![]() |
1 Załącznik(ów)
Chyba afra bierze olej :) :) :)
Pieeeeeeekne zdjęcia. Wróciłem z długiego urlopu i już mnie dupa swędzi. Takie zdjęcia nie pomagają :Thumbs_Up: |
Piękne zdjęcia, jedne mniej, drugie bardziej wymowne. Ale nie byłyby takie piękne gdyby nie Afryczka na planie. Jeszcze jedna rzecz mnie frapuje, jak to jest zredukować z jedynki na pierwszy bieg:haha2:
|
Na tym zdjęciu, co Matias wybrał, Afryka prezentuje się dostojnie i dumnie. Prawdziwa Królowa.
RonDell, prawdziwie dobrana z was para! |
Czasami nocleg w normalnym łóżku w trasie przywaraca siły. Mi nie przywrócił. Tęskine do namiotu i karimato-śpiworowego leża.
Dzień nr 4 - czułem się trochę zmęczony. Ale tylko do momentu gdy tylko zobaczyłem moje Tesco. Jest moc. Nie ma bata. Odpalam. 2 cylindrowe serce będzie nadawać ton dzisiejszego dnia. Byłem już trochę zmęczony górami. Ale jak tylko wsiadłem na fotel made in Zet Johny + korale taksiarskie zmęczenie zniknęło jak odcięte nożem. Dalej na TET. Szutry, łowienie niewygód, bezplan, ogień na tłoki. https://i.imgur.com/1aYZRMH.jpg https://i.imgur.com/fvd8RTW.jpg Krajobraz się zmienia. Szuty powoli ustępują miejsca łąkom, pastwiskom, dróżkom nieoczywistym. https://i.imgur.com/YlvNJFB.jpg Czasami mam dylemat. https://i.imgur.com/HT4pzyn.jpg To wcale nie jest takie super. Brak kamieni oznacza brak wibracji ale i brak przyczepności w razie wystąpienia lokalnego podtopienia w postaci kałuży. Ale nic to. Jadę i patrzę. I widzę, że jest zaybiście. https://i.imgur.com/uucMN7u.jpg https://i.imgur.com/usZmy3q.jpg Pastwiska, pasterze, krowy, owce. I bandyci. Bandyci w postaci psów pasterskich, które ni stąd ni z owąd pojawiają się właśnie wtedy kiedy wytaczam się zza zakrętu. Chcą mnie dopaść. Ale nie mogę odkęcić manetki bo nie ma jak. Daje pozor i przed siebie. Oczywiście zdjęć bandytów brak bo spieprzałem. Parę razy przestrzeliłem i pojechałem nie tam gdzie trzeba. https://i.imgur.com/6qSlfvF.jpg Ale gdzie tak naprawdę trzeba? Co by było gdybym zmylił szlak? https://i.imgur.com/k39h17g.jpg Pewnie bym się wyebał w jakieś bagno i samemu bym AT nie wydarł. Tak to wszystko wtedy widziałem. https://i.imgur.com/tDVlj2h.jpg https://i.imgur.com/A1eXwaN.jpg Jest pięknie. https://i.imgur.com/EYt2r1U.jpg Patrzcie, nasze wygodnictwo ma się nijak do tego jak pracują miejscowi. https://i.imgur.com/bh30eEk.jpg Wiem, wiem. Nie każdy tak musi. Ale ludzie jakoś to robią i daja radę. Czy chcą czy muszą czy mają to w doopie? Nie wiem.. Ja tylko jestem tam przejazdem. Oni są tam co dzień i co noc. Eh... https://i.imgur.com/Yy78405.jpg Kółka się kręcą i trasa prowadzi pod tą górę. https://i.imgur.com/twtXdI2.jpg Dylemat: brać na krechę czy na około? Jadę, wspinam się. Tak naprawdę jadę przed siebie. Bez zbędnego balastu w postaci: ło matko, a co będzie jak się wywalę, poślizgnę, ugrząznę??? https://i.imgur.com/nBBXJCc.jpg Bogowie ze szczytu gór czuwali i dało radę. https://i.imgur.com/KievFxp.jpg https://i.imgur.com/e2v3FMT.jpg Chwila na szczycie. Każdy szczyt ma to do siebie, że trzeba z niego zjechać. Jest stromo mimo, że na zdjęciach tego nie widać. https://i.imgur.com/zg9rcyi.jpg Zdradliwa trawa a pod nią glinka i takie tam tematy. Powolutku, przecież nigdzie mi się nie spieszy. Jestem w trybie wyprawowym. Reszta świata nie jest już ważna. Liczy się TYLKO tu i teraz. hehe. Błądzę, snuje się, jadę i zawracam. Wypas łąkowy afrykański. https://i.imgur.com/LZouQ94.jpg https://i.imgur.com/EpsmZ9X.jpg Szlak wypluł mnie na asfalt. Poczułem się zmęczony. Trochę. Pomyślałem, że chwilowo mam dość gór i walki z kierownicą. Wracam na asfalt. Gdzieś tam kiełkowała myśl o Transalpnie. Pomyślałem o szybkim przelocie asfaltem w tamtym kierunku. Ale to nie był szybki przelot. Kupa kilometrów, ruch jak na targu w dzień targowy, Tiry. Uczepiłem się Tira i lecę. Jest już późno. Noclegu brak. Był bezplan kimnąć się w namiociku nawet na stacji benzynowej. Znalazłem coś w necie koło jakiegoś klasztoru. Ale nie znalazłem tego miejsca. Wjechałem na jakiś plac. Są jakieś namioty. Całe dwa. Siedzą jacyś kolesie. Zapytowywuje czy mogę rozłożyć namiot. Goście mówią, że nie ma właściciela ale, że zaraz będzie. Można. To tu; https://goo.gl/maps/BDNC5RMjpyZ7HqST8 Pogadałem z właścicielem i okazało się, że to organizator rumuńskiego biegu górskiego Cozia Mountain Run. https://coziamountainrun.ro/ Nocleg bez cudów, słychać samochody z pobliskiej drogi nr 7. Ale jest dobrze. A będzie jeszcze lepiej ... |
Świetnie napisane :)
Dzięki, nie ustawaj :) ;) |
Zanim nastał dzień piąty nocą dnia czwartego knułem plany podboju świata.
Tzn. mianowicie, że tak powiem odpoczywam o północy w namiocie i sprawdzam na mapie gdzie jestem i gdzie mam jechać. Wcześniej myślałem, że po prostu polecę na Transalpine. Asfaltowo. Wygodnie. Przecież miałem tych gór już przesyt. No i cały mizerny plan wziął w łeb. Mapa jak byk wskazuje, że wyjazd na kolejny odcinek TET jest parę kilometrów stąd!!! Właśnie przestałem być zmęczony. Tak, tak. Taka kuracja przywraca siły. Nazajutrz spakowałem po raz niewiadomo który mandżur. W drogę. Tankowanie, kawa i jadę. Jadąc w kierunku wjazdu na TET dostrzegam pod sklepem motocykle na germańskich blachach. ATAS i Tiger. Nie zatrzymuje się. Lecę dalej. Przejechałem wjazd. Zawrót i jestem przed wjazdem. Od razu stromo. Dziurawie. Szlak pnie się pod górę. Robi się wysoko. Jest dobrze. https://i.imgur.com/QRz7JSn.jpg Jedzie się nieźle. Raczej wolniej niż szybciej. https://i.imgur.com/SZZkSaZ.jpg Widoki coraz piękniejsze. https://i.imgur.com/erGJo5X.jpg Cieszę oczy pięknym krajobrazem. https://i.imgur.com/JP7sFuY.jpg Sama radość. Ponownie, jak kilka dni wcześniej, szlak przegradza prowizorycznie sklecona drewniana brama. Jakiś napis w języku lokalnych aborygenów wydrukowany na kartce. I znaczek. Na znaczku motor. I napisy. Honda Africa Twin. Triumph Tiger. Ducati Scrambler. W pierwszej kolejności pomyślałem, że pewnie jakiś rajd czy inne jazdy próbne sponsorowane przez tych producentów. No ale jak to? Piątek, w miarę wcześnie. Nikt przy bramie na bramie nie stoi. No przecież nie będę się wracał jak już tu dojechałem. Najwyżej będę zjeżdżać na bok jak jakiś meserszmit będzie leciał z naprzeciwka. https://i.imgur.com/YhfWeZT.jpg Jadę. Taki górski standardzik. Kamienie. https://i.imgur.com/IeyeKT0.jpg No przecież jest pięknie. https://i.imgur.com/iVZkHq2.jpg Nad jeziorem https://i.imgur.com/vnpebyV.jpg dogoniłem jakichś moto-kolesi. Musieli jechać bardzo wolno skoro ich dogoniłem choć nikogo nie goniłem. Okazało się, że to Niemcy. Więc tak: jeden na CRF, drugi na Tigerze a trzeci na Scramblerze. Zatrzymuje się. Niemiecki umiem tylko słówek nie znam. Pogadamy po angielsku. Sprawdzę czy Niemiaszki szperchają po angielsku. Tak. Dawali radę. Oczywiście największą sensację budzi jedynie prawdziwa Africa czyli XRV. Z rozmowy wynika, że jadą na Korfu. Mają na to 3 tygodnie. Dali mi taką naklejkę, takie logo swojego tripa. Naklejka wydaje się znajoma. To ci kolesie obklejają rumuński TET swoimi naklejkami wprowadzając zamęt:) Jadą w miarę na lekko. Noclegi w pensjonatach. Leszcze. My tu gadu gadu a szlak czeka. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy razem. Pojechaliśmy. https://i.imgur.com/bQz7uYf.jpg Było dobrze. Jechało się nieźle. https://i.imgur.com/b04awOq.jpg Widoki mega. https://i.imgur.com/PDk35L1.jpg Ale wszystko co dobre musi się szybko skończyć. Szlak się skończył. https://i.imgur.com/Ib58bGq.jpg Już po drugiej a jeszcze muszę przejechać Transalpinę i dojechać na Węgry. Zaproponowali bym dołączył do nich i jechał z nimi do Grecji. Przez chwilę to nawet rozważałem. Życzyliśmy sobie szerokości i w pojechaliśmy w przeciwne strony. Transalpina. Po 5 dniach w górach rozczarowalem się na tej trasie. Tyle w temacie jednej z dwóch najlepszych dróg asfaltowych w Rumunii. I tak skończyła się moja przygoda z TET Romania. https://i.imgur.com/4jnx3H5.jpg Na Węgrzech (gdzie pułkownik Rakoczy spotkał się z generałem Bemem, polski ślad) miałem namierzone pole namiotowe (dzięki) nad takim ichniejszym Dunajcem czyli Dunajem. Niby zwykle pole ale dwa nieduże bary i piwo z kija. Ale późno już a droga daleka. Ponieważ jeżdżę od rana do nocy na mecie zameldowałem się o północy. Bary już pozamykane a pić się chce. Chińskie halogeny robią robotę. I wtedy dopiero zaczęły się jaja. |
Fajna relacja, dobrze się czyta i ogląda!
|
Cytat:
|
Cytat:
Cytat:
|
Nie jest dobrze. Jest źle o tyle, że było pole, ja je znowu przeoczyłem. Przekleństwa cedzę przez zęby.
Gdzie jechać? W prawo? W lewo? Pojechałem prosto. Ale tu nic nie ma. Pusto i ciemno złowrogo nieprzyjaźnie. Tylko maleńkie światełka wędkarzy pokazywały, że jakieś nocne życie tu się toczy. Ale gdzie pole namiotowe? Nawrót i w prawo. Jest. Są jakieś lampy oświetleniowe. Coś widać. Ale żywej duszy. Rozglądam się. Wjechać nie wjechać. Żeby kogoś nie najechać. Baniak mam zryty rozkminą ale pojawia się ktoś. Magyar znaczy Węgier. Prawdziwy. Jest już po północy. Mówię, że grzałem ponieważ pi długiej trasie zimny, dobry browar nie jest zły. Wiem, wiem, piwo jest niedobre a alkohol ogłupia. Węgrzyn mówi, że niestety nie ma piwa. Nic to. Wtaczam się z mandżurem na pole i rozmowa toczy się dalej. Standardowe pytania to skąd dokąd i po kiego..... Mówię, że to Afryka. Afryka??? Ten się pyta z niedowierzaniem. Tak proszę Pana. AFRYKA. Przebłysk geniuszu japońskich inżynierów posiadam. Gaz do dechy. To największe źródło motoryzacyjnej uciechy (Łona). I tu zaczyna się najlepsze. Piwa nie miał ale miał palinkę:) To trzeba umieć. Jak się nie umie to prawdopodobnie można sobie krzywdę zrobić:) |
A już myślałem, że będą problemy :)
|
Super ta Twoja wyprawa, tylko pozazdrościć.
|
Kornik,
Jakbyś spotkał gościa co przejrzał mi XRV przed wyjazdem to pozdrów go ode mnie:) |
Spoko, mówi że się cieszy z docenienia roboty:D
|
Super zdjęcia. Ile kilometrów dziennie robisz po górach ? Jak planować/liczyć dzienne przebiegi z zapasem na siedzenie i robienie zdjęć? pozdr adam
|
Pora kończyć te wypoty. Na forum tyle pięknych relacji, że szkoda zajmować przestrzeń dyskową moją pisaniną.
Niestety to już osatni dzień jazdy. Miało być 9 a wyszło jak zwykle. Chciałem sprawdzić co znaczy TET na Hungaroringu. Sporo asfaltu. Droga wwiodła mnie w las sosnowy. Podłoże piaszczyste jak to w takim lesie. Parę razy zrobiło się ciepło. Wyjechałem z lasu ścieżką, którą przegradzał szlaban. Ale dało się objechać. Następnie szlak prowadził pomiędzy pola kukurydzy. Kilkukrotnie kończył się scianą z badyli. Zwracałem, próbowałem objechać by ostatecznie zniechęcić się do tej trasy przy szlabanie, którego w żaden sposób nie można było objechać. Oglosiłem odwrót. Poniżej podsumowanie wyjazdu. dzień 1 - przebieg 365 km dzień 2 - przebieg 345 km - większość off dzień 3 - przebieg 263 km - góry dzień 4 - przebieg 459 km - 60% góry dzień 5 - przebieg 630 km - 50% góry dzień 6 - przebieg 543 km dystans: 2650 km (sumując przebiegi dzienne to się nie zgodzi ale nie włączyłem rejestracji trasy od razu). wyjarana waha - 131,18 ltr Trasa wyglądała tak: https://i.imgur.com/6XZrJf6.jpg Spanie: 4 x namiot 1 x kwatera Adam, Ja nie planowałem. Jeździłem od rana do nocy. Ale jak spojrzymy na dzień 3 to nie ujechałem za dużo. Ale za to co za widoki:D Dziękuję. Koniec transmisji. Do następnego... |
Czytając w pierwszym poście 'Generalnie standardowo jazda od rana do nocy. Zero zwiedzania. Jadę i ciesze się jazdą.' miałem przed oczami człowieka z kurwikami w oczach kulającego po 500-1200km na dzień zatrzymującego się tylko na stacjach benzynowych jakby za karę. Oszukałeś mnie ;) Był na szczęście czas na piękne zdjęcia i różne przemyślenia na które większość z nas na codzień nie ma czasu, dlatego odczuwamy potrzebę podróży i pobycia w kontakcie z samym sobą i z naturą... Fajna relacja, przyjemnie się czyta i ogląda, czasami miałem wrażenie jakbym leżał na którymś pastwisku - pełen czil... Na jakich oponach robiłeś trasę?
|
Panie,
Te oponki to Heidenau Scout. Teraz na tył albo E09 albo Motoz. Czekam na lepszy czas. Pozdro. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:56. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.