![]() |
WItajcie
Cytat:
hej dla Wszystkich chętnych chcących zaznać prawdziwej domowej gościny Mołdawi podsyłam namiary na rodzinę o polskich korzeniach ( facet mówi w języku Polskim choć jest urodzony już na Mołdawi) która ugości Was za niewielkie pieniadze, nakarmi prawdziwą Mamałygą ze swojską bryndzą, bierożkami , napoi wysmienitym Mołdawskim winem i przenocuje w schludnych warunkach, gdzie , jak to lubicie , poczujecie się jak wiele, wiele lat temu. Fascynująca rodzina która uciekła wiele lat temu ( czasy bodajże carskie) z Polski i osiadła tam na obczyźnie i żyją tam do dzisiaj . WIeś ma większość etniczną Polaków , co się rzadko zdarza. Będziecie mogli zobaczyć muzeum jego dziadów, posłuchać opowieści przy wieczornej kolacji o życiu ludzi w Mołdawii i naprawdę zakosztować prawdziwej Mołdawskiej gościny. Oni mają jakieś tam stawki , nie wielkie ale mają i proszę was, oczywiście tych których stać na to , dorzućcie im parę Euro jak bedziecie zadowoleni bo ludzie są wyjątkowi i naprawdę się starają. musicie zadzwonić wcześniej lub napisać ponieważ nie wiem czy ktoś wcześniej nie zajmie wam miejsca. podaje maila: stanislavv2002@rambler.ru powołajcie się na Tomka.... powinni skojarzyć. Wizyta u nich w domu to była najlepsza część wyprawy na Mołdawię.... Dysponuje telefonem do nich, jak ktoś bedzie potrzebował to piszcie. Adres prześle wam on po napisaniu maila. Możecie pisać spokojnie po Polsku. Na miejscu ze Stasiem dogadacie sie po Polsku natomiast co ciekawe , mama i tato bardziej po rosyjsku. Ale jest do zrozumienia w ich wykonaniu :) Polecam Problemów na granicach nie było żadnych . Naddniestrze wjazd na południowej granicy bez klopotów , ale trzeba na herbatkę im zostawić parę Euro jak poproszą. Uważajcie w Naddniestrzu na policję i kontrole radarowe. TO byłe ZSRR i widzieliśmy sporo piesków z suszarką...:) Ceny paliw na Mołdawi niższe niż w Polsce. Stacji paliw jest sporo. Ale latając po offie trzeba to ogarniać bo może się okazać że jest do wsi w której prawie na pewno bedzie stacja więcej niż 60 km :) Płatność kartą na Rumuni, Mołdawi, Naddniestrzu ( stolica) Ukrainie ( Odessa) bez problemu. Przy chęci wymiany waluty warto mieć Euro. Od biedy da się zapłacić tez w tych miejscach po negocjacji w walucie Europejskiej. To tyle na szybko . Jak by coś jeszcze trzeba, to piszcie , postaram się coś jeszcze dorzucić. Ps . W Mołdawi niektóre drogi drugiej i trzeciej kategorii często są szutrowe ale równe. Nie mieliśmy problemów z policją przy biwakowaniu ani razu. nie ma za po wsiach knajp po drodze. Ale mamy jedną którą warto zdecydowanie odwiedzić. Muszę tylko spisać pozycję z gpsa i podrzucę. Knajpeczka domowa , biesiadna na wsi. za 100 zł najedliśmy się w 4 tak, że myślałem że pęknę :). Koniecznie spróbujcie kompotu :) jedzenie zamawiajcie na zasadzie wszystkiego po trochu, to naprawdę grosze kosztuje.... pozdr Husky |
|
Taki zajebisty wątek a dwie osoby oglądają!
Patrzysz na dół na wątek o marszczeniu freda a tam wrzenie jak w ulu!:bow: |
Oj Calgon..bo tu sa ludzie ciekawi swiata a na tym drugim...hmm jak to nazwac.Najgorzej ze sa i tacy co to gowno rozrzucaja na inne watki :lol8:
|
Tam też jest świat. Tylko że tamten chujowy a ten fajny.
|
Cytat:
|
Husky dawanie kasy na granicy to bardzo zły nawyk. Za co się pytam? Jedziesz turystycznie!!!
|
Cytat:
😀, tak to zly nasyk, ale mSz wybór, cos dasz i jedziesz szybko dalej, albo nic nie dasz i 2 godzinki bo pottzepia bagaże. Nie chcialem dax na Ukrainie. I wiesz co, godziny poszlo w dupe i nóż mi chcieli zabrac bo za duzy rzekomo. I co? Nie dalem, bo mnie wkurzyli, ale ledwo kose uratowalem jak powiedzialem zdo konsulatu dzwonię. A ile nerwów bylo.... A dasz pare euro i sie od...... dola. Wiem ze to zle, ale nie oduczymy ich tego w sezon. Jedyna ich kasa to nasze "datki". Wiesz ile celnik w Moldawi zarabia?... Dlatego biora w lape bo rodzine chca utrzymac. I nir prawmy zd to zle, bo to zle i wsz o tym wiemy, ale dopuki nie fojda poziomem rozwoju do nas, nie wygramy z tym.... |
Sory za błędy, ale pisze komórką z taxi pod czas jazdy
😀 |
Mam nadzieję że nie prowadzisz tej taksówki
|
Jedzie ktoś w najbliższym czasie w tą stronę ?
|
4 sierpnia start w tamta stronę.
|
Cytat:
Jak siądziesz do kompa to wrzuć jakieś zdjęcia choćby ze szczątkowy opisem! |
3 Załącznik(ów)
to ja się troche podepnę, otóż moim zdaniem w Mołdawii najlepsze jest to, że jadąc tam trzeba przejechać przez Ukrainę i/lub Rumunię :)
Kraj jako tako nie porywa i jest do " zrobienie w 3-5 dni. Soroki (Soroca) https://pl.wikipedia.org/wiki/Soroki |
9 Załącznik(ów)
|
7 Załącznik(ów)
Podjechaliśmy też do winnicy Cricova ale ponieważ był długi weekend majowy (wolne również w Mołdawi) nie udało nam sie wejść na zwiedzanie.
Kiszyniów |
4 Załącznik(ów)
Z plusów dobre i tanie żarcie oraz oczywiście wino ;)
|
Widzisz Rumpel i już Cie kocham-jedziemy właśnie przez UA RO i HU:-)
|
macie tracki :)
|
8 Załącznik(ów)
w Rumuni nie można jechać na pamięć bo 15min może się zamienić w 2h ;)
Gdzieś miedzy Sadova-Botus-Carlibaba dojechaliśmy do domku (jak sie potem okazalo była to agroturystyka) z którego wyskoczył lokales, ubrany dość tradycyjnie, który to ewidentnie chciał nas zatrzymać na nocleg (widać było ze szukał chłopów do napitki) niestety mieliśmy już zabukowany nocleg w Borsie. Oczywiście nie obyło sie bez zrobienia flaszki i poczestunku złożonego ze słoninki, chleba i chyba najlepszego piwa rumuńskiego Suczeava. Polecam bardzo miejscówkę jak znajde namiar to zapodam. |
Oj Calgon ;)
Sławku niestety nie mam tracków ale pytaj ;) Z ciekawostek w hotelu w Kiszyniowie była wycieczka z Chin. Motki mieliśmy zaparkowane pod samą recepcją, zszedłem sobie do moto a tu zagaduje mnie Chinka ok 70lat i pyta skad jesteśmy, mówie, że z Polski a Ona na to, że jest Polką ?? pytam się jak to? Otóż jej pradziadek (albo dziadek) z Krakowa został zesłany na sybir, przedostał się do Chin no i tam się zakochał. |
Sławek, żadnych tracków ;) Tylko asfalt ;) :)
|
przypominam o męskim charakterze tego wyjazdu!
|
.....ja tylko popatrzeć chciałem ..nie jeździć :)
|
Cytat:
|
4 Załącznik(ów)
Husky mam nadzieje ,że się nie obrazisz ,ale wrzucę do tego wątku kilka fotek oraz informacji na temat Mołdawii i państw przygranicznych z ostatniej wycieczki.
Nie zamierzam klecić epopei bo raz ,że mi się nie chce, a dwa znowu zacznę i nie dokończę, mam do siebie później żal o takie występki. Bohaterów wycieczki pewnie będzie można wyłuskać ze zdjęć. Forma przekazu niech powstaje sama i bez planu... Czas podróży 2 tygodnie i ok. 5000 kilometrów. Motocykle wszelakie, ale z zakresu enduro. (Przynajmniej z nazwy bo niektórzy kierownicy wykazują już tendencję bliższe motocyklom klasycznym) Polska-Czechy-Słowacja-Ukraina-Rumunia-Mołdawia-Naddniestrze-Węgry, jakoś się nazbierało... Wrocław-Użhorod -bez autostrad na ile to możliwe, ale za to podziwiając zamki z opisu Jochena Najebka i spanie w : www.hotel-praha.com.ua/en ceny przystępne jak na tak potencjalnie ekskluzywny hotel:-).Wiadomo Ukraina! Służbista na granicy trochę świrował a ,że wyjazd był pod wezwaniem:nie dajemy w łapę, nie płacimy mandatów to chwilę to trwało zanim miał nas dosyć. Po przekroczeniu granicy około 23 już nic nam się nie chciało poza zimnym browarem. Rano nawet śniadanie w cenie jak się okazało i pocisnęliśmy na połoninkę Równą Załącznik 83810 zdecydowanie lepsze foty są już na tym forum Trochę wdechów i wydechów oraz podziwiania krajobrazów i ruszamy na Borżawę Nocleg robimy tutaj wraz z niedrogim i średnim żarciem... http://goranin.com.ua/ua/ Dobry punkt aby wjechać motocyklem na połoninę borżawską, która już jest coraz mocniej eksploatowana. Gaziki ,łaziki, quady terenówki i wszystko co daje rade, ciśnie do góry za parę hrywien z ludziskami ku górze. Niektórzy z naszej wycieczki pokusili się nawet o powrót z góry na para-czymś tam, co lata... Wieczór mija pod znakiem słodkiego, czerwonego, winnego napitku ,niestety nie pamietam nazwy... |
5 Załącznik(ów)
Użhorod-Borsa
Przed nami odcinek drogi z noclegiem w Maramuresz czyli Rumunia. Mimo ,że w Rumunii byłem już kilka razy to jakoś nie dane mi było pojeździć w tych akurat rejonach.Po drodze oczywiście zaliczam odpustowy cmentarz w Sapancie w którym byli chyba wszyscy oprócz mnie. Charakterystyczna fota i rzucenie okiem na tablice rejestracyjne motocykli, których większość jest z Polski. Raczej juz nie wrócę w to miejsce no ale odfajkowane. Najśmieszniejsze było to ,że nocleg wypadł nam w Borsie w której za żadne skarby nie chciałem spać. Przeglądając wątki z poradami Adagiio minęliśmy wszystkie wioski ,które proponował i lądujemy w okrzykniętej złą sławą Borsie. Wieczór mija nam w fantastycznych humorach.Pewna parka, która śpi w tym samym pensjonacie zaprasza nas na Palinkę i długie rozmowy. Michaił były didżej oraz Miruna jego wybranka wyśmiewają z nami wszystkie stereotypy panujące pomiędzy ludźmi czy nacjami. To jest zajebiste na takich wyjazdach, że pamiętam przyrodę czy krajobraz ,ale od ludzi i o ludziach człowiek uczy się najwięcej.Naszym biesiadnikom milo jest słyszeć, że lubimy jeździć do ich kraju i ,że wiemy ,że Rumuni to nie w większości Cyganie jak sądzi połowę europy. Z drugiej strony usłyszeliśmy, że większość Cyganow w ich rejonie porusza się Fordami Galaxy oraz Sharanami na polskich blachach:-))))). Palinka i browary znikały a my przeskakiwaliśmy z tematów podróżniczych na muzykę oraz obyczaje. Dostaliśmy również kilka porad odnośnie Mołdawii do której się udawaliśmy... Motocykli nikt nie ukradł także stały spokojnie do rana... Załącznik 83818 Do granicy z Mołdawią czas płynął leniwie a droga była bardzo przyjemna. Brak czasu zmusił nas do tego ,że Farcaule oraz inne bardziej offowe pagórki muszą poczekać na inny wyjazd... Sama Rumunia zmienia się w bardzo szybkim tempie.Moje pozytywne odczucia odnośnie tego kraju nie dotyczyły tylko mojej osoby. |
8 Załącznik(ów)
Borsa-Stary Orgiejów
Generalnie wszystkie przejścia graniczne odbywały się bez większych problemów a kręciliśmy się co niemiara.Schemat wyglądał tak ,że boczkiem, boczkiem sprawne przekazywanie dokumentów i jakoś do przodu.Nie było dawania na kawkę itp.Na powrocie z Naddniestrza część składu zapomniała pieczątki wjazdowej i trochę się obawiałem, ale jakoś przeszło. Raz czy dwa zakręciliśmy trochę pogranicznikami, ale o tym później. Połowa ekipy miała namioty i przyznam, że to dobry pomysł wybierając się w tamta stronę a by mieć coś w zapasie do spania. O samej Mołdawii wiedziałem tyle co puściłem na youtubie oraz co napisało kilku ludzi z forum, czyli niezbyt dużo. Moje odczucia pokrywają się z tymi co raczyli wrzucić forumowicze. Żelaznych atrakcji nie ma za wiele ,ale coś trzeba zaliczyć. Nr.1 Stary Orgiejów lub Orcheiul Vechi lub wpisywać Trebujeni (prowadziłem tak trochę na pałę i zakotwiczyliśmy na żarciu w Orgiejowie a to nie to samo:-)) W końcu jednak dotarliśmy do tej, nawet ładnej dziury w ziemi: Wrzucając za Rumplem https://pl.wikipedia.org/wiki/Orheiul_Vechi Znalezienie późnym wieczorem noclegu w tym miejscu staje się powoli problematyczne.Bariera językowa oraz jakaś taka mała otwartość ludzi powoduje, że zaczynam brać pod uwagę opcję namiotową.Udaję się w końcu znaleźć coś na wzór takiej naszej sympatycznej agroturystyki. Nazwa: Casa din Lunca. My trafiliśmy tam na pałę bo było to na totalnym zadupiu ,ale jak pogrzebałem w necie w domu to się okazało ,że to jest ośrodek kulturalno-oświatowy znany chyba w całej Mołdawii. Cenowo było znośnie choć porównując do cen jedzenia czy wina w Mołdawii powiedziałbym ,że drogo. Zakup pysznego wina od właścicielki i idziemy spać-pełen romantyzm Rano wstaje i oczom nie wierze na zewnątrz syf brud i kurz a za furtką raj w, którym tak pięknie można było się najebać! Słońce pali kobity donoszą żarełko a my musimy się zbierać w drogę po śniadaniu. Wina w basenie mi sie zachciało no ale cóż... Załącznik 83836 Załącznik 83837 Załącznik 83838 Załącznik 83839 No to poszli dziurę podziwiać i obiekty kultu... Załącznik 83840 Załącznik 83841 Załącznik 83842 |
Jak komuś się będzie zajebiście nudziło. Uwielbiam tego gościa: Nie umie gotować, wciska kit widzom, tubylcom, nie zna języków, myli się ciąglę ,ale jest najlepszy!!!!!! Obejrzałem przed wyjazdem i po przyjeździe. Samo na usta się ciśnie : "Robert ,ale ty pierdolisz farmazony" Cóż z tego skoro zawsze chętnie go oglądam ps.Ciekawe czy to również podróżnik:-)))))))) Ruch w Mołdawii poza Kiszyniowem jest skromny .Motocyklem jeździ się świetnie a i cudownych szutrówek można zaznać. Paliwo tańsze z tego co pamietam.Owoce kosztują grosze i smak ich inny niż z chłodni naszych swojskich marketów. |
7 Załącznik(ów)
Stary Orgiejów-Odessa
Wyruszyliśmy dosyć ospale.Odległość do samej Odessy nie była imponująca,ale trzeba przebić się przez granice z Naddniestrzem i ponownie Ukrainą. Po drodze zerkamy pod winnicę Cricova objeżdżając przybytek dookoła.Planujemy jeszcze wrócić do samego Kiszyniowa, także winnicę na pierwszy raz traktujemy tranzytowo. Owoce w Mołdawii kosztują grosze także z powodu pragnienia zatrzymujemy się to na przydrożnego arbuza, to na brzoskwinie pędzlowane na miejscu. Przejścia graniczne idą szybko za to tych budek bez liku, łącznie z dosyć zmilitaryzowaną pseudo-granicą Naddniestrza. Od razu urzekł mnie powiew ZSRR. Z jednej strony nie wiem czy dlatego ,że wszyscy o tym pisali czy dlatego, że kilka leninów przemknęło przed oczami? Może też ciężarówki widywane raczej tylko na wschodzie.Drogi super, ruch niewielki.W samym Naddniestrzu mocna zwraca uwagę korporacja Sheriff która opanowała wszystko co przynosi kasę.(można poczytać o tym tworze w necie). Od ilości różnego rodzaju pieniędzy dostajemy już pierdolca(euro,hrywny,leje mołdawskie,ruble naddniestrzańskie,leje rumuńskie) Mój portfel wygląda jak elementarz dla dzieci albo klaser.Co chwilę coś tam wyliczamy zamieniamy bo płatności kartą są ograniczone. Miejscowi z którymi zamieniamy kilka słów raczej zdziwieni tym,że odwiedzamy ich kraj.Sam Tyraspol stanowił dla mnie kilka ciekawych budynków a ,że nikt specjalnie nie wysilił się aby opracować jakieś konkretne miejscówki, które trzeba zobaczyć to zawinęliśmy się dalej. Po drodze Jaro wymienił gotówkę na kilka pamiątkowych rubli naddniestrzańskich przypominających żetony do gry, które podobno robione są w Polsce. Po południu już kręcimy się po Odessie.Pierwsze wrażenie super.Po Mołdawii to teraz zrobiło się jakby gwarniej.Obserwuje budynki w szczególności te starsze, bo lubię spoglądać na miasta w odniesieniu "ciekawie jak tu było dawniej". Czas znaleźć nocleg.No i teraz zabawa się zaczyna.Odessa uświadamia mi dlaczego Ukraina to dla mnie kraj kontrastów.W momencie jak stawiamy motocykle przy dość zatłoczonym bulwarku, naokoło przewijają się turyści, mieszkańcy, trąbiące trolejbusy. Zgodnie stwierdzamy, że chcemy zakosztować Odessy baj najt. Weź tu Panie ogarnij nocleg dla 6 brudasów gdzie wokół dupencje na obcasie rodem z instagrama, wysiadają z Lexusów czy innych Jaguarów... Sceny jak z filmu czyli wyfiokowana paniusia powoduje zastój prac kanalizacyjnych przeprowadzanych przez młodzieńców, którym młoty staja w rękach... W dużym skrócie to odbyło się to tak: Właściciel apartamentu dał zajebista cenę na bookingu za ten apartament(dokładnie ten), który wywołał sporo emocji wśród Afrykanerów. Ciężko poczuć się jak Dan Bilzerian, gdy w jacuzzi będzie obok ciebie Greg albo Edar no, ale lepszy wróbel w garści... (bez skojarzeń) Widząc Afrykanerów za pośrednictwem portiera mówi ,że ma zajęte i daje Afrykanerom do zrozumienia aby szli spać gdzieś do stodoły... Afrykanerzy dają mu do zrozumienia aby się pierdolił i klikają kup teraz. Właściciel wkurwiony przekazuje portierowi ,że jedzie z nami pogadać. Ten moment wywołał u mnie odrobinę nerwowości gdyż właściciel jest właścicielem kilku hoteli i nie jest zadowolony z ruchu Afrykanerów. Czy właściciel przyjedzie sam czy np. ze szwagrami bokserami? Jak może wyglądać właściciel kilku hoteli w Odessie? Boss jednak nie ma czasu i proponuje swój darmowy motel Afrykanerom na dowolną ilośc dni aby tylko odwołali rezerwację.... Afrykanerzy przyjmują propozycję. Podczas dalszej rozmowy okazuje się ,że ów motel jest nad morzem, ale oddalony o 10 km od centrum.No cóż jedziemy zaliczyć podstawowe atrakcje. Droga do motelu okazuje się być pełną niespodzianek a i sam motel także... Po drodze Edar rozcina dwie opony i nie będę tu się rozwlekał jak i gdzie, ważne ,że temat udaje się ogarnąć. Droga do motelu po ciemku: a i sam wjazd ze szczekającym Kaukazem zamkniętym w aluminiowej budzie budzą pewne napięcie... Kurła już wiem czemu było za darmo... |
Podczas gdy koledzy szwendali się po Odessie ja zrzucam kierat i odwijam manetkę w ich kierunku. Groźby bym dołączył do grupy jak najszybciej jeszcze dzisiaj potrafią wytrącić mnie ze snu :bow:
Jednak po przekroczeniu granicy zrozumiałem że jedno co warto to się nie spieszyć, zwłaszcza na Ukrainie. Tam już dawno rozwiązano odwieczną zagadkę co było pierwsze i czy było to jajko. |
A mówio, że my na wschodzie nie mamy kultury picia.
|
2 Załącznik(ów)
Motel okazuje się byłym zakładem mięsnym położonym przy dość ruchliwej rampie kolejowej.Główną jego atrakcją jest bardzo duży basen ogrodowy z bardzo czystą wodą o którą dba wyznaczona osoba.
Teren jest dość mocno nagłośniony różnego rodzaju sprzętem grającym, który ma zagłuszyć zgrzyty dobywające się z torów kolejowych.Cała infrastruktura jest na terenie dużego blokowiska i tworzy niezły klimat. Było późno ,ale na terenie osiedla znajdował się duży sklep w którym można było zaopatrzyć się we wszystko.Nie mogłem odpuścić okazji aby zakupić produkty na śniadanie oraz dokonać testu odesskich czy raczej ukraińskich browarów. Atmosfera pod nocnym była mieszanką Manieczek, festiwalu w Ostródzie albo nocnego deptaku w w Mielnie.Okolica wesoła ,ale bezpieczna. Pod sklepem dowiaduje się ,że za ulicą jest publiczna plaża i dlatego ludzie umilają sobie czas przechadzając się tam i z powrotem. Jesteśmy mocno zmęczeni także wskakujemy do basenu aby choć trochę zrelaksować się po ciężkim dniu.Pluskając cały czas spogladalismy na potęzny transformator z jakąś linia przesyłową, która w razie przechyłu do wody mogła nieźle usmażyć nam jaja. Podczas gdy Sławek rąbał drewno, pił bimber i wodę z kałuży odkrywając po raz kolejny swoje korzenie my stwierdziliśmy, że nazajutrz relaksujemy się nad morzem czarnym a później jedziemy do Kiszyniowa zwiedzać winnice. |
Ogrzewanie basenu prosto z trafo :) Czyta się .
|
11 Załącznik(ów)
Odessa-Kiszyniów
Gdy Edar ogarniał zakup opon w Odessie, my wylegiwaliśmy się przy basenie objadając arbuzami i obserwując młodą parkę robiącą sobie foty przy basenie.Panna wspinała się i wypinała na drabince a młodzieniec kadrował i kadrował aby wyglądało to na Bora Bora... Kolejność działań wyglądała tak ,że podzieliliśmy się na dwie grupy. Gregu z Jarkami pojechali wcześniej ogarnąć spanie w Kiszyniowie a ja z Mańkiem czekaliśmy na Edara aż przyjedzie z wulkanizacji. W tak zwanym międzyczasie zarezerwowaliśmy miejsce na zwiedzanie kolejnej atrakcji w Mołdawii czyli winnicy Milesti Mici: https://www.milestii-mici.md/ro/ Trzeba rezerwować wcześniej, ale było o tym pisane w innych relacjach. Droga do Kiszyniowa po ciemku nie należała do przyjemności, ale po trzech godzinach piliśmy juz winko w mieszkaniu w centrum Kiszyniowa. Tym razem zdecydowaliśmy się na dwa noclegi aby trochę poszlajać się po mieście. Załącznik 84184 Załącznik 84185 Zwykła sieciówka a żarcie odjazd-spróbowałem chyba wszystkiego https://laplacinte.md/ Załącznik 84189 Załącznik 84190 Ceny pozwalające na to aby na nie, nie patrzeć:-) Załącznik 84191 Załącznik 84192 Załącznik 84193 Ludzie w parkach... Załącznik 84194Ludzie na ulicach... Załącznik 84195Janusze zakupów... Załącznik 84197Targowisko w Kiszyniowie, gdzie poza dużym stoiskiem rybnym oraz potęgą owoców wkrada się już wszechobecna chińszczyzna... Załącznik 84196 |
Cytat:
|
Halo Calgon!
Nie bądź yełop, proszę kontynuować! |
9 Załącznik(ów)
Zwiedzać winnicę w godzinach przedpołudniowych bez możliwości degustacji to trochę dziwne, ale cóż rezerwacja na 11 godzinę to trzeba korzystać.
Samo zwiedzanie może odbywać się na motocyklu.Przewodniczka jedzie autem po korytarzach i co jakiś czas robiąc przystanek opowiada historię tego miejsca. Dowiadujemy się kilku różnych ciekawostek o których można poczytać w necie. Korytarzy mnogo bo chyba 250 km z czego tylko znikoma część jest udostępniona. Jest przyjemnie chłodno jak to w piwnicach, ale trzeba uważać bo trochę ślisko o czym miał przekonać się Maniek, na szczęście bez konsekwencji. W Milesti Mici leży kilka milionów butelek także niekończąca się najebka mogłaby się zmaterializować. Większość produkcji z tej winnicy, importują sobie Chińczycy-tak się zrymowało... Pozostałość produkcji zgarniają Arabowie, Rosjanie a zachodnia Europa resztki. Zanim wyruszyłem na podbój Mołdawii od połowy roku raczyłem się w Polsce mołdawskimi produktami także co nieco miałem przetrawione. Stwierdzam jednak ,że w porównaniu z tym co można skosztować na miejscu to było badziewie, nawet dla tak niewprawnego smakosza jak ja, różnica jest wyczuwalna.Stała temperatura i wilgotność utrzymywana jest naturalnie a w podziemiach przepływa rzeka czy strumień odpowiedzialny za warunki na miejscu. Odwiedziliśmy także prywatne piwniczki w których właściciele przechowują różnorodne roczniki i zapraszają swoich znajomych na prywatne degustacje. Wśród dzierżawców owych "cas" bo chyba tak to się zowie, byli również Polacy. Generalnie za 300 eurasów rocznie plus koszt wina można nieźle zaszpanować... Na sam koniec wejście do udekorowanej sali z grającymi na różnych sprzętach tybylcami. Znam jednego co był ze mną i pewnie już chciał krzyknąć: "Karczmarzu przynieś najlepsze trunki i jadło będziemy biesiadować" Kwota 200 euro jak sądzę skutecznie go powstrzymała... Po zwiedzaniu wiadomo, sklep z magnesami na lodówkę oraz zakupy trochę lepszych roczników w nadziei, że zawieziemy coś do domu... ps.kolejny odcinek Kiszyniów-Murighiol i "niesamowity" rejs po delcie Dunaju |
Czyta się:bow:
|
Narobiłeś mi smaka na winko!
Czyta się! |
1 Załącznik(ów)
Cytat:
Oj, będzie się działo... ale nie uprzedzajmy faktów:) |
Choć wschód to nie moje klimaty,czytając takie relacje, zaczynam zmieniać zdanie.
Pisz dalej! Nie każ czekać! |
6 Załącznik(ów)
Kiszyniów-Murighiol(Rumunia)-365 km
Sama wycieczka do delty Dunaju chodziła mi i Sławkowi juz dawno po głowie. Dunaj to druga(po Wołdze) największa co do długości rzeka Europy. Nasze relacje forumowe od których zaczynam, nie obfitowały w jakieś fantastyczne opisy a i ludziska zazwyczaj eksplorowały deltę od strony ukraińskiej. Afrykanerzy zazwyczaj lądowali w Vilkove i jakoś nikt nie porwał mnie opisami fauny i flory.(pewnie coś przeoczyłem) Sądziłem w związku z tym, że po stronie Ukrainy jest znikoma część tego co mnie interesuje.Pojedziemy ku delcie wbijając się w Rumunię.Droga z Kiszyniowa aż do granicy rumuńskiej nie wyryła nic w mojej pamięci poza spokojem, krowami i słonecznikami.Prowadząc tak się zawieszałem w zadumie, że kwaśne miny niektórych uczestników przypominały mi na postojach by jechać trochę szybciej. Granica w Giurgiulesti poszła sprawnie. Trochę uśmiechu poszło gdy podczas kontroli wyszła jakaś ważniejsza Pani i zaczęła od pełnego przedstawienia się w stylu: "dzień dobry, starszy sierżant sztabowy, pełnomocnik do spraw takich a takich" odpowiedziałem : -nic takiego nie mam, nie przewożę ona: -ale to ja jestem , tutaj znów wymienia rangi i tytuły.... aaaaahaaaaaa później jeszcze pomruczała na Grześka, że sam sobie zadawał pytania o broń, narkotyki i kontrabandę i sam na te pytania odpowiadał. Tak włócząc się dobiliśmy do promu na Dunaju w Galati. Szybki zakup biletów i równie szybka przeprawa.Na cel obraliśmy w miarę mocno oddaloną miejscowość Murighiol aby mocno wbijała się w teren rezerwatu.Choć wśród nas byli ludzie mocno doceniający ogólne walory przyrodnicze to nie sądziłem, co później potwierdziło się aby choć trochę interesowali się ptactwem wodnym czy szuwarami. Miejscowi naganiacze sami znajdą Ciebie aby zaoferować nocleg a najważniejsze: rejs łódką po Delcie. Jeśli ktoś weźmie namiot to też bez problemu znajdzie miejscówkę na biwak. Nam trafiła się kwatera adekwatna do zainwestowanych środków. W tak zwanym międzyczasie pojawia się także On!!! On przychodzi z zeszytem pełnym referencji mapą szuwarów itp. On świetnie włada naszym ojczystym językiem, zna takie słowa jak:kurwa i Lewandowski. Wiedząc, w jakich cenach kształtuje się wynajęcie łódki z przewodnikiem, a nie jest to tania sprawa negocjujemy kontrakt kilka godzin. On przynosi alkohol wzmacniając swoja pozycję negocjacyjną my natomiast określamy ile trwać ma tajemniczy rejs oraz jako znani ornitolodzy określamy na co będziemy polować uzbrojeni w teleobiektywy. Staje na ok. 20 eurasów od ryja i jest to raczej normalna cena po tej stronie Delty.Byłem w każdym razie przygotowany na tą kwotę, bo czego nie robi się by stado pelikanów jadło ci z ręki. Jest nas 6 osób czyli łodź klasy tajfun tylko dla nas! On, prosi nas byśmy byli o 6 rano na nogach bo tym sposobem będziemy pierwszymi turystami i całe ptactwo będzie tylko nasze! Ma się rozumieć! Mimo kacora i pogryzień komarów z poprzedniego wieczoru, stajemy punktualnie o 6 przed kwaterą. |
9 Załącznik(ów)
Nasz przewodnik rusza z kopyta bo dość brudnej tafli wody.Rejs ma trwać kilka godzin no, ale atrakcji ma być też wiele dlatego cierpliwie znosimy trudy poranka.
Generalnie mijają godziny i KURWA nic się nie dzieje.Ptaków nad Odrą jest więcej, może się pochowały albo jeszcze śpią???? Kapitan wybiera poszczególne jeziorka i chyba zdajemy sobie sprawę ,że ochów i achów to chyba nie będzie.... Część załogantów zaczyna sobie robić podśmiechujki z organizatora przez niektórych zwanym też kierownikiem wycieczki. Ciężko to znoszę pamiętając ,że sukces zazwyczaj ma wielu ojców a porażka jest sierotą no, ale cóż.... jestem pamiętliwy. Z otaczającego nas spokoju próbuje wyłuskać kilka zdjęć... Załącznik 84739 Załącznik 84740 Załącznik 84741 Załącznik 84742 Załącznik 84743 Załącznik 84744 stado Pelikanów Załącznik 84745 drugie stado Pelikanów Załącznik 84746 Załącznik 84747 |
3 Załącznik(ów)
Mnie tam się podobało tym bardziej ,że patrze przez pryzmat minionych wakacji oraz tego ,że właśnie chciałem tam pojechać.
Co do reszty to chyba komentarz będzie zbędny jeśli wstawię portret znanego ornitologa Edara oraz jego zaangażowania w materiał dla Krystyny Czubówny:-). Co by nie siać defetyzmem to okolica naprawdę jest ciekawa.Gdyby przeturlać się tam w stylu Matjasa czyli kajakiem z wędką to myślę ,że byliby zadowoleni.Ciekaw jestem jak inni to odbierają ,którzy tam byli i to niekoniecznie ze mną.Wynajem łódki trochę niesmaczy, ale Niemcy naciągnęli koniunkturę jak mi się wydaje.Z drugiej strony za dużo sobie obiecywaliśmy chyba na początku. Tam trzeba zwolnić a nie zawsze się da. |
Dzięki , właśnie zaoszczędziłeś mi 20 euro ;)
|
Cytat:
|
Dziękuje :)
Właśnie moja pozycja w rankingu pierdzieli podskoczyła o jedno oczko ;) A tak serio to cudnie się czyta. M |
Jechalem w tym roku do Vilkowa z Odessy na 3 afryczki z zamiarem eksploracji delty Bardzo chcielismy poplywac lödka i podziwiac ptaki :).Po drodze niestety kolega Chudy mial male bum i zamiast delty zwiedzilem szpital w Vilkowie. Bardzo dziwne miajsce ale obsluga mila.Z rejsu wyszly nici a Chudy ze zlamana kostka jechal jeszcze tydzien do domu :) a potem mial 6 tygodni zwolnienia....
P.s. Fajna Wasza wycieczka |
8 Załącznik(ów)
Kolejny etap wycieczki to :Murighiol-Constanta
Sierpniowy upał mocno doskwierał także kolejny przystanek zaplanowaliśmy nad morzem.Byłem kilka razy w Rumunii, ale zawsze to były wypady offroadowe z nastawieniem do taplania się w błocie a nie w morzu. Constanca to największy port handlowy w Rumunii a Mamaja to najstarsza i największa miejscowość wypoczynkowa, położona nad Morzem Czarnym. Mamaja usytuowana jest na długim na 8 km, ale wąskim (300 m) pasie ziemi, pomiędzy jeziorem Siutghiol a morzem. Cała ta mierzeja zabudowana jest hotelami i ośrodkami wypoczynkowymi.(Wpadliśmy tam wieczorem coś zjeść i na zakupy, a przypominało to niekończącą się imprezownie). My zadekowaliśmy się w dość dziwnym lecz komfortowym miejscu. Domki jednorodzinne pomiędzy blokami.W przyzwoitej cenie mieliśmy całe pięterko domu gdzie spokojnie pomieściliśmy się, a i motocykle stały bezpiecznie w ogrodzonym podwórku. Mankamentem okazało się ,że do plaży mamy 5 minut ,ale autobusem. Nie przeraziło to nas i z wielka przyjemnością wsiedliśmy do miejscowego MPK aby podjechać i wymoczyć cztery litery w słonej wodzie. Woda oczywiście ciepła jak zupa, plaża szeroka i niespecjalnie zatłoczona. Jak na miejską plaże było zajebiście i tutaj Constanca wygrała z Odessą. Knajpka, browarek w buteleczce po 7 zeta a i popatrzeć było na co. Załącznik 84976 Załącznik 84978 Załącznik 84977 Po południu nadszedł czas kulturalno-oświatowy Załącznik 84979 Kasyno w Konstancy â publiczne kasyno znajdujące się nad samym morzem. Zostało zbudowane w roku 1909, a w 1910 nastąpiło jego otwarcie.Jak dla mnie mega ciekawy i charakterystyczny budynek. Dziwne, że w okoliczne hotele wpompowano tyle kasy a coś takiego niszczeje.Sam budynek stoi w bardzo reprezentacyjnym miejscu. Załącznik 84980 Meczet-jak to meczet, są większe i ładniejsze:-) Gdybym był drugi raz na 100% bym wlazł na minaret.140 schodów i ładny widok Załącznik 84981 Miejscowe tańce Załącznik 84982 Niektórzy w drodze na tańce Załącznik 84983 Jeżeli coś opuściliśmy, a ktoś był to dopisywać co warto tam jeszcze zobaczyć:-) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:14. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.