Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Przygotowania do wyjazdów (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=69)
-   -   Wietnam kupic czy wypozyczyć 125? (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=33069)

Molek 07.01.2019 21:39

No co Ty... Jak to się nazywa? Rozwaliłeś system bo sobie bekę robiliśmy, ze nam to do żarcia dawali ;D

sebol 08.01.2019 09:28

Zdjęcia nie ładują się. Odnośnik widzę jest do fotosika. Będą się ładowały jak zapłacisz za dodatkowy transfer. Przerabiałem już ten temat w 2011r. Do dzisiaj płacę, by fotki umieszczone na fotosiku ładowały się do relacji z Mongolii. Proponuję przenieść wasze zdjęcia np. do Zdjęcia Google. Tam jeśli masz rozmiar 800x600 nie masz limitu transferu zdjęć.

Molek 08.01.2019 12:15

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/25C8xGm-Pl4" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

Jaki ten fotosik jest zjebany. Oni liczą sobie do transferu zdjęcia które ktoś ogląda.......

Molek 08.01.2019 15:06

Naprawione. To już chyba 4 konwersja tych zdjęć z telefonu, no ale są. Dzięki Sebol. A co do wyglądu, to jak wspomniałem 4 osoby pierwszy raz usiadły na 2oo więc chociaż ciuchy i kaski wzięliśmy co by choć trochę podnieść szanse na powrót ;)

Molek 08.01.2019 19:06

Jako, że poprzedni dzień nie był zbyt intensywny i w sumie trochę odpoczęliśmy ruszamy z samego rano kierując się na QL15 czyli drogę wojenną i to wg. mnie jest to jej najlepszy odcinek i jedna z najlepszych dróg w całym Wietnamie. Nie jest idealna ale w tym jej piękno. Nawierzchnia to stara betonówka, na której jest sporo kamyczków które opadły z gór, widoki nie są spektakularne ale są wspaniałe. Ogólnie jadąc tą droga czułem się jak w innym świecie. Pogoda tez wg. mnie była idealna bo było ok. 20 stopni, chmury były nisko więc panowała lekka atmosfera grozy. Nie wiem jak to opisać, jechało się wspaniale a lekkiego dreszczyku dodawało to, że przez prawie 100km po drodze spotkaliśmy z 10 osób które dosłownie strzygły górę. Oraz grupkę 6 skuterzystów z Korei. Pustki, brak wiosek, tylko ta kozacka droga i piękne widoki.

https://lh3.googleusercontent.com/3p...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/3Q...w1419-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/fT...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/G4...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/UA...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/bG...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vq...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/7B...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/m4...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/7r...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/wu...w1892-h1064-no

No i daliśmy dupy. Plan był jechać tą droga ok. 250 km. Rano byłem przekonany, że mamy pełne zbiorniki paliwa bo przecież tankowaliśmy wcześniej po nocy przed samą wioską. Nie skalkulowałem, że dołożyliśmy 30km przez pomylenie drogi a następnie 2,5 godziny w lesie po błocie do tego trochę się też pokręciliśmy po wiosce. Wyszło na to, że po przejechaniu 100km a po drodze nie było żadnej stacji mamy wskazówki poniżej rezerwy. Decydujemy się zjechać z QL15 na DT563 bo wg nawigacji za 30 km jest tam stacja a na QL15 za ponad 100.
Dróżka również bardzo ładna, po 35km wjeżdżamy na stację i w momencie włączenia kierunkowskazu Szynie gaśnie silnik bo skończyło się paliwo. Czy na QL15 była dalej stacja? Tego nie wiemy. Tego dnia Suchy i Dziunia zdecydowali się pojechać najkrótszą droga do Dong Ha więc jechaliśmy rozdzieleni.
Po zatankowaniu mamy blisko do morza a jest za daleko, żeby wrócić na Ql5 więc do Dong HA jedziemy wzdłuż morza. Po drodze znajdujemy bardzo ładną plażę i wybieramy lokalną drogę szutrową. W pewnym momencie robotnicy każą nam zawrócić twierdząc, ze tam budują pole golfowe. Jak się okazało w Dong Ha jak jechał Suchy z Dziunia tych robotników nie było, więc wjechali i przejechali nowo powstające pole golfowe orając pięknie rosnącą trawkę :D

https://lh3.googleusercontent.com/OS...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/W1...w1892-h1064-no

Droga wzdłuż morza była całkiem fajna, głownie polna lub szutrowa z dużą ilością dużych kałuż.

https://lh3.googleusercontent.com/xD...w1909-h1064-no

Sama miejscowość Dong Ha brzydka, nic ciekawego. Hotel jak na dotychczasowe ceny był jednym z droższych równocześnie jednym z najtańszych i najczystszych spośród tych co oglądaliśmy a i tak był to typowy PRL ale za to śniadanie w postaci bufetu szwedzkiego było w cenie :D

matjas 08.01.2019 19:22

no w końcu niebieskiego nieba kawałek :D

kurde ale wycieczka!

m

Cynciu 08.01.2019 20:25

Się pięknie czyta. Teraz znów wypada poczekać :)

Molek 08.01.2019 21:54

Poprzedniego wieczoru poszliśmy spać dość wcześnie, jakoś o 22. Rozmawialiśmy o trasie i celem tego dnia miała być miejscowość Hoi An a po drodze Hai Van Pass czyli ta droga co w Top Gear jechali skuterkami i uznali ją za najlepsza drogę świata o ile dobrze pamiętam. No uprzedzam fakty i albo przesadzili, albo cos pili ;) Wzdłuż wybrzeża nie jadąc główną drogą wychodziło ok. 250km. Ja natomiast chciałem żebyśmy wrócili na QL15 czyli nadkładając lekko ponad 100km po czym wrócili na Hai Van. Do tej pory największy przebieg to było niecałe 300km więc wszyscy byli niechętni. No ale ta droga tak mi się spodobała, że umówiliśmy się iż spotkamy się przed Hai Van a ja sobie pyknę tym szlakiem Ho Chi Minha bo tak bardzo mi się podobało dnia poprzedniego.

Budzik nastawiłem na 5 a o 5:15 po rozmowie sam ze sobą na temat tego czy chce mi się wstawać i piłować 360 pakuję się i idę na śniadanie do restauracji którą o 6 otwierają. Jem jajka, piję kawę i o 6:15 jeszcze po ciemku jadę. Do Ql 15 mam jakieś 50km główną drogą, więc tankuję moto, testuję czy się nie rozpadnie jadąc trzymając 90 na liczniku. Tak na marginesie v max tych pierdzipiętków to 95 mojego, ojciec podobno jechał szybciej ale 100 nie osiągnął.Po 50min dojeżdżam do mojej drogi, kupuję wodę, fajki i przez najbliższe 100km delektuje się. Staję kiedy chcę, robię fotki kiedy chcę i nie muszę patrzeć w lusterka.
Fajnie było ;)

https://lh3.googleusercontent.com/0o...3=w718-h404-no

https://lh3.googleusercontent.com/8G...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/ND...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/9s...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/_q...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/P3...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/Fj...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/qv...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/Ez...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/-A...w1892-h1064-no

W międzyczasie musiałem zatankować po przejechaniu łącznie 100km. Te stworki mają bak lekko ponad 4 litry chyba 4.3 co starcza na luzaku na 200km jadąc ok. 60 km/h lub po mieście. Natomiast jak się je przyciśnie to palą tyle ile się wleje. Po przejechaniu drogi wojennej odbijam w stronę Hue. Zgłodniałem więc kupuję banany i mandarynki.

Staję za miastem co by to zjeść. Wtem podjechał do mnie koleś w moim wieku i zaczyna rozmowę. Skąd, czy na wakacjach itp. Zaczynamy rozmawiać o Wietnamie i pracy, zarobkach o nowych wypasionych furach jakie widać na drodze i skąd ta kasa się tam bierze w porównaniu do tej całej biedy. Wypytywał co mi się podobało, czy ludzie byli przyjaźni.

Jak swoje spostrzeżenia przedstawiałem to przytakiwał i mówił, ze mam rację i się z tym zgadza, natomiast gdy zadawałem mu proste i konkretne pytania np. o średnie zarobki, o to jak sobie radzą ludzie którzy mieszkają w górach - gdzie widzieliśmy tysiące domów z bambusa a przed nimi gromadkę dzieci, stosy prania rozwieszone na sznurku a kobiety piorące w rowie przy drodze waląc ubraniami o asfalt tylko do tych sznurków dokładały. Taka totalną biedę to widać było w jego odpowiedzi trochę nieszczerości więc po godzinnej rozmowie stwierdziłem, że żyje w kraju komunistycznym i nie może mówić o nim nic złego. Przytaknął więc podziękowałem za rozmowę i ruszyłem w stronę morza.

Na prawdę jak patrzę z perspektywy czasu na tę rozmowę, wydaje się ona totalnie sztuczna. Jakby ktoś mu kazał być miłym dla turystów i pozostawić po sobie tylko dobre wspomnienia.
Dodam jeszcze, że pracował na uniwersytecie państwowym w dziale administracji, więc dobra fucha, dodatkowo rządowa.

Ale mniejsza o niego. Doganiam resztę ekipy 20km przed Hai Van pass, tankując po drodze po raz kolejny. Stajemy na żarełko.

https://lh3.googleusercontent.com/Z3...=w599-h1064-no

I dzidujemy na przełęcz.

https://lh3.googleusercontent.com/z6...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/yt...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/O8...w1892-h1064-no

I DUPA !!.. miało byc 25km idealnej drogi a po przejechaniu 2 schodzi gęsta mgła i nic nie widać. Powiem tak, kręta a poza tym nic nie widziałem ;(

Meldujemy się w Hoi An, podobno jedno z najpiękniejszych miast w Wietnamie. Idziemy wieczorem na rekonesans. Tłumy turystów chodzą po centrum i przypomina to wyjście z niedzielnej mszy o 12 z kościoła siedząc w pierwszej ławce. Masa naganiaczy. Scenki i inscenizacje z muzyka pokazami tańca itp. wszystko dla turystów. Co chwila Mister kup, mister chodź, mister na pewno jesteś głodny i chcesz kupić lampion. Miasto ładne, po spacerze 15 minutowym mam dość i stwierdzam, że wole błoto po środku lasu niż ten turystyczny splendor. Wszyscy są tego samego zdania więc pakujemy się na motorki i wracamy do hotelu który na szczęście jest 2km od centrum. Takie Krupówki w Zakopanym w środku sezonu. Co nie zmienia faktu, ze ładnie.

https://lh3.googleusercontent.com/LI...w1892-h1064-no

Weź tu panie wykup wczasy, zawiozą Cię autobusem i siedź tam 2 tygodnie. Ja p*$&#^e!

Znajdujemy w okolicy hotelu miłą knajpkę i odpoczywamy.

https://lh3.googleusercontent.com/xk...=w599-h1064-no

I tego dnia padł rekord km +- 360
Drugi rekord to rekord Szyny, który podobno miał jechać ze mną ale całą noc spędził w kiblu waląc z dwóch rur. Cały dzień nic nie jadł.
Ojciec przy śniadaniu zatruł się jakimś pulpetem i tez wesoło nie miał.
Na to wygląda, że podjąłem dobrą decyzję;P

Molek 08.01.2019 22:08

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/SYraQM1Gg90" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

Pani jak się okazuje zostaje opłacana przez kilka barów i co dwie piosenki przemieszcza się pomiędzy nimi skuterkiem z tym wielkim głośnikiem i zabawia klientów.

matjas 08.01.2019 22:13

Ciekawe czy ma tyle pary co Mieciek Fogg :D

No w każdym razie pani fajna całkowicie i na dodatek też lubieje jeździć po błocie :D

jamcio 10.01.2019 20:12

E, Molek zasnąłeś? Kurde nie przestawaj bo ustaniesz tak jak ja z moją grecją. Od 5 lat nie mogę dokończyć. Jedziesz.....

matjas 10.01.2019 20:51

Jamcio widzę ze musimy utworzyć grupę wsparcia :)

Rychu72 11.01.2019 08:51

Dopisuję się do wsparcia. ;)
Klikaj Molek jak szalony :)

jochen 11.01.2019 12:01

Dawaj dalej kierowniku, ile można czekać??

Molek 11.01.2019 15:29

Pogoda od rana słoneczna i bardzo gorąco. Do tej pory nie mam systemu jak się spakować, kiedy ubrać w ciuchy motocyklowe w takiej temperaturze. Dodatkowy aspekt to taki iż po drodze straciłem okulary przeciwsłoneczne. W jakimś barze tydzień wcześniej zatrzymujemy się na piwo. Kask biorę ze sobą bo mam tam przymocowane GoPro. Siadamy pijemy piwko i ruszamy dalej. Po przejechaniu 100m przypomina mi się, że nie mam okularów. Szukam - nie ma. Wracam do baru bo jestem przekonany, zę miałem je położone na stole. Mija może 1 minuta od naszego wyjścia. Stawiam skuterek, wchodzę do środka i szukam. Właściciel stara się być przyjazny i stara się pomóc. Pyta wszystkich. Nie ma. Nie będę robił końca świata z powodu okularów z Decathlonu za 70zł ale niesmak pozostał i wkurwienie było. Ktoś po prostu sobie je wziął. Ale jest kolejna lekcja - pilnuj swoich rzeczy. Może nie kradną, jest bezpiecznie ale zawsze w każdym towarzystwie jakaś menda się trafi.

https://lh3.googleusercontent.com/a3...=w599-h1064-no

Czas na serwis, więc szukam. Znajdujemy 20km od nas. Jedziemy, zostawiamy motki
i idziemy na śniadanie. Śniadanie znajdujemy po 500m na piechotę a jest jakieś 30 stopni. Wszyscy chcą na wakacjach ładnej pogody, ale akurat na 2oo ciężko określić idealną pogodę. Raz za ciepło raz za zimno, raz za słonecznie, raz mgła i chmury lub deszcz. Nie da się dogodzić. Nie chce nam się jechać wzdłuż morza, bo za gorąco.

Po odbiorze skuterków odbijamy w boczne drogi. Jedziemy zadupiami i zbliżamy się do gór. Widoczki ładne i temperatura spadła odrobinę.

https://lh3.googleusercontent.com/Xp...5=w842-h631-no

https://lh3.googleusercontent.com/Go...w1892-h1064-no

Po jakich 2 godzinach szukamy czegoś do jedzenia. Dziunia zatrzymuje się w knajpie i idzie na rozeznanie. Mówi, że jest ok. i, że będzie ryz z kurczakiem. Zamawiamy piwo. Nie ma zimnego więc prosimy o trochę lodu. Po 5 min Pani przynosi wielkie styropianowe pudło, podjechał ziomek na skuterze z wielkim worem lodu i wrzuca do tego pudła, po chwili lądują tam browary. Jeszcze rano się śmialiśmy, że plan jest taki, że jak nie będziemy mieć zimnego piwa to zadzwonimy do jakiegoś ziomka, żeby przywiózł nam lód skuterem. Jaja jak cholera. Wypijamy piwo, mija 20 min a pani po zrobieniu nam setki zdjęć za pomocą translatora próbuje się dowiedzieć co chcemy zjeść. No nie.. Nie mamy czasu na gotowanie od nowa. Jedziemy dalej i znajdujemy przy drodze gar-kuchnię. Jemy jakieś naleśniko-zawijańce.

https://lh3.googleusercontent.com/We...w1892-h1064-no



Mija może 50km, zatrzymujemy się na kawę, wsiadamy na motki i dzida. Dogania mnie brat po 5 km i mówi, że Eczo złapał kapcia. Wracamy, znajdujemy lokalnego mechanika.
Mechanik odnajduje dziurkę i postanawia ją załatać. Cena 1,5zł.
Mija 15 km a Eczo znów łapie gumę. Odnajdujemy fachowca który wymienia dętkę. Najtańsza wymiana na wyjeździe - 10zł.
Po jakimś czasie jadąc zadupiami na jakimś postoju odnajduję skrót. Wjeżdżamy w miejsca w których ludzie wyglądają całkiem inaczej. Są strasznie czarni. Dziwna sprawa, następnego dnia zagadka się rozwiąże ;) Ale jak już mowa o Eczu to po przejechaniu 10km skrótem łapie kolejnego kapcia. Tym razem nie ma w pobliżu mechanika. Ostatnia wioskę minęliśmy jakieś 15km wcześniej a dookoła żadnej cywilizacji. Po przejechaniu ok. 10km na flaku odnajdujemy mechanika, nie uzgadniamy ceny. Wymienia dętkę wyciągając z opony kawałki opiłki metalu długie na 2 cm. Płacimy 2x tyle co poprzednio ;O Ale rozwiązuje to temat kapci na dzisiejszy dzień.

https://lh3.googleusercontent.com/Jk...w1895-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vd...w1901-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/pY...w1899-h1064-no


Straciliśmy bardzo dużo czasu przez te gumy, odnajdowanie mechaników a jesteśmy głęboko w dupie jeśli chodzi o nocleg. Dodatkowo robi się problem z paliwem a do najbliższego większego miasteczka jest ok. 60km a do zmroku coraz bliżej. Ustalamy, że dobijamy do główniejszej drogi a tam musi być jakaś cywilizacja. Po 20km jesteśmy na niej ale nie ma żadnych wiosek. Pytamy ludzi o stację każą jechać prosto. No spoko, już skądś to znam. Jak ktoś w Wietnamie Cię nie rozumie to każe jechać prosto. Staję siku a reszta jedzie. Doganiam ich a Szyna na poboczu staje i stwierdza radośnie, że skończyło mu się paliwo. Nawigacja do większej miejscowości pokazuje 30km.. Eczo zostaje z Szyna. W momencie gdy stwierdzam iż dowiozę paliwo otwierają browary.....
Jedziemy w stronę wioski ok. 10km i mijam mechanika pośrodku niczego. 2km dalej postanawiam zawrócić i zapytać czy nie ma paliwa. Strzał w 10. Kupuję butelkę i wracam jak wybawca. Chłopaki smutne bo mieli tylko po 1 piwie i dostaje opierdol, że tak długo to trwało.

Dzida. Po jakichś 30min meldujemy się w wiosce w której ekipa prowadząca miała znaleźć stację i nocleg. Stoją na wlocie i jedzą bagietki. Stacji nie znaleźli, hotelu tez nie. Jedzą bagietki. No kurwa mać, znowu postawili na luz i obojętność. Zapadła noc i oczywiście w całym miasteczku nie działa prąd. Odnajdujemy stację benzynową. Szybki przegląd mapy i do najbliższych hoteli mamy 40km. Ciemno jak w dupie.

Biorę translator z zapytaniem czy jest w miejscowości hotel. Podchodzę do gościa pokazuje telefon. Nawet na niego nie spojrzał tylko powiedział. "Hot sexy man" Moje zmieszanie wywołało fale śmiechu bo akurat w kolejce do tankowania stało z 10 osób w tym kobiety. No nic, człowiek głodny, pić się chce, ciemno jak w dupie a pedał mnie podrywa. Wietnam.
Następny człek akurat siedział sobie na wygodnym leżaczku przyglądający się całej sytuacji ze stoickim spokojem. Pokazuje mu telefon. Wstaje pyta wszystkich na stacji a było ze 20 osób. Jest odpowiedź. "Tu hungren meter" i pokazuje palcem w ciemna uliczkę. Jedziemy sprawdzić. Odnajdujemy napis Nha Nghi. A tam buda zabita dechami. Wychodzi babka totalnie nas olewając. Staram się porozumieć. Poszła gdzieś, wraca z kluczami. Otwiera a tam grzyb na ścianach, syf, śmierdzi. Mówię Dziuni idź zobacz kibel. Jak otworzyła drzwi jej mina była bezcenna. K..a osrana dziura w podłodze. Przez najbliższe 15min dyskutujemy o chujowości naszego położenia, o jeździe 40km do dużej miejscowości po nocy, o dziurze w łazience i o tym co nas tutaj zje w nocy.
Nie dało się dowiedzieć jaka cena za ten przybytek więc postanawiamy się rozdzielić. 3 grupki po 2 osoby i szukamy czegoś innego. Jest tak ciemno, że nie da się dojrzeć co jest 5 metrów obok. Czy jest tam napis Hotel czy go nie ma. Zatrzymuję się co 50m pytając ludzi o hotel. Nagle jest odzew 400m prosto. No ok. Jadę, nie ma. Pytam w sklepie i pani pokazuje, że w budynku obok. Podchodzę - nie ma miejsc. Nagle dzwoni Suchy, że znaleźli, wysyłają lokalizację. Mamy to. Typowy PRL, ale w miarę czysto i cena ok. Co ciekawe nie ma okien za to na na niebie tysiące gwiazd.

https://lh3.googleusercontent.com/TM...=w599-h1064-no

jochen 11.01.2019 15:56

:Thumbs_Up::Thumbs_Up::Thumbs_Up: Dalej, dalej..

Molek 12.01.2019 14:55

Następnego dnia wstajemy wcześnie bo mamy do przejechania prawie 300km. Mało tego Dziunia i Suchy wstają jeszcze wcześniej i wyjeżdżają 40min przed nami. Inaczej... 40 min przed naszym planowanym wyjazdem. Wszędzie do tej pory musieliśmy zostawiać paszporty w recepcji. Rano płaciliśmy, oddawali paszporty i wszystko git. Aha i nie mieliśmy paszportów tylko kserokopie.
7;00 spakowani, ubrani, gotowi do drogi chcąc pobrać paszporty pani stwierdza, że są na komisariacie i musimy chwilkę poczekać. Mija 30 min jesteśmy trochę wkurzeni i idę babkę trochę pośpieszyć, ale taka sama gadka. Czekać. Przynosi nam krzesełka. Już wiadomo było, że 5 min to nie potrwa. Mija ponad godzina i taka sytuacja. Ojciec złapał jakiegoś konkretnego nerwa i zaczął rzucać przekleństwami na lewo i prawo. Szyna w międzyczasie poszedł na kibel na 2gie piętro, wraca i się pyta co się stało, że tu taka awantura. Po 1,5h czekania nasze wkurwienie sięgnęło zenitu. Do przejechania dużo, plan się sypie itp. Pytam więc baby gdzie jest ten jebany komisariat i mówię, że tam zaraz podjadę. To woła swoją córkę i mówi, żebym za nią jechał. Dojechaliśmy do zwykłego punktu ksero, tam sobie nasze paszporty leżały jak gdyby nigdy nic. Gościu w punkcie z córką właścicielki szeroko się uśmiechają. Mi do śmiechu nie było, ale po Polsku pewnie nie zrozumieli chociaż jak zacząłem się wydzierać na nich to uśmiech z twarzy zszedł. W międzyczasie Suchy dzwoni się pyta gdzie jesteśmy bo oni mają już 100 km i może obiad razem zjemy. Bardzo śmieszne;)

Ruszamy, ojciec pierwszy. Widać, że coś jest nie tak, zapierdziela, wszystkich wyprzedza jakby się oblał gorącym olejem. Nie mogę go dogonić. W końcu doganiam, staję pod sklepem pijemy piwko na uspokojenie bo to był chyba wylew całego wkurwienia w ten biedny skuterek. Coś tam jeszcze jemy i podniesiony poziom cukru załagadza juz sytuację. Droga ładna, widoczki przednie.

Pierwszy raz podczas tego wyjazdu widzimy pola uprawne kawy. Widać na północy za mało słońca na kawę. Od tego miejsca w stronę południa jest tego w opór. Nie dość, że na polach to i w sklepach oraz większa ilość kawiarni przy których leżą wielki wory z kawą i można być pewnym co się pije.

Krzak kawy

https://lh3.googleusercontent.com/F8...w1892-h1064-no

Owoce kawy

https://lh3.googleusercontent.com/6Z...=w798-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/FE...w1419-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/V1...w1419-h1064-no

Kawa w kawiarni

https://lh3.googleusercontent.com/pl...w1419-h1064-no

Pole kawy

https://lh3.googleusercontent.com/LT...w1419-h1064-no

Te ceny to ceny za 1kg kawy. Tutaj tez bardzo się zdziwiłem apropo cen kawy. Nastawiałem się, ze zakupimy bardzo tanio spore zapasy kawy i weźmiemy do Polski. Niestety ceny typu 70-100zł za kg za arabikę powstrzymały nas zapał. Możliwe, ze trzebaby zakupić gdzieś w palarni lokalnej. Widziałem zdjęcia gdzieś na necie, ze tam arabika kosztuje ok 30zł /kg ale nam nie udało się znaleźć. W sumie nawet nie szukaliśmy.

Po drodze w przeciwieństwie do bardzo ładnych górskich tarasów ryżowych, które widzieliśmy na północy tutaj znajdują się głownie pola o bardzo intensywnym zielonym kolorze. Pewnie kwestia innych terminów zbiorów, ale się nie znam, na pewno słońca. W każdym razie były to delikatne zielone strączki.

https://lh3.googleusercontent.com/-P...w1419-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/uu...w1419-h1064-no

Dalej jedziemy drogą QL24b / AH 132 i DT 669. Mega dobry odcinek. Ten Top Gearowski Hai Van się nawet nie umywa chociaż morza nie widać. Super serpentyny. Motorki ledwo pierdzą, widoczki kozackie. Jak kończy się górski to zamieniamy się po kolei za motorki. Myślałem, ze mam słabe hamulce. Po przejażdżce ojca motorkiem już wiem, że moje to brzytwy, ze Szyny nie przyśpiesza a Eczo to ma heble żyleta i pod każdą górkę można na 4 jechać. Takie popierdółki a różnice spore.

https://lh3.googleusercontent.com/zP...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/2O...w1419-h1064-no


Później juz prosta droga do Quy Nhon. Może prosta ale szeroka i duży ruch. Suchego nie widzieliśmy od rana. Dzidujemy te 50km ile fabryka dała. Po drodze doganiamy Suchego i stwierdzamy, że przeginamy pałę wyprzedzając między ciężarówkami jadącymi obok siebie w tym samym kierunku więc po przerwie na piwko zmierzamy do hotelu jadąc jak Bóg przykazał. W hotelu meldujemy się godzinę po zmroku.
Na dachu mamy ładny taras i tam odkręcamy do późna w nocy ale najpierw korzystając z temperatury pijemy flaszkę na molo, jaramy Marlboro a co poniektórzy zażywają nocnej kąpieli. Widoczek z rana taki.

https://lh3.googleusercontent.com/qm...w1892-h1064-no

Molek 13.01.2019 01:03

Poprzedniego dnia zrodziły się następujące problemy. Co robimy na wigilię i co z Szyny motorkiem bo nie dość, że nie jedzie pod górę to jeszcze pali prawie 2x tyle co inne. Ewidentnie coś jest nie tak. Dodatkowo problem z tylnym hamulcem. Nie odbija, nie hamuje i strasznie trzeszczy. Mieliśmy nadzieję, że to tylko jego wina. Dlatego Szyna na 8;00 jedzie do serwisu żeby to sprawdzili a my niespiesznie ruszamy w drogę. Plany jest prosty. Jedziemy wzdłuż morza w kontakcie co by za daleko nie odjechać.

Pakujemy się już po 8:00 niespiesznie bo i tak będziemy musieli czekać na gamonia. Wychodzimy tylko do "lobby" hotelowego - które za dnia funkcjonuje jako lobby a w godzinach wieczornych prawie zawsze staje się garażem dla naszych motorków. Juz kreci się bardzo miła pani pracująca na recepcji. Kilka razy trafiliśmy na pracowników anglojęzycznych, próbowałem wtedy zagaić czy ktoś z nich jest właścicielem hotelu. Zawsze odpowiedź była, że to tylko pracownicy. Na właściciela nigdy nie trafiliśmy. Kim oni są, ci wszyscy nasi przyjaciele? Nie wiadomo. Może ktoś wie czy to są prywatni biznesmeni czy większość może tych hoteli jest "państwowa" ?
Ta miła pani od razu pokazuje nam gdzie zjeść najlepsze Banh mi, eskortuje nas i rozmawia z właścicielem - wiemy już, że chociaz nie przepłacimy bo cenę podała w hotelu.

Suchy siada na motka i na dzień dobry guma. Nasza miła dobrodziejka od razu zauważa problem i prowadzi nas do lokalnego majstra.

https://lh3.googleusercontent.com/8J...=w1122-h631-no

Chwilę z nim gawędzi po czym poleca nam przejść na druga stronę ulicy i wypić kawkę co by przypadkiem nie marnować czasu stojąc i patrząc się mechanikowi na ręce. Szlachetne i dobroduszne z jej strony. Razem z nami idzie do kawiarni, po raz kolejny rozmawia a obsługą i dostajemy bardzo dobrą kawkę w bardzo śmiesznej cenie 8k VND. Była to najtańsza kawa. Zazwyczaj płaciliśmy 10 lub 15 a najdrożej nas skroili w Hanoi po 30 pierwszego dnia, ale widomo, człowiek musi się nauczyć.

https://lh3.googleusercontent.com/6r...=w1122-h631-no

W międzyczasie dostajemy info od Szyny, że czeka w kolejce. Jak się okazało był to największy serwis z jakim mieliśmy do czynienia do tej pory. Na dzień dobry dostał numerek 56 i faktycznie było przed nim 50 motorków do naprawy/serwisu. Posiedział tak chłopina trochę po czym wyciągnął zielone dolary USA w ilości ONE DOLLAR, dał gościowi od kolejki i nagle był w top 10.
My w tym czasie po przejechaniu 10km, mieliśmy 20min postój bo ostro się rozpadało i trzeba było założyć kondony.

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/kDFe4FQGesw" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

W tym czasie dostajemy info, że 5 mechaników kombinuje co jest 5, latają biegają, oglądają i nic nie wiadomo. Później się okazało, że obie felgi "alu felgi" było dosłownie złamane w pół i to jakiś cud, ze nie rozpadły się na drodze, na zakręcie gdy akurat z naprzeciwka jechała ciężarówka. Szyna uszczuplony o 60 dolarów USA i na nowych salonowych felgach szprychowych dogania nas jakieś 3 godziny później. Czekaliśmy w knajpie przed najdłuższym bambusowym mostem w Wietnamie (ok. 400 m). Nie mam niestety nawet zdjęcia z tego mostu. Przejazd był ok. ale po przekroczeniu kilku mniejszych mostków na totalnych zadupiach już nie zrobił na nas wrażenia. Szczególnie, że za przejazd zapłaciliśmy po 80 gr;d Wrzucam fotki z neta jak to wygląda bo ładny to był niewątpliwie.

https://lh3.googleusercontent.com/zM...w1587-h1036-no

https://lh3.googleusercontent.com/Eb...w1597-h1033-no

Jedziemy wzdłuż morza, droga raczej słaba i pogoda nie dopisuje więc zatrzymujemy się na nocleg po przejechaniu ok. 100km

https://lh3.googleusercontent.com/41...w1892-h1064-no

Hotelik spoko, blisko morza. Miejscowość dość rozległa i nowoczesna, z nowymi drogami, ładnym bulwarem z palmami ale totalnie bez ludzi. Żadnego turysty i spokój jak na wsi. Chyba te miasteczko dopiero się transformuje na kurort turystyczny a nazywa się Tuy Hoa.

Po prysznicach już po ciemku idziemy na miasto. Zestaw ubraniowy to kurka przeciwdeszczowa, krótkie spodenki i japonki. Jest gorąco i leje totalnie. Zakupujemy flaszki, kubeczki i relaksujemy się w sposób nam ulubiony. Są street foody

https://lh3.googleusercontent.com/mm...w1419-h1064-no
Lokalesi zapraszają nas na karaoke

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/EF5ShjhN2BA" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>
Szwędając się i zataczając środkiem drogi na dobitkę walimy pizze i jak trafiamy do hotelu to nie mam pojęcia, podobno droga prowadziła przez monopolowe ale ja tam nie wiem.

https://lh3.googleusercontent.com/B1...=w798-h1064-no

No cóż jutro wigilia, należało nam się.

7Greg 13.01.2019 09:39

Pięknie, pisz dalej i nie ustawaj.
Mam nadzieję, że w końcu wyjdzie to słońce ;)

RAVkopytko 13.01.2019 15:10

Podoba mi się ten tekst :
"bo to był chyba wylew całego wkurwienia w ten biedny skuterek." :D

Molek 14.01.2019 15:20

Wigilia. Dzień odpoczynku z założenia. Wybieramy jako cel najbliższe duże miasto w okolicy co by znaleźć porządną knajpę i wygodne spanie. Padło na Nha Trang bo to tylko 120km. Więc spoko, ruszamy niespiesznie bo ciężko się pozbierać po wczoraj. Poranny obraz nędzy i zmęczenia świętami.

https://lh3.googleusercontent.com/M4...w1419-h1064-no

Pogoda od rana nie rozpieszcza, jest ciepło ok. 25 stopni ale znowu pada. Droga wzdłuż morza przez pierwsze 70 km na prawdę świetna, fajne zakręty ładne widoczki, szkoda tylko, ze dużo mgły i pada. Przed kilka km widzimy dużą latarnię na horyzoncie umieszczoną dość wysoko na skale przy samym morzu. Będąc w pobliżu okazuje się, że to punkt widokowy. Droga to niekończąca się ilość schodów. Na parkingu był autobus turystyczny. Z grupą ok 30os z Rosji mijamy się po drodze, miny mają nietęgie, nie witają się, nie wiem czemu takie smutasy. Pada coraz mocniej i im wyżej tym mocniej wieje.

https://lh3.googleusercontent.com/r8...w1419-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/IU...w1892-h1064-no

Po ok. 20min cali mokrzy z zewnątrz i jeszcze bardziej mokrzy od wewnątrz od potu wdrapujemy się na górę. Wieje tak jakby miało urwać dupy i do tego taka mgła, że nie widać nawet wody :D Temu te Ruskie takie smutne chyba były. My wypijamy po browarze i wracamy bo nic nie widać i nie ma co tam robić. Po drodze tylko jedno miejsce bez mgły i z jako takim widokiem.

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/tC3GCGlNEY0" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

Doszczętnie mokrzy wbijamy na skuterki i jedziemy do knajpy na piwo. W tym czasie szukam jakiegoś lokum wigilijnego co by nie leżeć w oddzielnych pokojach. Znajduję sensownie wyglądające apartamenty, wpisuje adres i lecimy.

https://lh3.googleusercontent.com/yB...w1419-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/C7...=w1920-h463-no

Miasto zaczyna się 15km przed miastem :D Jedziemy w gąszczu skuterków gubiąc się w międzyczasie. Po odnalezieniu i zebraniu znajdujemy ogromny wieżowiec przy samej plaży, znajduję nr telefonu i dzwonię co by nas tu ktoś obsłużył. Przychodzi miła Wietnamka.

https://lh3.googleusercontent.com/RS...w1892-h1064-no

Dobijamy targu i za najwyższą cenę do tej pory za nocleg płacimy równego Miliona. !!

Apartament za MILION musi mieć dobry widoczek z okna i taki jest. Piętro 29.

https://lh3.googleusercontent.com/sa...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/sy...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/_G...w1892-h1064-no

Jedno z najważniejszych to to, że mamy pralkę. Pierzemy wszystko bo wszystko nadaje się tylko do prania. Trochę to trwało, bo pralka miała tylko wietnamskie napisy, ale metodą prób i błędów Suchy z Ojcem ogarniają i dostają honorowy tytuł praczki.

https://lh3.googleusercontent.com/E1...=w599-h1064-no

Po czym dziudujemy na miasto w poszukiwaniu alkoholu. Samo miasto dość turystyczne, królują napisy i menu w języku rosyjskim. Wielokrotnie też zostaliśmy zaczepieni przez naganiaczy mówiących do nas po rosyjsku. Rozdzielamy się i po godzince dostaję info, że ekipa nr. 2 poszukiwania zakończyła pełnym sukcesem zakupując jedną z najpodlejszych whisky jakie piliśmy w ilości nadmiernej, ale cena 11 zł za 0,7 z pepsi była lepsza niż zadawalająca. Tak więc wieczór spędziliśmy śpiewając kolędy na plaży.

https://lh3.googleusercontent.com/-J...w1892-h1064-no

Wybierając karpia na kolację

https://lh3.googleusercontent.com/7r...w1892-h1064-no

Kolekcjonując przystawki

https://lh3.googleusercontent.com/UY...=w599-h1064-no

Jedząc "karpia"

https://lh3.googleusercontent.com/4O...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/8a...w1419-h1064-no

Dojadając kolejną wigilijną potrawą

https://lh3.googleusercontent.com/L_...w1892-h1064-no

I testując nowe smaki

https://lh3.googleusercontent.com/bi...=w599-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/da...w1892-h1064-no

Eczo pod choinkę dostał grzebień i w trosce o jego kradzież nie rozstawał się z nim aż do rana.

https://lh3.googleusercontent.com/e5...w1892-h1064-no

Ojciec i Eczo z rana decydują się iść popływać bo lampa od rana pełna i ponad 30*, ja zdecydowałem się zostać w klimie i pilnowałem co by się nie utopili z góry.

https://lh3.googleusercontent.com/l_...w1892-h1064-no

Pasterki nie było.

Molek 14.01.2019 16:32

To był nasz najpóźniejszy wyjazd i najcięższy z poranków. Motorki mieliśmy zaparkowane w parkingu podziemnym. Doświadczenie mi mówiło, że będzie tam cholernie gorąco. Dlatego też wszystko pakuje w pokoju na amen, nie zakładam koszuli ani nic, tylko jestem przygotowany na szybką ewakuacje. Winda dowozi nas do parkingu i problem, gdzie my zaparkowaliśmy. Jak już odnaleźliśmy motorki to stały pod ścianą a między nami a wyjazdem 3 rzędy innych skuterków. No nic trzeba było się trochę posiłować co by do nich dotrzeć, do tego pakowanie i już jestem calutki mokry. kask na łokieć i jak najszybciej wyjazd. W międzyczasie słychać jak Suchy rzuca przekleństwami w kierunku Dziuni, że znowu musi spakować rano dwa skuterki :D Czekamy na nich na dworze, spaliłem fajkę, poszedłem do sklepu po wodę dla wszystkich, znowu zapaliłem i przyjechali. Suchy czerwony i cały mokry więc dzidujemy.
Upał niemiłosierny, słońce wali prosto w ryj a nie mam okularów ani blendy w kasku. Kac daje o sobie znać, leje się ciurkiem a my krążymy w korkach po mieście. Marzy mi się wyjechać tylko z miasta i stanąć w barze na zimnego browara w tym celu przepycham się wszędzie przez korki i tak jak od niemal 3 tygodni nie zważamy na sygnalizację świetlną.

Droga 2 pasmowa, omijam ciężarówki, za jedną z nich nie obejrzałem się czy coś jedzie z mojej lewej i bum. Gościu wjeżdża mi w przednie koło i ląduje na asfalcie. On się nie wywalił, dziwna sprawa bo nawet się zatrzymał sprawdzić czy wszystko ok. Tak nie po Wietnamsku. Nic się nie stało po za tym, że zahaczyłem gdzieś prawym piszczelem o skuterek a akurat miałem podwinięte spodnie na kolana:D Pierwszy raz tak zrobiłem i od razu krew się pojawiła. No ale moja wina przy tej stłuczce. Pośpiech, rozkojarzenie, może jeszcze procenty jakieś wczorajsze albo poranne. Nie wiem.

https://lh3.googleusercontent.com/LR...p=w752-h636-no

Podnoszę się i jedziemy dalej. Po ok. 20 km droga wydaje się nudna, natomiast do Da Lat jest tylko jedna bez alternatywy. Wiem, że za jakies 30km zaczną się góry i będzie fajnie a już na pewno chłodniej więc na ten odcinek odbijamy w prawo i staram się nawigować bo zadupiach wzdłuż tej drogi. Fajnie, jest trochę cienia, drzewka, bambusy, rzeczki do przejechania, aż w pewnym momencie mamy jeszcze tylko jakieś 3km do głównej i alternatywną drogę w prawo której nie ma na mapie, ale kierunek nam pasuje. Więc skręcamy

https://lh3.googleusercontent.com/p0...w1904-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/k7...w1893-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/cJ...w1895-h1064-no
Po przejechaniu 10km droga się kończy a przed nami rzeka.

https://lh3.googleusercontent.com/te...w1907-h1064-no

Spotkany lokales mówi, że trzeba do mostu się cofnąć, więc wracamy do punktu wyjścia.

https://lh3.googleusercontent.com/MM...w1895-h1064-no

Wbijamy na główną i po paru km zaczyna się górski odcinek, super droga, mega widoczki, wodospady, mały ruch. Git majonez.

https://lh3.googleusercontent.com/6y...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/h9...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/a4...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/LK...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/Yg...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/i6...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/9i...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/NE...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/Io...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/dA...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/LE...=w599-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/qW...w1892-h1064-no

Po nocy dobijamy do Da Lat i zaczyna padać deszcz. Małe zamieszanie z hotelem, ale tym razem Dziunia znajduje spoko hotel za spoko cenę ! Żeby nie było, że jestem jednostronny :)

Wieczorem spacerki po street foodach. Namawiam Ecza na kurzą łapkę. Oblizał ale nie zjadł i wciąż był głodny, więc idziemy do małej lokalnej knajpki na lokalne jedzenie.

https://lh3.googleusercontent.com/Gz...w1419-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/4z...w1892-h1064-no

Pani proponuje nam piwo jakieś wyjątkowe ale w cenie 90k / butelkę więc szybko ucinam rozmową i zamawiamy po 8k za szklankę z kija ;) Nachodziłem się tego wieczora i opadłem z sił więc na powrót do hotelu organizuję sobie motorbike grab taxi. Muszę stwierdzić, że lokalesi jeżdżą bardzo ale to bardzo bezpiecznie. Wpychają się wszędzie ale jadą na tyle powoli, że każdy to widzi i przewidzi następny ruch. Nie wiem jak to wytłumaczyć, wolno ale stabilnie, kokodżamo i do przodu. Coś takiego ;)

matjas 14.01.2019 17:54

To pytanie mam takie ze jak tam jest z % na drodze bo kwestia brostopu pojawia się często ;)
Nie żebym się przypierdalal - po prostu zazdroszczę :)

M

7Greg 14.01.2019 18:19

Zastanawiam się czy biorąc pod uwagę doświadczenie motocyklowe części z Was, rozważaliście jazdę w dwie osoby na skuterze. W przypadku Dziuni, mogłoby to rozwiązać kilka problemów ;)

Molek 14.01.2019 18:45

Cytat:

Napisał matjas (Post 619750)
To pytanie mam takie ze jak tam jest z % na drodze bo kwestia brostopu pojawia się często ;)
Nie żebym się przypierdalal - po prostu zazdroszczę :)

M

Stopy na browary robiliśmy co jakieś 2h jak było zimno i powiedzmy co półtora jak było gorąco. Piliśmy jedno małe piwo na łebka. Na bank nikt nie jeździł z niedopuszczalną ilością alko w organizmie w rozumieniu przepisów z prawie całej Europy czyli 0,5 promila. Piliśmy co wieczór i to głownie grubo, ale po całym dniu jazdy to czasem wystarczało 0,7 na 3 żeby paść do wyra o 21. Spać po 12 w nocy poszliśmy może 2-3 razy w tym Wigilia i akurat następnego dnia było ciężko i to był jedyny dzień gdzie musiałem z rana wypić 2 piwa żeby stanąć do pionu :D
Jak to wygląda jak policja nas zatrzyma ? Policji na głównych drogach było trochę ale alkomatu nie widziałem. W necie jest sporo informacji, że nikt tego procederu nie kontroluje. Wieczorem jak szliśmy na miasto to zawsze bez skuterków natomiast Wietnamczycy ledwo idąc w stronę skuterka, wsiadali na niego i odjeżdżali i nie było to dla nikogo nic dziwnego.

Natomiast jak spowoduje się wypadek ze swojej winy lub sytuacja nie jest na 1000% klarowna na nasza korzyśc i mamy wszystkie dokumenty i jestesmy w 100% trzeźwi to polecają zapłacić poszkodowanemu kilka groszy bo policja zawsze orzeknie przeciwko obcokrajowcom.

Ogólnie to staraliśmy się i w sumie to byliśmy odpowiedzialni :at:

Molek 14.01.2019 18:46

Cytat:

Napisał 7Greg (Post 619753)
Zastanawiam się czy biorąc pod uwagę doświadczenie motocyklowe części z Was, rozważaliście jazdę w dwie osoby na skuterze. W przypadku Dziuni, mogłoby to rozwiązać kilka problemów ;)

NA tych skuterkach po górach i po tym błocie we 2 osoby to powiem Ci, zę byłby totalny dramat.
Ale wstępna opcja taka była, żeby Suchy z Dziunią jechali jednym, natomiast namawiałem ich, żeby jechali oddzielnie

Molek 14.01.2019 18:50

Rano, pakujemy i się i jedziemy na serwis do lokalizacji którą podał nam gość z wypożyczalni zaznaczając, ze u Natha zrobimy świetny serwis. Do tej pory serwisowaliśmy w serwisach Hondy które wyglądały z zewnątrz i wewnątrz jak nasze salony Mercedesa. Dlatego musiałem zrobić fotkę miejsca do którego zaprowadziła nas pinezka. Po zrobieniu fotki i uzyskaniu potwierdzenia Nath cisnął z nas dobrą bekę bo już wiedział, ze przyjedziemy.

https://lh3.googleusercontent.com/Lz...w1892-h1064-no]

Przekazujemy garść informacji, że u ojca się trzęsie kierownica jak się ją puści, że Szyny słabo przyspiesza, po całym serwisie kilka jazd próbnych i kolejne poprawki po czym Nath z synem stwierdzili, że jest petarda. Nikt nie odczuł żadnej różnicy ale mniejsza o to ;)

Jedziemy w stronę wodospadu jednego z wielu w okolicy Da Lat. Nam po drodze najlepiej pasuje wodospad słoni bo jedziemy do Cat Tien. Wjazd jakiś tani chyba po 3zł, zostawiamy motki i idziemy zobaczyć.
Żeby zobaczyć wodospad od dołu trzeba trochę zejść w dół, z każdym krokiem wilgotność się zwiększała więc grubo się tam ugotowaliśmy, ale było warto.

https://lh3.googleusercontent.com/9N...w1419-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/ZH...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/fF...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/Af...w1892-h1064-no

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/hflXPZ3q9FQ" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

Po wejściu na górę odpoczywamy chyba z 20min.

https://lh3.googleusercontent.com/xr...w1419-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/Vd...w1892-h1064-no

Ruszamy i stajemy w polecanej knajpie o super nazie "view point" na początku podjechaliśmy tam żeby porobić fotki, ale przeczytawszy na miejscu opinie okazało się, że to tylko knajpa. No nic korzystamy i zamawiamy. Żarcie okropne, makaronz torebki dogrzewany w mikrofali. Zaraz po zjedzeniu wszystkim gulgota w żołądkach - dobrze to nie zwiastuje. Siadamy na skuterki i Szyna ma kapcia. Zasięgamy języka - do wulkanizatora 10 km. No nic trzeba się toczyć. Znajdujemy i naprawiamy.
Do Cat Tien prowadza dwie drogi QL20 główniejsza i DT725 więc wybieramy tą bardziej lokalną.
Pierwsze 50km to totalny dramat. Niekończące się zabudowania, masa ciężarówek, dziury w drodze wielkości kraterów. Ogólnie koszmar. Stajemy coś zjeść i przekupujemy dzieciaki cukierkami.

https://lh3.googleusercontent.com/WP...w1892-h1064-no

Na szczęście po tym odcinku zaczynają się górki, pola kawy.

https://lh3.googleusercontent.com/uF...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/G1...w1892-h1064-no

Kawa rozsypana i susząca się na ulicy

https://lh3.googleusercontent.com/Nc...w1419-h1064-no

Ruch ustaje, śmigami sami po fajnych zakrętach. Pod górkę i na dół. Robimy wyścigi głównie pod górkę. Bywało tak, że jadąc pierwszy mogłem odjechać na 2-3 km a jak zaczęły się podjazdy to ojciec zawsze mnie doganiał z bananem na ryju. To było dość irytujące ;)

https://lh3.googleusercontent.com/bi...w1892-h1064-no

20km przed Cat Tien okazuje się, że są dwie drogi. Obie cieniutkie i bialutkie na mapie. Wybieram jedną i dojechaliśmy do rzeczki bez mostu. Rzeczka niezbyt szeroka - jakieś 10-15m. Bardzo chcemy przejechać, chodzimy kombinujemy. Stan wody zmierzyliśmy na 90cm-1m. Zastanawiamy się czy można w takiej głębokości prowadzić skuterki i czy im to nie zaszkodzi. Pojęcia nie mamy, nikt z nas nie ma motocykla, nie byliśmy w podobnej sytuacji. Korciło ale odpuściliśmy więc powrót do głównej i jedziemy 10km do następnej drogi. Wg. nawigacji jest tam też rzeka i brak mostu. Jedziemy i mam szczerą nadzieję, że mostu tam nie będzie i nie będziemy mieć wyjścia bo przeprawa przez rzekę to by było ciekawe doświadczenie. Dojechaliśmy po 15 km szutrowej drogi po czym zobaczyliśmy na jej końcu most... Nadzieja prysła, ale w tym miejscu rzeka była w dolinie ok. 50m poniżej i miała z 35m długości więc na bank byśmy nie przejechali. Żałuję trochę tamtej rzeczki, ale jeszcze kiedyś będzie okazja.
Meldujemy się w takim resorcie bambusowym. Rezerwowałem 3 takie same domki. Na miejscu mała afera bo dają nam 3 całkiem inne ale dobra nasza bo 2są 6cio osobowe a miały być 3dwójki. W każdym razie Szyna mnie wkurwił bo dostali gorszy domek i się obraził. Dodam, że było czysto a cena za osobę wynosiła 8zł ze śniadaniem z last minute na booking. Pani powiedziała później, że regularne ceny za te domki to po 50zł za sztukę. Dobra nasza, ale rano stwierdzam, że Szyna sobie szuka sam hotelu od tej pory. ( to był nasz 26 dzień w Wietnamie i 24x hotel załatwiałem Ja Jarząbek.)
Widoczek z jednego domku na rzekę a po drugiej jej stronie park narodowy. Wieczorem akustyka nie do opisania, to coś co cyka to tego były miliony do tego małpy i inne dziwne odgłosy. Żadnych motorków, samochodów, dżungla totalna!

https://lh3.googleusercontent.com/rU...w1892-h1064-no

Sprawdzamy różne opcje, ale nie da się tam wjechać swoim motorkiem a najkrótszy trek żeby coś zobaczyć to 4 godziny. Temperatura wieczorem ponad 30 a odczuwalna jakieś 40 ze względu na 100% wilgoć. Z rana tez bardzo gorąco więc odpuszczamy. Wieczorem jemy kolację w tym resorcie. Rano się okazuje, że połowa w nocy siedziała na kiblu, ojciec od rana tez kontemplował z papierem więc odpuszczamy darmowe śniadanie.

Molek 14.01.2019 18:58

Na wigilię też uczyliśmy się jak obierać robale przez zawodowczynię

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/9m06-gMct7s" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

Molek 14.01.2019 20:19

Jak pisałem rano atak bez śniadania. Rozmawiam w recepcji z panią o naszych przygodach i w końcu pyta dokąd dzisiaj jedziemy. Pokazałem jej drogę. Powiedziała, że słyszała kiedyś od kogoś, że tą drogą chciał jechać, ale nie wie czy dojechał. Chcieliśmy przekroczyć rzekę i trochę nielegalnie się przejechać po tym parku. W Cat Tien nie ma mostu jest za to barka, ale nie wozi motorków. Taki mają deal chyba z parkiem, bo w parku można wykupić zorganizowaną przejażdżkę na motorkach.

No nic ruszamy wzdłuż rzeki w poszukiwaniu mostu. Most miał być, ale jest w remoncie to nas lokalesi kierują na przeprawę promową. Wbijamy jako jedni z ostatnich. JAk prom ruszył to zauważyliśmy, że jako jedyni stoim tyłem do wyjazdu a Dziunia ostatnia :D. No nic płacimy po 5k za fatygę i dobijamy. Lokalesi uśmiechnięci, kładą pomost na wyjazd i rusza Dziunia.

Dziunia ma problem z odróżnieniem prawej ręki od lewej. Jadąc patrzy się pod koło a nie tam gdzie chce jechać co często skutkowało tym iż my na postoju może 1m na poboczu czekając na nią, machając i krzycząc jak już się pojawiła, przejeżdżała jak gdyby nigdy nic nawet nas nie widząc. Wjazdy i wyjazdu z hotelowych lobby - garażów to po pierwszej Dziuni próbie leżały w kwestii Suchego.
Dziunia w wieku 32lat również nie ma prawa jazdy na samochód, nie zna przepisów ruchu drogowego. Jeździ za to dużo rowerem i nawet na rowerze spowodowała czołówkę na drodze rowerowej !

Tak więc Dziunia żeby wyjechać i wypuścić wszystkich z łodzi a jest tam z nami ok 30 osób musi motorkiem zawrócić. Ku powszechnemu zdziwieniu nie udaje jej się to co skutkuje ogromnymi uśmiechami wśród lokalnych mieszkańców. Nie jesteśmy w stanie jej szybko pomóc bo my się wcisnęliśmy na drugi koniec tej łódki co by zwiększyć ładowność dla następnych podróżnych. Po kilku minutach szydery 30 osobowej widowni Dziunia stawia skuterek na stopce i zauważywszy to jakis dżentelmen pomaga jej obrócic skuter o 180 stopni. Dodam jeszcze, że szerokość placu manewrowego sięgała na luzie 3 metrów.

Ruszamy, jedziemy 15km w totalnej dziczy, gdzie chodzą tylko krowy i jeden gościu jedzie ciągnikiem. Po chwili droga się rozwidla i w obu kierunkach jest błotnista. Nawigacja wskazuje w lewo. Wszyscy patrzą i czekają na mnie jak w każdej takiej sytuacji nazywając mnie królikiem doświadczalnym jak się później okazuje. Jak jadę i nie wracam to znaczy, że się da. Ruszam, kałuże po 20m wszedzie glina i nie ma jak objechać.

https://lh3.googleusercontent.com/46...3j3Bv=s1064-no

Przejechałem z kilometr, dojeżdża Eczo. Palimy fajkę i czekamy a tam nic. No cofać się nie będziemy. Ruszam przez najgorszy kawałek. droga szeroka na 2,5m po bokach bandy wysokie na 0,5m z gliny a w środku kałuża. Techniki jazdy nie mam żadnej. Mój staż to 600km jazdy po Krecie asfaltami i z 4tys km na skuterze po asfaltach w Azji w klapkach i bez kasku.
Wymyśliłem sobie, że jedną nogę (lewą) będę trzymał na tym błocie po lewej i delikatnie sprawdzał głębokość przednim kołem. Jade z 10m w tej kałuży jest do połowy koła, ale bardzo miękko i lekko się kopie. Po chwili robi się coraz głębiej i czuję, że jest coś nie tak więc czytając porady na FAT, które brzmią "2ja i gazu od chuja" "Jak coś jest nie tak to dawaj gazu" itp. Dodaje gazu i po przejechaniu 5m staję i nie da się. Gaszę silnik i czekam aż Eczo po mnie przyjdzie:D

https://lh3.googleusercontent.com/-1...w1892-h1064-no

Próbujemy wyciągnąć skuter na bok, ale zapadamy się w glinie po kolana a na dodatek podnóżek utknął gdzieś tak, że nie idzie tego parcha ruszyć. Eczo stwierdził, ze włazi tam :D
Zapali, pomyśleli i po 10 min targania, ciągania poszło na wstecznym. Ale droga nie do przejechania w zasięgu wzroku takich kałuż z 10.

Dzwonie do Suchego. Podjechał do nich lokalny kierownik i chciał tędy jechać, stwierdził, że nie da rady więc zadzwonił gdzieś pogadał, machnął reszcie naszej ekipy żeby pojechali za nim i objechali tą drogę. po 25min udaje nam się ich odnaleźć bo suchy wraca do głownej co bym nam skróta pokazać. Jedziemy kozimi ścieżkami pośród jakiegoś sadu co chwila albo waląc łbami w gałęzie albo szorując dołem po kamieniach i rowach.
Dojechaliśmy do reszty ekipy. Do tej samej drogi ale jakieś 3km dalej. Wyglądała tak samo tylko trochę mniej kałuż. Ojca tego dnia dopadła fanta z dupy. Odwodniony a przed nami droga z gliny, las, 30stopni, deszcz i totalna wilgotność.

Ja prowadzę, jest małe rozwidlenie więc czekam na wszystkich co by pojechać tą samą drogą. Jest Suchy to jedziem bo to on ma Dziuni pilnować. Przejechaliśmy ze 3km a tam w lesie 3 kobiety i facet ciachają bambusy maczetami. Stajemy wymieniamy uprzejmości i czekamy. Dojechał Suchy i się pyta gdzie jest Dziunia. No k...a jak to gdzie jest, przecież na nią czekałeś. Jakim cudem miała by nas wyprzedzić. No nic Suchy zmęczony z wkurwem w oczach więc decyduję, że się wrócę sam i zobaczę. Jakies 2km przed tym rozwidleniem widzę Dziunię. Ryczy, bo się wywaliła i nie mogła podnieść skuterka. Ryczy bo się boi, że sama została w tym gównie. No nic robimy małą przerwę ale jechać trzeba. Dziunia za mną. Staję co chwila, żeby mieć ją w zasięgu wzroku. No patrzę a tu pach. Wyciągam tel i foce ;d

https://lh3.googleusercontent.com/NB...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/QE...w1892-h1064-no

Znowy ryczy więc znowu przerwa.

Jedziemy jakieś 25km tą droga przez ponad 2h.
Czasem są wyrobione ścieżki obok, a czasem nie ma i trzeba środkiem

https://lh3.googleusercontent.com/0m...1y6p9=s1064-no



https://lh3.googleusercontent.com/ey...w1892-h1064-no

Po drodze wyprzedzamy tylko ciągnik 4/4 z przyczepą również z napędem.
Dojeżdżamy do wioski i asfaltu. Na prawdę nam ulżyło. Stajemy do sklepu, coś tam jemy i pijemy. Podchodzi dziewczynka, bardzo nieśmiała. Pokazuje jej fotki małp to zaczyna się uśmiechać. Daje pieniądze sprzedawczyni a dostaje w zamian paczkę fajek. Trochę nam się smuteczek wkradł więc kupujemy jej reklamówkę słodyczy której nie chce przyjąć. Wzięła tylko kilka wafelków resztę musimy zjeść sami. Skromna i przestraszona.

https://lh3.googleusercontent.com/EQ...=w599-h1064-no

Ruszamy asfaltem, dalej duchota totalna, i znowu zaczął padać deszcz. Ubraliśmy się w kondony to przestał i tak w kółko w końcu rezygnuje bo i tak cały mokry jestem. Po 2km okazuje się, że droga się kończy wracamy i jedyna jaką możemy jechać to znowu gliniasta z kałużami ;d Szczerze już mi się nie bardzo chciało, ale opcji innej nie ma. Mijają 2km i droga staje się nieprzejezdna totalnie. Wracamy kawałek bo tam lokalesi organizowali jakieś wesele (teraz sobie myślę, że w sumie można było tam zabawić, ale wtedy to nie było nam w głowie) pokazują nam, że tędy ni chuja i żebyśmy tutaj przez dziurę w płocie przejechali i za km po jeździe w sadzie znowu wjechali na tą drogę. No luz. Jedziemy sadem.

https://lh3.googleusercontent.com/4e...tNVnP=s1064-no

Sad się kończy prawie metrowym uskokiem. Pomagam Suchemu przepchnąć motorek przez ten rów za co w podzięce dostaję kilogramy błota na klatę. Dzięki. Moja kolej i na kozaka próbuję przejechać a nie przeprowadzić. Efekt taki.

https://lh3.googleusercontent.com/BI...w1892-h1064-no

Doganiamy ten traktor co ma napęd na wszystko po raz kolejny. Stoi na środku a facet z motyką próbuje koleiny zasypać bo nie da rady przejechać. Walimy lasem bo innej opcji nie ma.

https://lh3.googleusercontent.com/Wu...OBzmn=s1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/RT...tj18z=s1064-no

Dziunia wkurwiona na suchego, że na nią nie czeka. Więc czekam ja, bo sama sobie nie bardzo radzi z podnoszeniem motorka. Staje i suchy, gadamy, czekamy, podjeżdża Dziunia i pach po raz kolejny. Tym razem udaje się zrobić fotkę ku niezadowoleniu fotografowanej.

https://lh3.googleusercontent.com/_T...w1892-h1064-no

Po kolejnych 20 km Eczo stwierdza, że przez las jest jakas wyrobiona droga i on chce nią jechać. Wybijam mu to z głowy i ruszam naszą droga. Po 5km jest mostek i asfalt. Jesteśmy uratowani. Obracam się i pytam gdzie Eczo. Szyna mówi, że pojechał tam w las. Przypominam, że ten głąb nie miał telefonu ani nawigacji. Pojechał sobie w las. Co tu robić? Na szczęście dojechał po 5 min. Ale zjebki były. Eczo jak to czytasz to wiesz, że jesteś nieodpowiedzialnym debilem.

W wiosce jemy, pijemy, są arbuzy, odpoczywamy, ścieramy błoto. Do miasta w którym chcemy spać 90km a za 2h ciemno. Decydujemy, że jedziemy pierwszą godzinę i zobaczymy. Droga prawie bez zakretów co w tym wypadku nam pasuje. Dziunia cały czas powyżej 70km/h jest progres. Po 2h meldujemy się w hotelu. Ojciec zjadając jedną bułkę przez cały dzień idzie spać a my sie relaksujemy.

https://lh3.googleusercontent.com/kA...=w599-h1064-no

Po 2h wstaje, przynosi swojego Chiwasa, którego dostał pod choinkę, nalewa szklankę, wypija i idzie spać dalej. Chyba wziął sobie do serca naszą diagnozę poranna która brzmiała tak "Piwem wieczorem to Ty tych bakterii nie zabijesz"

To był ciężki dzień.

Molek 14.01.2019 21:05

Następnego dnia jedziemy 50km do Cu Chi Tunnel Ben Duoc. Zwiedzamy, oglądamy, łazimy, dotykamy i strzelamy.

https://lh3.googleusercontent.com/m-...w1892-h1064-no

Wycieczki szkolne nas zabijały. Każdemu trzeba było odpowiedzieć hallo albo przybić 5. Edukacja od małego

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/8uEOmoLwiZs" frameborder="0" allow="accelerometer; autoplay; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen></iframe>

Łazimy tunelami. Kilka ma powiększone otwory dla turystów, ale jest tez taki w 100% oryginalny do którego tylko ja wchodzę, Ojciec i Dziunia pewnie by się tez zmieścili, ale reszta na pewno nie ;)
Najdłuższy z tuneli miał 40m i schodził na drugi z 3 poziomów taką małą ślizgawką z kamienia gdzieś w połowie. W środku w tunelach mega duchota, wilgoć i jak ktoś ma jakiekolwiek objawy klaustrofobii to niech nie wchodzi. Serio.
Suchy miał chwilę słabości, której nie widziałem, ale podobno wyglądało na atak paniki. "Nie mogę oddychać, muszę wyjść" Ale podołał. Nogi od chodzenia na kucaka bolały jeszcze 2 dni. Naszego przewodnika ojciec walczył po stronie komunistów z jak to nazywają "gorylami"

https://lh3.googleusercontent.com/jb...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/_V...=w599-h1064-no

Sala operacyjna 7metrów pod ziemią

https://lh3.googleusercontent.com/YZ...w1892-h1064-no

Pokój obrad dowództwa po ziemią

https://lh3.googleusercontent.com/x6...w1892-h1064-no

Strzelnica koszt naboju 7zł. Wzięliśmy po 5. Suchy jako jedyny trafił w butelkę.

https://lh3.googleusercontent.com/E4...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/7_...w1892-h1064-no

https://lh3.googleusercontent.com/gz...w1892-h1064-no

Jedziemy do Sajgonu, gdzie wynajmujemy jeden z najtańszych pokoi. Ogólnie Sajgon i Hanoi drogie.

https://lh3.googleusercontent.com/Bj...w1419-h1064-no

Idziemy na pizze i łazimy po bazarkach

https://lh3.googleusercontent.com/oU...w1892-h1064-no

Następnego dnia, jedziemy oddać motorki których nie myliśmy. Nie byli z tego faktu zadowoleni ale nie było po drodze myjni żadnej. Wszystko ok. oddają chłopaki paszporty, więc pokazuje im kilka zdjęć co ich motorki musiały przeżyć;)
Zostawiamy u nich bagaże i jedziemy targować się o pamiątki, torby North Face, koszulki - wszystko full orginal maj frend ;)

Po zakupach bierzemy graba na lotnisko i tutaj kończy się nasza wakacyjna przygoda.

https://lh3.googleusercontent.com/8a...w1419-h1064-no

Eczo i Szyna stawiają po piwie w cenie 3$. Suchy jednego nie wypija, zapomina o nim i na przesiadce w Katarze musi przed kontrola bagażu je wyrzucić phi phi phi :D

Dzięki tym którzy czytali i komentowali.

Molek 14.01.2019 21:22

Podsumowanie

W Wietnamie spędziliśmy 29dni
Przejechaliśmy ponad 4500km w 24 dni jazdy.

Lot mieliśmy Wawa - Hanoi , Sajgon -Wawa Qatarem za cenę 2300

Na miejscu wydałem 990$ w tym

190 za skuter
50 na pamiątki
750 na wszystko inne łącznie

Ojciec wydał tylko 890 - nie pali i nie kupił mi prezentu pod choinkę

Czyli miesiąc w Wietnamie to koszt 6000zł ze skuterkiem. Bez żałowania.
Najtańsze bilety są Air China w cenach ok 1800 przez Pekin ale lot trwa ponad 30godzin z przesiadką i lot wtedy jest Hanoi Hanoi co nam nie pasowało

Polecam wszystkim jazdę głównie na północy. Na to wystarczą 2 tygodnie.
Wypożyczalni, którą mogę w 100% polecić to http://www.stylemotorbikes.com/

Przykładowe ceny
Woda 1,5l 1,5zł
Paliwo 3zł
Piwo małe w sklepie 1,6zł
Fajki najtańsze 1,5zł najdroższe Dunhile/Marlboro 5zł
Wódka hanoi 0,7 różne rodzaje 14zł
Jedzenie bardzo różnie. Banh MI +- 2zł
Zupy 5zł chociaż raz jedliśmy taką samą za 2zł
Pizza w pizzeri w dużych miastach to 30zł
Detka z wymianą 12-16zł

Widoczki świetne, nam pogoda średnio dopisała, ale to kwestia terminu. Ludzie mili, jest moim zdaniem bezpieczniej niż w Polsce, nikt się nawet krzywo na nas nie spojrzał.
Można wynająć Honde xr150 na miesiąc w cenach 350-400$ jak ktoś nie chce skuterkiem.

Jak macie jakieś pytania to śmiało

7Greg 14.01.2019 22:50

Dzięki za opis i szczegóły. Oby następnym razem pogoda bardziej dopisała ;)

matjas 14.01.2019 23:51

Zajebiscie napisane Panie Molkiewicz :) jesteście gość!

Skad do nędzy mieliście miesiąc wolnego????

rene82 14.01.2019 23:51

super się czytało!super szczegółowy opis...zachęca co by tam polecieć:)

Adagiio 15.01.2019 07:59

Dzięki za sympatyczną opowieść.

fiecia 15.01.2019 09:20

Piękna opowieść. Pogoda nie rozpieszczała, ale zimne i ciepłe piwko na pewno przypominało, że to jednak urlop. Coś mi się zdaje, że Dziunia już drugi raz na taki wypad z wami nie pojedzie. Fajny motyw by skopiować waszą wyprawę w przyszłości! :Thumbs_Up:

Molek 15.01.2019 12:24

No cóż Matias. Sekret niczym się nie różni od odpowiedi na to pytanie w innych wątkach. Suchy z Dziunią chodzili do pracy w soboty co by urlop nazbierać. Eczo nie był pewny czy dalej ma robotę po powrocie. Moja mama powiedziała, że jak ojciec pojedzie to nie będzie miał do czego wracać. Straszyła rozwodem itp. Więc trzeba sobie ustalić priorytety i się tego trzymać. Też pojechaliśmy na cały grudzień więc z automatu masz tydzień wolnego bo święta. Taki plus. Ale też minus bo pierwszy raz święta spędzaliśmy bez rodziny tylko w sumie z kumplami. Opłatka nie było ale też marudzenia rodzinnego nie było i pytań o wnuki.

Dzięki Fiecia - po to napisałem to wszystko aby komuś ułatwić taki wyjazd w przyszłości. Dziunia już chcę kask i ciuchy sprzedać;)

Rychu72 15.01.2019 12:57

:brawo::brawo::brawo::brawo::brawo::brawo:
Fajnie napisane ;)
Gdyby tylko jeszcze Wam dopisała pogoda.

klanol 03.02.2019 11:41

Właśnie jestem w Kambodży. Wynajęcie motocykla kosztuje tu 5 dolarów za dobę. W zakresie wymaganych dokumentów wolna amerykanka. Mozna zostawić kaucję w dolcach. O prawo jazdy nikt nie pyta. W razie wypadku ponoć zawsze jest wina białasa. Słyszałem że na kupionym motocyklu komuś udało się przekroczyć granicę ale co do zasady jest to niemożliwe.

klanol 03.02.2019 12:48

2 Załącznik(ów)
Kilka fotek

apex 05.02.2019 08:43

Super relacja.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:50.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.