Africa Twin Forum - POLAND

Africa Twin Forum - POLAND (http://africatwin.com.pl/index.php)
-   Polska (http://africatwin.com.pl/forumdisplay.php?f=75)
-   -   Simsonem nad morze - wspominki (http://africatwin.com.pl/showthread.php?t=37113)

lukasz_vip 20.04.2020 09:08

Simson to było moje marzenie od małego. Najpierw była motorynka, później w wieku 13 lat Romet Chart dokupiony za 200zł z wałem do remontu. Po 1 roku sprzedałem oba pojazdy aby kupić SIMSONA S51 ENDURO w stanie do remontu za wtedy chyba 1000zł albo 1500zł. Sprzęt NRD był 2-3 razy droższy jak sprzęt z PL w okolicach 2001-2 roku. SIMSONA wylakierowałem, dopieściłem. Chyba z 3 lata go miałem.

Emek 20.04.2020 09:13

U mnie podobnie. Najpierw dostałem motorynkę a potem kultowy S51 Enduro. Niestety radość dawał może z 1,5 roku bo mi ukradli. Co ciekawe po 20 latach dostałem tela z policji że umarzają postępowanie z powodu niewykrycia sprawcy. Śmiechłem.

matjas 20.04.2020 09:34

szczęściarze - ja mogłem tylko popatrzeć na te piękne motorynki stojące zaraz koło taczek w żelaznym :D
na szczęście kumpel dał się parę razy karnąć i to była pewnie ta iskra.
potem jak tylko byłem wystarczająco duży i głupi podpieprzałem ojcu Jawoxa 353 z garażu /chyba lat 13-14/. niestety, lub na szczęście, były to tylko lokalne jazdy.

m

stopa-uć 20.04.2020 10:10

Fajne wspomnienia.
Super się czyta, (NAM którzy w tamtych czasach żyli).
Pewnie niektórzy młodzi czytelnicy nie wiedzą jak mogły motorki stać w sklepach (żelaznych) razem z taczkami.Jak można zaprosić do domu ,nakarmić,
DAĆ części i cieszyć się z widokówek ,które JEDNAK zgodnie z obietnicą ktoś przywiózł.
Fajna opowieść bez wycieczek politycznych.
Kup widokówki(spiesz się), i jedź, może jeszcze (oby) ktoś z TAMTYCH serdecznych
ludzi jeszcze żyje.
Ja w zeszłym roku pojechałem do Mielna ,w którym sprzedawaliśmy ogórki małosolne i piwko na
plaży (76-tak,tak 1976) i niestety tylko nielicznych spotkaliśmy (ze łzami w oczach).
Szkoda że brak zdjęć.

Ciał

GregoryS 20.04.2020 10:48

No aparatu zaden z nas nie wzial. Moj tato mial ruskiego Zenitha ale za zadne skarby nie zgodzil sie go oddac na nasza wyprawe. To byl aparat "manualny" nauczylem sie go obslugiwac dopiero rok pozniej, a po "intruktazu" dostalem swoj wlasny pierwszy aparat - mlodsza siostre Zenitha, Smiene.

Wtedy na te pierdzipedy patrzylo sie z innej perspektywy - gabaryt mialo sie znacznie mniejszy jako nastolatek i czasy inne. Na poczatku tez 55 km max simsona bylo dla mnie bliskie predkosci swiatla, dopiero z czasem zaczelo to "normalniec" a po dluzszym czasie nawet troche nudzic. Bo chcialoby sie szybciej. Wtedy zaczalem spogladac na "dorosle" sprzety a niezrealizowanym marzeniem byla Jawa 350 TwinSport. Ktora w ostatnich latach technikum jezdzil moj dobry kolega z klasy. Miala jeden cylinder wiecej niz MZ, wiec sprzet prawie ze sportowy ! ;)

Moj simsonek byl "lekko bity" - doszedlem do takiego wniosku po jakims czasie, gdy spotkalem innego simsoniste na takim samym sprzecie. Moj egzemplarz mial dziwna przypadlosc - byl niestabilny jak sie go postawilo na centralce. Na plaskim stal tak sobie, jak postawilo sie go w chociazby w niewielkim dolku potrafil sie wyglebic. Wiec najbezpieczniej bylo go stawiac na malej gorce, wtedy stal stabilnie. W tym drugim simsonie nie bylo takiej przypadlosci, i tak juz na oko wydawalo sie ze ten przod ma tak jakby .. bardziej do przodu. No tak, moj simson zaliczyl u poprzedniego wlasciciela strzala i "lekko" zmienil mu sie kat glowki ramy. Ale kto sie wtedy tym przejmowal, wazne ze jezdzil :)
Szybko nauczylem sie ze przed klatka najlepiej stawiac go w "odpowiednich" miejscach. Raz postawilem ot tak, niby w miare stabilnie, ale jednak sie wyglebil. Simson wazyl o ile pamietam 70 kg, podniesienie go bylo dla mnie wtedy rownie duzym wyzwaniem jak teraz ogmolowana ATAS. Po tym upadku wyczailem miejsce na asfaltowym chodniku przed klatka gdzie bylo male wybrzuszenie - i tam go stawialem.
Gleba "na simku" byla tylko jedna, poszedlem pojezdzic po deszczu, i przed zakretem zdarzylo sie cos niemozliwego - hamulec bebnowy zblokowal mi przednie kolo ! No i od razu gleba. Mialem na dloniach swoje profesjonalne rekawice zimowe, ale na du..ie tylko jeansy wiec kolano troche spuchlo ;) Simson w sumie bez strat - wygial sie podnozek co naprawilem mlotem odpowiedniego kalibru.
Jawy 350 sie nie doczekalem, ale kolega dlugo nia jezdzil. Prawko na motor zrobilem dopiero w 2018.

aadamuss 20.04.2020 11:47

Też wzdychałem w sklepie GS - stały obok taczek, kasprzaków i grundików :-)
Kasy nie było to trzeba było wzdychać. Nie wiem czy dobrze pamiętam ale motorynka kosztowała chyba 36000? 1986/7 rok.
Pamięta ktoś jakie wtedy były zarobki? Kogo było stać? Jak to odnieść do dzisiaj? Czy dzisiaj jest łatwiej? pozdr adam

Franz 20.04.2020 12:00

Czerwonego Rometa z wysoką kierownicą dostalem od ojca na zakonczenie 8 klasy szkoly podstawowej
Na prawdziwy motocykl przyszlo poczekać 4 lata
Już za wlasne zarobione pieniądze zjawiła sie
nowa MZ 250 prosto z GSu. w kolorze zielonego jablka
To był rok 1978/9 i pamietam do dziś ze kosztowala rowne 32 tys zl. Zarabialem wtedy średnio 4.500 zeta
( kierowca bolidu marki Żuk)
Pozniej przyszedl czas na gadżety do tej Mz
- wersje w NRD byly o wiele lepiej wyposażone
Granice wtedy byly otwarte i się smigalo do NRD

matjas 20.04.2020 13:06

Cytat:

Napisał aadamuss (Post 678147)
Też wzdychałem w sklepie GS - stały obok taczek, kasprzaków i grundików :-)
Kasy nie było to trzeba było wzdychać. Nie wiem czy dobrze pamiętam ale motorynka kosztowała chyba 36000? 1986/7 rok.
Pamięta ktoś jakie wtedy były zarobki? Kogo było stać? Jak to odnieść do dzisiaj? Czy dzisiaj jest łatwiej? pozdr adam

Pamiętam doskonale jak miałem komunię, to był rok kole '83
Motorynka kosztowała wtedy 25000PLN. Kompletnie poza zasięgiem.

Na komunię dostałem od mojej śp. Babuni 5000PLN. to było wtedy mnóstwo pieniędzy. Chyba większość jej renty lub i więcej.
Łebki górników, bo tylko oni mieli wtedy szmal, podostawali motorynki. Zazdrościłem im umiarkowanie - miałem rower przecież :D

M

lukasz_vip 20.04.2020 14:30

W 1999 roku ojciec przywiózł mi motorynkę z centrum śląska za 50zł do remontu. Na śląsku to mieli od groma tych motorynek.
W 2006 kupiłem fabrycznie nową motorynkę M2 od kolegi za 200zł. Trzymał w garażu pod kocem aby mieć zniżki na OC w wieku 18lat. Oddałem ją bratu a ten po roku sprzedał i kupił Simsona SR50.
W 2020 kupiłem motorynkę za 350zł do kompletnego remontu dla dzieci. Aktualnie koszt remontu wraz z zakupem wyniósł 1100zł. Ale jeszcze pozostało malowanie w wybrany kolor i próba rejestracji. Całość powinna zamknąć się w 2000zł i stanie jak nówka ze sklepu.

Jest tyle nowych części, że dałoby się prawie złożyć nową motorynkę. Podejrzewam, że koszt w okolicy 10000zł by się zamknął.
W tej cenie znajdziemy też fabryczne motorynki z PRL, które ludzie mieli pochowane.

https://www.otomoto.pl/oferta/romet-...ID6CTfLw.html?
https://www.olx.pl/oferta/motorynka-...tml#e380600fe7

JarekO 20.04.2020 15:16

Cytat:

Napisał matjas (Post 678168)
Pamiętam doskonale jak miałem komunię, to był rok kole '83
Motorynka kosztowała wtedy 25000PLN. Kompletnie poza zasięgiem.

Na komunię dostałem od mojej śp. Babuni 5000PLN. to było wtedy mnóstwo pieniędzy. Chyba większość jej renty lub i więcej.
Łebki górników, bo tylko oni mieli wtedy szmal, podostawali motorynki. Zazdrościłem im umiarkowanie - miałem rower przecież :D

M

Pincet w 83' to bylo baaardzo duzo. Pamietam jak wzialem po swojej komunii 1000zl w kieszen i z bratem poszlismy w miasto. Prawie Zenitha kupilem :-). Rok pozniej pojawila sie Pony....


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:19.

Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.