![]() |
Cytat:
;) Z moich przygód - spacerująca pszczoła wewnątrz szybki kasku. Dziwne uczucie nierealności całej sytuacji ;) - pszczoła wpadająca pod kurtkę i żądląca mnie w bark - biedaczka :( Mnie tylko zapiekło, a ona straciła życie ;( - wczoraj pierwszy raz zatkany gaźnik - uparłam się, że dojadę bez czyszczenia. Po 1-2km zawróciłam do Gruchy, bo szkoda mi było jechać 50km gazie do max. 1/4 [i okresowo półsprzęgle]. Ale spróbowałam - i wiem, że gdybym musiała, to bym jakoś dojechała :D |
Wczoraj znowu poszwędałem się Afryczką poza asfaltem -jakieś łączki, pola, krzaczory.. -No kwintesencja relaksu., -gdybym nie musiał prawie podobnego dystansu zaliczyć z buta !.. :mur:
Po zatrzymaniu się przy leśnym szuterku i beztroskim spacerku w poszukiwaniu oznak życia jakiejkolwiek grzybni, -nie potrafiłem swojej "Królewny" odnaleźć ! No wcięło ją kur.. i koniec ! :eek: :confused: :mad: Chyba z godzinę napędzały mnie rozmaite scenariusze tłukące się po mózgowiu i coraz większy wkurw.. W końcu litościwy "Duch Lasu" nie mogący już słuchać moich donośnych bluzgów, naprowadził mnie wreszcie na właściwy kierunek, -jeszcze nigdy mi się tak nie popier...ł ! :dizzy: -Afryczka relaksowała się odpoczynkiem, zasłonięta krzakami z 3 stron -tak ją sobie "przezornie" ukryłem.. :Sarcastic::hehehe: |
:D :D :D
no pierwsze slysze zeby po trzezwemu wlasnego moto nie umiec znalezc :D Mauro, trza sie na piwo umowic, bede Kolo 17tego w staniszczach. Tydzien temu w berlinie smart zmienial pas ruchu i wyjechal na tor jazdy mojej afryki. Zahaczylem go w przedni lewy blotnik, urwalem mu lusterko, wyrwalem caly rog przedniego zderzaka. Huk Taki jakby opone rozerwalo mu. Ja utrzymalem motura, wyhamowalem i pacze a tu rysy na gmolu, na oslonie pod silnikiem, wajha hamulca dogieta do silnika lekko i w sumie to wszystko. Policja spisujaca protokol dziwila sie ze u mnie nic sie nie stalo a czesci smarta na drodze trzeba bylo zbierac.. Znaczy wajhe wyprostowalem jeszcze przed przyjazdem afryki. To byl moj pierwszy razm, az sie nawet lekko spocilem przy tym. Zawsze dalem rady, ominac, wyhamowac i naprawiac bledy innych kierowcow. Po 11 latach jazdy na miescie pierwszy kontakt i jakby nie liczyc offowych spotkan z planeta, toto moja pierwszy kolizja na moto. |
Cytat:
P.S. -Jestem jak najbardziej ZA! :drif: - Elwooda też trza ściągnąć na pomoc! :friday::chleje::zdrufko: :lol8: |
Zassaj sobie na telefon jakiś car locator, naprawdę pomaga. Odkąd go mam, beztrosko szwędam się po Twoich okolicach: Zawadzkie, Kolonowskie itd...
Są grzyby? :) |
Dzięki, -popróbuję sobie coś takiego wklepać :Thumbs_Up:;)
Grzybów to nie będzie chyba ze 2 lata, - nawet huby z pni poopadały.. :Sarcastic: ;) |
To i ja podzielę się historyjką ze sprawdzania trzeźwości.
Kraków, Plac Matejki, 2 w nocy wracam sobie moją super bryką (w tamtych czasach czerwone cinquecento - a co czerwone zawsze szybsze). Jadę od Lubiczu z zamiarem skrętu w prawo ale widzę czarną betę 318 driftującą wokół placu więc spokojnie zwalniam. Skręcam za 318 i widzę wypadającego z radiowozu i machającego na mnie policmana. Szybki rachunek sumienia czy tu aby się nagle strefa nie zrobiła i jadąc na pamięć nie wjechałem na zakaz. No nic, zobaczymy. Standardzik, dokumenty, bla bla bla... proszę wysiąść.... Ki diabeł, ok, wysiadam, skąd, dokąd, czemu tak późno, dlaczego zawracałem na placu skoro nie wolno... Ja osłupiały, lekko zamurowany, patrze na policjanta, pomylił się? Czarne BMW z czerwony cc... Ok, może drzemał w radiowozie. Tłumacze, że nie zawracałem. On do mnie to proszę dmuchać, w co? - pytam. Przybliża się do mnie, no to dmuchnąłem, a później jemu się dmuchnęło.... A ja się zatoczyłem... Co robił w radiowozie, nie wiem, ale chyba się zorientował, że poczułem bo kazał mi tylko zmykać... |
A ja powiem tak, fotka odda emocje za mnie:
http://d-nm.ppstatic.pl/kadr/k/r/95/...0,h,aff4e1.jpg Ja co prawda służbowo w wozie z radiem, ale zacząłem rozumieć tych wszystkich rowerzystów w ten dzień. A ten bawół szukał panienki dla siebie. |
Nie wiedziałem, że mamy tutaj taki fajny temat. Dorzucę i ja swoją historyjkę z misiami.
Rzecz działa się 3 lata temu na wiosnę, tydzień po zakupie "kangura" - oczywiście w ciągu tego tygodnia to nikt o przerejestrowaniu nie myślał, jedynie auto wylądowało u gazownika, na założenie podtlenku LPG - tyle słowem wstępu. Jadę sobie do naszą wspaniałą obwodnicą Bielska, droga ma status ekspresówki. Prawym pasem suną misie prędkością patrolowa, czyli koło 80 kmh, no to elegancko kierunek i ich wyprzedam (góra 100 miałem na blacie), znów grzecznie prawy kierunek, i dalej sobie jadę...nie minęło 20 sekund słyszę syreny, w lusterku niebiesko..... W głownie tłoczą się myśli, jak się wytłumaczyć, że auto zarejestrowane na kogo innego, założony gaz, którego nie ma w dowodzie, brak haka,który znów był w dowodzie (kupiłem tak) - oczywiście wszystkie papiery poza dowodem rejestracyjnym i OC w domu. Pierwsze miejsce szersze, grzecznie zjeżdżam, awaryjne, otwieram okno, żeby papiery podać...nie zdążyłem. Policjant podszedł i rzucił tonem nie znoszącym sprzeciwu: - Proszę opuścić pojazd! Lekko mi ciśnienie skoczyło, myśli się kotłowały pod czachą, czy kurcze kradzioną furę kupiłem, czy uj wie co... Wyszedłem i znów policjant już sympatyczniejszym tonem: -Proszę za mną na tył samochodu Grzecznie podreptałem, a policmajster zadaje pytanie: - Czy wie pan co jest przyczyną zatrzymania? - Nie- odpowiadam "lekko" zestresowany - To niech pan na tablice popatrzy, za chwilkę zgubi ją pan i będą koszty, latanie po urzędach. My sobie tu postoimy za panem i proszę sobie spokojnie przykręcić ją. Narzędzia zawsze wożę, więc śrubka, 2 trytytki i całość zmontowana w parę minut. Niby mieli dobre chęci, ale można było to mniej formalnie po zatrzymaniu zrobić :D Mocowanie wtedy zrobione trzyma do dziś :p |
Historia rodzinna.
Wujek wraca ze Słubic w kierunku Gorzowa. Lubił dowcipy. Więc gdy zabrał autostopowicza, tak mu rzecze: - Wie Pan, z reguły przestępców nie zabieram. Ale skoro Pana zabrałem, a ma Pan broń, proszę ja tu położyć (wskazując przednią półkę). Klient, bez słowa rozpiął kurtkę i położył pistolet tam gdzie mu kazano. Całą drogę się nie odzywali więcej do siebie. Na rozstanie życzyli sobie miłego dnia. Jak to wujek mówi, zaczął uważać na słowa swe.... |
Cytat:
Pier...ę, - do lasu już nie wjeżdżam !. :Sarcastic: Wracam na asfalt.. :D ;) |
Kilka lat temu misiu się obudził w okolicach Babiej Góry w zimę. Mieliśmy w Zawoi wynajęte noclegi na sylwestra, a że stok ładnie oświetlony, to był taki zamiar, aby jeździć ile się da. Grzecznie zapytałem pani pokojówki, gdzie mniej więcej ten niedźwiedź - A tutaj go widzieli, ze dwieście metrów od chałupy.
Hmm, raczej to nie możliwe, ale już były głupie myśli, że jeśli wbiegnie na stok, czy dam rady mu uciec na desce :) Później o północy już nikt o futrzastym nie myślał. A co do policji to z 15-17 lat temu też mi kazał chuchnąć... do teraz żałuję, że się cebuli nie nażarłem, czy czegoś. |
Mauro, a mówił leśniczy, że po lesie nie jeździmy? :haha2:
|
-Noooo - coś tam kiedyś mówił, ale argumenty miał mało przekonywujące.. ;) -Twój do mnie przemawia :cold: :Thumbs_Up: :D
Choć z drugiej strony -jako że od zawsze słabo integruję się z różnymi, najczęściej pozbawionymi logicznego uzasadnienia "prawidłami" i z płynięciem w sztucznie wytyczonym nurcie, oraz że mimo podeszłego wieku ciągle mnie jeszcze "licho" kusi.. :devil: - mógłbyś ujawnić gdzie takie bydlęta można spotkać w naturze ? ? Szuterek na zdjęciu wygląda na "legalny", często ujeżdżany, iii.. -nawet dość szybki w razie czego... :rolleyes: ;) :lol8: |
Puszcza Notecka. Tak dróżka legalna, ma nawet statut DROGA WOJEWÓDZKA nr 133
http://static.panoramio.com/photos/o...l/71866554.jpg Miejscami bardziej widowiskowa niż szybka: http://mw2.google.com/mw-panoramio/p...m/71265511.jpg |
-Dzięki ! :) No to już wiem który zakątek PL zwiedzę sobie następnym razem.. :drif: -Legalne polne i leśne szuterki o przyzwoitej długości, sporo wody w pobliżu, iii.. zajebiste (przyjazne?) byki na wyciągnięcie ręki... -perfect!! :rolleyes: :Thumbs_Up: Tam mnie jeszcze nie było.. ;)
|
Pola łąki - przygoda nr. 1 - jadę sobie goniąc Wiecznego i Ramba (były takie czasy). Za zakrętem w środku chuj wie jakiego lasu wypadam za zakrętu na piochu (miałem wtedy Anakee II). A tu - para staruszków na spacerze. Do dziś nie wiem skąd się wzieli. Walnąłem gmolem w drzewko, które odbiło w stopę. Miękkie Givi uratowało afrę, a SIDI stopę. Uwaga na to co jest za zakrętem.
Przygoda dziś. 21:45 - wyjeżdżam z przeglądu. Ruszam normalnie. Mijam kanał - wyjeżdżam na zewnątrz, a tu .... Audi Q5 z przyczepą kempingową. Pan w sweterku w serek postanowił zrobić wielki łuk do myjni będącej naprzeciw wyjazdu ze stacji. Nie spodziewałem się barana tam kompletnie. Ostre hamowanie przodem i EMZ-etkowe tyłem. Efekt lekko postawiło mnie na bok co pozwoliło ominąć tę bramę. Nie wiem jakim cudem się nie wywaliłem i nie walnąłem w niego (obstawiałem koło). Udało się. Niby ruszałem, ale moja Afra by poskładała te plastikowy twór. A baran co na to ? Wyzwał mnie od skurwysynów i zagroził że zaraz specjalnie przejedzie... Zdążyłem tylko powiedzieć, że zawracał na wyjeździe ze stacji...on posłał mi kilogram chujów i to mimo, że manewrem udało mi się nie porysować jego gejowozu. Panowie ze stacji ujęli mnie szczerością, że lustro by się przydało... Ot niby nic, a mogło być groźnie. |
Każdy kto choć raz kręcił się po Niemczech, pewnie zauważył że 99% "moturzystów" stosuje się do jakiejś idiotycznej drogowej "poprawności politycznej", -i stoją jak "c..py" w rozmaitych korkach, nie podciągając pomiędzy autami nawet o metr, -chociaż miejsca jest dosyć i nie wadzili by tym nikomu! :Sarcastic:
Mi to trzeba by było przeinstalować całe DNA, by do czegoś takiego zmusić!.. :rolleyes:;) :at: No i dzisiaj dwóch "cjantów" (stojących na drodze poprzecznej) przyuważyło moje manewry przed zatłoczonym skrzyżowaniem, i pewnie na znak aprobaty i uznania zaczęli mi (przyjaźnie?) machać kończynami i dawać sygnały dźwiękowe, kiedy obok nich przelatywałem.. Z racji tej że akurat włączyło się zielone, pozdrowiłem tylko chłopaków łapką w górze,:D i kontynuowałem (bezpieczny!) slalomik, -pozostawiając pewnie zawiedzionych i zdziwionych stróżów "poprawności", tym że nie zatrzymałem się na pogawędkę.. Pytanie do zorientowanych.. -czy mają oni rzeczywiście jakiś taryfikator za taki przelot pomiędzy puszkami, czy to tylko element tresury, kodowanej również na "szkółkach" jazdy?.. Beknął już ktoś za takie coś gdzieś poza PL? |
Nie widziałem u Niemców ale we Wiedniu to motonici nawet nie zwalniają w korku :)
Puszki ustawiają się że między pasami zostaje luka Paweł. |
Cytat:
|
Podczas życiowej jazdy moimi motórami miałem 4 takie niesamowite zdarzenia, podaję je w kolejności. druga połowa lat '80-tych, jadę wtedy jeszcze MZ-150 na drugą zmianę, piękne słoneczne popołudnie, droga prosta i nagle... kilkanaście metrów przez kołem w poprzek jezdni spada potężny, gruby jak męskie udo może 3 metrowy konar w kształcie kła słonia.
Spadając dotknął asfaltu w środkowej części swojej długości i pękł na dwie części, które zachowały się jak 2 bieguny kołyski w miejscu pęknięcia odchodząc od siebie a ja - nie mając wyboru, wszystko działo się może w ciągu 2 sekund - przejechałem między rozchodzącymi się połówkami które - widziałem w lusterku - zaraz za mną znów się zeszły i upadły... To się działo jak w zwolnionym filmie, co do ułamka sekundy - gdybym nadjechał wcześniej - spadłby na przednie koło lub tuż przed, i nie zdążyłby się "rozejść" dając mi porzejazd, ew. na mnie, gdyby odrobinkę później - kloc w najgorszym razie zamknąłby się na silniku lub tylnym, szprychowanym kole... Przypadek drugi, tego samego lata, 2-3 km przed tym miejscem, też jechałem na popołudniową zmianę. Sloneczny dzień, szosa pełna ciemnych plam i białych, tańczących w oczach smug słonecznych co bardzo obciąża wzrok i utrudnia jazdę. W pewnym miejscu z tego świetlistego frenetu wjeżdża się w ciemny tunel wysokich olch i poniemieckiego starodrzewia więc w momencie przejścia w ciemność przez dwie-trzy sekundy kierujący naprawdę mało tam widzi. I jak nigdy przedtem ani potem wewnątrz głowy słyszę krzyk "Hamujjjj"!!! Był tak sugestywny i nie znoszący sprzeciwu że poddałem mu się bez reszty i mówiąc kolokwialnie dość ostro "dałem po hamplach" - i to mnie uratowało ponieważ dosłownie 8-10 metrów przede mną (jechałem 70-ką...) z lewa na prawo tuż przed początkiem barier energochłonnych (droga w tunelu idzie groblą, z obu stron w tym miejscu głębokie olchowe bagno) przedefilował nieśpiesznie ogromny jeleń z rozłożystym wieńcem... Wybiegł z bagna tuż przed początkiem barier energochłonnych i zbiegł w bagno po przeciwnej stronie grobli...a ja w okamgnieniu byłem mokry od zimnego potu bo gdybym nie przyhaltował - jeleń wpadłby na mnie lub ja wjechałbym w niego... Przypadek trzeci - ta sama trasa kilkanaście lat później, piękny, słoneczny majowy dzień, z lewej strony lekka bryza nie wskazuje na to co się zaraz stanie... Tym razem jadę swoją Babą-Jagą BMWR1100R i w pewnym momencie dojeżdżam do znanego mi dobrze dostawczego "Żuka" z alu-skrzynią a'la chłodnia. A że po wyjeździe z wioski dopiero się rozpędzał podjąłem decyzję o wyprzedzaniu... i w tym momencie nie wiem skąd ujrzałem taką oto wyrazistą "wewnętrzną projekcję": zobaczyłem oczami wyobraźni że w poprzek drogi z lewa na prawo spada z drzewa dłuuga i cienka, pokręcona liściasta gałąź? konar? a ja hamuję tuż przed nim! Wizja była tak realistyczna że... zamiast wyprzedzać - a miałem już włączony kierunkowskaz i rozpoczęty manewr! - zacząłem gwałtownie hamować! I co ja 5-6 sekund po wizji tym razem naprawdę widzę? - z wysokiego przydrożnego klonu ten niewinny zefirek odłamuje długi, zielony, pokręcony konar miejscami grubości ramienia a ten idealnie w poprzek całej drogi spada tuż przed gwałtownie hamującym "Żukiem" a ja - dzięki ABS'owi i temu, że zasugerowany odp. wcześniej zacząłem hamowanie i zjazd ze środka jezdni na prawy pas za "Żukiem" - hamuję tuż za nim, niemal na jego zderzaku!!! Z "Żuka" blady i roztrzęsiony wyszedł kierowca (znajomy od ponad 20 lat rozwoziciel pieczywa z tutejszego PSS-nota bene sobowtór piosenkarza Krzysztofa Respondka :D) i wspólnie z niejakim trudem zwlekliśmy blisko 6-metrową zawalidrogę na pobocze...w tym samym miejscu gdzie przed blisko 25 laty spadł mi w poprzek spróchniały konar!!! Gdy mu opowiedziałem o wizji - nie chciał wierzyć, a przecież gdybym w mom. wyprzedzania wpadł na ten "szlaban" i się wywrócił - on mógł wjechać na mnie... Czwarty przypadek podobnie niezwykły to też wizja (spełniła się co do szczegółu i słów dialogu ~4 minuty później) policjanta zatrzymującego mnie "za przekroczenie" złapane na ręcznym radarze kiedy wyprzedzając dymiący autobus-wlokącą się 70-ką zawalidrogę siłą rzeczy miałem na liczniku chwilowo większą prędkość od kodeksowej... Dokładnie w tym miejscu które "widziałem" (2 km od domu...) ten sam wysoki, chudy, żylasty, w niebieskiej koszulce z krótkim rękawem, rudy jak lis policjant z tą samą co w wizji piegowatą twarzą i piegowatymi, rudą szczeciną porośniętymi rękami... Zaczyna rozmowę dokładnie tym tekstem, jaki "słyszałem" w wizji, a ja mu odpowiadam też tymi samymi słowami które "słyszałem" podczas tej niesamowitej "projekcji" - słowem rozwija się dialog jakby wcześniej nagrany! Szok tym większy że...było to pierwsze od chyba 30 lat mojej kariery motocyklisty drogowe zatrzymanie przez policję... Nawet wysokość mandatu <label for="rb_iconid_8">http://africatwin.com.pl/images/icons/icon8.gif</label> kilka minut wcześniej, jeszcze przed wyruszeniem "usłyszałem", i podawany mi przez policjanta sposób jego płatności! <label for="rb_iconid_8">http://africatwin.com.pl/images/icons/icon8.gif</label><label for="rb_iconid_8">http://africatwin.com.pl/images/icons/icon8.gif</label> Przypadki nieprawdopodobne - a jednak miały miejsce... |
Po pierwsze to musisz zmienić drogę.
|
Właśnie podałeś scenariusz do filmu "oszukać przeznaczenie" :)
|
Cytat:
|
Cytat:
|
Jakbyś miał projekcję nr-ów lotka to napisz na forum.
Z kim będziesz jeździł tą nową afrą ? A tak wszyscy kupią sobie po kolejnej nowej sztuce i będziemy jeździć wszyscy razem, bo przecież do pracy nikt przez jakiś czas nie pójdzie. Ale by było co ??? |
Cytat:
No to Twój "Anioł Stróż" wykonał naprawdę kawał dobrej roboty!.. :rolleyes: :brawo: -Oby tak dalej! :Thumbs_Up:;) Czasami są takie sytuacje drogowe (i nie tylko:cold:) że dopiero późniejsza analiza całego zdarzenia, w pełni uświadamia, -ile miało się szczęścia.. :bow::D |
Cytat:
Czy szwendają się one jeszcze gdzieś w pobliżu route 133 ?:rolleyes::lol8: Pozdrówki! ;) |
Niedziela po południu ładnie jesiennie. Jadę sobie Afryczka w kolumnie puszek, wracaczy z Zakopca i innych łikendowych lokalizacji. Na spokojnie bez nerwów zadnych audi na ogonie tylko XC90 pełne rodzinki turla sie za mną spokojnie. Zblizam sie do miejsca gdzie planowałem skręcić w lewo. Wciskam lewy kierunek odpuszczam gaz i powolutku zatrzymuje sie przy osi jezdni, podpieram sie nogami i czekam aż sie zwolni z przeciwka. 1,5sekundy i słysze klakson. Szybka mysl trzeba ładowac jeden i spieprzać w przód bezwzględu na wszystko - i wtedy jebbb. XC90 wjechało we mnie. Co ciewkawe w lekkim strachu z wibrującymi rękami ale nawet nie spadłem z moto. Zjeżdzamy na pobocze. Koleś wyskakuje bardzo miły, pyta czy ok, mówi ze sie zagapil i ze jego wina i przeprasza i czy cos sie stąło. Ja patrze kurde 5g jakiegoś lakieru na wydechu ale no nie mój kolor. Patrze, no kolor volva, oglądam no śladu nie ma na afryczce ani ciutki. Okazalo sie po analizie w myślach ze on najachał na mnie nadkolem i oparł sie o wydech bokiem. Afryczka takie zdarzenia to wciaga bez filtra wiec nie było śladu, Prawe nadkole volva do malowania lekko przygięte.
Szczeście ze koleś zatrzymał sie, bo jeszcze 10cm i by mi wjechał na stope albo pchnoł bardziej, że wpadł bym pod puszkę z przeciwka. |
mój temat! tak, w skrócie, z odnośnikami, bo większość opisałem, najbardziej spektakularne.
1. padło mi Pegaso w Bułgarii. Pchając go w stronę noclegu w znalezionego na nawigacji, nie mogę znaleźć.konkretnej uliczki. Pytam się pierwszego gościa z brzegu gdzie jest ten guesthouse. Okazuje się, że spotykam typa, który sam z siebie znajduje mi kontakt do miejscowych bikerów, którzy ogarniają mi sprżęta: http://moto.elban.net/2012/07/12/pie...niespodzianka/ 2. pada mi Teresa gdzieś przed Erevaniem. Po konsultacji telefonicznej z mechanikiem macam kabelki przy akumulatorze (tylko macam). Sprzęt zaczyna działać, problem nie powraca przez najbliższe 9 tyś km. http://moto.elban.net/2015/08/18/prz...twarz-armenii/, drugi akapit 3. problem z punktu 3 powraca jakieś 30 km pod domem, kilka miesięcy później. Akurat, w pocie czoła, przejechałem przez taką piaskową górkę w okolicach Celestynowa, aby wjechać do lasu. Jestem sam, jest 14, za dwie godziny będzie ciemno. W życiu nie przepchnę motocykl sam do asfaltu (nawet we trzech było by ciężko). Po różnych próbach pomogło przeczyszczenie przekaźnika rozrusznika (akurat miałem trochę papieru ściernego ze sobą). 4. pijany miejscowy wirażka (milicjant) w Kirigstanie próbujący mnie okraść. Okoliczności przyrody: koniec świata, niedziałająca, rozkręcona Teresa: http://moto.elban.net/2013/06/25/poczatek-przygod/ 5. dwa dni później: podróż na pace z kozami po tym, jak spadł deszcz i droga dla mojego motocykla, z takimi oponami i moim skillem stała się niemożliwa: http://moto.elban.net/2013/06/27/trz...ogramow-fartu/ 6. zniknięcie moich kazachskich gospodarzy na pół dnia. a raczej - ich odsypianie naszej wspólnej imprezy z dnia poprzedniego. kontekst: moje moto rozebrane, kazachska wiza kończy mi się następnego dnia, do wskazanego we wniosku wizowym przejścia granicznego jakieś 1 tyś przez pustynie. szukając ich po mieście z przypadkowo poznanym Kazachem przeżywałem jeden z większych stresów w moim życiu: http://moto.elban.net/2013/07/12/walka-z-czasem/ jeszcze mi się coś przypomni ;) |
Autentyczna historyja, mam świadków więc potwierdzą.
Maroko - środek zadupia, dojazd asfaltem. Zatrzymuję się gdzieś na poboczu na fajka, wracam na moto patrzę - przednia opona ulega degradacji w stopniu przyspieszonym. Zaczyna się w oczach rozlatywać i wygląda bardzo słabo. Nie był to stan do łatania a na rantach przezierała już dętka powoli. Myślę - k...a... najbliższy oponiarski pewnie w Marakeszu a to bity dzień jazdy nie mówiąc o tym że psuję sobie wyjazd. Na razie szukamy jakiejś stacji benzynowej, może coś się poradzi. Parę kilometrów dalej - JEST. Po środku niczego. Nie rozwiązuje to żadnego problemu no ale przynajmniej można usiąść, wypić kawę i pomyśleć. No ale nic nie wymyślimy. Sobie myślę - trzeba będzie ostrożnie jechać, nie ma co płakać a teren odpuścić i modlić się żeby coś sensownego przyszło do głowy. Na stację zajeżdża hiszpański furgon z lawetką. Na lawetce dwa wścieklaki a na dachu... na dachu widzę zapas opon. Terenowych. Nowych. W tym dwóch na przód. W rozmiarze idealnym. Michelinów. Hał macz? - pytam niesiony myślą że jak Hiszpan zwietrzy interes (zapłaciłbym w sumie każdą cenę) to mam budżet na wyjazd zjebany. Hiszpan popatrzył, wzruszył ramionami.... Tłenty juro. Gracjas! |
Co było przyczyną rozlatywania sie opony?
|
wiek & zużycie
|
Cytat:
|
Cytat:
W trudniejszych warunkach mogą znikać czy rozlatywać się zbyt gwałtownie.. -I później :vis: :Sarcastic::lol8: |
Cytat:
W tym feralnym kursie limit niekorzystnych zdarzeń został tak przeciągnięty, że teraz będziesz mieć "spokój" co najmniej ze 2 dekady.. :D:Thumbs_Up: Zastanawia mnie, jak by sobie z takim zestawem problemów poradził przeciętny kierowca z "zachodu".. Próbowałby to kolejno (cierpliwie:mur: ;) ) ogarniać? - czy na którymś "etapie" : telefon do bazy, porzucenie żelastwa, i żądanie wizyty u psychologa? .. ;):D |
7 Załącznik(ów)
-No to po dłuuugiej przerwie kolejna historia w kategorii "niesamowity fart"..
Znacie tą wyjątkową Parę PODRÓŻNIKÓW Adelę Tarkowską i Krzysztofa Józefowskiego, którzy ponad 9 lat temu wyruszyli na rowerach w podróż dookoła świata?.. Załącznik 91412 Załącznik 91413 -Po przejechaniu 87 tys. km, po 6 kontynentach i przez 60 krajów właśnie powrócili do Polski, i są już na "ostatniej prostej" w drodze do Warszawy, gdzie nastąpi finał tego niezwykłego "maratonu".. Do naszego pierwszego przypadkowego spotkania doszło rok temu na 'Drodze Pamirskiej' w Tadżykistanie. Załącznik 91414 Załącznik 91415 -Pogadaliśmy sobie, pośmiali, -i życząc sobie wzajemnie bezpiecznej podróży i 'do ponownego zobaczenia gdzieś znowu'.. rozjechaliśmy się w przeciwnych kierunkach.. Jakież było nasze zaskoczenie gdy na absolutnym spontanie trafiliśmy na siebie ponownie, tym razem na stacji paliw kilka kilometrów od mojej chaty.. Załącznik 91416 Załącznik 91417 Załącznik 91418 2-3 minuty wcześniej lub później i do tego spotkania pewnie by nie doszło.. -Jest jednak sporo prawdy w starym powiedzeniu że "góra z górą się nie zejdzie, zaś człowiek z człowiekiem.. -i owszem!..:rolleyes: |
Spotkalem ich w Gruzji w czerwcu. Wspaniali ludzie :)
|
https://www.polskieradio.pl/9/1363/A...ch-przez-swiat
W Trójce właśnie z Michałem Olszańskim rozmawiają o całej wyprawie. Później można sobie odsłuchać. |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:49. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.