ciasno zmieścić się przed zmrokiem. Mamy 1,5 godziny w dół jeepem , przepakowanie, szama etc. Cienko to widzę.
Zejście jest dość przyjemne i droga w dół leci szybciorem.
https://i.ibb.co/hBbdKFr/20230813-101955.jpg
https://i.ibb.co/pbFHFK2/20230813-103841.jpg
Na dole mamy trochę oczekiwania na resztę ekipy i dojazd do mostu na dole.
Droga została naprawiona (nie wiem jak to zrobili w jeden dzionek) i bez przesiadek zjeżdżamy w dół. Na dole mamy ponad 40 stopni, słońce pali niemiłosiernie, nie ma gdzie się schować i ogólnie jest lipa. Wchodzimy do hotelu żeby złapać coś do jedzenia. Ceny są abstrakcyjne i kanapka typu tost z pomidorem i serem kosztuje koło 1500 rupii. Kradzież w biały dzień.
Hotel jest tutaj.
https://goo.gl/maps/dnQdLSYQjgd8qVDg8
Zwie się to Shangrila. Kanapka za miliony i ruszamy do auta gdzie zostały nasze bety. Wyciągamy toboły i okazuje się że Michałowa torba jest rozerwana po całej długości. Ki uj? Gdybamy, że może ktoś szarpnął za torbę a ta zahaczyła o podnóżek bo na pace jest motocykl ale rozerwanie jest naprawdę dziwaczne. Do tego urwane są wszystkie klamry do spinania torby. W torbie jednak nie ma żadnych braków ani nic takiego. Zagadka dość szybko się wyjaśniła. Na dole bywa nawet koło 50 stopni a Michał miał w torbie mały kartusz gazowy który wziął się i wybuchnął. Szybko zdejmujemy z paki baniaki z paliwem typu soft, które tak napuchły, że grożą eksplozją dalece większą niż kartusz. Baniaki na bok do cienia na chłodzenie. Torbę się jakoś załata a tymczasem pojedzie ona na pace auta bo nie idzie jej zamknąć.
Jest już późno jak udaje nam się zapakować na motocykle i ruszyć. Po drodze mamy jeszcze tankowanie. Trasa jest przyjemna, nie ma tłoku na drodze, zajebiste widoki, których nie udało nam się uwiecznić bo musieliśmy się zdrowo spinać żeby zdążyć przed zmrokiem. W okolicach Gilgit robimy jeszcze zakupy czyli klasycznie 2 mangosy , pomidory i cebula. No i łogiń.
Trasa jest łatwa ale słońce spada nieubłaganie. Dodatkowo mamy blokadę na drodze.
https://i.ibb.co/PQMDBnn/20230813-183909.jpg
Śmieszna sprawa choć może i temat poważny. Naród zablokował droge bo nie ma zasięgu we wsi. Ludzi w pizdu, poblokowali ucieczki w bok, nosz kurrr.
Podchodzi do nas jakiś policjant, zeznaje że protest i że 10 minut musimy poczekać. Już znamy to pakistańskie poczucie czasu więc postanawiamy się przebić. Ludkowie na wszelkie sposoby utrudniają nam przejazd, stawiają przed nami motocykle, zastawiają droge ciałem etc. No ale nie damy się pokonać bez walki. Tłumaczymy jednocześnie posuwając się do przodu i w końcu udaje się blokadę pokonać.
Lecimy dalej. Mamy kolejny post gdzie koleś zatrzymuje nas chyba dla sportu i dla sportu sprawdza czy mamy prawidłowe oświetlenie, którego oczywiście nie mamy ale to był chyba tylko wybieg żeby sobie pogadać. Słońce spada, jest szarówka a mamy jeszcze kawał drogi. W końcu pytam gościa czy możemy jechać czy chce od nas jakieś kwity czy o uja mu chodzi. No i puszcza nas w końcu.
Łogiń. Ostatnie 15 kilometrów jedziemy już po zmroku. To jest masakra. Nie polecam, i nigdy jak nie trzeba nie róbcie tego w Pakistanie. Auta z naprzeciwka wszystkie jadą na długich pięknie nas oślepiając, kolesie jadący w tym samym kierunku walą bez świateł bo po co je zapalać, ludkowie poruszają się w okolicy pobocza butem bez żadnych oznak że są na drodze. Jednym słowem dramat. Oczywiście żadnego oświetlenia ulic nie ma więc droga przez mękę. W końcu docieramy do Ali Abad a tam na wjeździe rozpieprzona ulica zalana wodą, stoją jakies maszyny, ciemno jak w doopie.
Dopiero po wjeździe do miasteczka coś widać bo jest trochę światła. Udaje nam się namierzyć drogę do hotelu i w końcu logujemy się na bazie.
Baza.
https://goo.gl/maps/EscrQXL4nJGjRkSh9
Chłopcy zdejmują z auta motocykl z urwanym amortyzatorem, który wziął się i złamał.
https://uploads.tapatalk-cdn.com/202...53d48f9ee2.jpg
Planują dospawać złamaną końcówkę. Mówię im że to nie ma prawa działać ale i tak zawożą moto do jakiegoś magika co ma to pospawać. Pospawał. Co z tego jak uszczelnienia są rozpieprzone, olej wyciekł i to tyle z tej prowizorki.
Kolacja i spać. To był ciężki dzień a jazda po nocy wypluła nas psychicznie.

wojtekk 06.09.2023 09:13

Emku, mistrz drugiego planu pokazuje kciuka, czy dłubie w nosie KCIUKIEM??? :)

Opowiadaj dalej! Jedzie sie :)

Emek 11.09.2023 14:11

Kolejny dzionek wstaje i mamy z rana pogodę fantastiko. Za oknem wita nas Rapakoshi.
https://i.ibb.co/JpmCMXq/20230814-075029.jpg
Na dziś plan numer jeden to naprawa Michałowej torby lub zakup nowej. Znajdujemy nawet sklep sugerujący że mamy do czynienia z czymś co handluje tzw. mountain equipment. Niestety toreb nie maja wcale a jedynie plecaki i masę używanego szajsu w różnym stanie. No to szukamy naprawiacza.
Znalazł się w końcu w jednej dziupli. No to do roboty.
https://i.ibb.co/W5s7gJn/20230814-111955.jpg
https://i.ibb.co/6Z5hCGk/20230814-113050.jpg
Koleś torbę załatał a nawet wymienił uszkodzone klamerki tak że wróciła jej funkcjonalność. Skoro naprawy poczynione to dziś mamy w planie skoczyć pod lodowiec do wioski Hopar. No to lecimy. Trzeba wyjechać za miasteczko i zaraz za mostem mamy skręt do dolinki na Hopar.
O tutaj mamy cel naszej wycieczki.
https://goo.gl/maps/jHYPgsTjftyg3XKj6
Droga jest ok bo w zasadzie jest asfaltowa do samego końca z kawałkami szitu.
Po drodze mamy jakieś wykopaliska kamsztorów, naczy marmuru.
https://i.ibb.co/DfMcc4k/20230814-140621.jpg
Sam lodowiec doopy nie urywa.
https://i.ibb.co/WsZPFy0/20230814-124924.jpg
https://i.ibb.co/R3YR6s5/20230814-124931.jpg

Można zejść w dół i obejść to kawałek, mają tam nawet jakies jeziorko co się zwie Rush Lake
https://goo.gl/maps/3AVy2PLcMir8zSJv8
Aby tam dotrzeć mamy kawałek trekkingu a że w ciuchach motocyklowych chodzi się raczej słabo to rezygnujemy z wycieczki w dół. Za to zwiedzamy okoliczne budy z pamiątkami. W każdej jest oczywiście praktycznie to samo, ceny są odmienne za to samo, negocjacje są wskazane więc kupuję tubylczą czapkę co niby jest robiona w pobliskiej wiosce. Nie chce mi się w to wierzyć ale pamiątkę trzeba mieć.
https://i.ibb.co/c2QSN01/20230814-125036.jpg
https://i.ibb.co/44DQVjQ/20230814-125039.jpg
https://i.ibb.co/K5SPpHg/20230814-134206.jpg
https://i.ibb.co/PDKQJnf/20230814-134215.jpg
https://i.ibb.co/GPHBKCS/20230814-134228.jpg
Hopar mamy odklepany i mamy w planie skoczyć pod Rapakoshi ale niestety pogoda nam się kasztani, zaczyna padać deszcz, gór praktycznie nie widać więc rezygnujemy z podjazdu pod górę i decydujemy się oblukać tutejsze forty, które na początku naszej wycieczki polecali nam spotkani Polacy.
No to wracamy w kierunku miasta. Mamy po drodze fort o nazwie Baltit Fort i obok jest drugi Altit Fort.
Jedziem na ten pierwszy. No i zaraz na podjeździe zatrzymuje nas koleżka że tam się nie wjeżdża i musimy zostawić motki na parkingu i dymać z buta. No cóż. Idziemy. Do tego trzeba zabulić za wjazd.
Płacimy. Wkoło stragany z tym samym dziadostwem co wszędzie, czyli kamienie, biżuteria, suszone owoce, herbaty i pozostałe dziadostwo. Ceny coś jakby bardziej europejskie niż na dole w wiosce.
No ale jak my już wleźli to trzeba zwiedzić. W mojej ocenie to szkoda prądu na tą atrakcję ale jak ktoś jest fanem to można.
https://i.ibb.co/fYr69Kp/20230814-145005.jpg
https://i.ibb.co/42HcZ7W/20230814-145023.jpg
https://i.ibb.co/Vt4PDQB/20230814-145027.jpg
https://i.ibb.co/rxZ5sdY/20230814-145105.jpg
https://i.ibb.co/0JkHQkF/20230814-145136.jpg
https://i.ibb.co/wBCkfLC/20230814-145148.jpg
https://i.ibb.co/WPhK22C/20230814-145150.jpg
https://i.ibb.co/WHKMYYB/20230814-145200.jpg
https://i.ibb.co/8jmms3C/20230814-145203.jpg
https://i.ibb.co/Ry4ms3m/20230814-145210.jpg
https://i.ibb.co/Lk4cdbB/20230814-145212.jpg
https://i.ibb.co/rQf133z/20230814-145230.jpg
https://i.ibb.co/BBb7DQ0/20230814-145232.jpg
https://i.ibb.co/92FrS2j/20230814-145234.jpg
Po tej wątpliwej przyjemności schodzimy na dół a że mamy porę obiadową i widzimy pierwszy raz w PAKu że na garach są kobiety to postanawiamy spróbować ichnich specjałów. Wybór jest niewielki ale ktoś nam wspominał o pierogach to bierzemy pierogi.
Bardzo smaczne i dość pikantne. Ogólnie spoko.
W międzyczasie widzimy ekipę rumuńską która zmierza w kierunku fortu. My tymczasem zjeżdżamy w dół. Tam jest coś w rodzaju bruku, pada deszcz i jest zajebiście ślisko. Trzeba uważać.
https://i.ibb.co/7QDRq6C/20230814-145436.jpg
https://i.ibb.co/TYZfpZM/20230814-145438.jpg
https://i.ibb.co/4WTxJ9Y/20230814-180224.jpg
https://i.ibb.co/8Nb7qR7/20230814-180731.jpg
https://i.ibb.co/h7Lq2Q5/20230814-180742.jpg
Szwędamy się trochu po okolicy a że byśmy się napili kawy to David, który jedzie z Rumunami wspominał że tu jest jakaś zajebista kawiarnia. Szukamy i szukamy i w końcu znajdujemy.
Maja ekspress do kawy. Lokal jak na warunki lokalne jest wręcz ekskluzywny. Ceny też są takowe. Zamawiamy kawkę i jakąś chińszczyznę do jedzenia. Kawa miód (albo taka się zdawała po długim odwyku) a i żarcie niczego sobie.
Późnym popołudniem wracamy na bazę, pranie a wieczorkiem Salman serwuje Hunza Water do kolacji więc jest dość wesoło. Jutro startujemy w kierunku Passu, gdzie jest ten śmieszny wiszący mostek i wjazd do Shimshal nad która to doliną słyszałem same achy i ochy. Mamy tam bazę zaklepaną więc plan zakłada zrzut tobołów, przejazd do doliny Shimshal i powrót wieczorem na bazę. Wydaje mi się że będzie ciasno i jak się okazało nie myliłem się.

Emek 12.09.2023 14:57

Pobudka, śniadanie i łogiń. Dojazdówkę mamy do Passu. To jakieś 50 km asfaltówką więc nie przewidujemy jakiegoś opóźnienia. Idzie nam sprawnie i dość szybko dolatujemy na miejsce.
Po drodze mijamy bajoro o całkiem przyjemnym kolorze wody.
https://i.ibb.co/8dQjPLv/20230815-095249.jpg
https://i.ibb.co/8brHSKS/20230815-095253.jpg
I mamy tez kilka tuneli w tym 2 długie. Tutaj uwaga do wybierających się do PAKa i wypożyczających pojazdy. Maszyna oczywiście powinna być sprawna jak ja bierzecie ale należy zwrócić szczególną uwagę żeby miała światła, które działają. No i obowiązkowo klakson. Jak nie ma czegokolwiek z wyżej wymienionych to niech wam to zrobią przed wyruszeniem.
https://i.ibb.co/dkCqsJM/20230818-114758.jpg
https://i.ibb.co/QdvyKMS/20230818-114812.jpg
https://i.ibb.co/BZV6C2t/20230818-114814.jpg
Przed samą bazą w Passu gdzie mamy zrzucić toboły zatrzymujemy się w przydrożnym barze, który w zasadzie jest w budowie ale działa. Mają tam też coś co się zwie Yak Grill ale o tym później.
Bazę mamy tutaj.
https://goo.gl/maps/kEVGMjQKzoPcNzop9
Wbijamy , zrzucamy toboły i od razu ruszamy do Doliny Shimshal, która uważana jest za jakiś cud. No to łogiń. Ruszamy i gdzieś koło 11.30 wbijamy się w dolinę. Początkowo trasa biegnie płasko wzdłuż rzeki a następnie stopniowo wznosi się w górę.
https://i.ibb.co/SPyqp3p/20230815-113058.jpg
https://i.ibb.co/YPcWNFQ/20230815-113100.jpg
Lecimy. Jest cholernie gorąco i są fragmenty zdradliwe. Informacyjnie, co ewentualnie może tam zaskoczyć. Po pierwsze łachy kopnego piachu następujące tuż po twardej kamienistej nawierzchni. Można się zaskoczyć. Druga sprawa to fragmenty kamieniste o takiej strukturze, w której można zakopać się jak w piachu. No i oczywiście przybierające popołudniem brody. To akurat lekko mnie stresowało bo wszyscy mówili nam żeby jechać tam rankiem i wracać koło południa a mamy południe na wjeździe do doliny. Pachnie lipą.
Grupa jest podzielona tak, że ja z Michałem i Malezyjczyk Nabil lecimy razem na 150 a reszta na dużych jest za nami lub przed nami.
https://i.ibb.co/SQktq81/20230815-114929.jpg
https://i.ibb.co/0GRzS8s/20230815-114931.jpg
https://i.ibb.co/Qrz6cmm/20230815-121050.jpg
https://i.ibb.co/LNcQsx9/20230815-121052.jpg
https://i.ibb.co/10F0bgs/20230815-121056.jpg
https://i.ibb.co/BK1kfv0/20230815-121108.jpg
Co tu dużo gadać. Trasa jest nudna i monotonna a widoków brak. Jak na moje oko to jedyną obiektywną atrakcją tej trasy jest sama droga wisząca fragmentami nad urwiskiem ale jak ktoś zobaczy to na YT jak ja wyobraża sobie to całkiem inaczej. Trasa jest po prostu zajebiście łatwa, kompletnie nie widokowa i nudna. Potem Sambor mi powiedział że dla niego to kwintesencja trasy w górach i co do samej trasy mogę się zgodzić jak idzie o jej charakterystykę i przebieg.
https://i.ibb.co/Wt4pPdn/20230815-182141.jpg

A może moje oczekiwania co do tego cudu natury były zbyt wygórowane. Drugi raz bym tam na pewno nie pojechał bo w mojej ocenie atrakcja z tego kompletnie żadna i nie byłem w tej opinii odosobniony. No ale jedzie się. Jak już się wyjedzie z tej wąskiej doliny z półkami skalnymi trasa się wypłaszcza, jest już kompletnie drętwo a jedyna atrakcją sa jakieś brody. Przy czym są chyba w zasadzie 3 z czego 2 bym nazwał dużymi kałużami a tylko jeden bród jest na płynącym potoku i ten jest kuwa zdradliwy.
Po drodze mamy właśnie tą kałużę i jest ona głęboka. Nawet bardzo głęboka więc postanawiamy ja jeb boczkiem. Niestety robiąc rekon wpadam w takie kolczaste krzaczory. Przeszywa mnie niesamowity ból i oczami wyobraźni widzę potoki krwi spływające mi po nogach w buty. Pali to jak ogień. Wyciągam te kolce z portek i można lecieć dalej.
https://i.ibb.co/Gvbjp8X/20230815-125126.jpg

https://i.ibb.co/1mDzDnT/20230815-131105.jpg
https://i.ibb.co/FD15CT9/20230815-125859.jpg
Obrazowo najlepiej podejść do tematu. Więc tak to wyglądało jak jechaliśmy do doliny.
Ja już po drugiej stronie a brodzikiem wali kolega Nabil.

Jak widać pan Pikuś ten brodzik.
Wokół tak.
https://i.ibb.co/8j8kGKh/20230815-131132.jpg
https://i.ibb.co/7g0GXgF/20230815-131133.jpg
https://i.ibb.co/7NjwTfx/20230815-131139.jpg
https://i.ibb.co/98hPCd1/20230815-133906.jpg
https://i.ibb.co/TMVpwMz/20230815-133908.jpg
https://i.ibb.co/wQrhMzV/20230815-133909.jpg
https://i.ibb.co/n6Ly2fK/20230815-162611.jpg
Po minięciu tego brodu mamy już w zasadzie prostą drogę do wiochy na końcu doliny. Wiocha jak wiocha. Jest piętrowa więc można łatwo popieprzyć trasę co też czynimy ale tubylcy szybko nas prostują.
Szukamy miejscówki z jedzeniem i jest na samym końcu. Jak się okazało to jest tam już 2 Rumunów i zamawiają żarcie. No to się podpinamy. Cała trasa do tego miejsca od wjazdu do doliny zajęła nam koło 3 godzin a to ciut ponad 50 km. To tak informacyjnie jak wygląda tu podróżowanie w lekkim terenie.
Żarcie zamówione i w końcu je podają. Jest już po 15 i mając na względzie że mamy 3-3,5 godziny do wyjazdu to jesteśmy na styk ze zmrokiem. Słabo. Pojedzeni ruszamy. Po drodze spotykamy jednego z Rumunów, któremu skończyło się paliwo. Stoi i czeka na auto. Jego koledzy jada przed nami i go mijają co tez również czynimy. Nie wiem czy nie chciał żeby mu zlać trochę paliwa czy o co poszło.
Droga jest znana więc dolatujemy sprawnie do brodu a tu już mamy całkiem spory rwący potok a nie bród. Rumuni się tam poskładali, dwóch stoi w wodzie i wskazuje ścieżki pozostałym. No to ruszamy. Znaczy Michał rusza i w połowie brodu zabiera mu motocykl. Michal stoi w wodzie a woda po prostu wypłukała spod niego motocykl. No to wodowanie. Na szczęście siła nas tam wyciągamy dziada, ja i Nabil jakoś przelatujemy bez wodowania, naczy woda w butach jedynie.
Parę obrazków i ruchomy.
Tubylec.

https://i.ibb.co/jvWRsGB/20230815-164130.jpg
Przeprawiamy się a od drugiej strony tworzy się kolejka.
https://i.ibb.co/nBwLxvr/20230815-164134.jpg
Michał miał wodowanie więc mamy wodę w silniku, mokry filtr i bałagan. Próbujemy coś z tym zrobić.
Filtr wyjęty się suszy, woda wylana z cylindra i wydechu no ale w silniku mamy już majonez. Udaje się jednak dziada odpalić ale zeszło nam sporo czasu i słońce każe nam stąd spieprzać póki jeszcze mamy jakiś widok. Po ciemku na tych półkach być nie chcemy. W końcu motur gada i możemy ruszać. Po chwili jednak Michałowi zabiera przód i mamy lot fenixa w kierunku gleby. Na szczęście niegroźnie bo prędkość zerowa. Suzi za to dostała po gmolach i dźwigni hamulca. Prostowanie, jest jako tako to lecimy dalej.
Po trasie spotykamy Salmana z ekipa na pickupie więc jeszcze na szybko zlewamy majonez i zalewamy silnik świeżym olejem. Można lecieć dalej.
https://i.ibb.co/KDcbNGS/20230815-180519.jpg
https://i.ibb.co/72yRmNT/20230815-180525.jpg
https://i.ibb.co/GHF6wPL/20230815-180528.jpg
https://i.ibb.co/2gPrST0/20230815-184129.jpg
https://i.ibb.co/jbnNZ6r/20230815-184133.jpg
Dalej już znajoma traska, nie ma niespodzianek więc wlekę się niemiłosiernie tym bardziej że wiem że już nas noc tu nie złapie a do tego mam jakieś dziwne skurcze w nodze i przeszywający ból. Nie wiem co się dzieje ale podejrzewam uraz z wpadnięcia w kolczaste zarośla. Aż się boję zdjąć portki żeby zobaczyć co tam się dzieje. Ale już niedaleko, tylko opóźniam chłopaków, którzy czekają na mnie z minami czego tak zamulam. No to jechać, dojadę.
Po drodze na jednym zakręcie mamy jeszcze zdradliwą łachę piachu, w której Nabil kręci pirueta ale udaje się bez gleby. W końcu mamy asfalt i krotką dojazdówkę do bazy.
W bazie zdejmuję te portki, żeby zobaczyć jak wygląda moja noga i szok. Nic. Żadnych zadrapań, to kuwa skąd ten ból i skurcze? Znajduję winowajcę. Jeden z kolców z tych krzaków utkwił mi w nodze i prawdopodobnie cisnął na jakiś nerw albo coś. Usuwam chwasta i można działać.
Jedziemy do Yak Grill na kolację. Ogólnie nie polecam lokalu bo ponieważ. Ceny za steki są z dupy (ponad 4 dychy na nasze), steka nie jadłem ale widziałem że miał strukturę betonu. Jedliśmy Chilli Dry z jaka (1/3 ceny steka) i mięso było twarde w chu, reszta jadła hamburgery, które nie wyglądały ale ponoć były smaczne.
To jest tutaj
https://goo.gl/maps/U8nc2gTJm6XzaNh6A
Nie wygląda i łatwo to minąć a wokół nie ma za wiele knajp.
Jemy, baza i kima. Jutro mamy być w Sost i walimy pod chińską granicę.

Emek 13.09.2023 07:45

Wczoraj to był męczący dzień. Dziś za to mamy dojechać sobie na lajcie do Sost gdzie ma być baza i tutaj mamy 2 ścieżki. Pierwsza wiedzie na granice z Chinami a druga do doliny Chipursan.
Mamy na to 2 dni więc nie ma co się spinać. Najpierw jednak musimy dolecieć do Sost.
Ranek jest piękny.
https://i.ibb.co/PQv6W1z/20230816-084619.jpg
https://i.ibb.co/n3f9QRV/20230816-084625.jpg
https://i.ibb.co/x6XgMRw/20230816-084656.jpg
Trasa z Passu ma niecałe 40 km, jest asfaltowa i leci się dość sprawnie. Sost to coś w rodzaju terminala przeładunkowego a przynajmniej ja to tak postrzegam. Tiry z Chin dolatują do Sost a tutaj są przeładowywane na lokalne smieszne ciężarówki obwieszone dzwoniącym gunwem i dalej już leci Pakistaniec a Chińczyk wraca do Chin swoją ciężarówką.
No to robimy sobie jakieś drobne zakupy w Sost, tankowanie i jedziemy na tą Przełęcz Khunjarab.
Droga biegnie wzdłuż rzeki a potem się wznosi na przełęcz do 4700 mnp.
Po drodze mamy oczywiście co? Nosz kuwa wjazd do parku za 20$ dla zagranicznych frajerów lub jakieś groszki dla tubylców.
https://i.ibb.co/SwLpG6Q/20230816-112330.jpg
https://i.ibb.co/2MQbvZn/20230816-112335.jpg
https://i.ibb.co/B6S56Np/20230816-115436.jpg
https://i.ibb.co/B6JcSxv/20230816-115456.jpg
Chcąc nie chcąc trzeba 2 dychy położyć. Cała trasa z Sost pod chińską granice ma koło 90 km i na ostatnich 10 -15 jesteśmy całkiem wysoko i jest po prostu zimno. Należy to wziąć pod uwagę.
Po drodze jeszcze stajemy w słonku na szamę.
Po drodze nie ma ani spektakularnych widoków ani trasa nei jest jakaś zachwycająca. Mamy asfalt i to całkiem przyzwoity.

Do tego jakiś schodzący w oddali lodowiec. Ponoć można tu zobaczyć te Ibexy ale nam się nie udało.
Cała ta trasa to atrakcja turystyczna gdzie tubylcy sobie robią focie pod chińskim budynkiem granicznym.
No to my też mamy.
https://i.ibb.co/hKRtcHk/20230816-134909.jpg
https://i.ibb.co/5Fd7875/20230816-134936.jpg
https://i.ibb.co/stVWYfW/20230816-144606.jpg
https://i.ibb.co/jfNVswg/20230816-144612.jpg
Czy warto tam jechać czy nie niech każdy sobie oceni sam. W mojej ocenie niekoniecznie. Walimy prawie 200 km w obie strony, brak widoków, trasa nudna, na górze chłodno i 20 dolców psu w doopę.
Wracamy na bazę po drodze spotykamy jadących w górę Rumunów i zjeżdżającego w dół pickupem Salmana. Właściwie to stoi z otwarta maska więc się zatrzymujemy. Zmieliło wentylator, nie ma wspomagania i chłopaki dolewają wodę do chłodnicy. Nic nie pomożemy to się umawiamy na obiad w Sost.
https://i.ibb.co/pQg2W1j/20230816-181726.jpg
https://i.ibb.co/93PNTKm/20230816-181735.jpg
Po obiedzie robię jeszcze foty tych fikuśnych ciężarówek. Nie czaję tego folkloru. Bo jak idzie o malowanie to naprawdę kunszt i dbałość o detale niektórych pojazdów jest niewiarygodna ale obwiesić tą zawalidrogę setkami kilogramów żelaza typu dzwonki, łańcuchy i inne chujemuje to już niezrozumiałe.
https://i.ibb.co/sqpyhz8/20230817-092604.jpg
https://i.ibb.co/3mZJ12m/20230817-092608.jpg
https://i.ibb.co/hFh5s8m/20230817-092614.jpg
https://i.ibb.co/7b2pRVt/20230817-092616.jpg
https://i.ibb.co/dWttmLD/20230817-092622.jpg
https://i.ibb.co/4M6nfmc/20230817-092624.jpg
https://i.ibb.co/jL6BLB6/20230817-092629.jpg
https://i.ibb.co/0t0Sdb7/20230817-092637.jpg
Wieczorkiem raczymy się Hunza Water i jutro z rana mamy się wbic w dolinę Chipursan. Od bidy można palnąć dojazd do granicy , powrót a następnie wjazd w dolinę Chipursan i powrót w jeden dzionek. Jak ktoś ma twarda doope to technicznie i czasowo jest do zrobienia jak najbardziej.

Emek 14.09.2023 08:02

Rankiem znów serwują jaja w różnej postaci. Szama, ubieramy się i wyruszamy w dolinę Chipursan. Żeby się tam dostać trzeba wyjechać kawałeczek za Sost i zaraz za mostem mamy zjazd w kierunku dolinki.
Traska poniżej.
https://www.google.com/maps/dir/Roof...!3e0?entry=ttu
Mamy jakieś 50 km w jedną mańkę + powrót to szacujemy jakieś 5-6 godzin w obie strony i tak też należy kalkulować. Trasa początkowo leci wzdłuż rzeki, potem wspinamy się w górę i wjeżdża się na coś w rodzaju płaskowyżu. Jest bardzo ładnie.
https://i.ibb.co/2KZ9qjj/20230817-094652.jpg
https://i.ibb.co/7XgGvkQ/20230817-100818.jpg
Jedzie się dość przyjemnie jak na te tutejsze wyrypy. Nie jest bardzo kamieniście i da się znaleźć ścieżkę względnie płaską lawirując pomiędzy kamieniami. Trasa jest łatwa.
https://i.ibb.co/NnXhGx2/20230817-100824.jpg
https://i.ibb.co/bQHqPVH/20230817-101902.jpg
https://i.ibb.co/TKYXzYc/20230817-102254.jpg
Lecimy sobie z Michałem na spokojnie i w końcu wpadamy na ekipe Rumuńską i Nabila. No i mamy zonk.
Nabil przesiadł się ze 150 na TTR i łapie kapcia.
https://i.ibb.co/cLB2p8H/20230817-103849.jpg
https://i.ibb.co/njD8dTj/20230817-103851.jpg
Samochód wsparcia chyba nawet nie wyruszył, chłopcy oczywiście nie mają kompletnie żadnych narzędzi, nie mają też dętek, łyżek, pompki no nic nie mają.
Wiadomo że my cebulaki bez podstawowych elementów naprawczych nie ruszamy się nawet do sklepu obok więc wyciągamy majdan i ratujemy chłopaka. Niestety klucze do kół GS150 nie pasują za cholerę do TTR więc zdejmujemy oponę bez wyciągania koła z myślą że uda się dętkę załatać na motocyklu.
No i pewnie by się dało ale kolega z Malezji niestety urwał zawór więc taka naprawa nie będzie możliwa.
Będą zatem czekać aż dojedzie auto lub ktoś z kluczem do koła. Zostawiamy im dętki i łatki i ruszamy dalej sami.
Trasa jest dość podobna do trasy do Hushe. Fajne wioseczki po drodze, ludzie przy pracy w polu, jest git.
Przy okazji kolega na foto to Husein, który ma na sobie komplet pakistańskiego Klima. Ten cały komplet ktoś wykonał na podstawie zdjęcia z netu, jest odwzorowany niemal doskonale niestety materiały i wykonanie nie idą w parze z jakością. Portki wytrzymały jeden dzień. No ale koszt to bodaj 60 pln czy jakoś tak.
Lecim dalej.
https://i.ibb.co/x3xCj6p/20230817-111114.jpg
https://i.ibb.co/kq4QHNt/20230817-111347.jpg
https://i.ibb.co/vBV2fxJ/20230817-111349.jpg
Klimat naprawdę przyjemny. Zdecydowana odmiana na plus po wczorajszym wypadzie na Shimshal.
https://i.ibb.co/T2xMvN4/20230817-114239.jpg
https://i.ibb.co/V9kVTKJ/20230817-122046.jpg
https://i.ibb.co/XFk6CJv/20230817-122048.jpg
https://i.ibb.co/KWMV9f4/20230817-122050.jpg
https://i.ibb.co/jZ1hphC/20230817-122052.jpg
Po drodze zatrzymujemy się w czyms w rodzaju herbaciarni. O dziwo obsługują tutaj kobiety nie mające na sobie żadnych burek czy innych hidżabów. Maja kompletnie inną urodę i dla mnie to bardziej przypomina klimat tadżycki niż pakistański. Ponoć mówią nawet innym narzeczem ale ja i tak nie znam żadnego więc się nie odniosę.
Zza gór wystają szczyty, które pare lat temu widzieliśmy w oddali będąc po stronie tadżyckiej. Te górki są w Afganistanie. Po drugiej stronie korytarza wakhańskiego od strony Pakistanu.

https://i.ibb.co/V9kVTKJ/20230817-122046.jpg
https://i.ibb.co/XFk6CJv/20230817-122048.jpg
https://i.ibb.co/KWMV9f4/20230817-122050.jpg
https://i.ibb.co/jZ1hphC/20230817-122052.jpg
Dolatujemy do mostu.
https://goo.gl/maps/aeur7dwo1oSS1fcM8
Przed mostem jest droga na lewo ale kończy się koszarami armii PAKa więc tam się nie przejedzie. Można walnąć przez most i pociągnąć dalej ale tu już mamy zejście czoła lodowca i wszystko jest zalane wodą. Do tej pory nam buty nie wyschły i nie chce nam się znów je zalewać woda stąd zawracamy. Część Rumunów też zawraca z tych samych względów a kilku leci dalej może parę km dalej.
Wracamy zatem na bazę. Po drodze remontują „drogę” i kurzy się tak że niewiele widać a pył jest wszędzie. Dodatkowo koleżka tuż przede mną kipruje wywrotkę. Nosz kuwa. Widoczność zero.
Popołudniem dojeżdżamy do Sost na obiad. Potem logowanie na bazie i dalej suszymy bo buty wciąż wilgotne. Jutro lecimy do Gilgit. To niecałe 200 km ale na nasze motorki to będzie 4-5 godzin jazdy z posiłkiem po drodze.

matjas 14.09.2023 08:36

te pety to coraz grubsze palisz :D

gdzie zdjęcie w lokalnym nakryciu głowy? :D

poza tym malina! :D

Emek 14.09.2023 08:47

Proszę Mateuszu.
https://i.ibb.co/NNNsgG4/IMG-20230817-WA0067.jpg

matjas 14.09.2023 09:29

:) placek :) taki

Dziekuje - smiechlem srogo z rana :)

Emek 14.09.2023 09:29

Na zdrowie. :D

Ropuch 14.09.2023 14:39

Cytat:

Napisał Emek (Post 829328)


Jajebie - normalnie lokales jak słowo daję, pasujesz tam zajebiście, szczególnie z fajką w ustach - no może trochę bym Cię przypudrował :)

A tak w ogóle to MEGA przygoda - moje klimaty !!!! ZAZDRO ale takie pozytywne :)

Emek 15.09.2023 08:45

Dziś mamy zaplanowany nudny dojazd do Gilgit. Ruszamy po śniadaniu. Po drodze Rumuni planują rozrywkę w postaci tyrolki pod Rapakoshi. My nie planujemy ale chętnie rzucimy okiem jak to wygląda.
Po drodze mamy jeszcze do zahaczenia ten słynny mostek wiszący w Passu. No to jak mamy widoczny napis na zboczu to tutaj właśnie znajduje się zjazd w kierunku mostu. Trzeba przejechać może koło kilometra a następnie dojść do niego. Ja nie za bardzo przepadam za atrakcjami wiszącymi nad przepaścią to zostaję przy motorkach a Michał idzie na most.
https://i.ibb.co/hRY8zVr/20230818-104634.jpg
https://i.ibb.co/zb7fx9d/20230818-104619.jpg
https://i.ibb.co/zxs1W2v/20230818-104118.jpg
https://i.ibb.co/KbTb3jR/20230818-103726.jpg
https://i.ibb.co/vzGJsGb/20230818-103518.jpg
https://i.ibb.co/5T5xhQD/20230818-103515.jpg
Mostek zaliczony to Michał jeszcze wymyśla że po drugiej stronie drogi mamy podjazd skąd zajebiście widać lodowiec. Nie ma wała żeby tam gdzieś wjechać i mieć widok więc cofamy się do drogi i widok jest ale z innego punktu.
https://i.ibb.co/NKhjGQf/20230818-110821.jpg
Lecimy dalej. Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na posiłek W Ali Abad i gonimy dalej. Mamy tą tyrolkę pod Rapakoshi. Niestety zachmurzone i szczytu nie widać.
Dziki tłum zwiastuje miejsce turystyczne.
https://i.ibb.co/g4nZgdn/20230818-132453.jpg
https://i.ibb.co/3kSgVvT/20230818-133702.jpg
https://i.ibb.co/0jSwGLT/20230818-133708.jpg
Dalej mamy już tylko nudną asfaltówkę do Gilgit. Aby sobie trochę trasę urozmaicić przejeżdżamy na drugą stronę rzeki w miejscowości Nomal. Tędy nie jechaliśmy. Droga drętwa jak i ta po drugiej stronie Hunzy. Słońce pali jak wściekłe. Popołudniem dolatujemy do Gilgit i logujemy się w przybytku zwanym Park Hotel.
https://maps.app.goo.gl/2a6B2RR6A2UrpmCc6
Logujemy się na bazę i walimy w miasto na rekon. Niesamowity hałas to pierwsze co rzuca się w Gilgit, kolejna rzecz to yebany smród smogu. Ciężko się oddycha spalinami. Robimy obchód i w końcu trafiamy na coś w rodzaju parku.
https://i.ibb.co/Gtfvp2n/20230818-161927.jpg
https://i.ibb.co/JkVWB8K/20230818-163630.jpg
https://i.ibb.co/bKzFK63/20230818-163643.jpg
https://i.ibb.co/d09vXLH/20230818-164349.jpg
https://i.ibb.co/KjmcVC6/20230818-164351.jpg
https://i.ibb.co/LZ9wTt6/20230818-165852.jpg
Jako że w tych rejonach często sa przerwy w dostawie prądu to banki i hotele posiadają własne siłownie. Wot i ona.
https://i.ibb.co/RCz8tt1/20230818-175533.jpg
A tak pracuje.

Ogólnie Gilgit jest mocno średnie. Brzydkie, śmierdzące miasto. Ja bym tu nie był. Wieczorkiem kolacja i walimy do spania. Ekipa rumuńska spada jutro do Skardu i wylatują a my z Michałem mamy ochotę na biwak. Ustalenia miejsca dokąd jechać okazują się korzystne bowiem mechanik Salmana Hussein ma rodzinę w wiosce Bilamik. Tam podobno jest zajebiście a jakbyśmy jechali to tam jest jego brat, wszystko nam pokaże a przy okazji zawieziemy jakieś rzeczy do domu. 2 w 1. Mamy jakby plan na jutrzejszy biwak.

Emek 18.09.2023 07:59

Śniadanie, pakowanie i zapierdzialamy. Najpierw mamy zaczepić o jedna dolinkę po drodze, która też dostaliśmy z polecenia. Nazywa się haramosh valley i ta sama trasa prowadzi do Khaltaro tylko odbija. Salman nam zeznał żeby tylko wjechać kawałek i potem wrócić bo tam jest totalny żużel i żeby się tam nie pchać.
https://maps.app.goo.gl/Q6HEL6Vuz8tveVfC7
Postanawiamy się wepchać ale już sam start chce zabic nasze motorki. Pod górę nie da się praktycznie wspiąć, koło buksuje, sprzęgło się pali, smród. Nosz kuwa. Jest mega ciężko a mamy jeszcze dojechać do Bilamika to postanawiamy się wycofać.
Jakby ktoś był to niech próbuje bo ponoc tam zajebiście jest. Oblukac można w necie a trasa podobno bije na łeb podjazdy pod Fairy Meadows i Shimshal. Tego nie potwierdzimy bo piździki nie chciały jechać pod górę za bardzo.
Ale mała próbka z neta.
https://www.youtube.com/watch?v=5SqhyKzACpE&t=26s

Nie tym razem. Gonimy dalej. Dolatujemy do zjazdu, który oczywiście przestrzeliliśmy ale w sumie to OK bo trafiamy na sklep i jadłodajnię. Postanawiamy tam cos oszamać i ruszamy dalej. Zaczynamy się wspinać pod górę.
Zjazd do Bilamik jest tutaj.
https://maps.app.goo.gl/iFQ8hn7kWZsXup2V6
Po przekroczeniu Indusu wątpliwym dość mostem zaczyna się 20 km podjazdu. W zasadzie cały czas piłujemy na jedynce. Trasa może nie jest trudna ale upierdliwa bo jedzie się w pyle. Motorki się w tym kopią i nie bardzo chcą się wspinać. Dopiero wyżej robi się bardziej kamieniście i jedzie się lepiej.
Najpierw mamy namierzyć rodzinny dom Husseina w Bilamik. Mamy bardzo szczegółowe wytyczne. Jako jedyny we wsi ma czerwony dach. Trafiamy bez pudła.
https://maps.app.goo.gl/hkdhAiDfq8cKiZYA6
Na miejscu spotykamy się z bratem Husseina, obowiązkowa herbatka.
https://i.ibb.co/g98HtX9/20230820-090314.jpg
https://i.ibb.co/TwVMdx7/20230820-090550.jpg
Po Herbacie Haider Ali bo tak się zwie nasz gospodarz obiecuje nam wskazać miejsce gdzie możemy walnąć biwak. Niestety nie ma motocykla ale mówi że sobie zaraz ogarnie więc umawiamy się na podjeździe w tym miejscu.
https://maps.app.goo.gl/FDCfv2k9zzkfusLz5
Oczywiście że popieprzyliśmy dość oczywistą trasę i wbijamy się do góry w wiochę. W końcu coś nam nie pasi bo jedziemy za daleko i zatrzymujemy się przy sklepie.
https://maps.app.goo.gl/z3KTrMGHAvRkbT3bA
W tym momencie dzwoni do nas Ali gdzie my jesteśmy. Szybka nawrotka i wracamy na właściwy tor. Musimy zjechać na dół (tak nam się wydawało) i podjechać z drugiej strony rzeki.
No i to była masakra. Wbijamy się w stroma drogę z kamerdolcami jak telewizory. Męczymy się z podjazdem chyba kurła z pół godziny. W końcu pokazuje nam się na szczycie Ali i macha żeby jechać za nim. Pytam gdzie masz motocykl? A on że nie udało mu się pożyczyć to przybiegł. Kurwa przybiegł. Stromo jak uj, motorki nie chcą jechać a on tam przybiegł. Szok. Wbijamy jeszcze wyżej, wskazuje nam zjazd na zieloną łąkę, i pokazuje gdzie możemy się rozbić. Miejsca jest dużo ale wszędzie lecą potoki wody nawadniające pola tak że wybór miejsca jest ograniczony. Droga pod góre nas wykończyła. Jesteśmy wyebani i chcemy już sobie w spokoju usiąść.
Późne popołudnie i udaje nam się w końcu postawić pałatki i odpocząć.
Okazuje się że to łąka ojca jego zony. Miejscówka ładna. Nawiasem mówiąc wszystko co jest zielone w tych dolinach jest czyjeś. Czyli jak rozbijamy biwak to w zasadzie u kogoś więc lepiej zapytać z grzeczności czy można jak sa w okolicy jakies zabudowania. Ryzyko z tym związane jest takie że będą przy nas warować dopóki nie pójdziemy spać. Tak jakby co.
Widoki w końcu sa piękne. Jest zielono.
https://i.ibb.co/VqkLVDd/20230819-153317.jpg
https://i.ibb.co/0J7kvS6/20230819-153329.jpg
https://i.ibb.co/xCPNXSw/20230819-170552.jpg
https://i.ibb.co/vsLs0t3/20230819-170555.jpg
https://i.ibb.co/sJyT1WT/20230819-173331.jpg
https://i.ibb.co/QrDwGrt/20230819-173333.jpg
No to strzelamy sobie biwak w tych pięknych okolicznościach przyrody.
https://i.ibb.co/8gxj82q/20230819-175729.jpg
https://i.ibb.co/mtJzWS8/20230819-175733.jpg
https://i.ibb.co/NrjGqTF/20230819-175741.jpg
https://i.ibb.co/dmKfFpz/20230819-175838.jpg
https://i.ibb.co/bLWr2Z7/20230819-175916.jpg
https://i.ibb.co/mTDHxbq/20230819-183734.jpg
https://i.ibb.co/vXCsZnh/20230819-183738.jpg
Tak jak wspomniałem Haider Ali z ekipa dzieciaków i dziadkiem nie odstępują nas nawet na krok. Lekko to upierdliwe ale co zrobić. Droga w górę okazała się niewypałem bo można było z tego miejsca gdzie się zgubiliśmy przejechać dużo łatwiejszą trasa przez wioske ale o tym nie wiedzieliśmy. Będziemy pamiętać na zjeździe.
https://i.ibb.co/Km2Rx9F/20230820-065437.jpg
Po zmroku rozpalamy jeszcze małe ognisko i walimy w kime bo trasa dała nam w dupę i to mocno. W sumie to był w mojej ocenie najcięższy dzień całej wyprawy. Bardzo trudne strome podjazdy na granicy wytrzymałości tych pojazdów, którymi dysponujemy. Jutro planujemy dolecieć do Skardu i wyluzować popołudniem.

szarik 18.09.2023 09:22

Jaaa pierr ...:lukacz: :Thumbs_Up:

Mucha 18.09.2023 13:04

https://i.ibb.co/bKzFK63/20230818-163643.jpg

Jakby ta nieswiadoma ruda spojrzala w gore, to dostalaby skrzydel i polecialaby tam gdzie... mak rosnie... :)

Emek 19.09.2023 10:21

Wstajemy dość wcześnie i dosłownie za moment pojawia się Haider Ali z herbatą. Pakujemy się nieśpiesznie i postanawiamy zjechać do niego na bazę, zjeść tam śniadanie i ruszyć w drogę do Skardu.
Tym razem wybieramy wskazaną przez Alego trasę przez wiochę. Jest kamienista ale nieporównywalnie lepsza niż ta na pałę z wczoraj.
Śniadanie i nieśpiesznie zjeżdżamy na dół do głównej trasy.
https://i.ibb.co/bvpwn6S/20230820-110107.jpg
https://i.ibb.co/R20Tmsv/20230820-110101.jpg
Po drodze mamy w planie zobaczyć dwa jeziora tuż obok Skardu i zameldować się na obiad na miejscu.
Lecimy, w dole sobie rzeczka „szumi”.

No to dojeżdżamy w końcu do miejscowości Zambkha i tam mamy zjazd na bajora. Pierwsze małe to Lower Kachura Lake wokół którego rozciąga się obiekt o nazwie Shangrila.
Ogólnie jest drogo i ujowo. Cały teren otoczony murem z koncentriną. Dramat jak na miejsce wypoczynkowe. Ogólnie to małe bajoro to raczej staw niż jezioro i ma podobny gabaryt.
Szkoda prądu. Ludzi opór i ruch spory. Wokół same obiekty hotelowe. Kurort że tak powiem.
Nawet nam się nie chce robić tam fotek bo nie ma czemu. Tragedia. Nie polecam , szkoda czasu i energii.
Jedziemy dalej na górne jezioro. To górne jest trochę ciekawsze ale po wodzie pływają motorówki więc jest hałas od silników okraszony wrzaskami pasażerów tych łodzi. Zrobiłem jedna fotkę z góry.
https://i.ibb.co/hdfXzLH/20230820-120642.jpg
Michał nie zrobił żadnej więc niech to styka za komentarz. Miejsce do unikania a nie do odwiedzania. Ponoć jest tam trasa gdzie można wjechać pomiędzy te jeziora ale było cholernie gorąco i już nam się nie chciało tam być. Można jeszcze wjechać do Soq valley obok ale nie powiem czy warto bo nie byliśmy.
Zniesmaczeni spadamy do Skardu na bazę. Wpadamy do hotelu, który mamy nadpłacony z wcześniej więc szybko na szamę i mieliśmy w planie uprać ciuchy i odpocząć. Idziemy coś zjeść, szybki obchód miasteczka i wracamy. No i trafiamy na Salmana.
Salman ma bazę obok i siedzą tam z Davidem i Nabilem naprawiając motorki. Rumuni jak się okazało mieli samolot rankiem i już ich nie ma.
Parę fotek.
https://i.ibb.co/fH37dDS/20230820-155418.jpg
https://i.ibb.co/hFz1Fb3/20230820-164224.jpg
https://i.ibb.co/VHZMyLZ/20230820-165558.jpg
https://i.ibb.co/SPyY68L/20230820-175756.jpg
https://i.ibb.co/m46Gxm6/20230820-175809.jpg
Rankiem chłopaki wylatują więc kończymy wieczór przy Hunza Water i afgańskich specjałach.
Jutro mamy w planie zajechać na takie śmieszne serpentynki pod Skardu no i Michał zaplanował jakiś objazd wkoło tak na stówkę. Walimy zatem w kime.

nabrU 19.09.2023 10:26

Git :Thumbs_Up:

Ja wiem, że niewiele asfaltu pewnie robicie, ale jak się Wam jeździ po 'innej' stronie drogi :D

Emek 19.09.2023 10:32

Asfaltu wbrew pozorom całkiem sporo było. Mnie ruch lewostronny nie przeszkadza wcale. Przyzwyczaiłem się od razu. Inna sprawa że lataliśmy po wiochach. W dużym mieście w PAKu to nie chciałbym siadać na motocykl wcale.

Emek 20.09.2023 10:46

Dziś mamy się pokręcić po okolicy. Mamy jakiś fikuśny podjazd serpentynami zaraz za Skardu a potem trip wzdłuż rzeki w kierunku Arando gdzie mieliśmy jechać na starcie. Nie planujemy jednak dojechać do Arando ale zjechać wcześniej i wrócić drugą stroną rzeki.
Tymczasem pod hotelem taka sytuacja.
https://i.ibb.co/Tk66j4z/20230821-092642.jpg
https://i.ibb.co/vVQw3Fr/20230821-092903.jpg
Po śniadaniu wyruszamy. Opuszczamy Skardu i szukamy tego podjazdu. Klasycznie zła trasa ale tubylcy wskazują nam że mamy jechać kawałek dalej i dopiero dojedziemy do podjazdu.
Podjazd jest tutaj.
https://maps.app.goo.gl/UgLtPYabVtaXuUR79
Mozolnie wspinamy się pod górę ale droga jest bardzo dobra i jedzie się przyjemnie.
https://i.ibb.co/wh9tHDN/20230821-111439.jpg
https://i.ibb.co/r4pzY1r/20230821-111441.jpg
Wbijamy na górę i potem mamy zjazd do niewielkiej dolinki pomiędzy górami.
https://i.ibb.co/QYrK6M0/20230821-113211.jpg
https://i.ibb.co/8d1DS9j/20230821-113624.jpg
https://i.ibb.co/59M4kkW/20230821-113626.jpg
W dolince zielono, prace polowe idą pełna parą. Odpoczywamy tam chwilę bo słońce pali jak cholera i zabieramy się za powrót. Z góry wygląda to całkiem nieźle.
https://i.ibb.co/fGYfNtW/20230821-114631.jpg
https://i.ibb.co/hmFW013/20230821-114632.jpg
https://i.ibb.co/2jYqkyv/20230821-114634.jpg
https://i.ibb.co/Tcg1QFH/20230821-114637.jpg
https://i.ibb.co/F4DmzyZ/20230821-121724.jpg
Tak wyglądają serpentynki z perspektywy.
https://i.ibb.co/Qj8qVkx/20230821-121728.jpg
No to lecimy dalej.
Przelatujemy przez rzekę. Przed mostem mamy oczywiście post gdzie trzeba się odklepać i dalej jest ta niby pustynia.
https://maps.app.goo.gl/s2E98z6Yz5GHYTi46
Na pustyni stoja jakieś budy gdzie można pożyczyć sobie liścia, quada czy inne wozidło lub przelecieć się motolotnią. Wbijamy pod te namioty ale jest że tak powiem piaszczyście i miękko więc tym co mamy raczej nie pogonimy. Dalej trasy wyglądają na twarde i raczej takie są ale my mamy plan jazdy dalej więc lecim.
Za Hasnainabadem mamy most i transfer na drugą stronę rzeki. Lecimy. Początkowo droga jest asfaltowa ale stopniowo zmienia się na coraz to słabszą. Tak jedziemy i jedziemy , końca nie widać.
Stajemy na postój coby zastanowić się nad dalszą trasa bo niby mamy tam drogę przez rzekę ale uj wie czy to nie jest kładka bo ruchu to tutaj praktycznie nie ma. Patrzę na tą mapę i się okazuje że niedługo dolecimy do Arando a jak pamiętam to tam nie da się dojechać i wrócić w 1 dzień a myśmy ruszyli dość późno bo miała być lajtowa wycieczka na stówkę a nie jesteśmy nawet w połowie mając już dobrze nawalone kilometrów. Jak tak dalej pójdzie to znajdziemy się w fazie jazda po ciemku czego nie chcemy.
Druga strona nie wygląda zachęcająco bo tam trasa jest na 90% do dupy i raczej lajtowo nie będzie. Dodatkowo mamy już porę obiadową w zasadzie za nami i trzeba by cos oszamać a w tej dolince nie ma nic.
https://i.ibb.co/k0hT545/20230821-122825.jpg
https://i.ibb.co/8gxgmsB/20230821-122828.jpg
https://i.ibb.co/BVK3bT0/20230821-130742.jpg
Zawracamy. Do Skardu docieramy koło 17. Po drodze stajemy na szamę u Chińczyka. Całkiem spoko jakby co. Tutaj.
https://maps.app.goo.gl/pQkiV4nKE3imZdAq7
Zakupy czyli 2 sztuki mango i melon i wracamy na bazę. Na bazie przypałętał się Hussein, który kombinuje z naprawami motorków obok hotelu.
Jutro dzionek na szoping, pakowanie i rankiem dnia kolejnego mamy wylot do Islamabadu. Hussein się zaoferował że nas podrzuci na lotnisko więc odpada nam problem z organizacja transportu.

luk2asz 20.09.2023 12:31

Prawie jak w Alpach Col du Tende :-) albo podjazd na El Turbon w Aragonii

Piękny wypadhttps://uploads.tapatalk-cdn.com/202...7924dfed85.jpg

Wysłane z mojego SM-S911B przy użyciu Tapatalka

Emek 21.09.2023 09:07

Dzień robienia nic mamy zaplanowany na dziś. Znaczy tak nie do końca. Chcemy zrobić mały szoping bo jeden taki forumowy brodacz zamówił lokalne błyskotki, do tego herbaty i jakieś padarki.
Po śniadaniu walimy na miasto zanim słońce zacznie palić asfalt ale słabo nam to wychodzi bo pali od samego rana. Jesteśmy tutaj już jakiś czas ale w końcu mamy chwilę żeby luknąć na lokalne „atrakcje”.
No to mamy meczet. Wygląda ładnie z daleka, traci przy bliższym poznaniu ale można się pokusić.
Po drodze lokal znanej marki.
https://i.ibb.co/9TJScZy/20230822-103024.jpg
https://i.ibb.co/YNvPnZp/20230822-110310.jpg
https://i.ibb.co/WP7yxnS/20230822-110312.jpg
https://i.ibb.co/WvjGdTf/20230822-110428.jpg
Po zwiedzaniu oblatujemy wszystkie te ichnie stragany w poszukiwaniu herbaty na wagę i jak się okazuje jest to problem. Ogólnie maja wszystko popakowane w worki foliowe o jakiejś tam gramaturze a wybór nędzny.
https://i.ibb.co/Yf3DHgz/20230822-112542.jpg
W końcu udaje nam się w zakamarkach namierzyć koleżkę co ma herbatę na wagę więc kupujemy po kilogramie na łeb. Jest cholernie gorąco więc postanawiamy wrócić na bazę a potem uderzyć na obiad. Nie zdaliśmy jeszcze motorków do bazy Salmana ale ugadałem się z Husseinem że mu je podrzucimy wieczorkiem. Teraz jednak możemy je wykorzystać na dojazd na obiad co też czynimy. Niby to 2 km w jedną mańkę ale w tym upale to lepiej pyknąć na moto. Szybciej, chłodniej i wygodniej.
Po obiedzie wracamy na bazę i Michał znalazł jakiś posąg buddy czy coś do oblukania. Tylko tam trzeba walić butem 4 km w jedną stronę. Zejdzie ze 2 godziny co mimo że popołudniem upał zelżał nie bardzo mi się uśmiecha. Zostaję na bazie a Michał idzie na rekon buddy.
Tu jest budda.
https://maps.app.goo.gl/g65LwbAkH1D3BFzm6
Oto i on.
https://i.ibb.co/kSxHfcH/20230822-165105.jpg
https://i.ibb.co/JcjnWd9/20230822-165047.jpg
https://i.ibb.co/wpN428g/20230822-165028.jpg
https://i.ibb.co/TwqFLB4/20230822-165019.jpg
https://i.ibb.co/q17WR4s/20230822-164827.jpg
https://i.ibb.co/ZMyG771/20230822-164506.jpg
To nasz ostatni dzień w Skardu. Jutro rano Hussein podrzuci nas na lotnisko i lecimy do Islamabadu.
Zaklepaliśmy sobie nawet nocleg w polecanej lokalizacji. Kima i rano w drogę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:33.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.