![]() |
Pięknie! Czyta się i ogląda z ochotą :at:. Trzeba wrócić do tej Portugalii ...
Brawo tata, Brawo syn! |
Fajnie przypominasz Portugalię :Thumbs_Up:
Najfajniejsze jest to, że te wszystkie szutrowe drogi są legalne. No i chyba rośnie młody fan offu :D |
11 Załącznik(ów)
Dzień 3 - Almograve - TET - Evora - Portalegre
Załącznik 87543 Z Almograve wyruszamy z samego rana, zaliczywszy wcześniej przepiękną kilkukilometrową szutrówkę nad klifami. Młody chce na off, voila. Załącznik 87536 Tym obrazkiem żegnamy Atlantyk na tydzień. Alentejo jest przepiękne - TET wiedzie przez pieszy szlak Rota da Alentejo. Mnóstwo dębów korkowych, zieleń - ludzi brak. Załącznik 87533 Załącznik 87534 Załącznik 87537 Załącznik 87538 Po pięciu godzinach mamy dość, zrobiło się gorąco, więc wskakujemy na autostradę i jedziemy do Evora. Jak widać poniżej, prawdziwy mężczyzna nie może obyć się bez babeczki...Magdalenka. Załącznik 87539 Tamże zaliczamy pierwsze Unesco Heritage. Ale uciekamy szybko, temperatura w słońcu robi się pod trzydzieści stopni. Załącznik 87540 Na kromlechy nie ma czasu, robi się już popołudnie. Lokalną drogą asfaltową lecimy w stronę Portalegre, to jest w parku narodowym pod hiszpańską granicą. Po godzinie, przy dworcu kolejowym dostrzegam nitkę TET. W tym samym momencie młody się odzywa: - Tato, nuda... Załącznik 87541 No to wracamy na TET przy dworcu i zamiast spokojnych 10 km do noclegu asfaltówką, robi się nam 30 offu. A i paciak się przyplątał, także młody nawet dziewictwo stracił :) Załącznik 87542 Tego dnia nocujemy w gospodarstwie w samym środku parku narodowego. Nuno, gospodarz, przyniósł karafkę własnego wina. Potem drugą. Ech... |
Chodzi za mną ta Portugalia już ze cztery lata, widzę po Twojej relacji, że i ja muszę koło tego tematu pochodzić. Fajnie, że się dzielisz, piękne widoki a z karawką wina to już cud miód, czekam na więcej i dzięki!
|
7 Załącznik(ów)
Kolejny dzień jest mało motocyklowy - zaplanowany przejazd 2h asfaltami (trochę inaczej niż na mapie, przez góry) do Caceres w Hiszpanii. Caceres to drugie Unesco Heritage na naszej trasie, a konkretnie gotyckie stare miasto należy do największych na świecie (obok Pragi i Tallina). Jest tez świetnie zachowane.
Załącznik 87554 Po drodze zaliczamy jeszcze spore stado sępów. Okolice Caceres to ich największe skupisko na świecie. Tak poza tym droga dość nudna - Extremadura to taki lekko pofalowany step, na którym jakiś olbrzym porozrzucał głazy. W każdym razie Caceres jest zdecydowanie warte grzechu i pozostania tam większej części dnia i wieczoru. Jest też genialne muzeum, w którym obok normalnej nowożytnej historii, jest cała masa artefaktów z paleolitu, epoki brązu, żelaza i wczesnego średniowiecza. Jutro wracamy do Portu i na TET! Załącznik 87548 Załącznik 87549 Załącznik 87550 Załącznik 87551 Załącznik 87552 Załącznik 87553 |
Ładnie Panie,
czyta się:))) |
10 Załącznik(ów)
Caceres - Alcantara - Zebreira - Alcafozes - TET - Belmonte
Kolejnego dnia nastawiamy się na off, czyli wracamy do Portugalii, na TET. Załącznik 87562 Po drodze zaplanowane romańskie mosty i stare zamczyska. Nocleg mamy zaplanowany u podnóży Serra Estrella, całkiem sporych gór w środku Portugalii. Po godzinie docieramy do Alcantary, u podnóży której stoi od jakiegoś 100 roku przed naszą erą romański most. Podobno była to jedna z najważniejszych inwestycji imperium. Most na rzece Tag, tej samej, przy której leży Lizbona. Załącznik 87563 Załącznik 87564 Załącznik 87565 Po drodze drugi, nieco mniej okazały, ale niemniej stary mostek i już jesteśmy z powrotem w Portu. Załącznik 87566 Pogoda dopisuje, gdy kawałek za granicą wjeżdżamy na TET cieszą nam się obu gęby. Delikatne szutry wśród gajów oliwnych; pachnie lawenda, która rośnie tutaj w charakterze chwastu. Załącznik 87567 Fajny jest ten odcinek TET. Już z daleka pojawia się złowieszczo wyglądająca góra Monsanto; wygląda, jakby ktoś potrząsnął solidnie skałami, które stoczyły się; niektóre zastygły w cudnych pozach. Ścieżka coraz węższa, wspinamy się pod górę. Droga przechodzi w pieszy szlak, za wąski na afrykę z kuframi - ledwie, ledwie zawracam. Podjeżdżamy do szlaku dookoła i nagle trafiamy na niesamowite miejsce. Popatrzcie zresztą sami. Załącznik 87568 Załącznik 87569 Załącznik 87570 Do samego zamku na Monsanto nie docieramy - im bliżej pod górę tym bardziej turystycznie, jednocześnie zaczyna ciapać i mokry bruk w ciasnych uliczkach robi się śliski jak cholera. Zawracamy i wiejemy przed ciężkimi, deszczowymi chmurami. Po drodze zaliczamy jeszcze kawałek TET, ale deszcz ostatecznie przegania nas z terenu. Nocujemy w Belmonte, miasteczku na górze, prawie bez turystów. Ucinam sobie przyjemną pogawędkę z miejscowym Żydem. Jego matka miała na imię Ziembińska i uciekała przed wojną z Polski. Chłop ani słowa po polsku :) 11 lat temu kupił przy ryneczku kamieniczkę, prowadzi zakład jubilerski i nie chce się stamtąd nigdzie ruszać. W sumie mu się nie dziwię. Załącznik 87571 |
Fajnie!
(Jak Ci się sprawuje Roughroad na deszczu?) |
Mogło być lepiej.
Impregnowałem po praniu nixwaxem, ale i tak nasiąka. Oczywiście gore w środku działa, więc jest sucho, ale kurtka robi się ciężka. Kieszenie, mimo dumnej wszywki, nie są całkowicie wodoodporne. |
Cytat:
Ale coś za coś. Dobra, nie zaśmiecam więcej. Szerokości! |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:31. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.