Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (https://africatwin.com.pl/index.php)
-   Trochę dalej (https://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=76)
-   -   Niedźwiedzie, szerszenie i muchy, czyli MOTO POŁUDNIE 2023 (https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=44481)

Melon 28.06.2023 18:25

Cytat:

Napisał matjas (Post 821565)
Melon - takiego Cię zapamiętałem :)

Miałem wtedy problemy zdrowotne ale w sumie to tetryk chyba jestem albo starość. :)

matjas 28.06.2023 18:28

Do tego piję ;) ze zdrowie deko siadło. Dobra była impreza wieczorem :)

Mech&Ścioła 28.06.2023 18:52

Cytat:

Napisał Navaja (Post 821546)
Fajnie, że w Żeljava ktoś to w końcu ogarnął, posprzątał tam i można nawet do hangarów na moto wjechać. Rozumiem, że miny już usunięte?
Ale biletów wstępu jeszcze nie sprzedają? ;)

Navaja, żadnej miny nie widziałem, biletów również nie😊 Za to nieopodal stoi na widoku patrol policji i funkcjonariusze czujnym okiem prześwietlają turystów, bacząc by nikt nielegalnie nie naruszył granicy.

Cytat:

Napisał Melon (Post 821556)
Tak Łon jest swój. :D
Mech elegancka relacja ale jak byś melona spotkał to się uśmiechaj choć łon ma zawsze minę srającego kota. :)

Melon, uśmiech zazwyczaj dość często gości na mej gębie, będę nim darzył także i harlejowców:Thumbs_Up:

A propos, pozdrawiania. Wiadomo, że się pozdrawiamy na drodze, ja tak mam, że szczególnie chętnie czynię to do podobnych sobie, czyli motocyklistów jadących na podobnych sprzętach – dual sport, czy adventure. Obserwacje z tego wyjazdu mam takie, że właśnie ludzie dosiadający takich motocykli, równie często odwzajemniają moje pozdrowienie ręką, a często robią znak ręką do mnie wcześniej niż ja do nich. Ale zapadł mi tez w pamięć samotny „harlejowiec”, który pierwszy mnie pozdrowił, ja tylko odmachnąłem😊. Szufladkowanie ludzi często jest mylące. Wiadomą sprawą jest również, że im więcej jednośladów na drodze, tym mniejsza liczba pozdrowień. Motocykliści z południa Europy często zamiast używać ręki, migali do mnie długimi światłami.

Mech&Ścioła 28.06.2023 20:36

8 Załącznik(ów)
Krótko przed południem opuszczam San Giovanni Rotondo i jadę na chwilę jeszcze dalej na wschód do Monte Sant’ Angelo, żeby wyrównać rachunki ze św. Michałem Archaniołem, a następnie zawracam i obieram kierunek na północ włoskiego buta.
Załącznik 125720
Lecz tym razem nie gnam już autostradą, lecz wolniejszymi drogami. Pierwsze 100 km drogi takie wiją się na przemian to z lewej, to z prawej strony autostrady.
Załącznik 125722
Gdzieś pomiędzy miasteczkami Termoli i Vasto zjeżdżam na adriatycką plażę z zamiarem zanurzenia się w morzu. Wbity w piasek znak informuje mnie konkretnie, że kąpiel jest zakazana, bo nie ma tu ratowników. Przyjmuję to do wiadomości. Woda ciepła jak zupa, jeszcze z 50 metrów od brzegu wciąż jest płytko po kolana. Siadam jak hipopotam w sadzawce i choć na chwilę się zanurzam cały. Po paru minutach wychodzę, nie chcę mieć jednak na karku carabinierów. Na plaży jest parę osób, lecz w zasięgu wzroku w wodzie moczę się tylko ja.
Załącznik 125721
Wstępuję do Manoppello, to trzecie i zarazem ostatnie już miejsce kultu, które odwiedzam podczas tej wycieczki.
Załącznik 125723
Potem posilam się w przykościelnym barze kapucyną (cappuccino:)) i bardzo smaczną niewielką pizzą za łączną cenę 3,50 euro. Tak można żyć!
Załącznik 125724
Sympatyczne dziewczę inkasuje należność. Zapłacę kartą. – mówię. Okej, wstukuje coś do kasy, podstawia bliżej terminal, ale widzę u niej zdziwienie, że klient nie wykonuje dobrze znanych jej pewnie ruchów wyjmowania karty, tylko nieruchomo czeka na zapalenie się jednego z czterech światełek terminala oznaczających gotowość na zbliżenie karty. Jest światełko, przykładam do terminala lewą rękę, gdzie koło nadgarstka jest specjalna (całkiem niewidoczna) kieszonka na kartę. Płatność zaakceptowana. Dziewczyna wybucha śmiechem i obdarza mnie pięknym uśmiechem, mówiąc – It’s a magic! No. – odpowiadam. It’s a pocket! Śmiejemy się razem i daję jej polski prezent, czyli przypinkę z warszawską syrenką. For your beautiful smile!

Nawiasem pisząc, u nas przecież ludzie dość często płacą „zegarkami” i „telefonami”. Tam tego nie widziałem.

Ach te włoskie miasteczka, aż żal przejeżdżać przez nie prędzej niż 20 km/h! Wspaniałe budynki, wąskie uliczki, dziadkowie sobie siedzą na zewnątrz przy napitkach i rozmowach. Większość z nich (miasteczek, nie dziadków:)) pewnie pamięta średniowiecze.

Godzinkę przed biwakiem wyprzedza mnie Włoch na jakimś dużym motocyklu, nie na ścigaczu żadnym. Na tej krętej drodze koleżka gubi mnie już na 3-4 zakręcie. Ci Italiańcy to się chyba rodzili na tych motorkach, a może nawet byli na nich robieni, a już na pewno wyjeżdżali na nich z macic swych matek😊 Szacun!

Kolejne fajne miejsce biwakowe. Na łące porośniętej jałowcami od zachodu znajdują się spore górki, a w oddali na kierunku północnym 3 małe miasteczka. Brakuje mi tu jedynie wody do picia, zaniedbałem jej kupno jakoś, może przez to, że dziś niedziela i po drodze nie trafił mi się żaden otwarty sklep.
Załącznik 125725
I znowu mam to samo. Aż żal wejść do namiotu i zakończyć ten dzień. Żal tracić wspaniałą przestrzeń i panoramę z oczu, żal kończyć rozmyślania nad minionym dniem i żal powiewu delikatnego wiaterku na twarzy.
Załącznik 125726
Załącznik 125727

Mech&Ścioła 28.06.2023 21:47

1 Załącznik(ów)
Sorry Bohun, wcześniej przeoczyłem Twój komentarz...
Cytat:

Napisał Bohun (Post 821540)
Mech&Ścioła
Ta zawieszka z wina na parapecie to myślałem, że zdjęcie żony, kobity. A tu wąsacz jakiś....:D

Rozbawiłeś mnie:haha2:
Toż to ja opuściłem na te krótkich parę zaledwie dni małżonkę, by da dać jej od siebie odpocząć, i... vice versa:):)

Fajnie, że zwróciłeś na to uwagę! Wino i resztę produktów z parapetu kupiłem w małym sklepiku u Włocha, była miła pogawędka, super atmosfera, jego kumple siedzieli na zewnątrz i popijali piwko, a sklep miał być już za 6 minut zamykany, a mimo to w powietrzu czułem luz. Właściciel doradzał co mam kupić, pytał czy przekroić bułeczkę specjalnie pod kolacyjną kanapeczkę. Wziąłem do ręki z półki tę butelkę wina, tylko dlatego, że na jej szyjce znajdowała się ta zawieszka ("zdjęcie żony? wąsacz?:D). Otóż to sam Al Bano poleca to wino!!! Prawdziwa Felicita!!!:) Stawiam na ladzie butelkę przed Włochem, a ten komentuje - Świetny wybór! Śmieję się do niego, bo w jego sklepie są tylko 2 rodzaje wina, to z Al Bano i drugie - bez niego:) Jakbym wziął to drugie, usłyszałbym pewnie to samo:) Nie znam się na winach, ale lubię pić te dobre. To bardzo mi smakowało:)
Załącznik 125728
A gdzie Ty tam u Al Bano zobaczyłeś wąsy? :D

Mech&Ścioła 30.06.2023 20:26

19 Załącznik(ów)
Okazuje się, że spałem nieopodal popularnego wśród motocyklistów miejscu na wysokości 1100 m npm. Nie musi to być Passo Stelvio, Grossglockner, czy Transalpina, żeby zasłużyć na umieszczenie wlepki.
Załącznik 125764
Jadąc, przez większość poranka marzę o wypiciu kapucyny, pewnie dlatego, że wczorajszy wieczór zakończyłem wydzielając sobie wodę, której miałem niewiele.
Załącznik 125765
Moje aktywne poszukiwania baru w mijanych miasteczkach nie przynoszą rezultatu, bo albo są nieczynne, albo nie można w nich płacić kartą.
– Scuza! – słyszę od pani za ladą.
Ale w końcu jest sukces!
Załącznik 125766
Na drodze SS205 w budzącej miłe, francuskie skojarzenia – miejscowości Amelia, strzelam poniższą fotkę i niemal słyszę tętent kopyt końskich z rzymskimi żołnierzami. Jakbym był już w Toskanii, z jej charakterystycznymi kolumnami cyprysów. A to dopiero Umbria.
Załącznik 125767
Załącznik 125768
Załącznik 125769
Później również sobie nie żałuję i w ładnie wyglądającym barze przy drodze poza miastem – zamawiam kolejną kapucynę i kawałek pizzy z sardynkami (zbyt słonej). Łącznie w przeliczeniu za 14 PLN. Takie ceny to ja rozumiem i szanuję😊
Załącznik 125770
Spokojna podróż ładnymi drogami.
Załącznik 125771
Załącznik 125772
Widzę dziwne znaki drogowe w postaci 2 pionowych strzałek (jedna w górę, druga w dół), a czasem tylko jednej pionowej strzałki i nie bardzo mogę sobie wytłumaczyć ich znaczenie. No bo, czy to ograniczenie prędkości do 50 km/h dotyczy szosy przed znakiem i za znakiem? Czasem takie strzałki widuję pod znakiem ostrzegawczym o spadających ze stromego zbocza kamieniach lub przebiegających zwierzętach. W każdym razie – dla mnie włoska ciekawostka.
Załącznik 125773
Załącznik 125774
Wstępuję do Orvieto, bo coś mi zagrało w pamięci, jakobym czytał gdzieś kiedyś o tym miejscu. Piękne niewielkie historyczne miasto, z całkowitym zakazem poruszania się pojazdami spalinowymi po centrum. Zostawiam motocykl w najbliższym dozwolonym miejscu przy 2 skuterach i robię spacerek do Placu Katedralnego. Jej ogrom, a przede wszystkim rzeźbiona fasada są imponujące.
Załącznik 125776
Załącznik 125777
Załącznik 125778
Załącznik 125779
Spotykane w słonecznej Italii (mniemam, że słońce pozwala nie martwić się rdzą) kilkudziesięcioletnie zabytki motoryzacji są dość częstym widokiem. Ciekaw jestem, czy ich właściciele (być może wciąż – pierwsi właściciele) rzeczywiście są z nimi emocjonalnie związani, czy może główną przyczyną użytkowania takich samochodów jest niższy status materialny?
Załącznik 125775
Załącznik 125780

Załącznik 125781
Na biwaku melduję się późno jak na moje standardy, czyli po 20.00. Rozkładam namiot w lesie bukowym na fajnej, płaskiej polance, na opadłych w zeszłym roku szeleszczących liściach. Ale zaraz, przecież to nie są liście buka, a wokół mnie więcej niż buków jest kasztanów jadalnych. No proszę to mój debiut, w lesie bukowo-kasztanowym jeszcze nie spałem.
Załącznik 125782
Jakieś 300 metrów niżej, po drugiej stronie asfaltu wytropiłem w lesie szemrzący strumyczek, gdzie nabieram kilka litrów wody w worek prysznicowy.
Ależ tu cisza w tym lesie, upajam się ciszą zawsze na tych biwakach! Tylko ptaszki ćwierkają, niedaleko dzięcioł zapukał w drzewo, ale kazałem mu już być cicho😊

kylo 30.06.2023 21:07

:Thumbs_Up: Świetne !!!

stopa-uć 30.06.2023 21:35

Na znaku masz kamienie--
spadają z prędkością 50,
jak cię trafią to
lecisz do nieba z prędkością 50

A relację fajnie się czyta i ogląda.
BRAWO

matjas 30.06.2023 21:50

Rozkręcasz się. Super!

Mech&Ścioła 01.07.2023 11:07

Cytat:

Napisał stopa-uć (Post 821740)
Na znaku masz kamienie--
spadają z prędkością 50,
jak cię trafią to
lecisz do nieba z prędkością 50

A relację fajnie się czyta i ogląda.
BRAWO

No prawda, pomogłeś mi to zrozumieć! Spadające z wysokości 2,6 km kamienie, lecą z prędkością 50 km/h. Lecą z góry, a klientów wbijają w dół – i stąd te strzałki:D

Cytat:

Napisał matjas (Post 821743)
Rozkręcasz się. Super!

Niestety, rozkręcania się nie będzie już wiele, bo czas leci i trzeba wracać do domu.
= = =
Mój niezawodny towarzysz wycieczek, przypomniał mi o przeżyciach dnia poprzedniego, które nie zostały utrwalone w postaci zdjęć i dlatego pominięte. Oto one.

2 godziny przed biwakiem niespodziewanie znalazłem się w centrum miejskiego hałasu i korków oznaczonego tablicą „Firenze”. Trudno, nie będę wracał na obwodnicę, jakoś to będzie – pomyślałem. Przeciskanie się przez samo centrum miasta zapewniłem sobie wczorajszego ranka, zaznaczając w nawigacji opcję unikania autostrad. Jadąc lokalnymi drogami przez małe miasteczka mogłem poczuć sielskość prowincji, lecz przejazd przez Florencję dostarczył mi wrażeń zupełnie innego rodzaju.

To nie będzie płynna jazda, tylko grzanie się w korkach – pomyślałem smutno po chwili. O, jedzie jeden skuter, drugi, trzeci – jak to we włoskim mieście. Nagle znalazłem się w grupie 4 skuterów i ustąpiłem im miejsca, niech jadą. Ale zaczął się korek, z przeciwka nic nie jedzie, skutery oczywiście jadą bez żenady, więc ja za nimi również. 200 metrów korka, za chwilę 600 metrów jedziemy i patrzę, że dojechaliśmy do zwykłych świateł, a na samym przodzie stoi co najmniej 30 skuterów i motocykli! Widok niesamowity, wywołujący wielką radość i poczucie jednośladowej wspólnoty! I potem ta jazda..! Po moich niedawnych smutnych korkowych myślach nie pozostał ślad. To nie była jazda. To było płynięcie z prądem rzeki jak rybki, jednoślady omijające zakręty, kamienie i przeszkody. Płynąłem z jej głównym nurtem. Bez brawury i ze zrozumieniem panujących zasad, na przykład płynnego wjeżdżania na rondo przed nosem będącego już na rondzie pojazdu, lecz nie powodując konieczności jego przyhamowania. Co pewne, gdzie indziej takie zachowanie ocenione byłoby jako bezczelne wymuszenie pierwszeństwa przejazdu! Tutaj pojazdy „opływają się”.

Zdaję sobie sprawę, że sprzyjało mi również szczęście, ale wypłynąłem po drugiej stronie Florencji z brakiem jakiejkolwiek obcierki. Za to z głową wypełnioną emocjami, i żyłami – dopaminą😊.

Florencja wydała mi się olbrzymia i rozciągnięta, ale gdyby ktoś spytał – jak wygląda, czy mi się podobała? Nie wiem. W tym pędzie nie miałem czasu spojrzeć na boki, ani się rozejrzeć. O dziwo, droga wytyczona przez nawigację nie prowadziła do centrum wcześniej mijanej Sieny, lecz jej obwodnicami.

matjas 01.07.2023 21:51

A centrum Sieny akurat jest bardzo ładne.

Mech&Ścioła 02.07.2023 14:07

19 Załącznik(ów)
Planowałem wstać dość wcześnie (przed 6.00), ale gdy zadzwonił budzik, to właśnie się rozpadał deszcz, co ukołysało mnie do ponownego snu. Około godziny 8.00 deszcz ustał, a ja wygramoliłem się z namiotu i po krętych drogach ruszyłem przed siebie. Po godzince jazdy pierwszy przystanek na kapucynę z bułką.
Załącznik 125816
Załącznik 125817
Droga SS12 jest pełna zakrętów i między górskimi dwutysięcznikami (Monte Giovo i Monte Cimone) wije się dalej na północ w kierunku Modeny. W pewnym momencie wjeżdżam w ulewę. Na szczęście jestem już w przeciwdeszczówkach, bo zanosiło się na to już od pewnego czasu. 40-minutowa ściana deszczu. Na drodze momentalnie powstają kilkucentymetrowe kałuże, a jadące z przeciwka samochody, mimo że starają się jechać wolno, fontannami wody zalewają mnie czasem po pas. Mimo to, w pewnym momencie wyprzedzam VW bordową californię sąsiadów zza Odry, który jedzie tak, jakby nie chciał jechać. Przez kilka następnych kilometrów jadą za mną, stale utrzymując więcej niż odpowiedni dystans. Jakiś czas potem w miejscu, do którego zmierzam zostaję zagadnięty przez starszą babkę, czy to ja jechałem przed nimi w tym deszczu? Pośmialiśmy się chwilę, a ja podziękowałem za zostawienie mi tyle przestrzeni na drodze i za ostrożną jazdę.
Załącznik 125818
Przed 14.00 docieram do punktu programu przewidzianego na dziś. Maranello, matecznik Enzo Ferrariego. Osobiście uważam, że zamiast ostrzegawczego koziołka, lokalni pasjonaci powinni umieścić profil narowistego konia pod tablicą z nazwą miasta. Nie jest jednak najgorzej, gdyż na najbliższym rondzie w mieście pręży się dumnie taki, w naturalnej wielkości posągu.

Za 30 euro zakupiłem bilet łączny do muzeum i oddalonego o 30 minut jazdy muzeum Enzo Ferrari, i nie żałuję! Ale sporo ludzi i trochę ciasno. Lecz w pewnym momencie doszło do mnie, jakby grom z jasnego nieba, że te samochody to są bestie! To są potwory! Że to nie są żarty, to nie są jakieś zabaweczki. To jest moc, to jest przepych, i to tylko dla najbogatszych ludzi świata. Szczególne wrażenie zrobił na mnie Ferrari Enzo. Jego charakterystyczny przedni dziób oczywiście. Ale gdy patrzyłem na niego z tyłu to nie mogłem się nadziwić jakie to jest szerokie, jakie to jest wielgachne!!!
Załącznik 125819
Na koniec poczułem również coś pomiędzy rozbawieniem a niezrozumieniem potrzeb turystów odwiedzających to miejsce. Otóż znajduje się tam również oficjalny Ferrari sklep z pamiątkami. Znaczki z certyfikatami potwierdzającymi autentyczność (650€), drewniana kierownica wyjęta z jakiegoś samochodu (3900€), czy tarcza hamulcowa za parę tysięcy. Bolidy F1 w skali 1:15 (?) za 13835€, za 8000€, a także w bardziej przystępnej cenie (jedyne 1000€). Modele samochodów w skali 1:43 w stałej cenie 330€ za sztukę. I bardzo dobrze, niech ekskluzywni klienci mają na koniec coś tylko dla siebie. Są także dużo tańsze, czapeczki, koszulki, okulary, portfele, breloki. Brak natomiast drobnych i tanich przedmiotów, które z powodzeniem mogłyby ucieszyć takich jak ja i leżeć na osobnej półce w dziale „sklepik z pamiątkami”. Ale pewnie brak takiego „sklepiku z pamiątkami dla biedaków” potwierdza wyjątkowość tego miejsca.
Załącznik 125820
Załącznik 125821
Załącznik 125822
Załącznik 125823
Muzeum Enzo Ferrari wspaniałe!!! Są tu głównie starsze modele samochodów w olbrzymiej hali pod żółtą z zewnątrz kopułą. W środku luźno rozstawiane samochody na białej, niemal sterylnej podłodze jak na sali operacyjnej. Prawie nie ma ludzi. Piękne są te samochody z lat ’60, ’70 i ’80-tych XX wieku! Jakie linie! I niesamowite, że samochód z 1953 roku potrafił rozwinąć prędkość maksymalną 282 km/h!
Załącznik 125824
Załącznik 125825
W pewnym momencie na 10 minut gasną światła i na jednej ze ścian wyświetlany jest film o Enzo. Moim zdaniem raczej cukierkowata laurka z homeopatyczną liczbą faktów, która jednak rozbawiła mnie prawie do łez. Koniec filmu wieńczą bowiem wielgachne napisy: Enzo, Maranello ci dziękuje! Włochy ci dziękują! Cały świat ci dziękuje, Enzo!!! Filantrop albo zbawca świata chyba…��
Załącznik 125826
Załącznik 125827
Załącznik 125828
Załącznik 125829
Nie mogłem nie odwiedzić również legendarnych samochodów największego chyba konkurenta Enzo Ferrari, słynnego „traktorzysty” – Ferruccio Lamborghini. Matecznik Ferruccia nosi nazwę Sant’Agata Bolognese i znajduje się po drugiej strony Modeny. Niestety przy tablicy oznaczającej to miasto nie było jak i gdzie się zatrzymać by cyknąć fotkę. A szkoda, bo pod nią widnieje dopisek, że jest to miasto Lamborghini.
Załącznik 125830
Na bilecie, który otrzymuję za 18€ widnieje rogata „60”-tka, stylistycznie nawiązująca do logo Lambo. Rzeczywiście, fabryka powstała w 1963 roku i mam okazję być tu 60 lat później.

Mimo, że obecne kanciaste, futurystyczne kształty tych „byków” nie bardzo mnie zachwycają, to m.in. stoi tam chyba najpiękniejszy samochód świata (IMO), złota Miura. A także ciemnogranatowe Lambo Espada. Wspaniałe! Radio kasetowe w tym modelu umieszczono na tablicy rozdzielczej za kierownicą, obok prędkościomierza i wskaźnika obrotów. Dlaczego? Dla mnie jest to oczywiste: bo kierowca jest najważniejszy! ��
Załącznik 125831
Załącznik 125832
Jest tu niemal kameralnie, całkiem inna atmosfera niż w pierwszym muzeum Ferrari. Cisza. Skupienie. Nieliczni ludzie. I brak oficjalnego sklepu marki, a także „sklepiku z pamiątkami”��
Niemal ślinię się do tych samochodów. A gdy już mijają pierwsze zachwyty nad „starociami”, i wchodzę na drugą kondygnację muzeum zaczynam zdawać sobie sprawę, że te współczesne Lambo to też dzieła sztuki.
Załącznik 125833
Załącznik 125834
Zauważam, że odmienna filozofia produkcji i designu tych 2 włoskich gigantów motoryzacji przejawia się również w lokalizacji ich fabryk i muzeów. Ferrari ma dwa oddzielne muzea, a jego fabrykę minąłem gdzieś po drodze w zupełnie innej części miasta.
U Lamborghini wszystko jest razem, muzeum mieści się w wielkim budynku fabryki. Urzekło mnie to. Akurat opuszczałem muzeum kilka minut po 17.00, przez tę samą bramę co pracownicy fabryki. Wszyscy w czarnych eleganckich koszulkach polo z żółtym byczkiem na piersi. Niektórzy wyjeżdżali na rowerach, inni samochodami. Na chwilę poczułem, jakbym był częścią tej motoryzacyjnej rodziny. Jeden z pracowników opuszczających firmę w swoim czarnym Renault Clio RS zamienia kilka słów z ochroniarzem, podczas gdy tłumik jego samochodu cicho pomrukuje. Następnie powoli wyjeżdża poza bramę i natychmiast wciska gaz w podłogę. W sposób, jakby właśnie wystartował w odcinku specjalnym rajdu cross country�� Już go nie widać, ale doskonale słychać wycie z tłumika i szybkie sekwencje zmiany biegów. Wspaniałe! I ja to rozumiem, i ja to szanuję! Ten człowiek dobrze wie gdzie pracuje i mogę się założyć, że kocha swoją pracę! I wyobrażam sobie, że zamiast opuścić to miejsce, kieruję się do gabinetu obecnego dyrektora Lamborghini i oświadczam mu, że jego pracownik w czarnym clio rs przed chwilą zdobył serce kolejnego klienta Lamborghini. Dać mu solidną premię!!!

matjas 02.07.2023 18:00

Przecież pisałem ze się rozkręcasz ;) piękne.
Jak zobaczyłem napis Maranello to aż mnie zabolało ze jeleń to nie koń :) miałem dokładnie to samo. Zajebisty wyjazd. Zazdroszczę każdemu kto jest w stanie stanąć i NIE jechać. Zrobić zdjęcia i zwolnić. Ja wciąż tej umiejętności nie nabyłem.

Mech&Ścioła 02.07.2023 20:17

4 Załącznik(ów)
Dzisiaj czeka mnie już tylko powrót do domu. Mam zamiar jechać sprawnie, ale bez gnania. We Włoszech nie korzystam z autostrad, drogi prowadzą przez hektary winnic.
Załącznik 125838
W Austrii kupuję winietę i z mniej więcej stałą prędkością jadę autostradami po wschodniej stronie Alp. Trochę popadało i zrobiło się rześko. Jadę przez Klagenfurt, Graz i Wiedeń.

Dzień kończę w Czechach, zaraz za granicą z Austrią, w winnicy. Wokół latają wielkie jak sterowce balony i jelonki rogacze - wielkie jak bombowce.
Załącznik 125839
Załącznik 125840
Załącznik 125841
Następny dzień jest 20-tym dniem mojej wycieczki i dzisiaj będę już w domu. Krótko po wyruszeniu z miejsca biwakowania nawigacja informuje mnie, że mam jechać prosto przez najbliższe 419 km 😊

A zatem jadę spokojnie. Pyrkam sobie ekspresówką S8 i jestem już niecałe 100 km od domu, gdy przed Lubochnią, dokładnie w Jakubowie zakończyłbym swoją wycieczkę w sposób nagły, drastyczny i ostateczny.

W tym właśnie miejscu rejestruję, że na prawym włączającym się do ekspresówki pasie ruchu znajduje się samochód. Jedzie wolno, ma przed sobą jeszcze dobry kawał swojego pasa, a gdy zbliżam się do niego ze stałą prędkością około 100 km/h i jestem już pewnie 50-70 metrów przed nimi – NAGLE widzę, że ten samochód to wyblakło-niebieska stara honda jazz STOJĄCA w poprzek mojego (prawego) pasa ruchu, z jakimś 70-latkiem za kierownicą, który jest w trakcie m-a-n-e-w-r-u jazdy ekspresówką POD PRĄD! Pierwszy raz w życiu naprawdę poczułem, że opada mi szczęka. Nawet nie trąbię. Nie patrzę w lusterko, czy lewy pas jest wolny i mogę tam odbić, bo nie mam czasu. Pamiętam tylko, że myślę intensywnie czy mam przejechać mu przed nosem (z lewej strony), czy może za nim. I pamiętam, że zdaję sobie sprawę, że kończą mi się dostępne do podjęcia decyzji milisekundy. Mam wrażenie, że dziad w jazzie stoi jak zamrożony, ale tak nie jest. On kończy swój manewr, a ja mijam go z prawej strony, czyli za nim. A potem patrzę w lusterka wsteczne i nasłuchuję grzmotu giętych blach…, ale nic takiego się nie wydarza! Półprzytomny jadę dalej swoim prawym pasem i tylko rozmyślam, czy mam się zatrzymać, zawrócić, gonić go i zdrowo upomnieć… W tym czasie 2-3 sekund lewym pasem wyprzedzają mnie 2 kolejne samochody.

Dociera do mnie, że udało mi się ujść cało.
I „gonienie” go byłoby jeszcze bardziej głupie.
I że kilka potężnych sił nieustannie nade mną czuwa. Z całą pewnością jedną z nich jest San Pio!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Dziękuję Wszystkim za odwiedzanie wątku mojej wycieczki i za życzliwe komentarze!

Bulwiak 02.07.2023 21:09

Pięknie. Czytało się z zaciekawieniem i radością :)

Melon 02.07.2023 21:14

Dzięki za relację i co by Cię opatrzność dalej nie opuszczała. :)

stopa-uć 02.07.2023 21:28

Szkoda że relacją się skończyła.
Dziękuję .

trzykawki 02.07.2023 21:41

Fajnie się czytało

dawid8210 02.07.2023 22:49

Ostatnie kilometry najgorsze. Dzięki za relację:at::Thumbs_Up:

Colbe 03.07.2023 06:56

Niedźwiedzie, szerszenie i muchy, czyli MOTO POŁUDNIE 2023
 
Świetna relacja i ciekawe zdjęcia, szkoda ze już koniec.

muszel72 03.07.2023 09:28

I ja dziękuję za relację:Thumbs_Up:

Lucjusz 03.07.2023 21:20

:brawo:Brawo.

chomik 03.07.2023 22:52

Bardzo dobra relacja, czekałem na każdy odcinek ze zniecierpliwieniem :) BRAWO!:bow::bow:

ATomek 03.07.2023 23:41

W czasie dobrych lat jedzie się tam i siam. W wielu miejscach człowiek myśli, że jeszcze tu kiedyś zajrzy. Ale bywa, że dobre lata się niespodziewanie kończą i zaczyna docierać do człowieka, że prawdopodobnie już nigdy tam nie wróci. I tak właśnie odbieram Twoją relację, bo odnalazłem w niej takie miejsca.
Najbardziej podobały mi się Twoje miejscówki na nocleg. :D Dziękuję

consigliero 03.07.2023 23:52

Nie poddawaj się

Ronin78 04.07.2023 08:56

Dzięki za relację, miło to wszystko czytać i oglądać, zakończenie cóż - szczęśliwe i tego się trzymajmy!


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:50.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.